Skocz do zawartości
Nerwica.com

fixumdyrdum

Użytkownik
  • Postów

    143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fixumdyrdum

  1. @mała_mi123 Wyniki badań laboratoryjnych mam wręcz wzorowe! Jak na mój wiek i "doświadczenie" z alko, są one fenomenalne. Wyniki badań obrazowych również. Za wyjątkiem rozwalonych stawów biodrowych ale to od "sportu".
  2. @Jurecki Bardzo bym chciał, ale jestem uzależniony od benzo (jatrogennie) i mam dodatkowo depresję. Takie combo, w prezencie od lekarzy.
  3. Kochani! Pierwsze pytanie: Czy też tak macie, że gdy czujecie się źle psychicznie (lęk/strach/podenerwowanie) wzrasta Wam temperatura ciała? Ja zauważyłem to u siebie. Od 1,5 roku mierzę temperaturę, gdy się źle czuję i ZAWSZE jest podwyższona. Zawsze około 37,5 Lekarze to ignorują, "widocznie taka Pana uroda." Badania dobre. Przeglądnięty jestem na wszystkie strony. Zauważyłem, że gdy czuję się wyluzowany (rzadko się to zdarza - wieczorami, albo w nocy), temperaturę mam prawidłową 36,6-36,8. Może ja szukam zupełnie nie tam gdzie należy? Może to n.p. tarczyca daje w kość? Drugie pytanie: Od wczoraj zmniejszenie dawki Amitryptyliny na 25-25-50 (było 25-25-75). 75mg to było trochę za dużo, spałem dobrze, ale nie mogłem się podnieść z łóżka do 13.00. Dziś spałem trochę gorzej, ale rano mogłem podnieść się z łóżka. Zaraz po wstaniu zażyłem 6mg Sedamu (w/g wskazań lekarza). Na Sedamie mam się ustabilizować i spróbować z niego schodzić, zamieniając powoli na Relanium. Znowu będzie ciężko. Myśli po Ami zrobiły się trochę lżejsze. Po tej mieszance brak podenerwowania i lęków, ale totalny brak sił: fizycznej i witalnej. Lekki ścisk w gardle i totalny brak energii. Tylko bym siedział albo leżał. Jak z tym walczyć? Czym wykrzesać jakąkolwiek motywację do działania? Jestem jak spokojny balon z wypuszczonym powietrzem. Taki flak. Trochę słabe uczucie.
  4. Czy ktoś z Was może polecić w Krakowie jakiegoś specjalistę od uzależnienia od benzodiazepin? Tylko nie jakiegoś "Czesława" ze Znanego Lekarza, tylko kogoś, kto poprowadzi mnie przez koszmar odstawienny? Dziękuję, pozdrawiam fd
  5. @Jurand35@Jurand35 To co ja mam teraz zrobić, żeby dojść do siebie? Dzisiaj zażyłem 2,25 Broma, 5 Relanium i jeszcze 5 Relanium. Nie pomogło zbyt wiele. Czy muszę znaleźć dawkę odpowiednią dla siebie i zacząć z niej powoli schodzić? Zażywam jeszcze Ami 25-25-75. Lekarz na urlopie, a ja ledwo żyję. Musi pan wytrzymać. W szpitalu wszystkim benzo ładowali. Ta dawka 2x2mg Lorafenu, coś tam działała. Nie wiem co mam zrobić...
  6. @Jurand35 Generalnie benzo od samego początku słabo na mnie działają, słabo mnie uspokajają. Oczywiście, że mi się spieszy, bo każdy dzień to mordęga, a mnie już chyba mało życia zostało. Czy ja mam dojść do dawki/dawek, które mnie wyciszają, pobyć na nich chwilę i zacząć stopniowo je zmniejszać? Ten Bromazepam w dawce 4,5 specjalnie mnie nie uspokaja. Godzinę temu wziąłem 2,25 Bromazepamu i 5 Relanium. Nie bardzo czuję działanie. Generalnie jestem w potrzasku. Nie chcę wskakiwać na powrót na Lorafen 2x2. Chciałbym chociaż przez chwilę poczuć się normalnie.
  7. @minou Wszystko fajnie, ale mi kazali brać w/g zaleceń, a "teraz radź sobie sam", to trzeba odstawić.
