Moi Drodzy!
Proszę o poradę, bo nie wiem co robić.
Pokrótce opiszę moje problemy.
Byłem sobie wesołym, rubasznym grubaskiem mającym bardzo duży dystans do Świata i otaczających spraw.
Momentami nawet "za duży".
Piłem codziennie prze 7 lat. Co wieczór 0,3 litra wódki.
Na początku mniej (100ml), później więcej i więcej.
Na dobre spanie. Taki "wysokofunkcjonujący" alkoholik.
Niby nic nie zawalałem, ale całymi dniami byłem "rozlazły".
Kilka / kilkanaście razy chciałem przestać pić.
Czasami udawało się na jakiś czas, miesiąc, dwa, trzy.
W Trakcie tych "pauz" nie miałem żadnych problemów.
Połową grudnia, zeszłego roku (dokładnie 10-go) piłem ostatni raz alko.
Źle się czułem fizycznie. Odstawiłem "z dnia na dzień". Dalej czułem sie źle, ale jednak psychicznie trochę lepiej.
Miałem nadzieję, ze uda mi się wrócić do "okazjonalnego" drinka, albo dwóch i basta, tym bardziej, że bardzo rzadko zdarzało mi sie dopijać dodatkowo.
Zazwyczaj przygotowywałem sobie porcję do wypicia. Piłem na spanie i aby poczuć fazę. Właściwie tylko czystą wódkę.
Na przełomie roku, dokładnie w Sylwestra zacząłem czuć się fatalnie. Nawet prawie zasłabłem.
Początkiem roku 2023 zaczęła się Polka Galopka. Dostałem biegunki, trwała 3 tygodnie.
Zauważyłem, ze po zażyciu benzo objawy gastryczne malały.
Ze względu na dolegliwości bólowe w lewym dolnym kwadrancie brzucha, wkręciłem sobie "raka jelita grubego".
Miałem robione USG, które nic nie wykazało.
Zaczęły się lęki, płaczliwość i problemy ze snem. Wybudzałem się zdenerwowany ok. 4/5 rano.
W takich sytuacjach ratowałem się małymi dawkami benzo (ćwiartka Cloranxene 5mg).
Wszystko kojarzyło mi się źle. Schudłem 12 kilo. Z czego byłem nawet zadowolony.
Dokładnie połową lutego poszedłem do psychiatry. Dostałem Pregabalinę + Mianserynę, doraźnie Xanax 0,25.
Guzik pomogło. Problemy ze snem były co raz większe, a samopoczucie w dzień, to był jeden wielki nerw.
Potem kręcenie dawkami Pregi i Miansy. Dalej lipa. W międzyczasie robiłem/robię badania.
Połową marca miałem pierwszy dzienny atak lęku. Niby Xanax czy Cloranxene pomagały, ale tak średnio raczej.
Potem był Efectin, ale miałem po nim problemy z mikcją, więc odstawiłem po 3 dniach. Na Efectinie pierwszy lęk paniczny.
Mirtazapina 30 - 0 efektów nasennych, Ketilept 25 - 0 efektów nasennych, dodatkowo jakieś reakcje paradoksalne.
Następnie przez paręnaście dni Pramolan. Nic. Potem Trittico w większych dawkach, które mnie owszem usypiało, ale w dzień byłem nerwowym zombie.
Następnie przez 3 tygodnie Coaxil - lipa. Dalej nerw, ścisk w klatce piersiowej i głowie.
Dulsevia 60 - trochę mnie intelektualnie podciągnęła, ale nerw i dalej ściski, myśli "S" i ogólne czarnowidztwo.
Teraz, od 20 sierpnia jestem na Esci 10. Próbowałem wejść wyżej, ale problemy gastryczne dają mi się we znaki.
Od połowy maja dostałem Xnx 0,5 SR najpierw dwa razy dziennie. Nie pomagał więc zażywałem tylko rano.
Potem dostałem zamiast Xnx 2 x 5mg Cloranxene. Teraz jestem na 2,5mg-0-1,25mg i schodzę o 0,125mg tygodniowo.
Rano jestem przymulony i nie mogę wstać z łóżka do 13-15, cały obolały. Od Świąt Bożego Narodzenia schudłem 20 kilo.
Totalny brak apetytu, który na początku tłumaczyłem biegunką. Strach coś zjeść, bo się "zesram". Teraz z "gastryką" nie jest źle, ale dalej mało jem.
Wieczorem trochę odpuszcza, ale cały czas jestem "spięty jak baranie jaja".
Problemy ze snem utrzymują się cały czas.
Jestem przebadany dość gruntownie. Generalnie nie jest źle. Narządy wewnętrzne OK - cud!
Wyniki badań podstawowych OK.
Hormony: dość niski TEST (ale dostałem TRT), wysoka prolaktyna i progesteron - 4 x ponad normę. DHEA-s wysokie. Endokrynolog powiedziała, że te badania nie trzymają się kupy.
Dostałem TEST i Dostinex.
Suplementacja witaminowa na wysokim poziomie.
Uczęszczam na psychoterapię. nic to nie daje.
Zastanawiam się, czy to nie leki psychotropowe tak na mnie działają? Być może te dawki benzo, które zażywam tylko drażnią mój mózg i organizm domaga się "więcej i więcej", a ja nie chcę tego zwiększać, więcej - ja to zmniejszam, bo chcę z tego się wypiąć! Po wypięciu się z benzo, chciałbym również wypiąć się z pozostałych leków.
Paranoja polega na tym, że jak wstanę w nocy, to czuję się zdrowy. Rano, póki nie wstanę nie mam ścisków. Nawet gdy "złapię" chwilę wyluzowania "ścisk" w klatce i przełyku pozostaje.
Zamówiłem sobie Picamilon, mając nadzieję, ze pomoże on zregenerować moje GABA, uzupełniając niedobory GABA wywołane przez alko i benzo.
Pani psychiatra jest trochę bezradna.
Poradzicie coś?
Chętnie odpowiem na dodatkowe pytania.
Pozdrawiam.
P.S.
Jakiś czas temu (10-8 lat) zażywałem Wellbutrin i działał na mnie rewelacyjnie. Wtedy jednak nie miałem nerwa, tylko byłem ospałą amebą.
Teraz próbowałem i strasznie mną szarpie, choć intelektualnie pomaga.
Oczywiście od 10 grudnia nie wziąłem do ust alkoholu.