-
Postów
114 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez avesen
-
Przeszkadza mi bycie niewolnikiem substancji. Od ponad 2 lat dzień w dzień jedyne o czym myślę, to aby jak najszybciej zjarać sobie mózg, upić się lub zarzucić coś innego, byle tylko poczuć coś pozytywnego. Pożytku z tego nie ma, nie robię zwykle nic, pod wpływem potrafię patrzeć się w litery godzinami i nie ułożyć żadnego zdania, ale przynajmniej oszukuję mózg, że coś robię, coś ma sens i czuję się na chwilę dobrze. Czasem mądrzej wykorzystam substancję i faktycznie coś pożytecznego zrobię jak to wyjście na rolki. Ale ogólnie paląc, stoję w miejscu, pamięć mam coraz gorszą, skupić się na niczym nie mogę, wszystko zostaje w głowie zamiast podjąć próbę realizacji czegokolwiek, izoluję się od życia, a ono sobie płynie, nie czeka na mnie aż się ogarnę. Moje uzależnienie traktuję jako mój największy zawód w życiu.
-
Dwa dni. Tyle wytrzymałam bez palenia zioła. Dzisiaj się złamałam. Zapomniałam już jak czasem te dwa dni przerwy bywają zbawienne, a najlepiej jest zachować jeszcze większe odstępy dla lepszych efektów i zredukowania długofalowych skutków ubocznych. Ciężko mi się funkcjonuje na co dzień bez jakiejkolwiek używki, zioło szczególnie poprawia mi nastrój. W połączeniu ze sportem jest to super combo. Wyszłam na rolki godzinę po śniadaniu, zapaliłam papierosa, jednego i drugiego, jeździło mi się cudownie, w ogóle nie czułam zmęczenia nóg. Wyjątkowo dobrze weszło i współgrało z muzyką, doświadczyłam synestezji, nie pierwszy raz, ale takich wzorków jeszcze nie widziałam - podrygiwały mi na dole czarne linie w rytm muzyki, plotąc różne, nieregularne kształty, pojawiały się i znikały, fajny, choć krótki, był to spektakl. Kocham czuć i widzieć muzykę w takim stanie. Zwykle nie sprawia mi już ona przyjemności, często wręcz drażni. Poobserwowałam sobie na kółkach otaczający mnie świat, ludzi w samochodach i na chodnikach, małą dziewczynkę na rowerze, na którym być może dopiero co zaczęła się uczyć jeździć, pędziła za ojcem, jej twarz rozpromieniła się, kiedy wymijałam ją na rolkach, coraz szerzej otwierała usta w uśmiechu, a w jej oczach skierowanych na moje rolki zamiast drogi dostrzegłam błysk, jakby ją olśniło, co chce dostać na Dzień Dziecka. Kiedy wróciłam do domu, wzięłam się za zmywanie naczyń, po czym zjadłam soczystego arbuza. Resztę dnia spędziłam leżąc, bo nogi bolały, i siedząc przed niebieskim ekranem. To był całkiem dobry dzień.
-
Don't wanna join the 27 Club Too bad I made it past twenty-one
-
Zamierzam ogarnąć bałagan w chacie, niezmiennie od dwóch tygodni, ale pewnie mi się nie uda. Poprzeglądam też oferty mieszkań na wynajem, to prędzej się wyprowadzę niż ten syf posprzątam. Jakim jesteś typem osobowości MBTI?
-
@Maat pomaga, wypełnia dłużący się czas. Pozdrawiam również.
