
marta_anna
Użytkownik-
Postów
244 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez marta_anna
-
Szymon - co do schodzenia z paro - mogę tylko podzielić się swoimi doświadczeniami, ale nie gwarantuję, że u Ciebie też tak będzie. Po 3 tygodniach brania rzuciłam to w cholerę z dnia na dzień i przeszłam od razu do asertinu. Nie stało się nic. Może tylko przez trzy-cztery noce zalewał mnie zimny pot. Podejrzwam ze po tak krótkim okresie brania możesz spokojnie odstawić i będzie bez fajerwerków. Ale lepiej zapytaj lekarza bo nie chciałabym zaszkodzić
-
Może jednak trochę za dużo używek? To nie za dobrze działa na układ nerwowy, który u Ciebie jest bardzo rozchwiany. Jedna impreza czy kilka imprez nie zniweluje działania leków, ale ogólnie styl życia imprezowy nie jest wskazany u osoby z lękami, bo alkohol nasila lęki i depresję i nie powinien non stop być mieszany z lekami SSRI. Umiar i będzie ok. Nie wsłuchuj się tak w siebie bo wtedy odczucia są znacznie intensywniejsze. Jesteś chyba typem osoby która lubi wszystko całymi dniami "przeżuwać" - ja mam to samo! Osoba o skłonnościach neurotycznych i introwertycznych. Coś o tym wiemy Ale wierz mi, część z tych dolegliwości jest mniej dokuczliwa kiedy się na nich nie skupiasz. Jeśli lek jest dla Ciebie odpowiedni i chcesz docelowo go brać to nie przyglądaj się tak swoim odczuciom. One miną. Jest tylko jeden powód żeby odstawić lek - jeśli straty przeważają nad korzyściami - tzn jeśli lek nie bardzo pomaga a objawy uboczne są nie do zniesienia i paraliżują życie
-
Nie martw się imprezą. To tak nie działa. Wiesz że w ulotce napisali, że nie zaleca się picia alkoholu podczas zażywania leku, i ta świadomość Cię napędza. Ale tak naprawdę impreza nie ma tu nic do rzeczy. Co innego gdybyś brał leki i byl w ciągu alkoholowym Wtedy objawy byłyby nasilone a leki nie pomogłyby. Natomiast jednorazowa impreza czy nawet kilka imprez nie zaszkodzi. Ile razy ja na SSRI podpiłam i to mocno. I nic złego się nie stało. Nie czytaj tak wnikliwie ulotek Głowa do góry!
-
Napisałam o koszmarku, bo nie chcę się wymądrzać skoro sama lek odstawiłam Dla mnie brak kondycji po paroksetynie był naprawdę koszmarem, bo pływanie wyczynowe to całe moje życie i nagle straciłam to co było dla mnie ważne. Ale tu był problem czegoś co dla mnie jest wielką pasją. Jeśli chodzi o same odczucia fizyczne - mdłości, senność, wzmożony lęk, zawroty głowy - to oczywiście bym dzielnie zniosła Wiem, że osoby lękowe potrafia sobie sporo doznań fizycznych wmówić. Też to miewam po lekach
-
Szymon, nie kombinuj tyle Spróbuj wytrzymać jakiś czas na 20 mg. Jak za 2-3-4 tygodnie nadal będzie bardzo źle to wtedy będzie oznaczało że lek nie dla Ciebie. Na początku zawsze są działania uboczne, bo organizm musi się przyzwyczaić. