Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Czy ja wiem, czy aż tyle… cały czas obserwuję ludzi, świat, i staram się jakoś to wszystko zrozumieć i poukładać sobie w głowie. Ale też aż tak stary nie jestem Może i dobrze Wiesz, wg mnie to jednak jest ta luka, którą wypełniają społecznościówki. Na przyjaciela zawsze znajdziesz czas, na obcego raczej nie, ale co z tymi ludźmi, którzy są gdzieś pomiędzy, zwykłymi znajomymi? Gdy przebywasz z nimi na żywo, to macie jakiś kontakt, obserwujesz ich w ich otoczeniu, czasem wchodzisz w interakcje. Chyba społecznościówki pozwoliły przenieść taką dynamikę do Internetu. Jak jeszcze miałem konto na FB to miałem tam masę osób, z którymi nie rozmawiałem, ale mniej więcej wiedziałem, co u nich, bo mi się ich posty przewijały. Taki luźny kontakt z niezobowiązującym lajkiem od czasu do czasu. Świetnie wymyślone. No ale… więcej mi to zabierało, niż dawało, więc już mnie tam nie ma. I tych ludzi też już, niestety, w moim otoczeniu nie ma. Niektórych takich znajomości żałuję. Nieee, chodzi o to, że w końcu nie będzie już na co odpisać Może to brzmi trochę pesymistycznie, ale… hmm, trochę czasu jestem na różnych forach i jeśli poznaję kogoś fajnego, ciekawego, to zwykle idzie to w jednym z kilku kierunków. Kierunek 1. Piszemy ze sobą więcej i więcej, aż zajmuje to coraz więcej i więcej czasu. Przez to piszemy rzadziej i rzadziej, aż maile (bo zwykle na tym etapie są to już maile) rozrastają się tak bardzo, że mam np. 5 maili od tej osoby, nieodpisanych, bo na każdy musiałbym poświęcić kilka godzin. Czuję się z tym okropnie i brakuje mi tej osoby, ale nie jestem już w stanie poświęcić tyle czasu i przestrzeni na wirtualną znajomość. Miałem takiego kumpla, w końcu znajomość urwała się całkowicie. Ale wydaje mi się, że tamta znajomość miała termin ważności. Mam teraz drugiego takiego i widzę, że jest to samo. On jest bardzo fajny, ciekawy, mamy miliardy wspólnych tematów, ale mam teraz od niego 5 maili i nie wiem, kiedy na nie odpiszę. On też odpisuje po długim czasie, więc nie ma pretensji, tym bardziej że przez ADHD jest mu się trudno skupić. Po prostu gdzieś jest ten moment, gdy mnie to przytłacza. Potem wysyła kolejnego maila o czymś innym (bo jednak siedzimy razem na innym forum i trochę się tam dzieje) i mail zaczyna się rozrastać od nowa. Ale to jest osoba, z którą właśnie piszemy na forum, obaj jesteśmy tam bardzo aktywni, więc mamy kontakt przez forum. Może to jest ten etap, kiedy powinniśmy przejść na komunikator. Tylko ja wolę maile, privy, fora, od komunikatorów On w sumie też. Kierunek 2. Piszemy na forum, ale w końcu odpowiedzi są coraz krótsze (czasem nie dlatego, że nie ma tematów, tylko np. dlatego, że jedna osoba pisze na komórce i jest dla niej fizycznym problemem odpisywać na wszystko tak, jak by chciała, gdyby miała wygodną klawiaturę, albo np. pisze, gdy nie ma czasu, ale nie chce, żeby druga osoba czekała – ja wolę poczekać i odpisać, gdy mam czas, bo wiem, że napiszę wtedy wszystko, co chcę napisać), aż okazuje się, że w końcu nie ma już na co odpisać. I teraz zależy, co dalej. Albo oboje zostajemy na forum i mijamy się w innych wątkach, i znajomość trwa w tej formie, czasem zahaczając o priv, gdy wychodzi jakiś temat (np. trzeba kogoś z forum obgadać :D), albo jedno z nas znika z forum (niekoniecznie robiąc wielkie odejście z fochem, raczej po prostu logując się coraz mniej, aż w końcu wcale). Wydaje mi się, że nasza krótka znajomość idzie w tym kierunku. Z drugiej strony, w sumie z takich bardziej prozaicznych rzeczy nie wiemy o sobie nic. Kierunek 3. Przechodzimy na jakiś komunikator. No i to się wtedy jakoś utrzymuje, choć jeśli nie mamy przestrzeni, gdzie egzystujemy wspólnie (np. forum, czy serwera na Discordzie), to też to z czasem wygasa i kończy się na kolejnej martwej duszy na liście znajomych na Discordzie. Z drugiej strony, nie trzeba pisać z kimś codziennie. Gorzej, jeśli nie ma punktu zaczepienia. No i czasem jednak przejście na komunikator jest początkiem końca. Szczególnie gdy jedna osoba czuje się przytłoczona drugą. Bo chyba też pod względem zaangażowania w relację trzeba się dobrać – jeśli jedna osoba traktuje to bardziej na luzie, a druga się zaangażuje, to zwykle się to nie udaje. U mnie zwykle to przechodziło bardzo powoli i płynnie od „na luzie” to… hmm, też