Skocz do zawartości
Nerwica.com

fixumdyrdum

Użytkownik
  • Postów

    156
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fixumdyrdum

  1. @Dryagan Czy to czego doświadczam, od połowy marca 2023, może być mikroodwykiem? Nie zażywałem benzo w takich dawkach w jakich mi ładowali. Od marca 2023 czuję ten przeklęty ścisk w k.p. i gardle oraz niepokój. Dopiero w szpitalu mi to zniwelowali Lorafenem, choć nie do końca.
  2. @acherontia styx Co do lęków - pewnie masz rację, ciężko odróżnić co jest fizycznym, a co psychicznym objawem głodu benzo. Co do psychoterapii, pierwsza dwójka mi nie odpowiadała i tyle. Ponoć trzeba poczuć "flow". Mi jest bardzo trudno, bo nie wierzę, że grzebanie w przeszłości może przynieść jakąś ulgę. Jestem przerażony teraźniejszością i przyszłością. Przeszłości, oczywiście, żałuję - jak każdy w depresji. Dziękuję Ci, że komentujesz moje posty i odnosisz się do nich. Przyjmuję nawet krytyczne komentarze! Jak sobie poradzić z tym okropnym samopoczuciem, którego doświadczam? Ani siedzieć, ani chodzić, ani leżeć. Nie mogę znaleźć sobie miejsca...
  3. @acherontia styx Chodzę na psychoterapię od 1,5 roku. Nic nie daje. 3 psychoterapeuta. Super gość. I co z tego? Moim problemem jest uzależnienienie fizyczne. Nie odczuwam chęci brania, bo gdyby tak było, już dawno bym sięgnął, gdyż mam pod ręką. Lekarz zaproponował mi Promazynę, żeby mnie uśpić na najgorszy czas. Brałem już kiedyś 25-25-100. Guzik działała. On sam nie ma koncepcji. Jestem w kropce i się trzęsę. Gdy czułem się w miarę przyzwoicie podczas zejscia, zapominałem o dawce Relanium. Psychicznie jest lepiej niż było. Fizycznie jest bardzo źle.
  4. Wiem to. Jestem jednak w takim punkcie, iż mam wątpliwości, co do obranego kursu. Strasznie mną telepie. Najgorsze jest to, że wiedziałem, że mnie uzależnią. Zapewniali, że nic takiego się nie stanie. Teraz umywają ręce, bo pewnie zażywałem więcej niż mi zlecono. Ja zaś zażywałem mniej, a i tak wpadłem w szambo...
  5. @VeriniaVerinia Dziekuję za próbę pocieszenia. Na szczęście, a może niestety, nie pociesza mnie czyjeś cierpienie. Raczej przygnębia. To, że ja rozważam powrót do "trucizny dla duszy", wcale nie oznacza, że Tobie się nie uda z tym wygrać.
  6. 19 dzień bez benzo, po stopniowym zejściu Diazepamem. Ostatnie dawki to 0,5mg przez tydzień. Czuję się fatalnie do ntej potęgi. Pełna gama objawów depresyjno-lękowych, plus objawy odstawienne. Przerobiłem kilka SSRI i SNRI. Brak wyraźnych efektów. Rozważam powrót do benzo. Od 2 lat czuję się żle. Namiastkę dobrego samopoczucia, poczułem w szpitalu, gdzie dali mi 2x2mg Lorafenu. Sypie mi się związek, przez moją chorobę. Moja Ukochana jest zmęczona i zniecierpliwiona moim stanem. Koniecznie muszę coś z tym zrobić. Nie chcę jeszcze żegnać się z tym światem, choć momentami uważam to za jedyne wyjście. Jak długo można dobrze funkcjonować na benzo? Czy eskalacja dawek jest nieunikniona? Wiem, że niektórzy z Was są na tych lekach od lat i dobrze się czują. Może to jest sposób na normalne życie? Nie gańcie mnie. Żyję w ciągłym lęku, a ataki silniejszego lęku cały czas mnie prześladują. Jestem, póki co, wyłączony z życia. Nie chcę, żeby to trwało do końca mych dni.
  7. @Dryagan Jesteś Wielki! Jestem na: Prega 300-0-300 Trazodon 0-0-50 Esci 10-0-0 Dodatkowo: leki na nadciśnienie (ciśnienie teraz szaleje), przeciwbólowe i na żołądek. Koszmar. Boję się uzależnienia od Pregabaliny. Cały czas lęk i ścisk w gardle, od otwarcia oczu rano. Dodatkowo, co chwila jakby "mocniejsze akordy" lęku. Sen mi się pogorszył. Nie wiem czy wytrzymam... Jestem wyłączony z życia. Najgorsze jest to, że nie wiadomo ile to potrwa i czy się w ogóle skończy.
