-
Postów
6 695 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Maat
-
@Grouchy Smurf, rozumiem cię bardzo dobrze. Mnie się chyba najwięcej obrywało za bycie sobą Ale nie żałuję. @acherontia styx,to wiesz co to są bambetle,bo też to słyszałam od Poznaniaka.
-
@mienta, myślę, że jest jeszcze dużo takich zakorzenionych,niepisanych zwyczajów,w których widać właśnie - nie chcę użyć za mocnego słowa - przedmiotowość kobiety. Przykład:podawanie ręki przy powitaniu. Kiedyś znalazłam się w sytuacji,w której w grupie mężczyzn byłam ja i jeszcze jedna kobieta. Przyszedł pewien pan i po kolei przywitał się z kolegami,a nas ominął. Od razu się opomniałam. Ale mu było głupio... Ale skoro już jesteśmy przy tak ciekawym, bądź co bądź,temacie,to powiem Wam, że są jeszcze ( JESZCZE są) mężczyźni, którzy potrafią zachować się jak dżentelmeni i nie jest to wcale wymuszone. U nas w pracy na około 20 facetów jest jedna taka osoba.
-
No i proszę,tak dla naszej wiadomości: sztuczne twory istniały już przed wojną. Później dopiero,w latach powojennych pojawiły się "pani magister","pani kierownik" itp.
-
@mienta, owszem, jesteśmy równi wobec prawa,ale powiedz mi tak szczerze,nie spotkałaś się nigdy z ,powiedzmy, gorszym traktowaniem, tylko dlatego, że jesteś kobietą? Dodam, że nie jestem feministką i również staram się zachować zdrowy rozsądek. Podstawa to jest szacunek. Dla samego siebie,dla innych,bez względu na płeć.
-
@mienta,brzmi to i śmiesznie,i dziwacznie,i jakby...odbiera nawet ważność stanowiska danej osoby. No ale, chciały kobiety równouprawnienia... Ja zawsze mówię, że dobrze jest, kiedy ktoś rządzi,ale z głową.
-
@mienta,jak dla mnie to są sztuczne twory. Ale ,tak jak mówisz,poprawne politycznie. Skoro panie tak bardzo chcą być np."marszałkiniami", mają do tego prawo.
-
@Grouchy Smurf,a mamy takiego znajomego z okolic Poznania,to on jak coś mówi,to wtrąca "tej".
-
Śmodruch/smodruch,tak,brudas. A to nie trafiłam z tym "lotopisz". U nas na powsinogę mówi się "łajza" albo " konda/kunda".
-
Wiesz co, kiedyś koleżanka ( szkoła średnia), powiedziała do mnie że ma włosy " jak latopiesz".To chyba, że rozczochrane? Ale jest mnóstwo takich wyrazów,z których można się uśmiać albo po prostu zdziwić, że taki wyraz istnieje... Proszę bardzo: " sładniej" "śmodruch" "melać" "ho" " susfoł" " urynoł" Takie mi przyszły do głowy na szybko.
-
@mienta, @Grouchy Smurf,mnie polszczyzna fascynuje i zawsze fascynowała.Nawet Jan Miodek kiedyś powiedział, że " bez gwary język umiera".
-
@acherontia styx, zgadzam się z Tobą w zupełności. Ale ja musiałam do tego dojrzeć A kiedyś to bym zdychała,ale nie,bo przecież " trzeba iść do roboty!" Każdy niech sobie odpowie,jakim kosztem...
-
@mienta,tak gwoli wyjaśnienia,w moim regionie wyraz "ciekać" ma szersze znaczenie, powiedzmy,na takim przykładzie: "Gdzie jest Piotrek?" "A,pociekli z Marcinem do sklepu"( czyli pojechali). Albo ja mówię nieraz do męża że" na dupie nie usiedzi,bo stale gdzieś cieka ". Biegać, jeździć, włóczyć się gdzieś=ciekać.
-
@Verinia,po coś jesteśmy na tym świecie Myślę, że przypadkowo nic się nie dzieje. Możemy się nawzajem wspierać, chociaż nieraz naprawdę człowiek ma już dość i szlag go trafia. Ale- póki żyjemy - nie traćmy nadziei.Żyjmy, bądźmy,kochajmy.
-
@Jurecki,tak, biegać. A widzisz,a u nas "na dworze"to znaczy to samo co u was " na polu". Nauczyłam się,jak byłam u ciotki,co koło Rzeszowa mieszka. Ale to tak śmiesznie,jak człowiek nie wie,o co chodzi,i myśli sobie " na jakim polu?"
-
@Jurecki- u mnie mówi się "na dworze". A jeden gościu z Chodzieży,co z nim pracowałam w Niemczech,to mówił " na dworzu". I on na przykład nie rozumiał,co znaczy słowo " ciekać", które u nas gwarowo jest używane. @Verinia,ja ciebie rozumiem, że jak jest h...,to nastawienia się nie zmieni. Ja tak miałam przez wiele lat,ale u mnie nałożyły się różne czynniki - alkohol,przerwanie leczenia,"a po co mi to"...Leki, które biorę od kilku lat oraz moja trzeźwość przyczyniły się do zdecydowanej poprawy samopoczucia. I tak na przykład jak kiedyś wstając do pracy o ciemnym, mglistym poranku miałam odruch wymiotny,tak teraz pogoda praktycznie nie ma na mnie wpływu. Robię,co mam zrobić,nie nakręcam się,jak mam chęć się zdrzemnąć, to się zwijam w kulkę pod kocem. Nieraz lenia mam strasznego. To nic.Przyjdzie,to i pójdzie. Pozatym ja się nauczyłam cieszyć z tak prostych rzeczy, że aż to może kogoś śmieszyć.A to też jest fajne i pomaga w życiu. Dziś np udało mi się w końcu zapisać na kolonoskopię ( tak dla porównania: w jednej miejscowości termin na kwiecień 2026-zrezygnowalam- a w drugiej - maj br.) Cieszą mnie spacery z psami,wypicie herbaty z miodem,przebywanie z moimi kotami,karmienie ich itp.itp. Staram się nie dobijać czymś,na co nie mam wpływu. Nauczyłam się też obserwować siebie.Kiedyś miałam pretensje do męża,gdy wspominał czasem "Kiedy masz wizytę? Widzę, że jakaś nerwowa jesteś". No to od razu jechałam po nim,że mnie kontroluje, że chciałby mnie zamknąć w szpitalu i inne takie głupstwa. A teraz sama rozumiem i widzę, że jak się źle dzieje,to zawsze można przyspieszyć wizytę.
-
@Jurecki, jesteś z Podkarpacia? Bo tam mówią " na polu". Ale przecież można tyle zrobić! Bez względu na pogodę. Nastawienie trzeba zmienić. Jak idę i deszcz mi w gębę zacina to jeszcze sama się nie dobijam swoim gadaniem.
-
W życiu nie zrobię Umiesz ruszać uszami?
-
Nowosądeckie.
-
Obszar.
-
@bei, podziwiam.
-
@bei,jakie dystanse przebiegasz i jak często?