  8. @Jurand35 W poradniku prof. Ashton, niestety nie ma nic na temat zmiany Bromazepamu na Diazepam. Ten Bromazepam mi nieszczególnie pomaga. Jak rozpocząć substytucję? Czy zamienić połowę dawki Bromazepamu (2,25mg) na 5mg Relanium i tak poczekać kilka dni, a potem przejść na Relanium w dawce 10mg i powoli ciąć? Jestem skołowany, podenerwowany i dodatkowo źle mi się myśli...
  9. Kochani! Prośba o poradę od osób doświadczonych w temacie Ważna uwaga! Jestem prawdopodobnie szybkim metabolizerem. Od dwóch lat zażywam benzo. Praktycznie codziennie. Nie ważne , co lub kto jest winien zaistniałej sytuacji. Zażywałem Cloranxene, Xanax, Bromazepam, Lorafen. Byłem w "ośrodku odwykowym", skąd wylądowałem w szpitalu. Przez miesiąc pobytu w szpitalu dostawałem 2x2mg Lorafenu. Nie czułem się po nim zbyt dobrze, ot "tak sobie". Nie byłem w 100% wyluzowany, nie byłem senny. Po wyjściu ze szpitala przeszedłem jednym sztychem na 20mg Relanium. Schodziłem z niego 1mg/tydzień, od dawki 5mg schodziłem 0,5mg/tydzień. Zszedłem - było to bolesne, wytrzymałem 33 dni i zażyłem 2mg Lorafenu, bo chciałem sobie zrobić krzywdę. Schodziłem wtedy również z Wenlafaksyny. Nie miałem zatem osłony antydepresyjnej. Teraz zażywam Amitryptylinę 25-25-75 i doraźnie (codziennie) jakieś benzo, zażywam gdy czuję, że zaczyna ściskać w gardle. Aktualnie jest to Bromazepam nie więcej niż 4,5mg. Po zażyciu 4,5mg Bromazepamu nie czuję się wiele lepiej, właściwie to nie wiem czy w ogóle czuję się lepiej. Zażywam, bo boję się, że mogę poczuć się jeszcze gorzej. Nie czuję się dobrze, mam lęki, ucisk w gardle i klatce piersiowej, jestem pościskany, obsesyjnie myślę o chorobie. Fizycznie jestem rozbity. Lepiej robi się wieczorem. Kolega @Jurand35 odpisał mi na moją "Prośbę o poradę", w innym wątku, sugerując, że to wszystko co się ze mną dzieje to wina benzodiazepin. Zasugerował również, że cytuję: "Powinieneś się ustabilizować na jednym dłużej działającym benzo przez jakiś czas i powoli schodzić nie więcej niż 5-10 % co 2, 3 tygodnie lub dłużej." Co wydaje mi się być rozsądnym rozwiązaniem, ale... co to znaczy "Ustabilizować się na jakimś dłużej działającym benzo" (rozumiem: Relanium albo Tranxene)? Czy mam dojść do dawki, która mnie wyluzowuje, chwilę na niej pobyć i zacząć substytucję Relanium albo Tranxene? Jak ewentualnie to zrobić, żeby nie "przegiąć pały" i nie zaaplikować sobie zbyt dużych dawek? Czy może zastąpić ten nieszczęsny Bromazepam 4,5 (który i tak nie pomaga w pełni, zażywam go od kilku dni) ekwiwalentem Relanium (mniej więcej 10mg), pobyć na nim chwilę i schodzić z niego w/g schematu np. 0,5mg/tydzień? Wiem, że będziecie mnie odsyłać do lekarza, ale po pierwsze jest teraz nieosiągalny, a po drugie on chyba sam nie wie co robić. Mam już dość tego ciągłego bycia w niepokoju i braku możliwości skupienia się na czymkolwiek innym niż choroba, która nie dość, że wykańcza mnie psychicznie to i fizycznie. Pozdrawiam fd
