Skocz do zawartości
Nerwica.com

Andrzej L

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Andrzej L

  1. Ja nie mam problemu by mówić w sposób naturalny o swoich problemach psychicznych. Oczywiście nie zanudzam wszystkich na około tym tematem, ale tez nie zatajam swoich problemów, gdy wyjaśnienie jakiejś sytuacji tego wymaga. Ostatnio np. miałem spotkać się z prawnikiem. Zaproponowałem mu spotkanie u mnie, uczciwie pisząc , że jestem w kryzysie psychicznym, mam problem z odnalezieniem się w nowym miejscu zwłaszcza gdy mam rozmawiać na poważne tematy z nie znanym mi człowiekiem, że taka sytuacja jest dla mnie niezwykle stresująca i działa na mnie destrukcyjnie. Prawnik pofatygował się do mojego domu, mimo ,że z zasady przyjmuje tylko w swojej kancelarii. Albo np. gdy ktoś mnie zaprasza na jakąś imprezę, na której jako skrajny introwertyk i samotnik, źle bym się czuł ( najdelikatniej mówiąc), to też bez żadnego problemu wyjaśniam dlaczego nie chcę przyjść. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z jakąś szyderą, obmawianiem itp. Myślę , że wielu mnie ceni właśnie za to, że uczciwie wyjąśniam sytuacje, a nie uciekam w kłamstwa.
  2. Był okres , że przytyłem 8 kg, a wszystko przez antydepresanty. Mam 182 cm i ważyłem ( po przytyciu ) 82 kg. Te dodatkowe 8 kg nie byłoby może wielkim problemem, ale odłożyło mi się prawie wszystko w brzuchu i słabo wyglądało. Podjąłem środki zaradcze - zero słodzonych napojów i zero słodyczy plus zwiększenie aktywności fizycznej. Biegam do dzisiaj 3 x w tygodniu po około 15 km. Po górach chodziłem zawsze, około miesiąc w roku. Te wspomniane 8 kg przybyło mi w około 6 miesięcy i zrzucenie ich zajęło mi dokładnie tyle samo czasu. Co ciekawe mimo, że utrzymywałem nadal tą samą dietę i aktywność fizyczną na tym samym poziomie to przestałem chudnąć i wróciłem do swoich pierwotnych 72 kg i już trzeci rok trzymam tą wagę. Ostatnio w kawiarni kupiłem colę w szklanej butelce, taką 0,2 l pojemności. Nie zdołałem jej wypić do końca bo wydawała mi się tak słodka - no jakiś ulepek po prostu.. Trochę nie na temat, ale miałem ochotę podzielic się z Wami moim doświadczeniem Pozdrawiam
  3. To ja dłużej. Od dziecka miałem problemy. Do lekarza pierwszy raz w sprawie objawów somatycznych poszedłem gdy miałem 34 lata. Zbadał mnie i odesłał do psychiatry. Nie dałem rady już dłużej wytrzymać, więc poszedłem do psychiatry, co było dla mnie wielkim wyzwaniem. Potem wiele czasu minęło zanim dobrał mi lek przeciwdepresyjny ( SNRI), który mi ulżył. Rano nie ruszę jak nie wypiję mocnej kawy i nie zajaram do niej papierosa. To taki sposób na odpędzenie lęków egzystencjalnych i złagodzenie bólu istnienia ! Pozdrawiam Kolegę.