  8. @Dryagan Serdeczne dzięki za wyczerpującą odpowiedź i poważne potraktowanie moich pytań. Naprawdę jestem bardzo wdzięczny! Mam jeszcze pytanie: od kiedy liczyć te 6 tygodni? Od czasu ostatniej dawki, czy dopiero od czasu, gdy "pyszności" zejdą z mojego organizmu (~40 dni)? Pozdrawiam fd @Dryagan Przepraszam, nie mogę edytować. Jeszcze jedno: napisałeś "(...) W przypadku osób, które stopniowo schodziły z leku (...)". Czy oznacza to, że źle zrobiłem przyjmując taką taktykę schodzenia? Nadmienię, że schodziłem z 4mg Lorafenu (ekwiwalent 40mg Diazepamu), który dostawałem w szpitalu. Pozdrawiam fd P.S. Szarpie mną od rana do nocy... Połączyło...
  9. Jak zróżnicować objawy choroby od objawów odstawiennych, gdy te drugie mogą ciągnąć się bardzo długo?
  10. Mam podwyższoną Pregabalinę na odstawkę benzo. Póki co, 2x300mg. Trochę pomaga na objawy odstawienne. Kiedy przechodzą objawy uboczne Pregi, oszołomienie, słabość, uczucie omdlewania? Poradźcie coś, bo "jak nie sraczka, to urok"...
  11. Jak niedawno miałem atak lęku, wywaliłem w sumie 100ml Hyro, czyli jakieś 200mg. NIc nie pomogło. Tylko czułem ciężką głowę.
  12. @Nieznany24 A, kiedy Ci przeszły? Po prostu, nie wiem na co się przygotować i jak złagodzić te objawy... Najgorsze jest to, że nie mam pewności czy to odstawienne, czy choroba, czy jedno i drugie!
  13. @acherontia styx Kochana, ile tej cierpliwości? Poważanie pytam: tydzień, dwa, miesiąc? Oszaleję, a moi bliscy razem ze mną. Czy, gdy Diazepam zejdzie, miną też objawy odstawienne, a może dopiero wtedy się zacznie? Proszę, podpowiedzcie coś! Przez to wszystko, boję się jutra. Lekarze mają mnie w poważaniu, "Musi Pan przestać zażywać benzo", a sami mi je wypisywali. Około 18.30 wziąłem 25mg Kwetiapiny, tak jak sugerował lekarz. Pogorszyło się jeszcze bardziej. Dreszcze i olbrzymi strach. Złożyło mnie do drzemki, ciężkiej i toksycznej. Spałem godzinę. Jestem cały rozpalony i jest mi zimno, czuję się jakbym miał ciężką grypę. Dramat! Pozdrawiam P.S. Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym Wam napisać, że czuję się dobrze i wlać nadzieję w Wasze serca, tak jak co poniektórzy na forum.
  14. Kochani! Wiem, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale może jest jakaś statystyka??? Ile średnio trwają objawy odstawienne po Diazepamie? Pół roku schodziłem grzecznie z dawki 20mg (w szpitalu miałem 2x2mg Lorafenu). Jestem 11 dzień bez benzo. Ostatnie brałem 3.11.2024. Przez cały czas odstawiania mną szarpie niepokój fizyczny i psychiczny, ściska mnie, pieką kończyny, klatka piersiowa i brzuch. Dzisiaj od rana masakra. Nic nie mogłem zrobić. Zażyłem 150-100-100 Pregabaliny i niewiele pomogło. Przed godziną zażyłem 25mg Kwetiapiny i też nic. Poza tym od jutra Escitalopram 10mg, na noc Trazodon Neurax. 50mg. Ile to może potrwać? Tylko nie piszcie, proszę, że do końca życia. Przed szpitalem nie brałem dużych dawek, ale brałem około 15 miesięcy. Później szpital i tam Lorafen 4mg/dz. Potrzebuję tej informacji, bo nie wiem czy to moja choroba, czy uzależnienie od benzo. Trzeba to zróżnicować. Zażywam te wszystkie "g***a" i czuję się fatalnie. Dziękuję. Pozdrawiam.