-
Powiedzmy, że konsekwencje nierozsądnych wyborów. Nic się nie stało, za każdym razem nic się nie dzieje, a bywało z moim stanem gorzej, udało się wszystko załatwić i bezpiecznie wrócić do domu. W mojej pracy są zadania łatwiejsze i trudniejsze, część rzeczy wykonuję cyklicznie, część ad-hoc, czasem wpadają zupełnie nowe tematy, nad którymi trzeba się pogłowić. Dużo jest myślenia, kombinowania i przede wszystkim stresu, ale też zdarzają się tygodnie, w których nic nie robię, za to sobie cenię tę pracę, pomimo wielu kryzysów, wypalenia i czucia się jak debil. Na co dzień staram się funkcjonować normalnie, to nie problem założyć maskę, czekam do wieczora i odpływam. Myślę, że nic ani nikt nie jest w stanie mi pomóc. Jedynie przeszczep mózgu mógłby coś zdziałać. To, co na co dzień odczuwam, siedzi we mnie głęboko zakorzenione od wielu lat. Bywają dni lepsze i gorsze. Mam z kim rozmawiać, towarzyszy mi ktoś w życiu, chociaż oboje chyba ciągniemy siebie na dno.
-
Hobbystycznie, chociaż ciężko to nazwać hobby jak bazgrolę średnio raz w miesiącu lub rzadziej, kiedyś dużo więcej rysowałam. Dobrze byłoby zarabiać ze swojej twórczości, ale nie mam do tego zapału.
-
Udało Ci się wyjść z tego marazmu?
-
Boję się tego wyjścia. Najchętniej bym tego nie robiła, zawsze się godzę, żeby potem żałować. Mam nadzieję tylko, że nic mi się nie stanie. Zapalę papierosa na uspokojenie, po wszystkim zjem kolację, wykąpię się i pójdę spać. Taki jest mój plan dzisiejszego, i tak już zmarnowanego, dnia.
-
Nie mogłam się doczekać powrotu do domu z pracy, a finalnie zderzyłam się ze ścianą rozczarowania. Za dużo czasu poświęcam na trzymanie twarzy w dłoniach. Przed chwilą była inna godzina i tak co godzinę. Jednocześnie uwielbiam i nienawidzę obserwować jak mi mija życie. Niedługo muszę wychodzić, zrobić coś dla kogoś, nie mam nic innego do roboty, każdy się o tym przekonuje, gdy mnie pozna.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
avesen odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
@bei podzielam ból. Momenty życia, w których jestem sama, można wyciąć i nic się nie zmieni, są jak spacje, nic tam nie ma. Pustka. Życie od akcji do akcji. Zawsze dla kogoś. Dla ludzi, którym zależy. Mogę obserwować zmieniające się minuty na zegarze i rozkoszować się wolną chwilą, w niepełnej ciszy, nasłu/cenzura/ąc życia wokół. -
Szkic animacji do zrobienia w Blenderze, ale odechciało mi się rysować. Z rzeczy, które lubię rysować, to głównie wymyślone stwory i pomysły, które nigdy nie będą zrealizowane.
-
Źle, dziwnie, nie wiem co robić. Porzucam wszystko. Nic mi się nie chce robić, kompletnie nic. Żyję w swojej głowie. Nic nie pomaga. Tak bardzo czuję się z boku swego życia... tak bardzo zobojętniałam na nie... nie rozpoznaję już siebie ani otaczającego mnie świata. Wszystko jest takie sztuczne, nierealne. Nic nie ma sensu.
-
Rysuję... ale lękam się ciągle...