  4. Dzięki Kolego za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Musisz jednak wiedzieć, że lęk lękowi nierówny. Ja cierpię na lęk uogólniony. Ten lęk jest pochodzenia endogennego, co oznacza, że po prostu wynika z wrodzonego, wadliwego działania mózgu ( nie wchodząc w szczegóły ). Neurotyczność, introwersja to są wrodzone cechy osobowości i niezwykle trudno to skorygować. Tak na prawdę to można jedynie nauczyć się z tym żyć, żeby jak najmniej dokuczały. Inaczej jest gdy depresja czy lęki mają charakter reaktywny czyli są odpowiedzią na zdarzenia życiowe. W takim wypadku dużo łatwiej o pomoc. U mnie cechy, o których pisałem mają charakter konstytutywny a do tego nałożyło się mnóstwo fatalnych doświadczeń w moim życiu, które naraziły mnie na przewlekły stres. Dodatkowo bardzo długo czekałem zanim zgłosiłem się po poradę do psychiatry, a to także utrudniło sytuację. Robię co mogę, walczę, trzymam się, nie odpuszczam sobie, stosuje się do zaleceń, staram się kierować zdrowym rozsądkiem, przyjmuję leki a i tak problem nie ustępuje, a jedynie został nieco złagodzony. Życzę Kolego Marku zdrowia i pogody ducha. Pozdrawiam
  5. Bywają kobiety bezwzględne, chciwe, podłe, podstępne, zakłamane, pozbawione jakichkolwiek zasad moralnych. Mógłbym opisać kilka historii z życia, które dokładnie odpowiadają takiej charakterystyce. Ale są też super dziewczyny ! Szlachetne, wierne, mądre, kochające, pracowite, honorowe, dla których warto się starać i walczyć !!! Wierz mi, staremu wiarusowi, który niejedno w swoim życiu widział i przeżył. Wiem, wiem - tylko jak taką wartościową kobietę znaleźć i odróżnić ziarno od plew ? Tu potrzebne jest doświadczenie i mądrość życiowa, a tego nigdzie nie sprzedają.....
  6. Ja jestem u psychiatry raz na 3 miesiące. U mnie objawem wiodącym jest napięcie międzyżebrowych. To nie jest bolesne ale ogranicza oddychanie. Mam i inne ( trudności w przełykaniu, napięciowe bóle głowy, napięcie mięśni karku, barków ), ale wszystkie one razem wzięte nie dają mi w d....ę tak jak to utrwalone zaciskanie się klatki piersiowej na wysokości splotu słonecznego. Mam jeszcze coś takiego, że duży stres potrafi u mnie spowodować wystrzał temp. ciała nawet do 38,5 st. C. Gdy się zrelaksuje temp. spada do normalnego poziomu. Współczuję Ci Grześku, nie masz łatwo ! Mam nadzieje, ze stopniowo jakoś sobie z tym poradzisz, czego Ci serdecznie życzę.
  7. Mnie też nie jest łatwo. Napisz dokładniej jakie masz te objawy psychosomatyczne i czy coś starasz sie robić by sie ich pozbyć. Pozdrawiam.
  8. Przeczytaj wszystkie moje wpisy w założonym przez mnie temacie i wskaż miejsce, które mogą świadczyć o moim "ubezradnieniu". Dodam jeszcze, że prowadzę firmę, w której zatrudniam prawie sto osób, utrzymuję i opiekuję się rodziną ukraińskich uchodźców, dodatkowo opiekuję się moją 98 letnią matką. Uważam, że przy moich problemach natury psychicznej to jest bardzo dużo - nie tylko sam ogarniam swoje życie, ale i pomagam innym je ogarnąć. Gdzie tu bezradność ? A, że cierpię to inna sprawa.
