
Magdalenkaa
Użytkownik-
Postów
117 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Magdalenkaa
-
cześć witam, po kilku dobrych miesiącach mam pytanie, mianowicie jak sami wiecie zaczął się okres grypowy i chorobowy, chyba i mnie coś zaczyna dopadać, aaaale niejednokrotnie spotkałam się już z tym, że w ulotce leków przeciwgorączkowych, przeciwkaszlowych, przeciwbólowych itd, było napisane żeby nie łączyć ich z paroksetyną.. zagadałam z farmaceutką w aptece, która stwierdziła że faktycznie jest to lek którego się z wieloma innymi nie powinno łączyć i że mam dość ograniczony wybór jak sobie pomagacie przy gorszym samopoczuciu, typu ból głowy/gardła/kaszel.. ? mieliście kiedyś faktycznie jakieś nieprzyjemne skutki interakcji leków z paroksetyną?
-
w sumie racja, bo psychiatra widzi mnie raz na trzy miesiące, ona raczej mnie nie zna, jest w stanie tylko powierzchownie ocenić moją sytuację, a z psychoterapeutką widzę się przynajmniej raz w tygodniu, no i z nią jednak gadam o wszystkim. wiadomo - są momenty załamania, ale zauważyłam, że umiem się po nich szybko podnieść póki co. nie umiem sobie wyobrazić jak to będzie przy schodzeniu z leków, bo zapomniałam jak to jest odczuwać taki wolnopłynący lęk, bądź mieć ataki paniki.. cieszę się, bo dzięki temu wzięłam się za siebie, robię prawo jazdy i żyję, może nie ma co wychodzić za bardzo na przód, dam sobie zwyczajnie czas ale minęło już kilka miesięcy, senność totalnie nie odpuszcza, jakie to irytujące, po pracy drzemka, rano dobudzić się to jakaś porażka, kiedyś wstawałam po jednym budziku, teraz dochodzi chyba z 5 drzemek do tego, nie wiem jak sobie z tym poradzić za cholerę. to chyba jedyny minus paro, który mnie dopadł.
-
zastanawiam się, czy takie uczucie nadejdzie w ogóle? że w 100% będę tego pewna? teraz wiadomo, leki robią swoje, dzięki czemu funkcjonuje i zapominam o nerwicy, po prostu nawet nie wiem kiedy jest "odpowiedni" na to moment.. może faktycznie, za szybko się połasiłam póki co. poczekam do końca roku i zobaczę jak dalej będzie
-
cześć witajcie, mam pytanko. mianowicie 2 tygodnie temu byłam na kontroli u psychiatry, rozmawiałam z nią, że czuję się stabilnie, w końcu jest fajnie (poza sennością), ona stwierdziła że na jesień/zimę nie schodzi się z leków, ale w styczniu możemy o tym pogadać na następnej wizycie, że z 20mg zejdziemy do 10mg i zobaczymy jak będzie. natomiast moja psychoterapeutka twierdzi, że to zdecydowanie za szybko i powinnam być chociaż rok stabilna, żeby zejść z leków. czyją opinią powinnam się bardziej kierować w tym wypadku? i drugie pytanie, czy jeśli chciałabym zejść do 10mg i czułabym, że lęki wracają, mogę znów wskoczyć na 20mg i liczyć na to, że zadziała, czy będzie duże ryzyko że paro już nie zaskoczy jak powinna i potrzebna będzie zmiana leku?
-
no zakupiłam sobie taki zestaw, cytrynę i imbir (fuj, nie lubię) byłam też w aptece, pogadałam z farmaceutką, jak usłyszała o paroksetynie, wykluczyła od razu większość leków i wylądowałam w domu z ziołowymi tabletkami. ciężka sprawa, zamiast czuć się z dnia na dzień lepiej, jest tylko gorzej, ale no nic, jakoś to będzie
-
Bry wszystkim, przychodzę z małym zapytankiem. Kiedyś już pisałam, że nie jestem zwolenniczką leków (zwyczajnie się ich boję), no ale dopadło mnie ze dwa dni temu jakieś choróbsko.. Było to tylko ogólne osłabienie i ból gardła. Dzisiaj jednak po paru godzinach w pracy poczułam, że jest tylko gorzej. Doszedł katar i kaszel, no i ból głowy. Pytanie, co mogę przez weekend sama zaradzić na te objawy, jakie leki mogę totalnie bezpiecznie przyjmować przy paroksetynie? Bądź jest coś czego wręcz nie powinnam brać podczas kuracji paro?