  15. @Szczebiotka2 lata temu rzuciłem, z dnia na dzień alkohol, po 8 latach cowieczornego picia. Piłem każdego wieczora. Nasennie. Prawdopodobnie mam niedobory Melatoniny, przez torbiel w szyszynce. Jedyną rzeczą, jaką konowały proponowały to były "Zetki". Dawki alko niestety powoli eskalowały. Tak wiem: racjonalizuję... Postanowiłem rzucić alko, bo źle się czułem fizycznie. Nie miałem żadnych objawów odstawiennych, żadnych problemów ze snem, ani nic z tego co wymieniłaś. Po 3 tygodniach zmiótł mnie COVID. Wersja jelitowa. Nie chcę opisywać objawów, ale stałem się na kolejne 3 tygodnie inkarnacją japońskiego reżysera - Akiro Kurosawy. Domyślisz się o co chodzi... Wkręciłem sobie raka i o niczym innym nie myślałem. Bałem się zrobić badania. Dostałem "lękówki". Konowały wpuściły mnie w benzo na uspokojenie i tylko tym mnie leczyli, ewentualnie jakaś Tianeptyna i takie tam. Potem poszła cała bateria leków. Nic nie pomagało. Benzo cały czas. Na szczęście nie brałem dużych dawek benzo (przepisywali większe). Po pobycie w szpitalu, gdzie dowalili mi 4mg Lorafenu, pół roku schodziłem Diazepamem. Do teraz. Dziś 9 dzień na "0". Ostatni czas schodziłem po 0,5mg. Wszystko mnie boli. Depresyjnie źle. Wieczorami lepiej. Brak sił, anhedonia, lęki i niepokój, myśli "S". Ostatni czas byłem na Wenlafaksynie, która niewątpliwie w pewien sposób mi pomagała w depresji, ale jeśli chodzi o lęki, to chyba je pogłębiała. Teraz wchodzę na Esci i nie mam wiary, że on pomoże. Jestem 5 dzień na 5mg. Jest bardzo ciężko i nie pociesza mnie fakt, że było ciężej. Zwyczajnie: ma coraz mniej sił, aby z tym walczyć. Lepszy stan pojawia się wieczorem, wtedy mam wiarę i siłę. Benzo też mi jakoś specjalnie nie pomagały. Z moich obliczeń wynika, że od benzo, wolny będę początkiem grudnia. Mówimy tutaj o śladowym stężenie leku we krwi. Mam nadzieję, że ta katorga się w końcu skończy. Lekarz mówi, że trzeba zaczekać miesiąc po odstawieniu benzo na to jak się będę czuł i wtedy będzie można ocenić sytuację. Dla mnie każdy dzień to teraz "wieczność" i wyrzuty sumienia z powodu straconego czasu i tego, że nic pożytecznego nie robię. Najgorsze jest to, że nie wiem czy moje objawy to efekt uzależnienia od benzodiazepin (oby!), czy zaburzenie depresyjne. Biorę Pregabalinę 300mg/dzień i Trazodon. Piszesz, że nie mija to wcale tak szybko - nie pocieszasz. Mam jednak nadzieję, że w ogóle mija, bo to nie jest życie - to wegetacja z 1000-em ton na klatce piersiowej i gardłem ściskanym przez Pudziana. Pozdrawiam
  16. @SzczebiotkaKochana, faktycznie, jeśli leżysz spokojnie, zegarek rejestruje to jako sen. Jednak poziom saturacji krwi tlenem, jest obiektywny. U mnie przy badaniu profesjonalnym pulsoksymetrem (w trakcie badania poligraficznego), poziom tlenu spadł do 63%(!). Psychiatra, psycholog i pani dr pulmonolog, twierdzą, że potrzeba ok. 3 miesięcy na znormalizowanie się poziomu neuroprzekaźników w mózgu, których to poziom, na 100% , jest zaburzony. Ja mam dopiero 21 dni stażu, ale idzie "nieźle". Póki co jestem 7 dni bez benzo, schodziłem 6 miesięcy. Tutaj pytanie: cały czas mam bóle całego tułowia, w szczególności rano. Jestem na przeciwbólowych i słabo działają. Czy to może być objaw odstawienny benzo? Jeśli tak, ile to statystycznie potrwa? Jestem na Pregabalinie, Esci (od piątku) i Trazodonie Neuraxpharm. Szarpią mną niepokój, lęki i ból fizyczny. Brak mi sił, jednak widzę "światełko w tunelu". Póki co czuję się źle, ale lepiej niż jakiś czas temu. Brak tlenu na pewno nie pomaga. Kupiłem maszynkę i śpię w masce. Zaskakująco łatwo można się przyzwyczaić. Namawiam Was na badania, jeśli ktoś tylko podejrzewa u siebie bezdech! Ja wiedziałem, że mam go od lat. Pogłębił