Skocz do zawartości
Nerwica.com

Angelka85

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Angelka85

  1. Myślę, że czasami to tak właśnie wygląda, że ludzie wymagają od psychologa, ale też innych autorytetów, mogą to być różnego rodzaju coache, uzdrowiciele, nauczyciele duchowi itp., że odbędzie się to na zasadze zażycia jakiejś magicznej tabletki, liczą, że taka osoba ich cudownie uzdrowi swoimi poradami, naukami, a samemu od siebie nic nie trzeba tu wkładać. A tu jednak to tak nie działa, psycholog bazując na swojej wiedzy i doświadczeniu może stosować różne znane mu metody pomocy, ale jeśli nie będzie z drugiej strony odpowiedniej otwartości umysłu i takiej silnej woli do zmian, do samopomocy, wysiłku własnego włożonego w poprawę jakości swojego życia, to podejrzewam, że takie wizyty mogą nie przynosić pożądanych efektów. Dobrze gdy psycholog jest osobą etyczną, która ocenia, czy pacjent robi postępy i czy jest sens dalej kontynuować terapię, gorzej, gdy dotyczy to różnych uzdrowicieli, coachy, którzy nie są zbyt etyczni i kontynuują spotkania widząc, że nie ma żadnych efektów, tylko po to, żeby wyciągać od takich ludzi pieniądze.
  2. Mapa oświecenia - siedem czynników przebudzenia Złote zasady zen Umysł nie wiem - niekonceptualna mądrość Zen to bezpośrednie doświadczenie poza słowami
  3. Ciężko słowami opisywać takie doświadczenia, bo raczej i tak tego nie są w stanie oddać w pełni . Najpierw przyszło takie jakby lśnienie, gdzie przekonałam się do Biblii (oczywiście nie do konkretnych wersetów, tylko tak ogólnie), a potem było jakby wewnętrzne uświadomienie sobie Boga i kilka dni doświadczania czegoś co można określić wspaniałą Bożą miłością, pod wpływem tego doświadczenia pojawiła się u mnie tak duża skrucha (np. z powodu wcześniejszej niewiary), że aż zaczęłam ryczeć jak dziecko, co normalnie mi się na etapie dorosłości już nie zdarza. To doświadczenie spowodowało, że uświadomiłam sobie czym są przykazania miłości, o co chodzi w tej osobistej relacji z Bogiem, doświadczyłam dużej przemiany mentalnej, życie materialne/fizyczne przestało mieć już jakieś duże znaczenie, przestałam bać się śmierci, mój kręgosłup moralny znacznie się usztywnił (w stosunku do tego co było wcześniej), sumienie bardziej się uwrażliwiło, ogólnie poziom świadomości znacznie się poszerzył, zaczęłam patrzeć na życie z innej, szerszej perspektywy, moja wolność wewnętrzna również się powiększyła. To doświadczenie stało się bardzo istotnym przełomem, było to 6 lat temu, a ja to pamiętam tak dokładnie jakby to było wczoraj, od tego czasu o wiele bardziej zainteresowałam się religiami i duchowością, właściwie to nie było już dnia, żebym nie pomyślała o Bogu, stał się On całą siłą napędową w życiu, motywacją, ostatecznym celem i sensem. Myślę, że było to coś co w Biblii nazwane jest "narodzeniem na nowo", bo faktycznie to jest tak jakby stary człowiek umierał, a rodził się nowy, bardziej duchowy, ale to pewnie zależy od kultury jak kto to nazwie, myślę, że coś takiego jak "przebudzenie duchowe" w innych kulturach jest bardzo zbliżonym doświadczeniem. To było mniej więcej coś podobnego do tego co ten metalowiec poniżej opisuje mówiąc o "strumieniu miłości", który sie na niego wylewał Świadectwo nawrócenia - Brian Head Welch z zespołu Korn
  4. Ja mam takie swoje przemyślenia w tym temacie, nie wiem czy słuszne, bo statystyk dokładnych nie sprawdzałam, jednak tak sądzę, że na różne zaburzenia (nie tylko nerwicę) mają wpływ myśli, a one będą się bardziej pojawiać u osób, które mają skłonności do przesadnego rozmyślania, analizowania wszystkiego, ale też u osób, które mają po prostu na to czas, a na to miał wpływ rozwój cywilizacyjny i to, że życie stało się łatwiejsze, wygodniejsze, przez co ludzie mniej czasu poświęcają na walkę o przetrwanie, nie żyją cały czas "tu i teraz", a bardziej gdzieś tam myślami odlatują, albo się porównują z innymi, albo myślą, o tym czego nie mają, a nie doceniają tego co mają, albo obawiają się o przyszłość, albo rozmyślają o przeszłości. Nie wiem jak wygladają statystyki, czy problemy psychiczne na taką samą skalę pojawiają się w miejscach, gdzie ludzie żyją biedniej, maksymalnie prosto i skupiają się tylko na swojej codzienności, na tym, żeby mieć co jeść i gdzie spać.