-
Tu Cię zaskoczę, mimo że u mnie w porządku, zaglądam regularnie właśnie w takich celach, by być może jakimś oparciem dla ludzi, którzy jeszcze walczą i nie wyszli na prostą. U mnie już kilka dobrych tygodni jest ok, owszem, mam pojedyncze dni które są do bani - wtedy wydaje mi się jakby świat się zawalał, bo jestem przyzwyczajona, że przecież ciągle było dobrze, ale trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej, ważne jest by się nie załamywać. Lęki to straszne dziadostwo. Walka z nimi jest bardzo trudna, bo to walka z samym sobą tak na prawdę.. Najgorsze jest to, że powielamy często te same błędy, dlatego zazwyczaj wpadamy w błędne koło i nakręcamy się jeszcze bardziej. Może i z niewielkiego doświadczenia, ale wiem, że jeśli nie zajmujemy naszej głowy w żaden sposób, tylko siedzimy i czekamy na to co się wydarzy - lęki zawsze nas dopadną. Wiem, że niektórzy dalej toczą swoją walkę i czekają, aż wyjdą na prostą. Trzymam za Was bardzo kciuki, bo wiem, jak to jest przechodzić piekło w głowie czekając na efekty działania leków. Życzę Wam dużo siły, jeśli ktoś potrzebowałby pogadać, zapraszam
-
biore od 6 dni xetanor (paroksetyna) i jestem mega zestresowany
Magdalenkaa odpowiedział(a) na zaleknionyy temat w Leki
nie musi to trwać aż miesiąc, niektóre skutki uboczne ustępują po kilku dniach już, ale na działanie leku trzeba zaczekać trochę dłużej niestety.. życzę dużo siły, nie poddawaj się -
wg mnie dziwne by było gdyby lekarz po dwóch kiepskich dniach, chciał Ci dawkę zwiększać.. też już paro łykam kilka miesięcy i czasami bywa że mam cały tydzień do dupy, albo i dłużej, ale nie wpadłabym na pomysł by zwiększać dawkę tak szybko. myślę, że myśli Ci uciekają tam gdzie nie trzeba i dlatego to nie mija, trzeba wrócić na dobre tory
-
Chyba już o tym pisałam, ale nie potrafię się przyzwyczaić do tego.. Odkąd biorę paroksetynę, mam raz/maks 2x w miesiącu takie ataki "z dupy" że tak powiem. Bardzo intensywne, duszące i przechodzące prądy po całym ciele, puls wysoki, palenie w klatce i uczucie jakby żyły w rękach i nogach były wypełnione lawą a nie krwią. Ostatni taki "atak" miałam na początku czerwca, dziś znów się powtórzył - nie było żadnych bodźców stresujących, jedynie wstałam rano nieco niewyspana. Normalnych ataków paniki jako tako już nie miewam. Z tym dzisiejszym poradziłam sobie z tym w ciągu niespełna 10 minut, ale jednak tkwi mi to w głowie, jestem nieco rozregulowana przez te silne somaty których dziś doświadczyłam. Tak jakby cały lęk podświadomie zbierał się przez cały miesiąc w moim ciele i wylewał się na raz w ciągu jednego ataku. Sama nie wiem.. Powiedzcie mi, czy to typowy objaw nerwicowy, czy typowy po lekach (czyt. paro)? Miewacie takie dziadostwo?
-
Też mnie to ciekawiło bo mam podobnie, poczytałam coś tam i dowiedziałam się, że ponoć drzemki w ciągu dnia u lękowców są niewskazane, bo nasilają uczucie niepokoju/lęku, przez to że nasza głowa ma nadmiar złych emocji związanych z lękiem i dużo nieprzyjemnych wspomnień. A że w momencie gdy mamy kiepski okres, większość złych emocji, to podczas drzemki (snu) trafiają one do naszej pamięci długotrwałej i źle nam się kojarzą. Przez to być może niektórzy nie sypiają w nocy, przez zakorzeniony w nas lęk i złe skojarzenia. Łatwo powiedzieć, żeby zrezygnować z drzemek, jak w danym momencie nie ma się ochoty i siły na cokolwiek innego niż sen.