  10. @Jurand35 Po pierwsze: powinienem Ci BARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ za to, że chciało Ci się odpowiedzieć na moją wiadomość. Po drugie: czy masz jakiś pomysł, jak ustalić dawkę benzo, na którą mam wskoczyć i z niej schodzić? Lekarz zasugerował, abym udał się o poradę do pani doktor Basińskiej. Z tego co wiem, faszerują tam Diazepamem i dość szybko z niego schodzą. Ładują też neuroleptyki, które na mnie działają okropnie. Znowu byłbym królikiem doświadczalnym. Pozdrawiam fd
  11. @Jurand35 Co to znaczy? Teraz zażywam codziennie 4,5 Bromazepamu i Amitryptylinę 25-25-75. Wcześniej zażywałem różne dawki benzo mniej więcej w/g wskazań lekarskich. Raczej starałem się unikać. W szpitalu dawali mi 2x2mg Lorafenu. Po wyjściu ze szpitala przeszedłem natychmiast na 20mg Relanium. Schodziłem w/g schematu pani prof. Ashton: 1mg/tydzień, następnie od 5mg po 0,5mg/tydzień. Cierpiałem. Skończyłem. W tym czasie lekarz kazał również schodzić z antydepów. Wytrzymałem 33 dni. Zażyłem Lorafen 2, bo chciałem popełnić samobójstwo. Tylko w szpitalu, jeśli chodzi o nerwowość, czułem się przyzwoicie - choć też nie do końca. Co to znaczy "ustabilizować się przez jakiś czas"? Ten Bromazepam, zażywany teraz przeze mnie, niespecjalnie na mnie działa. Zażywam, bo mam nadzieję, że będzie lepiej. Nie wiem, jakby było, gdybym nie zażył. Pewnie gorzej. Nie wiem, jaką dawkę powinienem zażyć, aby czuć się komfortowo cały dzień, nie chcę zaś eskalować dawek benzo. Co mi radzisz? @Jurand35 To jest pełniejsza wypowiedź: Co to znaczy? Teraz zażywam codziennie 4,5 Bromazepamu i Amitryptylinę 25-25-75. Wcześniej zażywałem różne dawki benzo w/g wskazań lekarskich. Raczej starałem się unikać i zaniżałem dawki. W szpitalu dawali mi 2x2mg Lorafenu. Po wyjściu ze szpitala przeszedłem natychmiast na 20mg Relanium. Schodziłem w/g schematu pani prof. Ashton: 1mg/tydzień, następnie od 5mg po 0,5mg/tydzień. Cierpiałem. Skończyłem. W tym czasie lekarz kazał również schodzić z antydepów. Wytrzymałem 33 dni. Zażyłem Lorafen 2, bo chciałem popełnić samobójstwo. Tylko w szpitalu, jeśli chodzi o nerwowość, czułem się przyzwoicie - choć też nie do końca. Co to znaczy "ustabilizować się przez jakiś czas"? Ten Bromazepam, zażywany teraz przeze mnie, niespecjalnie na mnie działa. Zażywam, bo mam nadzieję, że będzie lepiej, a nie czuję się po nim uspokojony. Ściski i inne atrakcje pozostają. Może trochę się zmniejszają. Nie wiem, jakby było, gdybym nie zażył. Pewnie gorzej. Nie wiem, jaką dawkę powinienem zażyć, aby czuć się komfortowo cały dzień, a nie chcę zaś eskalować dawek benzo. Czyżby sposobem było dojście do dawki dającej poczucie komfortu i powolne schodzenie z niej? Trochę to strasznie dla mnie brzmi. Nie wiem, jaka dawka benzo, będzie u mnie działać tak 100% mnie wyciszając. Co mi radzisz? Musi być jakiś sposób na wyjście z tego gó.wna. Alkohol rzuciłem z dnia na dzień, piłem codziennie "na sen" i nie miałem żadnych objawów odstawiennych.