-
A tu się nie zgodzę. Pod wpływem grzybów, nawet nie przy nieodpowiednim set & settingu, a jakiejś przypadkowej rzeczy, można sobie bardzo namieszać w głowie, sama mam bardzo złe doświadczenia po jednym tripie, podczas którego przyjęłam dawkę heroiczną. Nigdy nie zapomnę tego, co przeżyłam, jak nie miałam kontroli nad swoimi myślami i czynami, jakie konsekwencje za to poniosłam, jak wiele doświadczyłam, czego wolałabym za życia nie doświadczyć. Na samą myśl o psylocybinie jest mi teraz niedobrze. Natomiast w małych ilościach grzyby nie powinny zaszkodzić, zwłaszcza osobie zdrowej z psychiatrycznego punktu widzenia, ale ze swojego doświadczenia radzę ostrożnie dobrać dawkę, pozostać w komfortowym miejscu (np. dom) lub udać się do lasu, w którym nie będzie ludzi, mieć przy sobie zaufaną, trzeźwą osobą, tzw. trip sittera, i pamiętać o najważniejszym - to się kiedyś skończy. W przypadku mikrodawkowania nie ma to znaczenia, niewiele się pewnie poczuje, o ile coś w ogóle, może tylko w pewnym stopniu harmonię, spokój ducha, ale o to w końcu chodzi. Czy każdemu pomogą? Nie, choć wiele dobrego mówi się o grzybach, to nie mają magicznej mocy, owszem, otwierają oczy na inne płaszczyzny, ale do każdego z nas przemawiają innym językiem. Mojego zepsutego mózgu nie są w stanie wyleczyć.
-
Skoro przed ślubem były oznaki niedopasowania seksualnego, to myślałaś, że po ślubie raptownie wszystko się ułoży? Próbujesz przebić się przez egoizm męża, jak sama piszesz, ale doskonale wiedziałaś, jaki to człowiek, jakie ma podejście do pewnych spraw, a mimo to brnęłaś w to dalej i zabrnęłaś - wydaje się - za daleko, żeby się wycofać, ale to nieprawda. Na siłę chcesz zmienić człowieka, dla którego seks nie jest i nigdy nie był ważny. Chcesz zmusić męża do robienia rzeczy, których on nie chce robić. Kto w tej historii jest egoistą? Albo jedno albo drugie będzie musiało się poświęcić dla kontynuowania tej relacji, za to dla jej dobra najlepiej byłoby po prostu się rozstać, bo tobie frustracja nie minie, a mąż nie stanie się nagle ogierem w łóżku.
-
Moja puchata ferajna ❤️
avesen odpowiedział(a) na Priscilla_126 temat w Fotografia/Malarstwo/Rysunek/Rzeźba
A to kotka psotka! -
O tak, to zjawisko też obserwuję u siebie w pracy, jak również sama jestem częścią tego obrazka. Często po zamulającym obiedzie wypiję drugą kawę, która może trochę pobudzi, ale niedługo później nic mi się już nie chce, ani pracować, ani rozmawiać, tylko do domu i spać. Po godzinie 15 po biurze chodzą już zombie, a nie pracownicy.
-
Porządkuję niemal dziesięć tysięcy zdjęć na kompie. Lata niezaglądania do galerii i pamięć się skończyła, trzeba teraz przebierać.
-
Na każdym etapie edukacji cięłam sobie nogi i ręce, powodem byli ludzie, niedopasowanie do świata. Niekiedy również dusiłam się prawie do utraty przytomności i biłam się po głowie, co niestety zdarza się do dzisiaj w sytuacjach ekstremalnego wzburzenia. Ból głowy, jaki wtedy występuje, daje to samo uczucie ulgi co pocięcie się żyletką. Uwaga skierowana jest w końcu na coś innego niż negatywne rzeczy w głowie. Nie jest to jednak prawidłowe czynienie, chciałabym uwolnić się od przekierowywania emocji w taki sposób i w każdej sytuacji zachowywać spokój. Nie tnę się już parę lat, tylko to bicie się zostało, rzadkie, nawet bardzo, ale jednak.
-
Moja puchata ferajna ❤️
avesen odpowiedział(a) na Priscilla_126 temat w Fotografia/Malarstwo/Rysunek/Rzeźba
Koty i książki zawsze dobrze razem wyglądają. Cóż za kolekcja na pierwszym zdjęciu! Fajny masz zwierzyniec, słodkie psiaki. -
Mój chłopak jest zbyt mocno uzależniony od marihuany
avesen odpowiedział(a) na Nobodyknowsyourstory temat w Uzależnienia
Szkoda, że nie mogę już edytować wiadomości. Tobie, @Fobic oczywiście ślę słowa podzięki.