  5. 7 kroków zarządzania emocjami - Jarosław Gibas Jak sobie radzić z trudnymi emocjami? Głęboki relaks od ręki - Marek Purczyński
  6. W takim dosłownym, słownikowym znaczeniu, poznałam kiedyś takiego człowieka w internecie, był bardzo uciążliwym manipulantem i ciężko było się od niego uwolnić. Szukał sobie wrażliwych ofiar (głównie kobiet) i brał na litość, wymyślając przeróżne problemy, robił z siebie ofiarę, użalał się nad sobą cały czas i wymuszał uwagę. Gdy ktoś się zorientował z jaką osobą ma do czynienia, próbował się od niego uwolnić, to stawał się agresywny, nachalny i w sposób zmanipulowany udostępniał publicznie (w miejscu w którym dyskutowaliśmy) informacje o tej osobie, które udało mu się wyciągnąć w czasie wcześniejszych rozmów. Natomiast uważam, że taki wampiryzm już nie słownikowy, może tak naprawdę zdarzać się w zwykłych, codziennych relacjach, gdy po prostu ma się do czynienia z osobami, które nie potrafią sobie radzić z emocjami i przez to na różne sposoby zamęczają innych. Mogą to być jakieś wybuchy emocjonalne, zamęczanie innych swoją osobą i swoimi problemami, a jednocześnie brak jakiejkolwiek pracy nad sobą i otwartości na to, by swoją sytuację poprawić. Jak obserwuję ludzi wokół, to takich sytuacji jest masa, podejrzewam, że więcej jest właśnie takich ludzi, niż tych, którzy nie potrafią się wcale otwierać i mówić o swoich problemach. Tutaj trzeba się uczyć asertywności i zdrowej oceny sytuacji, kiedy ma się do czynienia z osobą, która naprawdę potrzebuje pomocy i wysłuchania, a kiedy ma się do czynienia z typem osoby, która jest właśnie takim emocjonalnym zamęczycielem, poszukującym uwagi, możliwości użalania się i robienia z siebie ofiary, bo takie osoby potrafią mieć bardzo zły wpływ na psychikę, zwłaszcza u osób bardziej wrażliwych, które na dodatek mają skłonności do takiego przejmowania się czyimiś problemami i angażowania w nie. Trzeba tu po prostu być uważnym.
  7. Myślę, że w takich tematach trzeba zachować zdrowy rozsądek, z pewnością jest wiele problemów psychicznych, które można wyleczyć tylko świadomością, ale są też problemy, które wymagają profesjonalnego leczenia psychiatrycznego, farmakoterapii itp., nie da się tu wszystkich włożyć do jednego worka i powiedzieć każdemu, że wystarczy się przebudzić i już wszystko będzie super. Poza tym u tych "przebudzonych" może się pojawić problem typu "nie pamięta wół jak cielęciem był" i pojawia się takie wzburzenie, gdy będąc już po jakiejś drodze, doświadczeniach, przejściach, gdzie odkryło się już te sposoby na szczęście, próbuje się to ludziom przekazać, a tu często pojawia się nierozumienie, ignorancja czy wręcz negatywne nastawienie i walka, a tu trzeba mieć też dużo wyrozumiałości i cierpliwości w drugą stronę, dużo pokory, trzeba pamiętać, na jakim etapie samemu się kiedyś było, a czasami trzeba się nauczyć odpuszczać i pozwolić ludziom cierpieć bez ingerowania w ich problemy. Tu trzeba nauczyć się wyczuwać na jakim etapie jest dana osoba, czy ktoś jest na takim etapie, że już niewiele mu do tego "przebudzenia" potrzeba i czasami wystarczy jedna wskazówka i to załapie, czy ktoś jest na takim etapie, że absolutnie żadne gadanie tu nie pomoże i taka osoba musi zostać po prostu sama ze swoimi problemami, czy radzić sobie tak jak sama chce, czyli tymi lekami, psychiatrami (nawet jeśli akurat w jej przypadku nie jest to konieczne). Zastanów się czy u Ciebie ta emocjonalność wyżej w postach, właśnie tak nie działa? Czy to nie jest tak, że coś przeszedłeś, coś sobie uświadomiłeś, odkryłeś, teraz chcesz to przekazywać ludziom, a oni Cię nie słuchają, więc powoduje to u Ciebie wkurzenie i takie negatywne emocje? Odpuść, zachowaj spokój, pozwól ludziom żyć ich wlasnym życiem, również cierpieć i szukać po omacku, bo dla wielu osób to może być droga rozwojowa, którą być może muszą przejść, żeby wejśc na wyższy poziom, kto szuka ten znajdzie. Takim emocjonowaniem się sam sobie robisz krzywdę, zaburzasz swój spokój, po co? Nie jesteś psychiatrą, psychologiem, to nie zajmuj się tym co do Ciebie nie należy, pilnuj w pierwszej kolejności swojego spokoju i nie uszczęśliwiaj ludzi na siłę.