  12. Objawy: - brak energii - anhedonia - apatia - wycofanie - obsesja na punkcie choroby - lęk/podenerwowanie,uczucie ciężaru na klatce piersiowej - za nic się nie mogę zabrać - za dnia senność bez możliwości zaśnięcia - mam lęki, łatwo się denerwuję Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te lęki (ścisk w gardle, klatce piersiowej), przychodzą dopiero po mnie więcej 1,5 godziny po wstaniu z łóżka. Przerabiałem SSRI, SNRI, etc. Teraz biorę Amitryptylinę. Jest niby troszkę lepiej. Chociaż nie wiem do końca w czym się to przejawia. Ami biorę od 9 stycznia, w dawce 25-25-75 od 18 stycznia. Wspomagam się Bromazepamem w dawce 4,5. Ogólnie to jestem prawdopodobnie uzależniony od benzo. W nocy śpię dobrze i gdy wstanę w nocy dobrze się czuję. Wieczorami też jest lepiej niż za dnia. Chociaż i tak nic się nie chce, bo już po całym dniu katorgi, jest się zmęczonym. Rano jest masakra. Budzę się i nie mogę się podnieść z łóżka. Nie to, że mi się chce spać. Czuję się, jakbym był z ołowiu. Jeszcze jakiś czas temu tak nie było. Nie mam co ze sobą zrobić, bo wszystko leci mi z rąk (boję się rutynowych czynności). Nie wiem, czy nie zmniejszyć dawki Amitryptyliny, albo nie zmienić dawkowania. Lekarz nie odpisuje na SMS'y, którymi go zasypuję. Gdzie ta Nortryptylina? Gdzie ta chęć do działania i działanie uspokajające? To co się dzieje, to jest wegetacja. Czy myślicie, że zmiana schematu dawkowania coś może dać? Na przykład 1-2-2? Albo zmniejszenie dawki Amitryptyliny? Albo jestem totalnie bez sił (rano), albo pościskany. Jeszcze dodatkowo dostaję strzały typu takiego, że dookoła ludzie mają raka. Jak zażyję Bromka, trochę się uspokajam. Co myślicie? Pzdr. fd
  13. @minou Zażywam leki antydepresyjne (Amitryptylina). Zażywam leki na serce, bo mam nadciśnienie. Zażywam leki na żołądek (IPP). Suplementuję witaminy z grupy B, magnez, cynk i inne minerały. Dodatkowo z zalecenia endokrynologa biorę Testosteron. (mam 50 lat) Wyniki badań laboratoryjnych mam w normie. Niestety mam GERD i muszę zażywać IPP. Wyleczyłem zaawansowaną grzybicę układu pokarmowego. Suplementuję, pod dyktando gastrologa florę jelitową, codziennie piję prawdziwy kefir. To prawda, jem byle jak - niedawno zupełnie nic nie jadłem. Od dłuższego czasu dobrze i dużo śpię (mam maszynkę do spania, bo okazało się, że mam ciężki bezdech senny). Jedyne co zaniedbuję, to ruch. Mam ku temu powody. Rozwalone biodra, od sportu i nadwagi. Nie mam siły na aktywność fizyczną. Od dwóch lat jestem w depresji. Jestem uzależniony od benzodiazepin - uzależnili mnie lekarze, każąc zażywać i nie dyskutować. Czuję się źle. Lepiej niż się czułem, ale dalej źle. Brak mi napędu, dobrej energii. Poprawia się wieczorami, ale wtedy też mi się nic nie chce, nie trzepie mną tak bardzo. Jestem cały czas napięty. Mam lęki przed wszystkim (co ciekawe wieczorem nie mam) Po tej Ami zmalały głupie myśli, ale lękowo to ona nie za bardzo działa. Nagle przychodzi lęk i brak sił i klops. Pojawiają się wtedy złe myśli i wyrzuty sumienia, czarnowidztwo, etc. Ami w dawce 25-25-75 zażywam od 10 dni. Ogólnie nie mogę się za nic zabrać, nic nie cieszy, nie bawi, nie satysfakcjonuje. Wsadzenie garnków do zmywarki, to wyczyn. Taka chu.jnia.
  14. @Verinia Kochana, ja mam tyle diagnoz, ilu lekarzy odwiedziłem. Począwszy od osobowości dyssocjalnej (ze wskazaniem: psychopatia), poprzez zaburzenia somatyzacyjne, uzależnienie od substancji psychoaktywnych, schizofrenię i nie wiem jeszcze co, bo nawet tego nie zbieram. Ze szpitala wypisali mnie na 4mg Lorka i... zapomnieli dopisać co jeszcze brałem, musiałem się wrócić i prosić o uzupełnienie karty. W szpitalu "gówniara" psycholog, zapytała "Czego od niej oczekuję?", ja odpowiedziałem "Pomocy." W karcie zapis: "Odmawia współpracy!" U obecnego lekarza diagnoza podwójna: uzależnienie od benzo i depresja lękowa. Każdy wymyśla co innego. Piłem wódkę przez 8 lat dzień w dzień i rzuciłem z dnia na dzień. Nie piję już dwa lata i wcale mnie do niej jakoś nie ciągnie. Parę razy nawet spróbowałem na koniec języka "naleweczki", owszem smaczna, ale żebym za nią tęsknił... 2 miesiące później doktory zaczęli leczyć mnie benzo i teraz umywają ręce. Przyszedłem smutny i zatroskany o swoje zdrowie. Wkręciłem sobie CA jelita grubego. W kartach napisane "pacjent pouczony o możliwości uzależnienia". Owszem, ale chyba w języku migowym albo na karteczce (bez mojego podpisu) - na nagraniu głosowym z wizyty tego nie ma. Jest za to w SMS'ach, gdy ja odmówiłem końskich dawek benzo, to dostałem info, że "albo robię tak jak mi każą, albo mogę zmienić lekarza". Dzisiaj poczułem się dziwnie - taki pusty w środku. Bez dobrych i bez złych myśli. Do tej pory były same złe. Zobaczymy co będzie jutro, czy będzie telepać. Generalnie jestem rozj.ebany. @Verinia Dziękuję Ci za zainteresowanie. A co tam, masz od wariata: Sorry, że tak bez ładu i składu, ale jestem wkur.wiony na to wszystko.
