....nie mogę normalnie funkcjonować....wszystko mnie boli, a lęk nie opuszcza mnie nawet na chwilę. Nie ma mowy o zakupach, bo w kolejce nie wystoję, zaczynam się nerwowo rozglądać, robi mi się gorąco, słabo, mam wrażenie, że zaraz coś mi się stanie, zaczynam drżeć, serce wali mi jak oszalałe, pocę się, kręcę, wiercę i wciąż myślę, że zaraz umrę. Potem resztką sił wlokę się do samochodu i dopóki jadę wszystko jest jakby lepiej, dopóki nie stanę na czerwonym świetle, wtedy znowu się zaczyna, myślę, że nie dożyję zmiany świateł, chcę uciekać....boję się. Nie wiem dlaczego tak bardzo przeraża mnie czekanie, bezruch. Każdy dzień to walka, niepokój, głupie, natrętne myśli o śmierci i przekonanie, że musi się wydarzyć coś strasznego. Wizja tragedii nie opuszcza mnie. Boję się o siebie, męża, dzieci...