Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alexandra

Użytkownik
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alexandra

  1. Byłam u neurologa. Zbadał mnie na leżąco, na stojąco, uważa , że neurologicznie jest wszystko ok, ale dał mi skierowanie na rezonans magnetyczny (450zł), jakbym chciała się uspokoić. Z tym że nie wiadomo, czy mi go zrobią, bo mam aparat ortodontyczny stały i mogą odmówić
  2. Ja mam jutro neurologa... nie wiem jak wytrzymam w pracy z nerwow. Idę prywatnie z tymi zawrotami. Alu89, mam fb, ale wolę pozostać anonimowa , zwłaszcza ze względu na mój zawód i pracę.
  3. Zaczarowana, z jakiego powodu dostałaś padaczki? Gdybym ja miała taki komplet badań jak Ty, to bym chyba przestała się martwić :) Mili, Ty to jesteś widzę odważna z tymi badaniami. Ja tak się boję czwartkowego neurologa, że nie wiem już co ze sobą robić. Przecież jak usłyszy o zawrotach głowy, ucisku, to od razu mnie gdzieś skieruje Ale w sumie idę do niego z nadzieją, że nie będzie mi kazał-też bez sensu. Mam taki lęk, że bym najchętniej uciekła.
  4. Mili89, ja mam tak samo. Boję się głębiej wejść do sklepu, bo mi się zaczyna. Po wyjściu I tych zawrotach mam to oszolomienie jak Ty, do wieczora plus taka depresję, że niee mogę normalnie;( w czwartek idę do neurologa, bardzo się boję, ze mnie skieruje na tomograf głowy, że cos znajdzie itd. boli mnie brzuch caly czas przed tym neurologiem. Nawet nie wiem jak badanie wygląda za bardzo :/
  5. Mili89, u mnie jest tak, że jest dobrze, czuję się normalnie, nagle wchodzę do galerii, w której muszę cos załatwić i się zaczyna..... wrażenie bujania , jakbym płynęła, na statku, ciągnięcie w głowie, na niczym nie moge się skupić i wychodzę bez połowy rzeczy. Mam wrażenie, że nie mogę się utrzymać, że upadnę. Najgorsze, że to nie przechodzi- utrzymuje się dopóki nie wyjdę. Czyli 30 min lub godzinę, w zalezności ile mi to zajmie. Koszmar. Jak wracam do domu, schodzi i jestem stabilniejsza już. Ale przez to czuję się ograniczona, boję się gdzieś wyjść następnego dnia, jestem jakby w szoku itd. W czwartek idę do neurologa, zobaczymy.
  6. Dziś 10 tabletka, ale wziąłem połówkę 50mg, bo cała mi strasznie leki nakręca. Od marca lecę też na mirtazapinie 30mg, a serta teraz dodatkowo doszła. Mirta nawet na mnie podziała, ale bez spektakularnych efektów, stąd dodatkowe ssri. Mam dojść na sercie do 150mg, ale póki co nie wyobrażam sobie jak by mnie taka dawka rozjechala. Kurde, ja po 10 dniach muszę dawkę dzielić :) Trochę to brzmi tak, jakby same leki miały ustawić Twoje samopoczucie. Niestety tak się nie da Chodzisz na psychoterapię?
  7. A ja znowu z tymi zawrotam głowy.... ja już nie wiem cały tydzień było było w miarę, nawet w pracy ok, dzisiaj wolne , poszłam do galerii zawroty od początku, ruszanie się podłogi, miękkie nogi i tak cały czas dopóki nie wyszłam stamtąd. co za okropienstwo. Teraz leżę na kanapie i mam przerazajace myśli (((
  8. Hej kochani, po piątkowym ataku lęku i zawrotów głowy w mieście, weekend był w miarę, choć ciągle ciągle z głowa coś mam, boję się iść po chodniku, że upadnie, równowagi nie utrzymam. Mam wrażenie że w ciągu dnia moja głowa stanowi oddzielny byt- jest taka słaba, pełna waty, ciągle coś mi się się niej rusza. Nie znoszę światła dnia , razi mnie i wtedy jestem taka.słaba. Nie jest to słabość wynikajaca ze zmęczenia czy pogody- to jest tak dziwne, że chyba psychiczne. Jakbym już nie mogła kroku zrobić. Czekam az się ściemni,bo wtedy zaczynam być normalna, moja głowa też jest normalniejsza, idę pewniej po chodniku, wychodzę wychodzę psem itd.