  15. Kochani! Na wstępie przepraszam, że truję d.upę, ale imam się wszystkich sposobów, żeby się z tego bagna wydostać i liczę na słowa otuchy Zażywam teraz: Amitryptylina 25-25-75 Teraz Bromazepam - różnie, staram się jak najmniej, przedwczoraj 2x6mg, wczoraj 1x6mg, dzisiaj 4,5mg. Inne leki na nadciśnienie (Bisoprolol, Ramipril) i przewód pokarmowy (IPP Controloc 40). Rano, totalna zamuła. Ledwo żywy jestem. Do późnego popołudnia. W głowie mam dość czysto, potrafię logicznie myśleć, choć nie tak szybko jak niegdyś (wierzcie mi, było szybko). Do niedawna (przed zaburzeniem, 2 lata), gdy napotykałem jakieś trudności, spokojnie je rozwiązywałem. Teraz panika. Wycięte pół mózgu z myślenia. Nie umiem! Nie da się! Jestem głupim, tępym ch.ujem! Rzeczy, które wykonywałem rutynowo, budzą we mnie przerażenie. Chociaż i tak jest lepiej niż jakiś czas temu. Nogi zimne i z waty, ręce zimne i z waty, ogólne podenerwowanie i niepokój, zimno, duszenie w gardle / ciężar na klatce piersiowej. Słabość fizyczna. Benzo średnio pomagają, jeśli w ogóle. Śpię po 12 godzin. Sen mam dobry. Budzę się zmęczony i podenerwowany. Zalegam w łóżku, jakbym był przykryty toną ołowiu. Póki nie wstanę, nie ściska mnie w k.p. Na szczęście nie jestem uziemiony, ale bardzo ciężko mi się funkcjonuje. Zawsze sam wyznaczałem sobie cele i je jakoś osiągałem. Od pewnego czasu - lipa, skupienie się tylko na chorobie. Przerobiłem większość popularnych SSRI, SNRI, NaSSA, SaRI, NDRI, etc. Lipa. Teraz jestem na TLPD Amitryptylina. Coś niby działją, ale słabo. Lekarz rozkłada ręce i nakazuje czekać na pełne rozwinięcie się Ami. Tyle, że ja już dostaję "kręćka". Wiem, to dopiero 1 tydzień dawki 25-25-75. Po Ami wrócił mi odrobinę apetyt, chociaż nie mam węchu od 2 lat i wszystko smakuje tak samo, nawet nie mogę powiedzieć, że "gówno czuję", bo jego też nie czuję! Tylko słodycze nęcą. Może trzeba coś dodać, zmienić, zmniejszyć w/g Was. Oczywiście skonsultuję to z lekarzem prowadzącym! Jako-tako funkcjonuję przez kilka godzin dziennie. trochę słabo... Czy to co odczuwam, to objawy lęku? Pzdr. fd
  16. Kochani! Czy Wy też tak macie, że wieczór jest lepszy? Czy u Was też objawy ustępują w nocy? Ja, gdy wstanę w nocy, jestem pełen werwy i wigoru., a Wy? Ostatnia diagnoza, diagnoza podwójna: depresja endogenna melancholiczna i uzależnienie. Nie mogę wstać z łóżka. Staram się zachowywać "jaką-taką higienę snu". Kładę się przed północą. Budzę się rano ok. 8.00 i leżę rozmyślając i nie mogąc się podnieść... i tak kilka godzin. O ile przez ostatnie kilka dni, nie były to najgorsze myśli, o tyle dzisiaj - masakra. Dzisiejszy dzień to koszmar. Jak już wstanę, to mną telepią nerwy, pojawia się gula w gardle, zimne nogi, zimne ręce. Wszystko boli. Za nic się nie mogę zabrać. Wsadzenie garnków do zmywarki to wyzwanie. Ucisk w klatce piersiowej, etc. Nie mam apetytu i jestem mega zdenerwowany. Apetyt pojawia się dopiero wieczorem. W ogóle czuję, się jakby to była