Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Naturalne. A to z kolei niestety wygląda mi trochę na samozakłamywanie się... O pewnych osobach się nie zapomina, to prawda. Mi też czasami wpadają do głowy osoby, z którymi od dawna nie mam już kontaktu i jestem pewna, że jest to wzajemne. Normalka. Ale nie jest to efekt żadnej niewidzialna nici, która nas łączy! Żadne fale, żadne energie, żadne astralne połączenia... po prostu mi się o nich przypomniało - niektórych wspominam z uśmiechem, innych z zakłopotaniem, ale jeśli spotkam przypadkiem kogoś z tej pierwszej grupy - z tej, która przywołuje uśmiech - to rozmawiamy sympatycznie, ale jakoś każdy się spieszy i idzie w swoją stronę... Nie dlatego, że unikamy się nawzajem, tylko dlatego, że nie mamy o czym rozmawiać: - co u Ciebie? - a dobrze. Co można powiedzieć obcej osobie? Bo jednak dla mnie to już praktycznie nieznajomy. Prawdę? Nie, jakoś nie mam potrzeby się zwierzać, ani brać udział/organizować spotkań ze starymi znajomymi - po co? Oni już zapewne mają poukładane życie i raczej nie będą mieć czasu na kawę. A jeśli akurat tak by się złożyło, że będą mieć czas, to na następną umówimy się pewnie za 5 lat - przyznaję, że takich relacji utrzymywać mi się nie chce. Wolę w tym dniu posprzątać pokój, niż wyjść ze starym znajomym na kawę, siląc się na wspomnienia i udając, że jesteśmy tak samo bliscy, jak kiedyś. Nie jesteśmy. Tutaj też się różnimy. Ja lubię tylko i wyłącznie relacje, które są zachowane, regularne. W innych trudno jest mi się odnaleźć. Właśnie że przyjaźń elastyczna nie jest i nie będzie. Przynajmniej w moim świecie. Przyjaźń opiera się na zobowiązaniach i intymności, podobnie jak związek, który zawiera dodatkowy komponent - namiętność. Oczywiście, że z przyjaciółką mieszkać prawdopodobnie nie będziesz, ale z mężem już tak, stąd dla większości ludzi związek jest istotniejszy od przyjaźni (dla mnie też - z tego samego powodu. choć na ten moment nie wyobrażam sobie związku bez przyjaźni - ale to tak nawiasem mówiąc).
  3. Że tak pozwolę sobie się wtrącić. Nasz forumowicz najpierw musiałby uporać się z nałogiem, żeby myśleć o skutecznym leczeniu depresji. Piszę z ( nie cierpię tego wyrazu)-autopsji. @Purpurowy, cieszę się, że jesteś.
  4. Putin jest bardziej nieobliczalny Dobra dość tych wygłupów...
  5. Dziękuję, ale nie mogę brać od Ciebie kasy Strasznie w dół poleciałem przez ostatni miesiąc. Co najmniej raz w tygodniu wizyta na SOR, albo szycie, albo zachlanie benzo, albo próba. O zadymach z policją i strażą miejską już nawet nie wspomnę...
  6. Jakbyś miał kasę to byś wykupił i brał leki i nie rzucał dorywczej roboty? Ja też...dlatego @Purpurowy masz ludzi ale wszystko zależy od ciebie.
  7. Ale ta wenla to chyba jest jakaś tania, jak jeszcze na zniżkę. Jakbym wiedział, że na to przeznaczysz to bym Ci nawet blika puścił.
  8. Mam. Kilka dni temu byłem na wizycie u lekarza. Z resztą brak recepty to nie przeszkoda w moim przypadku.
  9. A masz receptę na nią w ogóle?
  10. Spadek nastroju masz spory... Widocznie coś dawały a teraz lecisz w doł. Alko w tym wszystkim nie pomaga bo działa depresjogennie. Spróbuj skombinować kasę i wykup leki. Nie poddawaj się!!! Walcz!!!