  9. Pholler, miałam właczany stabilizator nastroju, po którym prawie zeszłam... dostalam jeszcze wysypki po nim i psychiatra kazała odstawić. Boję się eksperyentować dalej. Zapisałam się do neurologa, może zrobię ten tomograf glowy, Maleństwo, ja to mam najczęściej jak oddalam się od domu/zaparkowanego samochodu. W pracy znośnie, w domu najlepiej, jak chodzę z psem po osiedlu też niezle. A jak mam zrobić coś poza taką rutyną- koszmar. Dzisiaj jeszcze byłam w urzędzie w tym tłumie i upale. Tam poczułam mega lęk i pewnie wywołał te zawroty. Ale, do cholery, z brakiem tchu, bólem brzucha- mogę chodzić, ale z zawrotami i tym bujaniem już nie. I to jest najgorsze.
  10. Biorę Fluoksetyne 20mg na stałe głównie na natręctwa myślowe i depresję. Mili, czyli Ty też tak.masz jak gdzież jesteś, że zawroty, miękka podłoga? Ja dzisiaj miałam mocno i się wystraszylam ((( A 3 m-ce miałam przerwy...
  11. Nie mam już siły. Zaczynam wątpić czy to ostry nawrót nerwicy czy choroba. Wybrałam się dzisiaj do miasta, gdzie były tłumy i moje zawroty głowy przeszły wszystko. Miałam wrazenie non stop , że ide po trampolinie, zapadania, ogromny lęk, istny koszmar. A miałam sobie spokojny i miły dzień spędzić. Nie mogłam chodzić, ciągle jakieś ciągnięcie w głowie, wbijanie w chodnik. Usiadłam w Starbucksie i wzięłam Xanax. Po 40 minutach wstałam i poszłam dalej, nawet normalnie weszłam do sklepu, zawroty jakby mniejsze, ale jestem nieżywa ze strachu. Ile można tak żyć? Ja nigdy nie wiem kiedy to będzie, czy mogę gdzieś normalnie iść. Czuję się uwiązana, brak mi swobody, mam wrażenie, że nie jestem jak normalni ludzie. Ciągle myślę, że inni normalnie gdzieś chodzą, umawiają się, jest to dla nich normą, a dla mnie to jakiś koszmar, czy ja dam radę, czy nie dostanę odrealnienia.
  12. Maleństwo, ja na początku nerwicy miałam taką obręcz, że głowę przytrzymywałam ręką, ucisk nachodził mi nawet na nos, jakbym w imadle była. Utrzymywało mi się to od rana do wieczora, nie do wytrzymania. Pomogło mi na to proste ćwiczenie- kładziesz się na podłodze, pod głowę zwinięty jasiek, ręce wzdłuż ciała, nogi prosto- leżysz tak 10 minut bez ruchu. Robilam tak codziennie- obręcz zaczęła schodzić. Znalazlam to ćwiczenie w internecie. Nie chciało mi się wierzyć, że pomoże, ale szybko jest ulga. Spróbuj, ja pozbyłam się obręczy na długie miesiące.
  13. Teksas, mnie piszczy w uszach od września, dostałam od tego pierwszy raz takiego ataku paniki w nocy, że myślałam, że umieram, koszmar. U mnie nerwica to głowa, czyli zawroty, dziwne prądy w głowie, uczucie obręczy, ciężkości takiej ze mam wrażenie ze z wariuje, umieram, trac e swiadomosc. Teraz znowu mam uszy zatkane i zawroty, miałam we wrześniu endoskopie uszy, gardła i nosa, może powinnam raz jeszcze iść.
  14. Bardzo Ci współczuję i wiem przez co przechodzisz. Też brałam wenlafaksyne i jednak prądy w głowie po jej odstawieniu są inne niż te, kiedy mam nawrót nerwicy. Ja miałam tydzień temu okropny nawrót na wyjezdzie z pracy, który trwał u mnie tydzień, dopiero dzisiaj jest w miarę. Ja to określam stanem jakby coś weszło w moją głowę- zawroty głowy, ruszający się chodnik, wrażenie zapadania, ogromnej ciężkości w głowie, której nie mogę utrzymać. Wtedy nie jestem w stanie nic robić ani się skoncentrować, jakby głowę mi coś przesłoniło, był w niej ciężar, ściąga mnie na boki. Wczoraj miałam coś takiego przez około godzinę. Kręciłam sie w kółko i nic nie mogłam zrobić, jakby otumanienie totalne. Wcześniej odrealnienie, słabość, niemożność ustania, chodzenia. Ja mam zawsze przy sobie Xanax, ale nie brałam go. Ja myślę, że musisz poleżeć w domu, posiedzieć, nie wychodz na siłę. To musi z Ciebie zejść- nieraz ze mnie schodzi po godzinie, nieraz po 3 dniach. Gdyby utrzymywały Ci się objawy, pojedz w nocy do szpitala, choć w Anglii trudno z tymi lekami. Nie zdziwię Ci jak dadzą Ci paracetamol Na wszelki wypadek powinnas miec benzo, to działa na psychikę dobrze, nawet z Polski wziąć. Daj znać co u Ciebie, bo objawy masz faktycznie ostre. Myślę, że emigracja to spowodowała.