jakaś koszmarna bajka, w której biorę udział. Zażywam benzo (aktualnie Relanium, dzisiaj poszło 20 + 5mg) i to też nie działa za bardzo, nawet nie chcę próbować póki co, co by było gdyby nie to benzo. Zszedłem już raz, ale nie dałem rady po 33 dniach abstynencji, musiałem wrócić, bo było blisko... Lepiej się robi dopiero wieczorem. Napięcie opada. Jestem w stanie przeczytać parę stron książki (ze zrozumieniem). Czasami bywa całkiem nieźle, jeśli chodzi o nerwy, depresyjnie wieczorem też jest lepiej, choć ochoty na nic nie ma i tak. Taka bezsensowna wegetacja. Na siłę wychodzę z domu, choć najchętniej nie wychodziłbym spod kołdry. Niestety nie mogę zbytnio uskuteczniać żadnej aktywności fizycznej, bo mam rozwalone biodra. Lewe boli jak fix - do wymiany. Boli też kręgosłup, chociaż jestem na silnych p.bólowych. Ile się czeka na "wczytanie się" / pozytywne zadziałanie Amitryptyliny? Wyczytałem, że działanie uspokajające występuje natychmiast, zaś działanie antydepresyjne, po 2-4 tygodniach. Lekarz twierdzi, że moje objawy są depresyjne, kwestią uzależnienia będziemy zajmować się później, gdy uporamy się z depresją. SSRI, SNRI i inne nie zadziałały, o ile jakiś napęd był, tak podenerwowanie pozostawało. To już trwa 2 lata. Cały czas jest źle, nieakceptowalnie. Póki co, nie odczuwam działania uspokajającego Ami, jakieś tam przeciwdepresyjne jest. Biorę w dawce 25-25-75 od soboty. Pozdrawiam fd
  17. Pochwaliłem się zbyt szybko. Dzisiaj dramat psychiczny, sen zły, leżenie w łóżku, złe myśli i duży lęk. Czy tak może być na wkręcaniu się leku? Na dawce Ami 25-25-75, jestem od soboty. Dzisiaj dramat. Oczywiście przed chwilą poleciało Relanium 20mg. K.urwa, ja się z tego nie wyplączę!
  18. Kochane Ludziki, dzisiaj 13 dzień na Amitryptylinie. Aktualna dawka 25-25-75. Wczesniej: 1 dzień: 0-0-25 2 dzień: 0-25-25 3 dzień: 25-25-25 4 dzień: 25-25-50 Jest ewidentnie lepiej psychicznie. W głowie jaśniej i mało złych myśli. Fizycznie jest do dupy, wszystko boli. Ból rozwalonego biodra - to akurat pokłosie sportu. Po przebudzeniu, ból kręgosłupa lędźwiowego - tu nie wiadomo dlaczego. Są zwyrodnienia, ale nie takie, że powinno tak boleć. Śpię bez Mirtazapiny (w kagańcu CPaP), pod "protezą oddechową". Poziom natlenienia wzorowy. Nie mogę się zwlec z łożka. Zimno mi. Zamieniłem dzisiaj 1mg Clona na 15mg Diazepamu i zamierzam z niego schodzić 1mg / tydzień. Może Ami zadziała uspokajająco. Może się uda. Po Ami ewidentnie mniejsze ściski w gardle i niepokój, chociaż cały czas są. Stąd to benzo. Po benzo trochę przechodzi, choć nie całkiem. Z uboków: suchość błon śluzowych i spowolniona perystaltyka jelit. Dobrej energii nadal brak. Siły brak, ale jakoś mniej przytłaczająco. Zamieniłem 1mg Clona, na 15mg Diazepamu. Znowu zamierzam schodzić 1mg na tydzień. Ogólnie jest troszkę lepiej, w porównaniu do tej katorgi, którą przeżywałem jeszcze jakiś czas temu. Na pewno, póki co, najbardziej trafiony lek - lub po prostu przypadek.