  8. Co by było gdyby ludzie nie umierali? Jak nauczyć się bycia szczęśliwym? - dr. Marcin Fabjański Otwarte źródła inteligencji - jak wyjść poza ego i wypalenie - Marcin Fabjański
  9. Tylko tu muszę zaznaczyć, że owszem, ja zawsze byłam na takie coś otwarta, zawsze poszukiwałam i wiele tematów odkrywałam tak sama dla siebie, ze względu na chęć samopomocy, jednak te najbardziej kluczowe momenty, które spowodowały u mnie taki konkretny rozwój, pojawiły się akurat na skutek przypadkowych okoliczności. Pierwsze to było doświadczenie duchowe (nawrócenie, przebudzenie), które pojawiło się na takim etapie życia, gdzie mi już wydawało się, że wszystko jest ok, nie przeżywałam wtedy żadnych dramatów, miałam swój buddyzm, medytacje, zdrowy styl życia i sytuacja tak psychicznie była już w miarę stabilna. Wtedy pod wpływem przypadkowej znajomości, spadło to jak grom z jasnego nieba i pokazało, że jest coś jeszcze, że można lepiej, bardziej, bardziej świadomie itp. Tu była kluczowa przemiana mentalna, niezależna od własnych poszukiwań, co najwyżej być może związana z otwartością umysłu na to. A druga sytuacja, to odkrycie tych tematów, które wyżej poruszałam (Eckhart Tolle, praca z myślami, ego itp), to było kolejne przełomowe odkrycie, które w tej pracy z myślami zrobiło takie konkretne, bardzo odczuwalne postępy i znowu na skutek przypadkowej znajomości. Otóż na forum nie związanym z psychologią, poznałam takiego usera, z którym złapałam dobry kontakt, przeszliśmy na pw i okazało się, że ma on poważne problemy z córką anorektyczką. Dziewczyna niepełnoletnia, więc cała rodzina przechodziła różne terapie, trwało to kilka lat, w czasie gdy pisaliśmy ona była na leczeniu w szpitalu i groziło jej leczenie zamknięte (co się potem również stało), nic nie pomagało, lekarze, dietetycy, psycholodzy, psychiatrzy, on był psychicznie wykończony, ich relacje z żoną pogorszyły się i małżeństwo wisiało na włosku. A że ja mam takie słonności do poszukiwań w różnych tematach, to od razu zaczęłam coś szukać, żeby mu jakoś pomóc i tak trafiłam na blog Wilczogłodna, gdzie dziewczyna pomaga osobom z takimi problemami m.in metodą 3 principles, jak przeczytałam zasady, to doświadczyłam od razu takiego mega wglądu i pojawiło się takie "wow, jakie to jest super i genialne!". Potem zaczęłam przeszukiwać strony angielskie (bo u nas mało o tym) i zgłębiać temat. Gdy próbowałam to wyjaśniać temu userowy, to nie bardzo był na to otwarty, coś tam przytaknął, ale już czulam, że u niego tego "wow" nie było, jego córka też nie wykazywała zainteresowania, ani tym blogiem, ani metodami, więc ostatecznie nie bardzo im tu pomogłam, za to przez przypadek bardzo pomogłam sobie, bo staram się stosować tą metodę zawsze gdy zauważę, że dopadają mnie jakieś nieprzyjemne myśli i wiele problemów, które miałam wcześniej, czy to lękowych, czy nałogowych, cy tak po prostu złych myśli/wspomnień się po prostu pozbyłam, czy tam na bieżąco pozbywam, zawsze wiem co robić, gdy te myśli się pojawiają. Zaczęło się od tego, a potem przyszła kolej na duchowość z tym powiązaną, znowu przypadek, bo w proponowanych filmach wyskoczyła mi Nitya, która uczy o niedualności i potem dalsze zgłębianie, dalsze wglądy i nowe odkrycia, więc nie mogę powiedzieć, że to wszystko tak było ze względu tylk na swoje poszukiwania, bo jednak było w tym jakieś odgórne prowadzenie również
  10. Złożyły się na to pewnie różne czynniki, ale ból psychiczny pewnie był tu kluczowy, bo jednak była w tym motywacja do szukania różnych form samopomocy. Myślę, że już trudne dzieciństwo mogło się do tego przyczynić, że na etapie nastoletnim zaczęłam takie poszukiwania związane z sensem życia.