  9. Nie ma jednego genu odpowiedzialnego za powstawanie lęku. Prawda jest taka , ze nie rodzimy się "tabula rasa". Nasz OUN ma pewne "ustawienia fabryczne" zdeterminowane genetycznie.Jeśli ktoś rodzi się jako osoba introwertyczna i neurotyczna to już taką będzie. Można te cechy nieco wzmocnić lub złagodzić w procesie socjalizacji, ale będą one zawsze dominującymi i wyeliminować się ich nie da. U mnie w rodzinie po stronie matki występują zaburzenia depresyjne i lękowe, a siostra cioteczna ma schizofrenię prostą ( bez objawów pozytywnych ). Równie dobrze jak cechy osobowości można leczyć przy pomocy psychoterapii np. niski wzrost czy poziom IQ. Jeśli w czymś może pomóc psychoterapia to ewentualnie niektórym w radzeniu sobie w życiu ze swoimi trwałymi cechami, ale ich nie wyeliminuje. W moim przypadku nałożyły się dwa niekorzystne zjawiska : niekorzystna nad reaktywność układu nerwowego, skłonność do depresji i lęków plus traumatyczne przeżycia i chroniczny stres przez całe dzieciństwo jak i młodość. Mam to dokładnie rozkminione, wiem jakie skutki spowodowały ten fatalny zbieg okoliczności i psychoterapeuta nie ma mi co wyjaśniać i czego odkrywać. Jeśli spotkania z psychoterapeutą obciążają mnie psychicznie to nie dlatego, że gmeramy w mojej przeszłości. Doszedłem już dawno do punktu gdy o tych sprawach z osobą, której ufam mogę mówić o tych sprawach z łatwością. Problemem jest dla mnie konieczność rozmawiania z obcą osobą o moich intymnych sprawach. Wiem, że psychoterapeuta słucha mnie za pieniądze i miedzy mną a nim nie ma żadnej więzi emocjonalnej. Ponadto długie spotkanie mnie nudzi i nuży, zwłaszcza, że nie widzę żadnych korzyści z nim związanych. Jestem skrajnym introwertykiem i mam niski poziom odporności na bodźce i to zarówno natury fizycznej ( światło, dźwięk ) jak i psychicznej. Odbywałem psychoterapię w nurcie kognitywno - behawioralnym. Jak już chyba pisałem wcześniej psychoterapeuta nie potrafił mi podpowiedzieć niczego, czego sam już nie wymyśliłem. Wszelkie strategię zachowania, organizowania sobie życia, które mi podpowiadał już dawno wdrożyłem. Pokazanie mi, że mam skrzywiony i nieprawdziwy obraz siebie i rzeczywistości spaliły na panewce, bo tak nie jest. Przyjmij do wiadomości Droga Koleżanko, że może być tak, że masz mózg trwale i niezmiennie z przyczyn biologicznych generujący lęk uogólniony, nawracające depresje, u których podłoża leży zaburzenie osobowości, że tego się nie da zmienić żadną psychoterapią. Czasami pomaga farmakologia poprzez sztuczną ingerencję w poziom amin biogennych operujących w synapsach komórek nerwowych, czy też inne sztuczki. Jest to jednak tylko leczenie objawowe, zresztą wielce niedoskonałe bo niosące ze sobą zarówno korzyści jak i straty. Pozdrawiam.
  10. Psychoterapia pogłębia u mnie problem. Każda sesja to dla mnie stres i kilka dni potrzebne na powrócenie do jako takiej równowagi. Praca nad lękami ? Co to znaczy ? Ja wiem z czego moje lęki wynikają ( genetyka + sposób wychowania i inne doświadczenia, które mnie spotkały w życiu ). Mogę te doświadczenia wymienić punkt po punkcie ! Jestem świadom siebie. Psychoterapeuta nic mi nowego nie podpowiedział, do czego bym sam nie doszedł i nie próbował. Dowiedziałem się, że jestem zbyt "powikłany' by mi on mógł pomóc. Myślę często jak wyjść z tego pata i nic mi nie przychodzi do głowy. Może juz jestem skazany na takie życie ?
  11. Andrzej L

    Witajcie Nerwuski.