na luzie, ale też z pewnością, że ta druga osoba jest. Kierunek 4. Poznajemy się w realu i jest spoko, łapiemy wspólny vibe. Takie znajomości stają się pełniejsze, ale niekoniecznie głębsze. Jeśli nie spotykamy się regularnie (co wymaga jednak czasu, przestrzeni), to znajomość, choć czasem przenika się z realem, jednak pozostaje internetowa. Też zależy od tego, na ile ufam danej osobie, jeśli chodzi o moje problemy, na ile czuję się bezpiecznie, żeby jej powiedzieć – słuchaj, może być tak, że będę musiał nagle iść do łazienki, poczekasz, nie? Nie z każdym czuję się na tyle swobodnie, a gdy to ukrywam, to jest jeszcze gorzej. Mam teraz taką koleżankę, w sumie nowa znajomość. Piszemy na Discordzie, ona jest na moim serwerze (szok że nie uciekła z krzykiem XD), ja na jej, spotkaliśmy się 3 razy jak była u mnie w mieście (bo jest z innego miasta), ale ostatni raz jak na nią czekałem to był koszmarny atak paniki, czułem się strasznie uwięziony, wiedziałem że jak nagle zniknę to ją zawiodę, musiałem odebrać ją z dworca… i w sumie może mógłbym jej o tym powiedzieć (nie wie o tym, nie rozmawialiśmy nigdy o takich rzeczach), ale to raczej nie jest taka znajomość. Poza tym ona mi sporo mówiła o naszych wspólnych znajomych, więc jest we mnie taki podszept, że jeśli ja jej za dużo o sobie powiem, to oni też mogą się o tym kiedyś dowiedzieć o tych aspektach mnie, które chciałbym zachować dla siebie (czyli tych związanych z atakami paniki, ale też ogólnie z moją bardziej osobistą stroną). No i to jest osoba powiedzmy ze wspólnych kręgów, przenikamy się na eventach związanych z naszym wspólnym hobby i pewnie będziemy się przenikali. Więc ostrożnie Chyba łatwiej przejść do reala ze znajomością, która zaczęła się w bardziej neutralnych kręgach. Trochę trudniej, jeśli zaczęła się w miejscu takim jak to, a obie strony pełne są niepewności, lęku, czasem nawet paranoi. Choć jak byłem na tym forum na poprzednim koncie, to poznałem na żywo masę ludzi stąd – i w sumie wszystkie te znajomości z czasem się rozpadły. Wszystkie poza jedną, która rozpadła się dużo później, i którą chciałbym odnowić, ale chyba nie ma woli z drugiej strony (i się nie dziwię, bo zniknąłem bez słowa na kilka lat, a ta osoba była do mnie bardzo przywiązana, więc mogła poczuć się porzucona). Z drugiej strony jedyny namiar, jaki na nią mam, to nr telefonu – więc może ja sobie dopowiadam różne powody, a ona po prostu zmieniła numer i dlatego nie odebrała telefonu i nie odpisała na SMSa. Ja od tego czasu zmieniłem numer ze trzy razy. Z drugiej strony, gdy poprzednio odszedłem z tego forum (taki pomysł terapeutki, żebym znalazł sobie „normalnych znajomych”) i zaangażowałem się w inne, to poznałem takiego chłopaka, z którym przyjaźń trwa do dzisiaj – choć nie spotykamy się już tak często (ekipa się rozpadła), to wiem, że zawsze mogę na niego liczyć (i on na mnie też). Co się okazało, też ma ze sobą problemy. Pewnie inaczej nie złapalibyśmy takiego vibe'u. Pamiętam jak mu powiedziałem, co powiedziała tamta terapeutka. Stwierdził „no to sobie k… znalazłeś normalnego” Kierunek 5. Poznajemy się w realu i jest drętwo, sztywno, osoba okazuje się być kimś zupełnie innym, niż się wydawała przez internet. Albo po prostu nie ma vibe'u, nie ma o czym gadać, szukamy tematów na siłę, żeby nie milczeć, i oboje oddychamy z ulgą, gdy jest już po spotkaniu. Rzadko się zdarza, bo raczej nie spotykam się na żywo z ludźmi, których słabo znam, ale jednak się zdarza. Czasem nic to nie zmienia, a czasem jest to początek powolnego końca znajomości. Nie wiem jeszcze, od czego to zależy. Kierunek 6. Poznajemy się w realu i pojawia się magia, przyciąganie. Tak poznałem moją ostatnią ex, znaliśmy się z grupy na fb i spotkaliśmy się na żywo. Wzięło nas na siebie tak, że ona parę dni później rzuciła swojego chłopaka, ja swoją ówczesną dziewczynę, i w sumie byliśmy 8 lat razem. Tylko to było strasznie toksyczne przez mój unikający styl przywiązania. Powiedziała mi, że choć wiedziała o mnie tyle, to czuła, że nigdy tak naprawdę mnie nie poznała. I może miała rację… Poczekamy, zobaczymy
- Dzisiaj
-
Nie mam pojęcia. Chodzi mi tylko, że trudno wierzyć po tym jak się widziało sceny rodem z Sodomy i gomory wśród „wierzących” i „pasterzy owieczek”
-
Urząd
-
Obejrzę powtórkę meczu siatkówki kobiet Polska-Brazylia [Liga Narodów].