  11. Ja zawsze widziałam, że coś jest ze mną nie tak, ale problemów bardziej doszukiwałam się w trudnym dzieciństwie i DDA, bo mój ojciec był alkoholikiem i to też zostawiło dużą rysę na psychice i z pewnością wpłynęło na to jak dalej toczyło się moje życie. Jednak kilka lat temu trafiłam na informacje o wwo i to było dla mnie odkrycie przełomowe, bo okazało sie, że spora część moich problemów wynikała właśnie z tego, poza tym, ze względu na to, że jest to cecha genetyczna, zauważyłam różne zachowania charakterystyczne dla wwo u swojego syna i dzięki temu odkryciu już o wiele bardziej świadomie mogłam podejść do tych jego różnych "dziwactw" i upierdliwości jakie czasami są powiązane z tą dużą wrażliwością mózgu, albo po prostu przebodźcowaniem, którem tu występuje bardzo często. To odkrycie spowodowało, że żyję bardziej świadomie, wiem, że są rzeczy, których nie zmienię w żaden sposób, żadna terapia tu nie pomoże, bo takie są już predyspozycje genetyczne i raczej staram się dostosowywać życie w miarę możliwości do tych wymogów mózgu, a nie odwrotnie, dostosowywać mózg, do wymogów współczesnego świata, w którym wwo niekoniecznie dobrze się odnajdują. Wcześniej to nie było takie oczywiste, czułam się gorsza, czułam się odmieńcem, miałam takie poczucie, że nie domagam w różnych tematach, porównując się z ludźmi bardziej przebojowymi, ekstrawertycznymi, z silną odpornością psychiczną itp. i po prostu tego nie rozumiałam. Teraz gdy to zrozumienie przyszło, to przynajmniej na tym polu pozbyłam się kompleksów i nie próbuję na siłę żyć tak jak większość ludzi i się na siłę do nich dostosowywać, żyję świadomie w swoim świecie. Trafiłam na ciekawy podcast dla wwo, jeśli kogoś te tematy interesują, to wrzucam Wysokowrażliwy podcast I tu jeszcze link do bloga prowadzonego przez mężczyznę, który jest wwo Kim tak naprawdę jest osoba wysokowrażliwa? (Z perspektywy faceta) https://wysokowrazliwy.pl/kim-tak-naprawde-jest-osoba-wysoko-wrazliwa-o-nadwydajnych/
  12. Pytałam bardziej w takim kontekście, żeby nie mieszać pojęć , bo mam świadomość, że choreoterapia w takim powszechnym rozumieniu jest bardziej własną twórczością taneczną/ruchową pod wpływem chwili, mi akurat taka forma tańca nie bardzo siada, za to odpowiednia muzyka i gotowa choreografia w zumbie, (oczywiście nie każda, tylko taka dostosowana do moich preferencji), już spełnia taką rolę terapeutyczną, rozładowującą emocje, poprawiającą stan psychiczny, nie stosuję tego tylko w ramach aktywności fizycznej. Myślę, że podobnie może być też z innmi rodzajami tańca, są np. tańce transowe, jak taniec wirujących derwiszy czy jakieś tańce afrykańskie, są tańce z choreografią mocno relaksacyjną np. wziętą z qi gong, albo innych form medytacji poprzez ruch, a może nawet i zwykły taniec towarzyski czy klubowy może taką rolę spełniać, więc nie wiem jak to określić, czy po prostu włożyć to do worka z ogólnym napisem "terapia tańcem" czy rozdzielać na poszczególne elementy np. "zumboterapia"
  13. Myślę, że to pytanie bardziej do dietetyka, bo tu mogą być różne przyczyny i pewnie musiałbyś zrobić jakieś badania w tym kierunku. Ja zauważyłam, że u mnie pojawiało się silne napięcie nerwowe i problemy ze snem, gdy przesadzałam z węglowodanami w diecie, gdy zaczęłam jeść bardziej niskowęglowodanowo, a sporadycznie stosować też post przerywany intermittent fasting, to wszystko wracało do normy. Nie wiem jak u Ciebie wygląda kwestia węglowodanów w diecie i na ile byłyś w stanie w razie potrzeby zmienić swoje nawyki żywieniowe. Oprócz węgli, może to być jakaś alergia pokarmowa, a może jakies inne problemy z żołądkiem, jelitami itp. Bez badań raczej ciężko jest tu cokolwiek stwierdzić, więc może spróbuj zapytać dietetyka.