-
Gratulacje! na pewno podołasz, każda nowa sytuacja przynosi stres, ale musimy się z tą mendą (nerwicą) nauczyć żyć i funkcjonować, no i nie dawać jej wygrać dlatego i ja podjęłam pewien krok, na który czekałam od miesięcy, mianowicie zapisałam się na prawo jazdy - ciągle odkładałam to, mówiąc sobie że jestem za słaba i nie dam rady, aż zdecydowałam spontanicznie, że co ma być to będzie. i tak jestem po pierwszych wykładach już, stres niesamowity, ciężko było tam wysiedzieć zwłaszcza z moją agorafobią, ale dałam radę i jestem z siebie zadowolona miewam dalej gorsze dni, nawet przy paro, być może większa dawka by to wyeliminowała, ale ja to odbieram jako pewnego rodzaju wyzwanie - by znów nauczyć się żyć normalnie. chciałabym jeszcze oduczyć się popołudniowych drzemek, bo mam wrażenie że one nasilają uczucie niepokoju, ale no paro mnie kładzie praktycznie codziennie.. przynajmniej na godzinkę, a potem wstaję zmieszana. eh
-
tak też myślałam. cholerne hormony.. no nic, jest ciężko, przyzwyczaiłam się do tego że jest po prostu normalnie i dobrze, ale trzeba nauczyć się konfrontować z takimi dniami jak teraz, choć jest ciężko. dziś wstałam i od razu serce wali jak młot, pieczenie w klatce, niepokój.. szukam sposobu na poradzenie sobie z tym w momencie, gdy dopada mnie to znienacka, jak dziś. może macie jakieś porady?
-
mam małe pytanie do Pań biorących paro i tym podobne odnoszę wrażenie, że w dniach kiedy przypadają "babskie dni", te tabletki jakby przestawały działać (tak wiem hormony i te sprawy, ale jest jakoś tak inaczej). drugi miesiąc z rzędu czuję się mega kiepsko psychicznie pierwszego dnia, tak jakby paro w ogóle nie działała. towarzyszy mi taki wolnopłynący lęk i niewyjaśniony niepokój, mimo że na co dzień jest super. też macie takie odczucia, czy sama sobie coś wkręciłam? czy po prostu wahania nastroju wygrywają z paro?
-
to samo powiedziała moja doktorka, że wątroba się bardzo szybko regeneruje i przy moich wynikach nie ma co się martwić, dlatego jej zaufałam tak samo miałam problem z wysokim ciśnieniem przez ataki itd, zwiększono mi dawkę a wczoraj znów kazali zmniejszyć, bo jestem wysokociśnieniowcem a moje ciśnienie dochodzi do 110/50, także cieszę się bo wychodzi na to że się pomalutku naprawiam
-
mnie moja lekarka olewała, wszystko zwalała na nerwicę, aż pogadałam z psychiatrą i ona powiedziała żebym zrobiła testy na alergię. od czego się zaczęło? od tego, że po niektórych potrawach/produktach spożywczych miałam po około 5-10 minutach dostawałam kołatania serca, podwyższony puls (nieregularny), wypieki na twarzy i czułam ogólny niepokój, czasami dochodziły zaparcia bądź biegunka. miałam kilka tygodni takich, że nie chciałam w ogóle jeść, bo uważałam że wszystko mi szkodzi. teraz to potrafię kontrolować, nie dokładam sobie paniki do tych objawów, po prostu są nieprzyjemne i po około godzinie mijają. myślałam, że taka moja natura, pogodziłam się trochę z tym, aż dziś u alergologa w miejscu gdzie była badana histamina, strasznie mnie swędziało i zrobiła się czerwona plama. nie wiem, może to alergia tylko na niektóre produkty, więc nie wyrokuje na razie czekam grzecznie na resztę wyników, dowiem się za tydzień.
-
na razie wstrzymam się z suplementacją czegokolwiek. byłam dziś na wyczekanej wizycie u dermatologa, miałam również testy na alergię robione, wstępnie okazuje się że mam jakiś problem z histaminą (co trochę podejrzewałam). czekam jednak na wyniki z krwi.. ręce opadają, jak już zacznie się po lekarzach chodzić