  19. Jestem po 5 dniu brania Amitryptyliny 25-25-50. Coś jakby się poprawia. Niestety, ale dalej muszę ratować się benzo (Clon 1mg). Jestem całkowicie pozbawiony sił fizycznych i witalnych. Lekarz kazał spokojnie(!) czekać przez tydzień i jeśli nic się nie zmieni, będziemy podwyższali dawkę. Ja czuję się jak kupa, mniejsza - to prawda, ale kupa. Poprawa następuje wieczorami, ale i tak mi się nic nie chce. Po jakim czasie, w praktyce, wkręca się ten lek? A, tak na marginesie, zauważyłem, że rano boję się wyjść spod kołdry. Wszystko mnie boli od tego leżenia.
  20. Kochani! Czy 1mg Clonazepamu dziennie to dużo? Słyszałem, że ludziki jadą na Clonie przez lata i funkcjonują normalnie. Oczywiście są wje.bani po uszy. Jestem prawdopodobnie (nie działają na mnie mocno, już od pierwszych dawek - sprawdzone) uzależniony od benzo, bo biorę je praktycznie codziennie przez 2 lata. Wcześniej piłem alko. Codziennie, 0,25l, na spanie. Rzuciłem z dnia na dzień. Bez objawów odstawiennych, czułem się OK psychicznie. Potem się popieprzyło przez COVID'a. Staram się ograniczać dawki benzo, ale nie zawsze się da. Maks co brałem (w szpitalu) 4mg Lorafenu i... i tak chodziłem w nerwach. Teraz zdarzyło mi się wziąć 2x2mg Lorafenu. Wchodzę na Amitryptylinę - 3 dzień 25-25-50. Dzisiaj poczułem się jakby lepiej psychicznie - taki spokojniejszy, ale fizycznie dręczy mnie niepokój w ciele i lęki, zniknął ścisk gardła (mam nadzieję, że nie powróci). Ratuję się Clonem 1mg, tylko coś krótko na mnie działa. Myślę, że muszę zaczekać ten przepisowe 4-6 tygodni, aby ocenić Ami. W tym czasie posiłkował się będę benzo w jak najmniejszych skutecznych, w miarę, dawkach. Dodam, że zszedłem z tych 4mg Lorafenu dziennie, przez Relanium po 1/0,5 mg do "0" wg schematu Świętej Pani Profesor Ashton. Wytrzymałem 33 dni. Zamiast czuć się lepiej, czułem się gorzej. Lekarz stwierdził, że przyczyną jest depra, nie zaś uzależnienie. Wtedy jednak, lekarz stwierdził, że odstawiamy też antydepy i przyszedł szary sobotni poranek... i kusiło lusterko, żeby przejść na jego drugą stronę. Po Ami wydaje się być lepiej, już po tych kilku dniach.. Jeśli uda mi się ustabilizować deprę, zajmę się benzo. Byle powoli. Już raz się udało zejść do "0". Co o tym myślicie? Jam mam w ogóle, coś popi.eprzone z metabolizmem. Podawałem kiedyś wyniki badań bezno we krwi, po 17 dniach od ostatniej dawki 0,5mg Relanium (zażywałem je pół roku). Poziom był nieoznaczalny. W ośrodku (nie powiem, którym - przyjdzie i na to czas), dostawałem w pewnym momencie JEDNOCZEŚNIE Pernazynę 100-100-100, Kwetiapinę 100-100-150, i na deser Chlorprotiksen 40mg. Nawet spać nie mogłem, miałem tylko pierońską akatyzję i nerwa takiego wewnętrznego, że mógłbym zabić. Mogłem się logicznie wysłowić, a nawet pokłócić. Miałem objawy pozapiramidowe. Wszyscy "mądrzy" twierdzili,że nic mi nie jest, że udaję, bo jakbym miał depresję i po takich dawkach lekarstw, to powinienem siedzieć w kącie i toczyć ślinę z kącika ust, nie zaś z nimi dyskutować problemy egzystencjalne. @acherontia styx Kochana , wypowiedz się, boś Mądrą Niewiastą jawisz się być, a i dożartą i doświadczoną, co cenne! Tylko proszę nie strasz mnie kardiotoksycznością, bo o niej wiem, ale póki co leki, które przyjmowałem zdawały się być "mózgotoksyczne", także - nie wiem co lepsze. Po AMi "prawie 0" uboków, może bardziej "pielęgniarski pęcherz" i odrobina suchości błon śluzowych.
