Skocz do zawartości
Nerwica.com

Itadori

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Itadori

  1. Itadori

    NOWE Skojarzenia

    Fullmetal alchemist
  2. Itadori

    Wkurza mnie:

    że tak ciężko znaleźć kogoś, kto nadaje na podobnych falach/z kim można spędzić wspólnie czas. Każdy ma wyjebane, a narzucanie się jest męczące.
  3. Ja od 10 r.ż. oglądałem, a mam 26. Rzucałem ten syf już sam nie wiem ile razy. Wytrzymywałem co najwyżej miesiąc i znowu się łamałem. Z każdym kolejnym razem świat wydawał się coraz to bledszy. Życie towarzyskie u mnie praktycznie przez to nie istniało. Patrzyłem na kobiety jak na obiekty seksualne. Doszło w końcu do tego, że już nic mnie nie zadowalało. Godzinami szukałem czegokolwiek co da mi satysfakcję, nie było już niczego... Po takich sesjach miałem takie zjazdy, że stałem i waliłem głową w ścianę, bo już nie wiedziałem co mam robić. Nie oglądam już 3 miesiąc i jest zdecydowanie lepiej. Gdy o tym myślę, to mnie to brzydzi. U mnie wymagało to przeprogramowania pewnych wzorców, odbudowania poczucia własnej wartości. To też jest chemia; na początku jest ciężko, ale później się to reguluję. Warto skorzystać ze specjalistycznej pomocy, jak sobie z tym nie radzisz.
  4. Dziękuję Wam wszystkim; za rady i za zrozumienie. To bardzo mi pomaga. Jesteście wspaniali
  5. Itadori

    Hej

    Dziękujam
  6. Itadori

    Hej

    Tak. Za tym idzie desensytyzacja, a w efekcie czego szukanie coraz to mocniejszych wrażeń... U mnie porno było ucieczką od problemów. W końcu straciłem totalnie kontrolę. Godzinami błądziłem po necie, aż w końcu nic mnie już nie satysfakcjonowało... Na początku było k****sko ciężko to rzucić, ale teraz jestem w takim momencie, gdzie już nie czuję absolutnie potrzeby i co więcej, brzydzi mnie to. Zwykły dotyk kobiety jest milion razy lepszy od tego całego syfu. Nawet nie do porównania...
  7. 185/79 -dużo w nogach, a góra trochę sucha Jakiś czas temu zacząłem ćwiczyć kalistenikę, żeby to wyrównać. Świetna sprawa swoją drogą; polecam
  8. Itadori

    Nasze sny

    Ostatnio miałem sen na jawie. Obudziłem się, po czym wstałem z łóżka, spojrzałem na nie i dalej tam byłem. Drugie ja wstało i zaczęło ze mną rozmawiać. Byłem jakby na wpół świadomy, ale zdawałem sobie sprawę, że śnie i pamiętam jakie to było dla mnie p*****ne. W trakcie rozmowy, moje drugie ja zamieniło się w piękną kobietę... i dalej już nie pamiętam. Nie wiem jak to interpretować. Ostatnio po rocznej znajomości odrzuciła mnie dziewczyna, na której bardzo mi zależało. Byliśmy bardzo do siebie podobni pod wieloma względami. Podejrzewam, że ten sen jest z tym związany. Oprócz tego co drugi dzień śnią mi się erotyki z nią ehh...
  9. Trochę smutny, ale pełen nadziei.
  10. To jest bardzo dobre podejście. Mam nadzieję, że też uda mi się zakopać cały ten syf i nie będę już tego wiecznie rozpamiętywał... To tylko wysysa energię i czujesz się później jak pusta skorupa.
  11. Itadori