  11. Teraz nie zagrozisz banem w obawie przed działaniami odwetowymi
  12. Widziałam to też Mam ten kanał w subskrypcji. Zobaczę czy ten Fraud jest dostępny na VOD za granicą. Fajne podsumowanie filmiku.
  13. Do wenli to jeszcze było w pakiecie kilka innych leków. Na raz 80zł. Z resztą i tak te wszystkie leki nic nie dawały. Pracę choćby dorywczą też sobie daruję. Jak pisałem - w końcu udało mi się poddać.
  14. W trakcie picia kawy, więc nie jest źle. Mam chwilę niedosytu kontaktu z ludźmi, ale niestety nie mam z kim pogadać/popisać. Pewnie za chwilę i tak mi przejdzie, więc nie ma co płakać z tego powodu xd Miałem dziś nie brać Pregabaliny, ale bez niej cały dzień właściwie nic nie zrobię i będę chciał leżeć. A nie chcę się tak czuć. PS Czy pisząc na komputerze wiadomości i najeżdżając myszką na tekst tracicie ją z oczu? Tej mini białej kreseczki nie da się praktycznie dostrzec i irytuje to mocno
  15. Nie żartuj nawet. Nie możesz od kogoś pożyczyć...wenela nie jest aż tak chyba droga. Leczenie to priorytet!!! Co z pracą choćby dorywcza?
  16. Odstawiłem ze względów finansowych. Po prostu nie mam za co wykupić leków.
  17. Też nie wyspana mam tej sz.. ... dość.
  18. Ja też tak mam jak zapomnę weneli. Moje obserwacje były słuszne. Zapomniałeś czy rzeczywiście odstawiłes?
  19. No właśnie! Ludziom brakuje czasu, siły, chęci na pielęgnowanie danej relacji, a później się dziwię, że mają 0 przyjaciół, że są samotni, że stare relacje nie przetrwały... a jak niby miałyby przetrwać? Człowiek nie jest rzeczą, kocykiem, który lato przeleży w szafie, a zimą się go wyciągnie - bo się "zimno" zrobiło... W każdej relacji, żeby mogła się rozwijać, należy dać coś o od siebie. Ja i @little angel najwyraźniej inaczej definiujemy przyjaźń. To, co ona nazywa przyjaźnią dla mnie jest zwykłym koleżeństwem, którym nie trzeba sobie zawracać głowę (mam kilku takich ludzi w swoim gronie, których lubię i czuję się przez nich lubiana, ale nasz kontakt jest praktycznie żaden... - ani im, ani mi nie zależy zbytnio na utrzymaniu tej relacji - widzę to i zupełnie akceptuję, nie mam poczucia odrzucenia, czy smutku). Pisałam o częstotliwości spotkań, bo rozmowa krążyła tylko wokół tego, ale oczywiście, że nie jest to jedyne kryterium! Mi się wydaje, że częste spotkania, które są pozbawione więzi czy bliskości, raczej nie miałyby miejsca w dzisiejszych zabieganych czasach... Ludzie są zbyt leniwi, by inwestować w koleżeństwo z dużym potencjałem na przyjaźń i spotykają się raz na kilka miesięcy (ale za to piszą co dwa dni), więc widzę naprawdę niewielkie szanse na częste spotykanie się z kimś, do kogo czujemy... obojętną sympatię. Skoro sobie nakładasz taką presję, to rzeczywiście odsapnij trochę od przyjaźni. Nie sądzę, by nacisk wywierało otoczenie. Co to znaczy, że ktoś "nalega", byś wyszła? Proponuje Ci to raz, a potem próbuje ze dwa razy przekonać Cię do wyjścia? Czyli mam rozumieć, że wolałabyś być pomijana i olewana? Wątpię... To nie jest przyjemne. A może rzeczywiście ktoś szantażuje Cię, że jeśli nie wyjdziesz, to się obrażą i słowa dotrzymą? W co oczywiście nie wierzę, ale jeśli naprawdę masz takiego pecha do znajomych, którzy się obrażają na Ciebie, że nie masz ochoty się z nimi spotkać, to powiem tylko, że dobrze