  14. A jeśli u mnie akurat zumba miała działanie terapeutyczne, to jak to określić?
  15. Meya jeśli mogę tu coś doradzić, to proponuję zainteresować się 4 szlachetnymi prawdami w buddyźmie mówiącymi o tym, co jest przyczyną cierpienia (takiego wewnętrznego, psychicznego, nie powiązanego z bólem fizycznym) i jak sobie z tym radzić. Tu chodzi o takie osiąganie wolności wewnętrznej, że człowiek przestaje się uzależniać od tego co jest na zewnątrz, przestaje tworzyć sobie różne pragnienia (w tym przypadku związane z wyglądem czy posiadaniem partnera), które stają się przyczyną cierpienia. Oczywiście taka wolność to nie jest coś co może się pojawić natychmiast, na pstryknięcie palców, wymaga to pracy nad sobą, ale chodzi tu o samo uświadomienie sobie co może być źródłem cierpienia, o przemianę myślenia i nie szukania problemów na zewnątrz, tylko bardziej w sobie, w swojej głowie i swoim podejściu do różnych tematów. Czym są Cztery Szlachetne Prawdy? https://studybuddhism.com/pl/podstawy/czym-jest/czym-sa-cztery-szlachetne-prawdy
  16. Xavier Rudd - Follow the sun
  17. Nie brałam nigdy udziału w zajęciach grupowych, bo z natury jestem samotnikiem, autsajderem i takie spotkania w grupach są dla mnie stresujące i męczące, nie przyniosłyby nigdy pozytywnych rezultatów, tylko dołożyły stresów. Jednak znalazłam sobie taki rodzaj choreoterapii w domu, mówię tu o zumbie i innych tańcach terapeutycznych oraz fitnessowych dostępnych w internecie. Na You Tube jest masa takich układów tanecznych do przeróżnej muzyki, dlatego można przebierać do woli. Zdecydowanie taka forma aktywności ma na mnie bardzo dobry wpływ, po kilkunastu minutach tańca odczuwane są pozytywne emocje, endorfiny zaczynają działać, odstresowuję się, a do tego oczywiście wpływa to na poprawę kondycji i spalanie kalorii, więc jest połączeniem przyjemnego z pożytecznym . Poza choreoterapią, stosowałam też inne formy takiej odstresowującej terapii np. twórczość, rękodzieło, głównie wyplatanie z papierowej wikliny, tworzenie kwiatów z papieru i materiału, wianki dekoracyjne. Był też czas gdzie interesowałam się ziołolecznictwem, ogrodnictwem i ogólnie spędzałam sporo czasu na łonie natury. Interesowałam się też zdrowym odżywianiem i prowadziłam bloga w tym temacie, co też było dla mnie formą takiej radosnej twórczości, gdzie przy okazji mogłam się "wypisać" do woli . Myślę, że w takich tematach warto poszukać czegoś swojego, bo coś co działa na jedną osobę, drugiej niekoniecznie będzie odpowiadać, więc zarówno jeśli chodzi o aktywność fizyczną, jak i inne formy zdrowego odreagowania czy hobby, każdy musi się zastanowić co mu najbardziej pasuje, w czym mógłby się odnaleźć i co dostarczy pozytywnych emocji. Poniżej wrzucam przykładowe kanały z choreografią zumby, gdyby ktoś też chiał potańcować w domu Marlon Alves https://www.youtube.com/@MarlonAlvesMAs/videos Claudiu Gutu https://www.youtube.com/@ClaudiuGutu/videos A poniżej coś spokojniejszego, przeznaczonego również dla seniorów Marc Bosmans https://www.youtube.com/@MarcBosmans/videos Zumba Gold Częstochowa https://www.youtube.com/@zumbagoldczestochowa569/videos