się jeszcze po pigułach. Byłem pewien, że mam go tylko leżąc "na wznak". Okazało się, że nawet leżąc na brzuchu, mam ciężki bezdech. Pani doktor - niezły "harapagan" - powiedziała, cytuję: "Ciesz się, k***a, że żyjesz!" Na moje pytanie, czy można z tym zrobić co innego niż zastosować "respirator", pani dr odpowiedziała, że "nie, bo mam do niego predyspozycje genetyczne. Matka miała i ojciec miał, to i Ty będziesz miał." Przebadajcie się, może to akurat to. Dobry sen, to fundament sprawnej psychiki. Nie namawiam nikogo do odstawienia leków, ale w moim przypadku nic nie działało, tak jak miało działać. Może, niektórym z Was, leki zaczną działać tak jak trzeba, gdy usuniecie ten problem. Tak jak napisałem, czuję się lepiej, ale nie dobrze - innymi słowy: boli mniej, ale dalej boli. Pozdrawiam @SzczebiotkaSwoją drogą, chciałbym móc coś przeczytać. W 2022 roku przeczytałem mnóstwo książek. Od początku 2023, gdy zaczęła się choroba, nie przeczytałem ani jednej. Nie jestem w stanie się skupić i nie myśleć o "zaburzeniu". Pzdr.
  17. Zastrzegam, że piszę tego posta "pro bono". Nie mam żdnych zysków ani przychodów związanych z treścią tego post'a. Początkiem roku 2023 rozpoczeła się u mnie "polka galopka" z depresją lękową. Do dziś odwiedziłem kilkoro lekarzy, leczony byłem wszelakimi specyfikami. Mniejsze o szcegóły. Może kiedyś opiszę moją gehennę. Póki co piszę na szybko, bo może moje doświadczenia pomogą komuś z Was. KONIECZNIE, ALE TO KONIECZNIE, ZRÓBCIE BADANIA SNU! Informowałem moich "psycholi", że źle sypiam. Mój problem ze snem, zaczął się już 2014 roku. Owszem, dopytywali ile śpię. Odpowiadałem, że ok. 6 godzin. Dopytywali ile razy wstaję. Odpowiadałem, że 4-6 razy. Dopytywali czy zasypiam po tych nocnych przerwach. Skoro się budziłem - to musiałem wcześniej zasnąć - proste. Jedynym remedium na zły sen, były w/g nich TABLETKI... WIĘCEJ I WIĘCEJ TABLETEK! Przepraszam! Niektórzy z nich sugerowali, abym wywietrzył pokój i wziął aromatyczną kąpiel. Było to szczególnie zabawne, w okresie kiedy nie mogłem wyjść z łóżka i zastanawiałem się nawet nat defekacją do niego. Po wielu przejściach, zrobiło sie trochę lepiej. Pomimo tego, że nic mnie dalej nie cieszy, postanowiłe mkupić sobie nowego smartwatch'a. Zobaczyłem wykres mojej nocnej saturacji krwii i oniemiałem. W te pędy poleciałem po urządzenie i zrobiłem badania poligraficzne - takie uproszczone polisomnograficzne. Okazało się, że cierpię na CIĘŻKI BEZDECH SENNY! 82 zdarzenia na GODZINĘ, średnia długość bezdechu ~40 SEKUND. Wniosek prosty - prawie nie śpię, tylko się duszę przez całą "noc". Teraz retoryczne pytanie: Jakie substancje produkują się w momencie, gdy Wasz organizm walczy o życie? Myślę, że raczej nie endorfiny! Pamiętajcie, że tablety nasenne (którekolwiek!) wywołyją i/lub pogłębiają bezdech. Teraz mam maszynkę BiPAP wspomagającą oddychanie. Jest lepiej, nie jest dorze ale wyraźnie lepiej. ZRÓBCIE BADANIA SNU BO, RZADKO KTÓRY KONOWAŁ WAM JE ZASUGERUJE! Pamiętajcie! Sztuką jest zbierać na remont dachu plebanii, nie zaś go wyremontować! Pozdrawiam
  18. Czy iść na odwyk od benzo? Mam depresję, nerwicę i dodatkowo lekarze uzależnili mnie od benzo. Piłem 7 lat. Codziennie, wieczorem (nasennie) około 250 ml wódki. Pod koniec ok. 350 ml. Rzuciłem z "dnia na dzień". Gdy piłem, psychicznie czułem się w miarę OK. Pod koniec picia, czułem się senny, bez energii ale ogarniałem rzeczywistość. Byłem mega spokojnym człowiekiem, którego mało co wytrącało z równowagi. Postanowiłem, to rzucić. 