  21. Próbowałem leczenia wieloma specyfikami - bez powodzenia. Cały czas ładowali mi benzo. Teraz lekarz stwierdził, że skoro prawdopodobnie mam "depresję melancholiczną", to spróbujemy TLPD. Jestem też na 99% uzależniony od benzo. Jak szybko wkręca się Amitryptylina? Ile trzeba czekać na poprawę? Od wczoraj jestem da dawce 100mg (25-25-50). Uboków niewiele. Po przebudzeniu lęk i niepokój. Odpuszcza troszkę wieczorami. Muszę brać benzo, które tak średnio pomaga - a nie chcę windować dawek. Dzisiaj brałem Clona 1mg. Coś tam pomógł, ale dalej jestem w napięciu. Śpię dość dobrze, mam objawy typowo depresyjne, dodatkowo niepokój i lęki. Jestem cały czas w napięciu fizycznym i psychicznym. Proszę o opinię.
  22. Wiem, że jest osobny wątek dotyczący Amitryptyliny, ale proszę nie wrzucajcie mojego posta do tego wątku, bo pewnie niewiele osób go odczyta! Kochani! Mam depresję lękową, endogenną, prawdopodobnie lekooporną. Jestem również, prawdopodobnie uzależniony od benzo, choć nienawidzę ich zażywać. Całymi dniami jestem bardzo podenerwowany i czuję lęk, ucisk w gardle, klatce p., lęk w ciele. Poprawia się wieczorami. Benzo nie bardzo na mnie działają, ale też nie biorę dużych dawek. Przed chwilą musiałem zażyć 2mg Lorafenu. Czy zadziałał? Tak sobie. Zażywam Mirtazapinę na noc i zszedłem z Wenlafaksyny. Śpię dobrze. Zasypiam "tak sobie". Nie wybudzam się w nocy. Całkowity brak energii życiowej i sił witalnych, po przebudzeniu nie mogę się podnieść z łóżka. Odczuwam lęk. Za nic nie mogę się zabrać. Nic mi się nie chce. Nic nie cieszy. Obsesyjnie myślę o chorobie. Mam permanentne uczucie napięcia, brak humoru, problemy z koncentracją. Zaczęło się z "dnia na dzień" 2 lata temu. Próbowałem już Esci, Sertry, Wenli, Dulo. NA wszystkim było źle. Uczucie lęku nie ustępowało. Faszerowano mnie Kwetą, Pernazyną, Chlorprotiksenem. Wylądowałem w szpitalu. Tam dostalem 2x2mg Lorafenu, który mnie wyciszył - choć nie całkiem i dostałem Sertralię, którą mi odstawiono po 3 tygodniach. Wyszedłem na Wenlafaksynie, schodziłem z benzo w/g schematu dr Ashton. Zszedłem i wytrzymałem 33 dni. Zażyłem Lorafen, bo tak to by mnie tu nie było. W międzyczasie był jeszcze Escitalopram. Były jeszcze inne leki, ale zupełnie nie pomagały. Pregabalina, etc. Generalnie było sporo SSRI, obydwa SNRI, Trazodon, Agomelatyna, Brintellix i inne pyszności. Teraz chciałbym Amitryptylinę. Oczywiście pod kuratelą lekarza. Jak sądzicie, próbować? Jest szansa, że jej potencjał uspokajająco-pobudzający będzie miał szansę się rozwinąć i zadziała na mnie kojąco i wytrąci z depresji i lęków? Boję się, że może ona pogłębić lęk, który mnie męczy. Lorafen lekko pomaga, ale to droga do śmierci, a ja już i tak, jestem blisko wyprowadzenia się na drugą stronę lustra. Jestem bezradny. Choroba stała się moją obsesją. Muszę się z tego podnieść!
  23. @eleniq Tylko mnie to dopadło "z dnia na dzień". Może przez to, że przestałem pić alkohol "z dnia na dzień" i dostałem COVID'a. Dodatkowo, uzależniono mnie od benzo - bo tak leczyli moją nerwowość i w sumie dalej leczą, bo nijak nie idzie tego okiełznać. Teraz muszę jeść to ścierwo i ani na tym, ani z tym nie czuję się komfortowo. Duzo by tu pisać... Z wesołego hipka, tryskającego dobrym humorem, zrobiłem się smutną żabą z Internetu. Moja choroba, stała się moją obsesją - to jest najgorsze. Związek mi się sypie, znajomości również, firma zaraz padnie, to i ja zakończę przygodę... Niczym się nigdy nie przejmowałem - teraz przejmuję się wszystkim.
×