-
Wczoraj też nie zachęcała, a jednak zrobiłem szybki kurs rowerem (ok. 4 km), więc z kolei to ja dzisiaj sobie odpuszczę. Choć nie mam ochoty na nic, nawet na nic nie robienie, co jest najgorsze, gdyż wtedy coś rozrywa od środka. To dla mnie trochę niepokojące, ale ja zupełnie nie znam się na ludziach. Może już taki bazowy stan rzeczy. Żadnych niepotrzebnych ekscytacji, czy smutków bez powodu, neutralny grunt jest zapisany w naszych mózgach.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
katrin123 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Jęczenie czy nie wszystko jedno Siedzę na wygodnym fotelu ,emocje opadają powoli.Cos tam podniosło cisnienie. Nie uniknę stresorów, nie jest to możliwe.W wielu sytuacjach przetrwałeś i I nic się nie stało czytam w jednym tekście.Przetrwasz i teraz. Tyle rzeczy ostatnio zrobiłam pęd życia ale w dobrym kierunku. Robiłam sobie rozeznanie co zrobię teraz a co dalej.Wszystko zostawiam jakie jest ,co mogę zmieniam ,a co nie zostawiam. W sumie wszystkie moje lęki wyobrażenia nie mają żadnych postaw i tak naprawdę nic nie musze ,ale mogę ,bo chcę. Jeszcze o pogodzie ,nie jest najgorzej ale zimno jak dla mnie. -
@Cień latającej wiewiórki, pozdrawiam cię, miłośniku futrzaków.
-
Hmm musiałbym chyba za bardzo się odsłonić. U mnie już teraz też, choć miejsce, finanse, przestrzeń mam na dobre zaopiekowanie się max dwoma. Ale robię co mogę.
-
Czemu tak od razu? Moje plany polegają na wstaniu z łóżka po uprzednim obudzeniu się, ubranie się. Zrobienie sobie kawy, być może nawet jakiejś kanapki i finalnie posadzenie tyłka przed komputerem, by sprawdzić czy świat się już skończył czy jeszcze nie. Też plan.
-
@Cień latającej wiewiórki, cóż to za zawody, powiesz nam? Koty są kochane, rozumiem cię,bo u nas są cztery. Mietka czasami boli gardło.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Cień latającej wiewiórki odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ach to wsparcie w związku… -
O, to u mnie wstyd się nawet przyznać.
-
Jutro nie wstaję z łóżka. Przynajmniej do południa. A potem to co zwykle, czyli koty, leki, kroplówki. Teoretycznie jutro są zawody, w których teoretycznie chciałem wziąć udział. A praktycznie… koty. Zawody jeszcze będą.
-
Godziny dyżuru.
-
Drugą kawę jem.
-
-
Wyczerpana się czuje teraz bo dużo ostatnio zawirowań .W końcu padam ze zmęczenia.A i spokój święty .Nikt nie przeszkadza d.. nie zawraca.
-
Kawa cappuccino coraz więcej i częściej. No lubię to . Pół kubka cappuccino i wrzące mleko albo woda i dużo cukru .Ostatnio cukru też sobie nie żałuję. Szybko spalam więc moge
-
Groundbreaking
-
* Mój dziki świat *
katrin123 odpowiedział(a) na You know nothing, Jon Snow temat w Kroki do wolności
Pisz ,gdzieś musi człowiek się wygadać. To swoista autoterapia. Ludzie robią to w różny sposób. Ja mam psiapsiółke z którą widzę się raz na 3 miesiące .Tak się wygadamy ,nagadamy z petardą ,wszystkimi emocjami .I taka ulga ,jak ja się po tym Dobrze czuje.Nie pójdę nawet do psychologa bo w systemie zostanie coś odnotowane a nie daj Boże żeby to wyszło.Nie ważne że to tylko rozmowa ale fakt że byłam w takim gabinecie. -
Upiekłam chlebek cebulowo-czosnkowy, więc zjadłam wypasione kanapki z pastą i domowymi ogórkami. Do tego kawa, energetyk, morele.
-
Pogoda nie zachęca do wyjścia. Mnie się udało wczoraj wyjść na rolki, więc dzisiaj może sobie odpuszczę, ale bardzo nie lubię siedzieć w tym mieszkaniu. Chociaż wysprzątałam je na błysk ostatnio, więc przynajmniej mnie już nie brzydzi. Książki na półce czekają, niektóre z nich zaczęłam czytać, ale odstawiłam i będę musiała zacząć od nowa dla przypomnienia. Ogólnie czuję się nijako, ani źle, ani dobrze, tak o.
-
Spać się chce Pochmurno ,ale nie pada. Chyba się nie rusze Posiedze w domu
-
Najpopularniejsze