    Jestem nieźle powikłany. Nerwica lękowa ( lęk uogólniony ), do tego schizoidalne zaburzenie osobowości, fobia społeczna i nawracające depresje. Szukam tu jakiejś porady, inspiracji. Przećwiczyłem już większość leków, próbowałem psychoterapii i nic nie zdołało znacząco poprawić jakości mojego życia. Może jestem przypadkiem beznadziejnym ? Może zbyt wiele skupiło się we mnie problemów by to jakoś rozwikłać ? Pozdrawiam serdecznie Wszystkich Uczestników tego forum
  12. Ty nie jesteś pedofilem, a jedynie masz lęk, że mógłbyś się nim okazać. Jeśli miałbym Ci radzić to przeczytaj sobie definicję pedofilii np. Wikipedii i porównaj jej symptomy z Twoimi preferencjami i zachowaniami seksualnymi.Na pewno dojdziesz do wniosku, że to do Ciebie zupełnie nie pasuje. Może stopniowa ekspozycja na obecność dzieci by Ci pomogła i utwierdziła ostatecznie w przekonaniu, że nie czujesz w ich kierunku popędu seksualnego. Czytałem gdzieś, że wczesne doświadczenia seksualne mogą wpływać na nasze preferencje w tej dziedzinie. Te doświadczenia muszą być jednak świadomie przeżyte, a Ty jak rozumiem zupełnie nie pamiętasz tego tragicznego zdarzenia. O dziedziczeniu skłonności do pedofilii nigdy nie słyszałem. Nie sądzę żeby Twój ojciec był pedofilem. Raczej miał zaburzoną osobowość w kierunku psychopatycznym, a Ciebie użył jako narzędzia do rozładowania napięcia seksualnego zamiast ręki. Zacznij o tym wszystkim racjonalnie myśleć, nie wkręcaj sobie absurdalnych scenariuszy ! Jakie Twoje zachowania może ktoś błędnie zinterpretować ?! Przecież niczego nie robisz, co mogłoby kogoś skłonić do podejrzenia , że masz nieakceptowane społecznie preferencje seksualne ! Ogarnij się i wyrzuć to z głowy ! Nie zatruwaj się tymi obsesjami. Pzdr.
  13. A czy masaż u fizjoterapeuty mógłby pomóc ? Ostatnio myślę o takim rozwiązaniu. Zaraz sprawdzę o co chodzi z tą relaksacją Jacobsona
  14. Witam ! Cierpię na lęk uogólniony, plus schizoidalne zaburzenie osobowości, częste depresje, mam ogromne problemy z interakcjami społecznymi i nerwicą. Jeśli chodzi o somatyzację tych problemów to zmagam się z chronicznym napięciem mięśni międzyżebrowych, co oczywiście utrudnia mi oddychanie, spłyca oddech i skutkuje ciągłym znużeniem i zmęczeniem. Dodatkowo ten psychosomatyczny objaw doprowadził do skurczenia się klatki piersiowej ( zapadania ). Napięcie mięśni międzyżebrowych jest różne w zależności od mojego stanu psychicznego. Gdy uda mi się zrelaksować, co nie jest częste, oddycham prawie swobodnie. Myślę , że chroniczne napięcie mogło doprowadzić do przykurczu mięśni i z tego powodu całkowite ich rozluźnienie przy krótkim epizodzie relaksacji nie jest możliwe. Jestem pod opieką psychiatry - przyjmuję SNRI i Pregabalinę. Nieco pomaga, ale wejście np. w mocniejsze relacje społeczne i związany z tym stres, natychmiast powoduje wzmożenie napięcia mięśniowego. Psychoterapia nie pomogła. Psychoterapeuta powiedział mi, że jestem tak powikłany, że on nie wie jak mnie poprowadzić. Ponadto sesje psychoterapii wymagały ode mnie ogromnego wysiłku psychicznego i po nich przez kilka dni łapałem równowagę. Dodam jeszcze, że napięcie mięśni żebrowych to nie jedyny somat, który utrudnia mi życie, ale ten jest najbardziej dokuczliwy i rzutujący na moją kondycję fizyczną. Może ktoś poradzi jak sobie z tym wszystkim poradzić bo już nie mam siły.
×