Dzień miło spędzony.
Byłam na mszy,po obiedzie ucięłam sobie drzemkę,potem byłam z Jacuchem i z psami na spacerze.
Czytam, karmię koty, palę w piecu.
I za chwilę jeszcze jeden spacer będzie.
Byłam w pracy,nakarmilam zwierzaki, wypiłam dwie kawy, byłam na wywiadówce.
Jeszcze muszę zapalić w piecu i przygotować coś na jutrzejszy obiad.
Przed snem zrobię spacer.
W takim razie dodam jeszcze, że jestem mamą dwóch synów (muszę już podnosić głowę żeby zobaczyć ich głowy).
O mężu już wspominałam.
Kocham koty.
Depresję zaakceptowałam,tak jak i to, że jestem uzależniona od alkoholu.
Przez ostatnie lata mój stan był stabilny,ale znowu wróciło takie charakterystyczne u mnie rozchwianie.
Na razie chyba tyle.
Miniony rok był dla mnie trudny,ale dobry.
Jak zwykle u mnie wahania nastrojów, które potrafią wszystko rozwalić no i w ogóle mój choleryczny charakter...
A z dobrych spraw:kolejny trzeźwy rok(razem już trzy i pół),sporo podróżowania skuterem i doskonalenie pływania.