Skocz do zawartości
Nerwica.com

NoMoreDepression

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NoMoreDepression

  1. RafQ, fakt ze valium to najlepsza opcja, ale prawie wszedzie spotykam sie z opinia ze alprazolam jest najbardziej uzalezniajaca i trudna do odstawienia benzodiazepina i z klona znacznie latwiej sie schodzi ze wzgledu (na jego dlugi okres poltrwania). Kazdy organizm jest inny, widocznie w Twoim przypadku jest tak jak mowisz, natomiast z tego co sie orientuje u wiekszosci jest raczej odwrotnie...
  2. Nie da sie tak uogolnic ze np dopamina to to, serotonina tamto, a noradrenalina jeszcze cos innego. Sprawa nie jest taka prosta, procesy w mozgu sa o wiele bardziej skomplikowane, istnieje wiele receptorow ktore roznie zachowuja sie w roznych warunkach i na twoje pytanie zalozycielu tematu nie odpowie Ci madrzy NIKT. Potraktuj to jako rodzaj emocji a nie sprowadzaj do roli dopaminy. Leki tez nie dzialaja jedynie na jeden neuroprzekaznik, zazwyczaj zmiana poziomu jednego pociaga za soba zamiane poziomu innego, do tego sa rozne receptory itp. W kazdym razie nie ma w ogole o czym rozmawiac.
  3. Sporo sie naczytalem o benzosach i wasz pomysl z zastepowaniem klona przez alpra jest raczej bardzo nierozsadny przy odstawianiu. Chodzi o to, ze wbrew pozorom z alpra o wiele trudniej zejsc niz z klona - wlasnie przez okres poltrwania. Alprazolam jest najgorszym syfem do odstawiania wg 90% benzozercow i wiekszosc osob robi odwrotnie - przy uzaleznieniu od alpra przerzuca sie stopniowo na klona, a potem stopniowa redukcja dawek. Dzieki dlugiemu okresowi poltrwania klonazepamu oragnizm o wiele lepiej radzi sobie z odstawieniem, bo jest to stopniowe, w przypadku alpra jest to nagly krach i moze skonczyc sie bardzo nieciekawymi efektami. Tak tylko chcialem doradzic, ja nie bralem nigdy benzo poza slabiutkim Tranxene (klorazepat), ktora od 2giej kapsulki przestala na mnie dzialac Jednakze interesuje sie tym tematem. Jeszcz co do dawek - 20mg dziennie to faktycznie kosmos, ale mysle ze zredukowac do powiedzmy 4 - 6 mg nie powinno byc tak trudno, natomiast pozniej im blizej 0 tym gorzej. Łatwiej schodzi sie z duzych dawek benzo do mniejszych, niz ze zwyklych dawek benzo do 0. Wiec moze nie bedzie tak tragicznie. Karina nie dorzucaj juz bo sie ockniesz za 2 dni w innym miescie
  4. Mozesz smialo przechodizc, ZS prawie na pewno nie dostaniesz. Najlepiej by bylo jednak gdybys stopniowo zmniejszal dawke paroksetyny (rexetin) rownoczesnie wdrazajac coraz wieksza dawke wenlafaksyny (velafax).
  5. Hahaha ja mialem identycznie :D Z tymi drzwiami na klatce to ja sobie wymyslilem jeszcze cos takiego, ze jak sie zamkna to musze stac na pietrze/ polpietrze, bo sie cos zlego stanie jak na schodach bede w tym momencie Nie no tego to sie nie spodziewalem ze ktos jeszcze bedzie miał :)
  6. Musiszs sie rozluznic calkowicie i miec w skrocie w dupie to, ze takie cos sie moze stac. Taka jest przykra prawda, to wlasnie jest najtrudniejszse - poddac sie rzeczywistosci. Nie zrobisz tego od razu, to wymaga dluzszej pracy nad soba. Ale oplaca sie :) Ale generalnie droga jest taka jak mowie - NIE walczyc z rzeczywistoscia, bo do niczego dobrego to nie prowadzi.
  7. Ja sie kiedys interesowalem tym lekiem i doszukalem sie w googlach na jakichs anglojezycznych stronach, ze prace nad nim zostaly przerwane / wstrzymane ze wzgledu na malo obiecujace wyniki poprawy stanu pacjentow po odstawieniu leku, czyli brak dlugotrwalego efektu. Nie dam glowy uciac, ale na 90% takie cos kiedys znalazlem.