  18. Myślę, że tu po prostu wszystko zależy od tego z jaką chorobą czy zaburzeniem ma się do czynienia, bo są takie gdzie pewnie bez leków się nie obejdzie, są takie gdzie może się obejść, ale nawet w tych drugich może być tak, że na jakimś etapie leki mogą być pomocne. Ja miałam trudny etap w życiu, prawdopodobnie depresję, myśli samobójcze, nawet pojawiły się próby po alkoholowych wyskokach (do dziś mam bliznę na ręce), problemy alkoholowe już coraz bardziej zakrawały o poważniejsze uzależnienie, były też inne formy niezdrowego odreagowania, np. emocjonalne jedzenie czy nałogowe siedzenie w necie (no akurat od tego to do dziś nie jestem w pełni wolna, bo zdarza mi się przesadzać). Był czas, że właściwie każdego dnia musiałam mieć choć lekką fazę alkoholową, żeby normalnie funkcjonować, moje małżeństwo się wtedy już prawie sypało, rodzina nie potrafiła mi pomóc, bo nie znają się na tym i wręcz jeszcze dolewali oliwy do ognia, wprowadzając mnie w poczucie winy i robiąc różne zarzuty, a ja nigdy nie potrafiłam o swoich problemach mówić, przeżywałam to w samotności i odreagowałam tam jak umiałam. To co się wtedy działo w głowie, to był koszmar, no ale u mnie to wszystko wynikało z bólu istnienia, bólu emocjonalnego, a nie było to powiązane z jakąś poważniejszą chorobą typu schizofrenia itp. Na tamtym etapie pewnie pomoc psychologiczna i jakieś leki by mi się przydały, ale jak pisałam, nawet tego nie brałam pod uwagę, żeby takiej pomocy szukać, a po przejściu tego etapu, gdy byłam koło 30-stki zaczęło się to zmieniać, zmieniało się myślenie i podejście do życia i dalej już było coraz lepiej, tak jak opisałam powyżej. Teraz pozostały mi jeszcze jakieś problemy z myślami nawykowymi, cały czas pracuję z emocjami i ma problem z nadwrażliwością i związanymi z tym doświadczeniami sensorycznymi, które często są nad wyraz, no ale to już jest uświadomione, wiem, co mam robić i w jakim kierunku iść, już nie szukam po omacku. Jeśli mogę coś polecić to mi najbliższy jest obecnie temat mistycyzmu w różnych religiach (np. w chrześcijaństwie Jan od Krzyża, Teresa z Avila, Evelyn Underhill, Mistrz Eckhart), buddyzm zen, ale nie tylko jeśli chodzi o medytacje (to proponuję skonsulotwać z lekarzem, bo nie wiem czy mogą być stosowane przy każdej chorobie), mindfulness, czyli zachowywanie uważności w każdej chwili i niedualność, która ostatnimi czasy jest ruchem pozareligijnym, poniżej wrzucę coś w tym temacie. non duality https://tuiteraz.eu/pl/duchowosc/non-duality Nitya https://www.youtube.com/@NityaMeditation/videos Anthony de Mello np. na You tube są np. takie filmy jak "Cztery kroki ku mądrości", "Potrzebujesz tego wyzwolenia", "Odrzuć etykietki, a cierpienie zniknie", "Przebudzenie"
  19. Część metod podałam już w temacie o wyglądzie, część jest powyżej, a tak ogólnie to był to długi proces, zaczęło się od zainteresowania zdrowym stylem życia i najpierw na tym polu zaczęłam zdobywać wiedzę w tematach związanych ze zdrowiem, dietetyką i różnymi zdrowymi formami odreagowania np. zumba czy jakieś spokojniejsze ćwiczenia fitnesowe, odstawiłam też całkiem alkohol i od tego czasu jestem abstynentką, bo nawet mnie już do tego nie ciągnie. Tutaj już się znacznie poprawiło, ze względu na to że była to też dla mnie forma hobby, robiłam różne dietetyczne potrawy, nawet pisałam bloga z tym związanego, więc była to taka autoterapia dietetyczno-fitnessowa. Potem przyszła duchowość, buddyzm, medytacje i tu znowu były jakieś kolejne postępy. Potem pojawiło się doświadczenie duchowe, które samo w sobie już znacznie wpłynęło na przemianę wewnętrzną i poszerzenie samoświadomości. A potem było już takie łączenie duchowości z psychologią (różnymi tematami z psychologii, nie jestem w stanie wszystkiego streścić, bo jak pisałam u mnie to pochłanianie wiedzy wręcz nałogowe) i szukanie w tych tematach, co zresztą cały czas robię, m.in praca z myślami, z emocjami, introspekcja. Staram się mieć podejście holistyczne i kłaść nacisk zarówno na sferą psycho-fizyczną, jak i duchową, bo na tym etapie życia uważam, że ta druga też jest ważna