robisz, chcą trzymać się od nich z daleka. Wymówki Ci niepotrzebne - takim to możesz śmiało powiedzieć: "spier..." (chyba że dysponują czymś, na czym Ci zależy - wtedy przemyśl temat). Znowu - czujesz NACISK, że MUSISZ odpisywać? Kto tak powiedział? Twoi znajomi, czy może jest to Twoje przekonanie? Prawdopodobnie nikt Ci nie każe odpisywać. Zastanawiałaś się, że któregoś z Twoich znajomych też mogą tak męczyć wiadomości od Ciebie? Na przykład wtedy gdy napisałaś akurat, kiedy on oglądał film, albo robił coś innego, albo po prostu "nie miał ochoty być na bieżąco z Twoimi myślami", i aż się za włosy złapał z nerw, widząc, że @Madame Erazma napisała, a on poczuł wielką presję i przymus odpisania, bo bał się, że się obrazisz. Trochę przesadził, ale może jego reakcja była odpowiedzią na jakieś wyjątkowo złe doświadczenie z czyimś zniknięciem. To mocno prawdopodobne, bo raczej nie zrobił tego złośliwie, po to, by zepsuć Ci humor. Jeden z moich byłych też wymagał ode mnie meldunku, gdy komunikowaliśmy się przez messengera i nie widział tych kropeczek świadczących o tym, że ktoś pisze (to są rzeczy, o których należy rozmawiać, a nie zamiatać pod dywan, czy oceniać). Któregoś razu oświadczył, żebym poświęciła mu chwilę na rozmowę - ale tylko jemu. On poczeka aż poodpowiadam na maile z uczelni, na wiadomości od znajomych, nasłucham się muzyki, czy cokolwiek innego, a poczeka - na chwile spędzone tylko i wyłącznie z nim... i odpowiedzi natychmiastowe! Na wszelkie przedłużenia, gdzie np. wstałam z łóżka, żeby zamknąć okno i przez chwilę nie zobaczył tych piszących kropeczek, odpowiadał: halo. Chyba wiem, z czego to wynikało... próbowałam z nim o tym porozmawiać, ale skutki były chwilowe (a czasem nie było ich wcale), takie sytuacje się powtarzały wielokrotnie, i to był jeden z głównych powodów naszego rozstania - nie ta konkretna scena, ale jego wielokrotnie próby utrzymania kontroli nade mną - mimo, że naprawdę nie było trzeba tego robić. Ciągły kontakt jest niemożliwy, bo jednak korzystamy z toalety, wychodzimy sami do sklepu itd... Co to dla Ciebie oznacza "ciągły kontakt"? Spotkania dwa, maksymalnie trzy razy w tygodniu to dla Ciebie dużo? Skoro tak, to na pewno istnieje wiele osób, którzy podzielą Twoje zdanie, ale ja tego nie zrobię. Doświadczenie pokazało mi niejednokrotnie, że nie wywiązałaby się we mnie żadna więź ze znajomą, którą poznaję w internecie i na korespondencji internetowej ta znajomość ma się opierać lub poznaję ją na żywo, ale przenosimy naszą relację do świata wirtualnego - spotykam się z nią raz na parę miesięcy... Mogę ją lubić i uważać ją za fajną osobę, ale gdy coraz rzadziej będzie się do mnie odzywać, gdy przeorganizuje swoje życie, gdy wyprowadzi się na drugi koniec Polski, albo do innego kraju, tak, że w końcu kontakt się nam rozejdzie do spotkań raz na rok, czy jeszcze rzadziej, to nie będzie mi przykro, nie będę za nią tęsknić, bo nie poczułam do niej przywiązania. Na pewno nie uważałabym jej za przyjaciółkę.
  20. Niewyspany. Nie mogłem zasnąć całą noc. Zawsze tak mam po nagłym odstawieniu wenli...
  21. Poddać? Nie wierzę. Kierunek Warszawa to nie oznaką poddania. Wróciłeś na łono nerwicy a tutaj masz dużo życzliwych ludzi.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×