No ja pierdole, nie rozumiem siebie. Mam te durną potrzebę bliskości, non stop się przytulam do kogoś, ale własnej siostry nie potrafię przytulić. Zabraniam jej się dotykać i przytulać.
ja non stop fantazjuję o podcinaniu żył.
znowu chodzę zakochana, bez komentarza.
Naprawdę przeraża mnie moja chorobliwa potrzeba bliskości, boje sie tego, i nie chce tego!
Moniko odpisałam Ci w jęczarni, nie czuję się lepiej.
a na terapii jestem bardzo otwarta, przynajmniej ja tak myślę.
Aktualnie:
jak zamykam oczy to widzę moją pociętą rękę.
w piątek byłam na imprezie, i z powodu wielu obcych ludzi blisko mnie przez 3 godziny trzęsły mi się ręce, i chciałam stamtąd uciec, ale nie mogłam.
od półtorej tygodnia jest mi bardzo niedobrze z nerwów, czasem wymiotowałam.
nie jest lepiej.
Kilka dni przed dzisiejszym wypisem mi mówiła, że mam zaburzenia osobowości. Że przez moje życie moja osobwość nie mogła się prawidłowo wykształcić. Czy coś w ten deseń.
A na wypisie mi wpisali jakieś mieszane zaburzenia lękowe, depresyjne coś tam.
No nic już nie rozumiem.
Dzisiejszy dzień w skrócie:
Kilka godzin bez prądu.
Przyszła paczka od babci z jedzeniem.
Kaszel jak cholera.
Nie byłam w szkole.
Przespałam terapię wrr.
To by było na tyle.
Jebany NFZ, czy kto tam nam skrócił pobyty. KURWA 24 tygodnie to mało. Co ja potem zrobię.... Wrócę na mój oddział dzienny z terapią grupową do dupy? ;/