  20. Nie tylko leki wpływają na hormony, bo wpływa też na nie dieta, aktywność fizyczna i ogólnie zdrowy styl życia. Czytałam o takich badaniach gdzie łączy się dietę z zaburzeniami psychicznymi, jak znajdę to mogę tu wrzucić. Poza tym nie każdy potrafi się przełamać, żeby sie leczyć, ja akurat nawet gdy miałam bardzo poważne problemy ze sobą, to nigdy nie potrafiłam się nikomu w życiu realnym z nich zwierzać, nawet najbliższym, a co tu dopiero mówić o dobrowolnym pójściu do psychologa czy psychiatry, u mnie coś takiego nie wchodziło w grę, a swoje problemy wolałam zapijać. Być może stąd u mnie takie parcie na szukanie różnych form samopomocy i gdy już zaczęłam szukać, to pochłaniałam wiedzę jak wikipedia w różnych tematach, w tym związanych ze zdrowiem, dietetyką i różnymi formami aktywności fizycznej jako odreagowania, do tego doszła duchowość i psychologia. Zaczęłam sama sobie robić psychoterapię i stosować podejście holistyczne. Oczywiście nie zachęcam do tego, żeby się nie leczyć, tylko zwracam uwagę, że nie każdy w ogóle jest w stanie udać się na takie leczenie, więc takie porady internetowe mogą być jak najbardziej pomocne dla takich osób.
  21. Oczywiście! Dzięki za słuszną uwagę, bo dla mnie te tematy są tak oczywiste i wręcz logiczne, że nawet nie biorę już pod uwagę tego jak to hardcorowo może brzmieć dla innych osób i tak sobie gadam jakby to miało być coś zupełnie normalnego To co napisałeś o bólu jest zgodne z opinią psychiatry Stanislava Grofa, który zauważył, że różni mistycy, którzy tych odkryć dokonali, wcześniej przeżywali różne kryzysy i to one powodowały u nich transformację. Przytoczę cytat z opisu książki "Psychologia przyszłości: Wnioski ze współczesnych badań nad świadomością: Jeśli chodzi o samą pracę z myślami, to pomijając kwestię duchowości, dla mnie pomocna była tu metoda 3 principles, która powstała w oparciu o taki wgląd duchowy, ale jest stricte psychologiczna, nie nawiązuje do tego tematu ego itp., a do samej pracy z myślami. Właściwie jest to coś zbliżonego do medytacji i mindfulness, ale opisywane trochę innym językiem. W Polsce propaguje ją dziewczyna, która wyszła z bulimii i teraz m.in poprzez tą metodę pomaga innym osobom, poniżej link do jednego wpisu nawiązującego do tej metody: 3 Podstawy https://wilczoglodna.pl/3-podstawy/ A tak to niestety wiecej jest tylko na stronach angielskich, wrzucam gdyby kogoś to zainteresowało i chciał sobie w ten sposób pomóc, ale zaznaczam, że do niczego nie nakłaniam i nie zachęcam do tego by odstawiać swoje metody leczenia, leczenie farmakologiczne itp. (bo odniosłam wrażenie, że w innym temacie pojawiły się takie sugestie, jakbym do tego zachęcała). Każdy sam musi szukać rozwiązań dla swoich problemów i sprawdzać co mu pomaga, a co nie, mi pomaga to, a komuś innemu może co innego Health realization https://en.wikipedia.org/wiki/Health_realization Three prinicples https://en.wikipedia.org/wiki/Three_Principles_(self-help)
  22. Little bit of love - Jack Johnson, John Cruz & Friends
  23. Przesłuchałam większość filmów tego pana, bardzo ciekawie mówi i opiera się na własnym doświadczeniu w tym temacie, omawia nie tylko problemy związane z lękami, ale z emocjami tak ogólnie. Nie pamiętam już czy taka porada była u niego, czy gdzie indziej, bo słuchałam więcej takich porad, gdzie mówią jak radzić sobie z emocjami, ale było coś o tym, że istotne jest przede wszystkim uświadamianie sobie różnych emocji i uczenie się nazywania ich, bo to już powoduje, że one słabną, przechodzą z tej strony mózgu "gadziej" na stronę racjonalną. Istotne może też być uświadomienie sobie czy jakaś sytuacja z przeszłości nie