  15. Alu, ja mam nawrót zawrotow, a miałam 3 mce spokoju. Plus ogólny nawrót wszystkiego.
  16. Pholler, dziękuję, ale zastanawiam się czy przy derealizacji mogą być takie zawroty głowy? Jakby wszystko pływalo, ruszalo się w głowie. Z tym nie da się funkcjonowac.
  17. Dzisiaj mam straszny dzień. Byłam na 3dniowym wyjezdzie z pracy, tam dopadł mnie mega lęk, ale był to "tylko" lęk, natomiast dzisiaj rano wstałam jakby z wyłączonym mózgiem.... Derealizacja, zawroty głowy, jakby wszystko plywało, jestem odcięta od świata, ciężka głowa. Dzisiaj w pracy dopadł mnie atak paniki, że zemdleję, przyszła fala zawrotów, słabości. Najgorsze, że od wyjazdu, 3 dzień mam derealizację, nie chce ustąpić. Boję się, że coś stało mi się z mózgiem, jakby się wyłączył. Nie wiem jak mam iść jutro do pracy, jestem przerażona. Na wyjedzie z pracy spalam po 4h, byłam wykonczona, może to ze zmęczenia? Czuję się jak po locie samolotem ze zmianą strefy czasowej, ale jest to jakieś dziwne. Próbowałam odespać, ale to uczucie nie mija. Boję się, że zwariuję, stracę świadomość. Zero koncentracji, w pracy nic nie mogę zrobić. A jutro muszę stać 2h na jakiejs konferencji, boję się, że zemdleję w tłumie. Ale czy przy derealizacji są takie zawroty glowy ? Bosze, czy to przejdzie? cała się trzęsę
  18. Dzisiaj mam straszny dzień. Byłam na 3dniowym wyjezdzie z pracy, tam dopadł mnie mega lęk, ale był to "tylko" lęk, natomiast dzisiaj rano wstałam jakby z wyłączonym mózgiem.... Derealizacja, zawroty głowy, jakby wszystko plywało, jestem odcięta od świata, ciężka głowa. Dzisiaj w pracy dopadł mnie atak paniki, że zemdleję, przyszła fala zawrotów, słabości. Najgorsze, że od wyjazdu, 3 dzień mam derealizację, nie chce ustąpić. Boję się, że coś stało mi się z mózgiem, jakby się wyłączył. Nie wiem jak mam iść jutro do pracy, jestem przerażona. Na wyjedzie z pracy spalam po 4h, byłam wykonczona, może to ze zmęczenia? Czuję się jak po locie samolotem ze zmianą strefy czasowej, ale jest to jakieś dziwne. Próbowałam odespać, ale to uczucie nie mija. Boję się, że zwariuję, stracę świadomość. Zero koncentracji, w pracy nic nie mogę zrobić. A jutro muszę stać 2h na jakiejs konferencji, boję się, że zemdleję w tłumie. Bosze, czy to przejdzie? cała się trzęsę
  19. Same here. Też wolę już nic nie czytać, bo zawsze jakieś nowotwory wychodzą. Ostatnio jak tylko wyjdę na spacer to momentalnie robi mi się tak jakoś słabo, że mam wrażenie, że zaraz zemdleję, uczucie takie jakby nie wiem nawet jak to nazwać odrealnienie? Nigdy nie zemdlałem no i zawsze w takich chwilach sprawdzam puls i zawsze jest przyspieszony, a wszystko wokół jakby w zwolnionym tempie wtf. Miałam i miewam to samo. Po wyjściu z domu, na otwarta przestrzeń powtorna słabosc, uczucie nierealności i zawrotów glowy. Tak jakby denerwowalo mnie drzewo, samochód, wszystko tak powoli pływało. To derealizacja. Teraz już rzadziej mi się zdarza, ale nieraz dopadają mnie takie lęki, że na przyklad dziwnie widzę, że zaraz stracę wzrok, cos mi lata przed oczami, okropne uczucie. Ostatnio obudzilam się rano i na prawe oko jakbym gorzej widziała- widzialam ciemna plamę. Wpadłam w taka panikę, trzęsłam się, ale okazalo się, że powieka mi trochę spuchła, była opuszczona stad widzenie ciemnej plamy. Ale niedobrze ze strachu bylo mi cały dzień.
