Ja od 10 r.ż. oglądałem, a mam 26. Rzucałem ten syf już sam nie wiem ile razy. Wytrzymywałem co najwyżej miesiąc i znowu się łamałem. Z każdym kolejnym razem świat wydawał się coraz to bledszy. Życie towarzyskie u mnie praktycznie przez to nie istniało. Patrzyłem na kobiety jak na obiekty seksualne. Doszło w końcu do tego, że już nic mnie nie zadowalało. Godzinami szukałem czegokolwiek co da mi satysfakcję, nie było już niczego... Po takich sesjach miałem takie zjazdy, że stałem i waliłem głową w ścianę, bo już nie wiedziałem co mam robić.
Nie oglądam już 3 miesiąc i jest zdecydowanie lepiej. Gdy o tym myślę, to mnie to brzydzi. U mnie wymagało to przeprogramowania pewnych wzorców, odbudowania poczucia własnej wartości.
To też jest chemia; na początku jest ciężko, ale później się to reguluję.
Warto skorzystać ze specjalistycznej pomocy, jak sobie z tym nie radzisz.