spowodowała, że mózg w konkretnych okolicznościach wywołuje lęki, bo uruchamia się tu ciało migdałowate, którego celem w dawnych czasach była ochrona przed zagrożeniami, więc zapamiętuje różne takie sytuacje, które mózg odebrał wcześniej jako zagrożenie i w momencie, gdy one się pojawiają, wywołuje stres. Kiedyś było to potrzebne do przetrwania, dziś gdy nie istnieje tyle realnych zagrożeń, jest problematyczne, bo stres pojawia się w sytuacjach, które nie stanowią zagrożenia dla życia w większości przypadków, a im wrażliwszy mózg, tym bardziej reaguje. Oprócz tego uświadamiania sobie emocji i wydarzeń z przeszłości, które miały wpływ na reagowanie ciała migdałowatego, proponuje się też techniki oddechowe np. oddech kwadratowy, albo wcześniejsze zaplanowanie sobie jaka będzie nasza reakcja w takiej nagłej sytuacji, gdy jakieś silne emocje się pojawią. Chdzi tu o to, żeby mózg wypracował automatyczny, zdrowy sposób reagowania np. pojawia się lęk czy inne silne emocje - atomatycznie stosuję od razu techniki oddechowe i wcześniej już sobie planuję, że taka będzie reakcja, żeby od razu świadomie do tego w tej nagłej sytuacji przejść.
  24. Tylko tutaj pojawia się pytanie czy nasze ciało jest tym naszym prawdziwym, stale obecnym "ja"? Jeśli tak, to z którego okresu życia? Przecież nawet jeśli tego nie odczuwamy, to cały czas zachodzą w nim przemiany, stare komórki umierają, a pojawiają się nowe, od dziecka ciało się zmieniało, w każdej chwili możemy stracić jego część, a ostatecznie zniknie i gdzie będzie wtedy świadomość, ta prawdziwa natura/dusza/jaźń/świadomość/stała obecność/obserwator? Ja to widzę tak, że ciało wraz z myślami, uczuciami i doświadczeniami sensorycznymi, jest takim bio robotem, w którym ta nasza prawdziwa natura doświadcza życia, może obserwować to co w ciele zachodzi, ale nie jest ani tym ciałem, ani myślami, ani uczuciami. One są chwilowe, zmieniają się. Nie chodzi tu o negowanie swojego istnienia, tylko zastanowienie się czym jest nasze prawdziwe "ja", gdzie ono jest? Wiele problemów psychicznych, ale też zła na świecie jest spowodowanych przez to, że w swoim myśleniu cały czas kręcimy się wokół tego iluzorycznego ego, chcemy sobie je na różne sposoby pompować, koncentrujemy na nim cały czas swoją uwagę, utożsamiamy się z myślami, które się wokół tego ego cały czas kręcą. A jeśli ono nie jest rzeczywiste, to niepotrzebnie tracimy na nie energię. Przy problemie jaki został wyżej poruszony proponuję nie skupiać się na swoim ciele i jego mankamentach, a skupić się na samych myślach, które prowadzą do takiego odbioru siebie. Warto tutaj zachowywać uważność, starać się na bieżąco uświadamiać sobie, gdy takie myśli się pojawiają, a potem obserwować i pozwolić przepływać, traktując jako mało istotny, chwilowy wytwór umysłu. Nie wchodzić w nie, nie dawać im uwagi. Oczywiście to dotyczy też innych myśli, które są nieprzyjemne, np. jakieś trudne wydarzenia z przeszłości, myśli, które prowadzą do lęków związanych z przyszłością, myśli nawykowe, które prowadzą do różnych nałogów i niezdrowych nawyków. Oczywiście zachowanie uważności i takiego błogiego spokoju umysłu nie jest proste, to jest praca na całe życie, bo mózg już tak ma, że jest ciągle myślami bombardowany, ciągle kusi, ciągle zmusza do powtarzania tego samego, niektóre mechanizmy mają tu podstawy ewolucyjne, choćby to że mózg ma skłonności do wypracowywania myślenia nawykowego. Dlatego bardziej chodzi o uświadomienie sobie prawdziwego źródła problemów, które jest w głowie/w myślach i systematyczną pracę nad tym, bo samo to już może spowodować duże postępy i znacznie ułatwić życie.
×