  20. Myślę, że w tej sytuacji wizyta u psychologa nic nie da- tylko rozpoczęcie terapii u psychoterapeuty, która trwa zazwyczaj dłuższy czas. Psychiatra może zapisać leki, ale powie to samo. Ja w najbardziej nasilonej nerwicy miałam też takie objawy- musiałam szybko wracać do domu, bałam się gdzieś wyjść bo zaczynały się- zawroty głowy, miękki chodnik, wrażenie plynięcia. Koszmar. Dopiero po pól roku terapii nastapiła poprawa. Teraz wszędzie chodzę normalnie, a jeszcze 2 mce temu bylo to niemożliwe. Biorąc pod uwagę taką traumę u Ciebie- nie zwlekalabym, bo te objawy niestey mogą się nasilić.
  21. A ja wczoraj wyszykowalam się do pracy , a o 2 w nocy dostałam biegunki. Do rana nie spałam. Oczywiście do pracy nie poszłam, tylko do lekarza. I mam zwolnienie. W trakcie mojej nerwicy bardzo sie balam, że w nocy obudzę się z wymiotami, rano nie pójdę do pracy... A gdy to się wydarzyło w ogóle się tym aż tak nie przejęlam odpocznę, pooglądam filmy, rano nie muszę sie zrywać, ciągle w biegu... Trochę luzu chociaż
  22. Jak ja Was wszystkich rozumiem. Mimo że u mnie lepiej i nie mam lęków , że zemdleję, przed zawrotami głowy , które nie pozwalały mi wychodzić z domu, tak więc poprawa jest naprawdę bardzo duża, a męczyłam się prawie pół roku. Ale ciągle coś obsesyjnego się mnie uczepi, jakaś myśl o zdrowiu, że coś mi dolega, że przez to stracę coś ważnego. To chyba jest ogólny lęk przed utratą kogos lub czegoś z czym jestem emocjonalnie związana. Mam na myśli obsesyjne myśli o alergii- że mam alergię na mojego kochanego psa, bo ciągle katar lub zatoki. Na logikę wiem, że wszystko pyli teraz i nasila mi się w trawach, ale ta obsesja i umęczenie, ze to od psa nie daje mi spokoju. Pies sprawił, że zaczełam wychodzić z domu, przestałam mieć lęki, normalnie żyję. Jest moją największą radością i motywacją na co dzień. Pewnie stąd te lęki. Oczywiście w życiu go nie oddam, ale jakieś obsesje mi się włączają... przy tym łapie depresja i mega smutek. I często te lęki o zdrowie mają inne zupelnie podłoże, ale o tym pewnie wiecie. Mili89, Xanax jest super, ale pamiętaj, że doraznie. Ja wzięłam 4 razy podczas ataku paniki takiego, że bylam przekonana, że to koniec. po 15 min okazało się, że żyję
  23. Mili89, to na pewno tłuszczak :) Michella, ja mialam identycznie jak Ty- ręce trzymalam potem z dala od ciala, bo wystarczy, żę dotyknęłam przypadkowo brzegiem ręki do piersi , to mi się wydawalo, że czułam zgrubienie. Zadręczalam się tym strasznie, wręcz natręctwa mialam na tym tle. Potrafilam 50 razy dotykac się, robiąc żywą ranę i nie mogłam przestać. Od wczoraj coś mi wróciły zawroty głowy i trochę lęki. Z tym że te zawroty takie gorsze- kilkusekundowe wrażenie, że chodnik się rusza, ziemia osuwa i taką cięzkość czuje, jakby siła mnie jakas pchała- odczuwam to w głowie. Głownie na przestrzeni otwartej jak jestem sama. Zdenerwowałam się, nie powiem, co to jest i że może mam jakąś chorobę. Kilka sekund a jestem sztywna do wieczora. I jakby czekam na kolejny raz podświadomie. Męczące to. Ale wcześniej czułam , że się duszę i coś mi ściska gardło, więc to może znowu nerwicowe.
×