    Hej

    Dziękuję Witam Was bardzo cieplutko
  12. Stary, godziłem się już z tym wiele razy i mimo to, to dalej wraca. Właśnie to jest najgorsze. Mam wrażenie, że już jest git, budzę się i mam ją przed oczyma... Podejrzewam, że problem tkwi znacznie głębiej, w mojej przeszłości; myślę, że nie mogę się pogodzić z odrzuceniem. Mam nadzieję, że to się wkrótce skończy, bo to mnie już w*****ia.
  13. Czułem, że to co mówiła było szczere. Może zbyt wiele oczekiwałem i za bardzo się narzucałem. No i wydaje mi się, że ona nie wierzyła w to co mówię, a mówiłem szczerze. Teraz tkwi z tym typem mimo że to ją męczy. Myślę, że tak naprawdę podświadomie jest jej wygodnie i raczej się nie wyprowadzi. Może daje to jej poczucie jakiegoś bezpieczeństwa; zna to środowisko, mają wspólnych znajomych. Ja też mam swoje problemy i może nie widziała we mnie stabilności. W sumie wiele razy w słabszych chwilach mówiła żebym sobie znalazł kogoś innego, ale ja powtarzałem, że chce tylko ją. Widziałem, że to poprawiało jej nastrój. Ciężko mi to przetrawić.
  14. Jakiś czas temu poznałem naprawdę piękną i inteligentną dziewczynę. Starsza ode mnie, z podobnym bagażem życiowym (trudne dzieciństwo, depresja). Ale świetnie się dogadywaliśmy i spędzaliśmy cudowne chwile. Przed nią otworzyłem się po raz pierwszy w życiu. Od początku ustaliliśmy sobie, że ta relacja ma być bez zobowiązań, lecz po czasie pojawiły się uczucia i wspólne plany... Miałem depresję, ale poznając ją wszystko minęło, serio. Wcześniej nie wiedziałem co to znaczy być szczęśliwym. Mieszkała ze swoim "niby" byłym i chciała się wyprowadzić. Proponowałem jej wspólne zamieszkanie, ale zawsze podkreślała, że chce mieszkać sama. Szanowałem to. Po kilku miesiącach znajomości zaczęliśmy się od siebie oddalać. Mieszkaliśmy w innych miastach, co też nie pomagało. Generalnie u niej było ciężko się spotykać przez to, że mieszkała z tym byłym (teraz to brzmi pojebanie). Przestała do mnie przyjeżdżać. Kończyło się zawsze na obietnicach, że "następnym razem przyjadę" i tak w kółko. Nie dotrzymywała słowa. Ale jak już przyjechała, to mówiła, że nie wie dlaczego tak robi i że mogłaby przyjeżdżać częściej bo jest jej ze mną dobrze... Ona miewała cięższe okresy, bo nie przepracowała swojej przeszłości. Starałem się jej jakoś pomóc. Mówiłem na każdym kroku jaka jest dla mnie ważna, ale czułem, że jakoś to po niej spływa. Byłem bezsilny. Wróciła depresja. Z każdym kolejnym tygodniem bez niej, zaczęły wracać demony przeszłości (pornografia, samosabotaż, niskie poczucie własnej wartości itp.). Zacząłem mieć wrażenie, że to wszystko było tylko snem (który zaczął zamieniać się w koszmar heh). W końcu zebrałem się i do niej pojechałem powiedzieć jej ile dla mnie znaczy i jak gównianie się czuję. Kiedy jej to wszystko powiedziałem, to popłakaliśmy się. Myślałem, że wszystko się zmieni. Naprawdę byłem pełen nadziei... Zobaczyliśmy się jeszcze kilka razy i w końcu powiedziała mi, że przestała do mnie czuć cokolwiek z "dnia na dzień". Wtedy poczułem jakby moje serce zostało roztargane na strzępy. Nigdy nie odczuwałem tak potwornego bólu... Nie rozumiałem tego. Po każdym spotkaniu mówiła mi jak jest jej ze mną dobrze... Czuje się oszukany. Próbowałem z nią jeszcze rozmawiać, ale dostawałem sprzeczne sygnały. Mój problem teraz polega na tym, że dalej utrzymuje z tą dziewczyną kontakt i przez to czasem wracają wspomnienia te dobre jak i te /cenzura/owe. Nie wiem czemu, ale dalej coś do niej czuje i nie potrafię tego zerwać... Może wtedy byłoby mi lepiej, bo teraz miewam naprawdę słabe dni... Podejrzewam, że byłem dla niej kolejnym frajerem, któremu mydliła oczy... zresztą tak się teraz czuję, ale mimo to... chciałbym zamknąć te drzwi, ale nie mogę.
  15. Itadori

    Hej

    Hej wszystkim, miło mi Was poznać Jestem tutaj nowy. Mam 26 lat i słabszy epizod depresji, a także jestem uzależniony od pornografii. Chciałbym podzielić się z Wami swoją historią i aktualnym stanem rzeczy. No więc miałem dosyć trudne dzieciństwo. Wychowywałem się z bratem u dziadków, bo moja stara mnie zostawiła jak miałem 3 lata, a ojca nie znam. Początki z dziadkami wspominam bardzo dobrze, ale niestety z czasem, to zaczęło się zmieniać; mianowicie, moja babcia zachorowała psychicznie (zespół urojeniowy), a dziadek nie mógł sobie z tym poradzić i popadł w alkoholizm. W dodatku mieszkał z nami ich syn, który był upośledzony psychicznie (był bardzo agresywny). Oboje się nie leczyli i ogólnie rzecz ujmując było ciężko. Dodatkowo byłem też gnębiony w szkole przez to, że nie miałem rodziców, co dolewało tylko oliwy. Po jakimś czasie trafiliśmy z bratem do wujostwa w ramach pieczy zastępczej (miałem jakieś 12 lat). Na początku było dobrze; znalazłem przyjaciół, z którymi do dzisiaj mam kontakt. Lecz po czasie zacząłem zamykać się w sobie. Kiedy jeszcze mój brat tam mieszkał, to nie było aż tak źle, ale po jego odejściu zacząłem totalnie się izolować. Jakoś na przełomie 16 rż zacząłem popadać w depresję, mieć fobie społeczną i w dodatku coraz więcej porno (zaczęło się od 10 rż.). Sytuacja w domu była słaba. Ciotka można powiedzieć była despotą, a wujek zwykłym pantoflem. Była względem mnie mega surowa i bezduszna. Traktowała mnie jak służącego. Generalnie czułem się obcy w tym domu; szlajałem się po kątach, by tylko nie spotkać "pani Dulskiej". Wujkowie mieli trzy córki, które nigdy nie kryły tego, że nas tam nie chciały. W ich mniemaniu byliśmy zwykłymi intruzami (przypomina się kopciuszek heh). Mimo to wszystko wy/cenzura/iłem stamtąd i poszedłem na studia, które niedawno udało mi się ukończyć. Na studiach byłem samotnikiem; żadnych przyjaciół, totalnie odizolowany. Taki "status quo" utrzymywał się do niedawna. Poszedłem w końcu do psychologa (wcześniej myślałem, że sobie z tym wszystkim sam poradzę). Po kilku wizytach zacząłem rozumieć cały ten syf który mnie dręczył przez te wszystkie lata, wyłapywać negatywne myśli automatyczne i patrzeć na to wszystko zdroworozsądkowo. Teraz jest znacznie lepiej, ale dalej pracuję nad sobą. Okropnie pomaga mi również brat. Bez niego nie wiem co by ze mną było... Zerwałem też z pornografią. Wydaje mi się, że mało się o niej mówi, bo generalnie nie wyniszcza tak jak inne używki, ale mimo to, jest to okropny syf, który w nadmiarze może znacząco wpłynąć na jakość życia; believe me Trochę się rozpisałem, sorry
×