  8. Tak sobie mysle, ze moze tego typu zaburzenia to po prostu niewyrazone emocje z wczesnego dziecinstwa - w sensie ze małe dzieci płacza, prawda? Płacza gdy przychodza na swiat, pozniej tez placza "bez powodu"... Moze my tłumiliśmy te emocje w sobie, które inni wyrażali, i dlatego pozostało to "niewyrażone" i wprowadza mętlik w naszych umysłach...
  9. Hehe ja doskonale rozumiem. Ale chyba w naturze ludzkiej nie powinno byc i nie ma takich rozwazan jakie my mamy, a jest to wynik naszej choroby. Mam przynajmniej taka nadzieje, bo jak nie to koniec :)
  10. Tez tak mi sie wydaje, ze to nie jest prawdziwa przyczyna depresji. Musza to byc chyba jakies stłumione emocje, z czym innym zwiazane. Takie egzystencjonalno - filozoficzne rozwazania to chyba wynik małęgo poziomu serotoniny w mozgu, a nie na odwrot. Ehhhh, ale to wszystki jest trudne ;/
  11. Witam, Ostatnio wyszły na wierzch moje lęki z dzieciństwa, lęk przed tym, że nie potrafię ogarnąć jak to wszystko ma działać. Nawet jeśli jest Bóg, to skąd się ten Bóg wziął i w ogóle od kiedy jest, a skoro go kiedyś nie było, to co było przedtem niby. Wiecie, o co mi chodzi. I teraz mam pytanie - czy takie myślenie może być PRZYCZYNĄ mojej depresji, czy może jej EFEKTEM, SKUTKIEM? Nie wiem, czy mam się wyciszać i hamować te myśli (co raczej chyba tak naprawdę na dłuższą metę do niczego nie prowadzi), czy może poddać się tym myślom i emocjom (tak mi się wydaje, że jest prawidłowo) - i po prostu przelać je na kogoś, zwierzyć się z nich. Tylko, że tak się delikatnie spytam, niby ku**a komu? Bardzo proszę odpowiedzcie mi co o tym sądzicie, mile widziana każda odpowiedź... Bardzo mi to jest potrzebne... Pozdrawiam!
  12. Witam wszystkich. 6 lat temu bylem na pewnym obozie, zimowisku, na ktorym ze tak powiem przez calutki czas byłem ponizany i przesladowany. Nie fizycznie, tylko psychicznie. Całymi dniami chodziłem maksymalnie spięty, nie potrafiłem się ani na moment wyluzować. Do tego bardzo mało jadłem. W każdym razie był to największy koszmar w moim życiu, trwający chyba 10 dni. Po powrocie do domu wszystko było raczej ok, odczułem ogromna ulge i normalnie śmiałem się i zachowywałem. Nikomu nigdy nie powiedziałęm o tym, jaki koszmar przeżyłem - udawałem, że wszystko było ok i świetnie się bawiłem. I teraz kolejna sprawa - czy moje obecne problemy (6 lat później) - depresja, nerwica moga miec zwiazek z tamta "przygoda"? W ogole juz tego prawie nie pamietam, wymazałem prawie całe to zdarzenie z pamieci. Czy mogło to zadziałać z takim opóźnieniem? I czy to się kwalifikuje do PTSD? pozdrawiam :)
  13. Twoim celem jest wyzdrowienie, uzyskanie poczucia szczcescia. I jesli studia / praca stoja temu na przeszkodzie, to trzeba je przelozyc na troche pozniej, dopiero jak juz bedziesz zdrowsza. Mysle, ze to na mysli miała psycholog :) Poza tym odsyła Cie do psychiatry, bo widocznie najpierw musi on ubić w Tobie jako taki grunt za pomoca leków, zebys podołała właściwej psychoterapii. Aha, i jeżeli odczuwasz złość na psycholożkę, to nie omieszkaj się jej tego powiedzieć :) Od tego ona jest. Mysle, ze moje rady sa sensowne, mimo, ze "przyganiał kocioł garnkowi", jak to sie mawia
  14. Jakie bierzesz te leki? No to nie zapominaj ich brac, chyba to wazne, zeby sie wyleczyc... A jak bierzesz antydepresanty to musisz je brac regularnie, inaczej ich skutecznosc moze znacznie spasc. No i oczywiscie jak najszybciej zapisz sie na psychoterapie, a zobaczysz - kiedys bedzie wszystko w porzadku.
×