20 dni po rzuceniu picia miałem 3-tygodniową biegunkę. Schudłem 12 kilo i wkręciłem sobie raka jelita grubego, przez wzgląd na objawy. Prawdopodobnie miałem Covid żołądkowy. Dodatkowo straciłem częściowo węch. Niektóre zapachy czuję, niektórych nie czuję. Czuję inaczej niż powininem. Kot narobi do kuwety, a ja czuję konwalię. Od początku roku brałem doraźnie 1/4 tabletki Cloranxene, co uspokajało trochę objawy. Połową lutego wybrałem się do psychiatry, bo zrobiłem się płaczliwy, nie mogłem spać, budziłem się z lękiem o swoje zdrowie. Dostałem Lerivon i Pregabalinę. Nie pomogły. Problemy się pogłębiały. Potem przyszła masa nietrafonych leków i cały czas do tego jakieś benzo, którego nie chciałem brać. Xanax zwykły doraźnie, przewlekle Xanax SR 0,5 (kazali mi brać 2xdziennie, ja brałem 1xdziennie), Cloranxene 5mg 2xdziennie, Sedam 3x3mg (nie brałem tyle, raz wziąłem 2 tabletki), teraz Relanium 5mg. Z leków był Pramolan, Coaxil, Duloksetyna, Escitalopram, Sertralina. Generalnie - uzaleznili mnie od benzo. Trwa to rok czasu. Na szczęście nie eskaluję dawek. Chcę się od tego uwolnić, ale nie jest to takie proste, jak mówili psychatrzy: "Panie D. powolutku będziemy schodzić, gdy się Pan ustabilizuje." Teraz jestem na Wenla 75mg 1-0-0, Mirtazapina 30 0-0-1, Pregabalina (od dzisiaj) 150 1-0-1. Pop przebudzeniu czuję lęk, pocą mi się nogi i ręce, niepokój ruchowy, uczucie podenerwowania, jadłowstręt. Nie mogę wstać rano. Nic mi się nie chce, nic nie ma sensu. Gdy zażyję benzo (np. nie więcej niż 2 x 0,25) jest lepiej ale i tak do kitu. Postanowiłem udać się na odwyk. Wiem, że to pewnie śmieszne - gość rzucił alko "z dnia na dzień", a nie może dać sobie rady z małymi dawkami benzosów, ale cóż, takie życie. Jakie jest Wasze zdanie? Czy jest sens, czy próbować ogarnąć to w domu? Czy macie do polecenia jakieś ośrodki w Krakowie? Chodzi o miejsce w którym ktoś zajmie się mną kompleksowo, bo mam depresję i nerwicę, które prawdopodobnie mogą być od benzo. Nie wiem co robić. Pozdrawiam.
  19. Kochani! Na początku zaznaczam, że chcę zejść z benzo - nie chcę zwiekszać dawek!!! Czytałem gdzieś (być może nawet na tym forum), że jeśli dawki już są dla organizmu niewystarczające, może występować zespół abstynencyjny pomiędzy dawkami. Wtedy cały czas podtrzymywany jest głód - coś na zasadzie uruchomienia głodu przez "pierwszy kieliszek" u niepijących alkoholików. Teraz zażywam 1,5mg Sedamu rano. Zszedłem z 3mg. Efektów pozytywnych nie widzę. Dalej jestem pościskany, cały czas towarzyszy mi uczucie zdenerwowania i lęku. O depresji nie wspomnę. W niedzielę zamierzam zażyć 0,75mg, a po tygodniu 0,375mg. Wcześniej zażywałem Xanax i Cloranxene. Czy może być tak, że benzo powodują u mnie takie sensacje jak nerwowość, Globus H., uczucie ucisku w klatce p., poranne mdłości, jadłowstręt? Zażywam to g***o (z zalecenia doktorów) od roku. Nie eskalowałem dawek. Teraz dostałem Wenlę w dawce 37,5mg (póki co). Pozdrawiam
  20. Objawy: Pomimo zażycia benzo (Sedam 3mg), wczoraj (Sedam 3mg + 3mg), pozostaje ucisk w gardle, krtani i zatokach (jak w samolocie). Jestem spokojny i wyluzowany, jednakwoż ściśnięty w przełyku jak baranie jaja. Jak coś jem, przechodzi na 30 sekund, ale nie mam apetytu. Czy może tak być, aby benzo nie pomagały, czy to Xnx, czy Cloranxene, czy Sedam? Powodują tylko to, że mam na to wyjebane, nie nakręcam się i jest trochę lżej. Cały czas ucisk w zatokach nosowych (na górze nosa). To jest nie do zniesienia. Jak leżę, to po pewnym czasie tego nie ma. W nocy gdy wstanę - nie ma. Rano, dopóki nie wstanę - nie ma. Lekarze mają to w dupie - wymyślam! A ja codziennie dostaję /cenzura/ca. Może coś podpowiecie? Serducho, płuca, krążenie. Miałem badania obrazowe. Płuca OK, serducho OK. Podejrzenie dwóch nerwiaków w odcinku piersiowym kręgosłupa. Jestem w psychoterapii i na lekach. Ktoś, coś? P.S. ...i tak od połowy marca...
  21. Moi Drodzy! Może Wy będziecie mieli jakiś pomysł? Mam dużą depresję: anhedonia, anergia, apatia, "Zespół Katastrofy Porannej", niemoc, lęki, niepokój i reszta objawów. Próbuję sie leczyć od połowy lutego. Aktualnie, od kilu dni zażywam: Sedam 3 1-1-1 Wortioksetyna (Brintellix) 20 1-0-0 Pregabalina 75 1-0-1 Lerivon 10 0-0-1 Sedam, zgodnie z Waszymi (Kolegi Jureckiego) sugestiami staram się zażywać w jak najmniejszej dawce (zamiast 12 tabsów zjadłem 5,25 tabsa), czekając na zadziałanie Wortioksetyny. W tym momencie, głównym problemem jest PROBLEM UCISKU W GARDLE, W SZCZEGÓLNOŚCI, PO PRAWEJ STRONIE GARDŁA I W PRAWEJ ZATOCE NOSOWEJ. Uczucie to generuje uczucie niepokoju i podenerwowania. Te jednak pojawiają się wskutek pojawienia się uczucia ściskania i się nakręcam. Faktycznie, ustępuje w trakcie spożywania pokarmu (uczucie w gardle), ale tylko na króciuśki czas, dosłownie 30 sekund. Lekarze mają to w nosie. Ot: "Globus Histericus". Problem jest jednak taki: NIE MAM TEGO UCZUCIA GDY LEŻĘ. Właściwie dlatego nie chcę się podnosić z łóżka rano, bo wiem, że za chwilę przyjdzie ścisk i nerwy. Wieczorem trochę odpuszcza, ale nie całkiem. Gdy położę się spać, a mam problemy z zaśnięciem (oczywiście mam myśli Schopenhauer'owskie) i wstanę się czegoś np. napić czy zażyć Lerivon (jeśli w godzinę nie zasnę, zażywam Lerivon 10), tego uczucia zupełnie nie ma, ani podenerwowania, ani lęku nie ma. Jestem zdrowy. Rano - to samo. Dokąd nie wstanę - somatycznie jest OK, brak ścisków. Wstanę - ścisk, a po chwili niepokój. Benzo raczej słabo pomagają. Ścisk trochę maleje, ale bardziej przez to, że mam go w d**ie. Pregabalina nie pomaga. Olanzapina nie pomagała. Nawet mi się nie chciało po niej spać (5mg na noc) + 2,5 na dzień. Jeśli to ważne, schudłem bardzo od początku roku. Do połowy marca, kiedy pojawił się ucisk schudłem 105kg -> 82kg. Tak na marginesie, ile należy czekać na działanie Wortio? Na SNRI/SSRI jestem od początku lipca, a ścisk w gardle nie ustępuje.
  22. @Jurecki Nie byłem tak nieszczęśliwy jak teraz, a przede wszystkim nie unieszczęśliwiałem tak moich Bliskich jak teraz. Od prawie roku jestem amebą umysłową i fizyczną. Jeszcze rok temu porozmawiałbyś ze mną, tak o du*ach jak i o kwantowej teorii pola, a gdybyś chciał sparringować - to też bym nie odmówił... Moja Ukochana trwa przy mnie, ale widzę, że ma mnie dość. Wszystko leży, a ja nie mogę się za nic zabrać. Tragedia. Ledwo z łóźka wstaję. Wszystko mnie przerasta. Co do benzo - wszystko pod kontrolą doktorów.
×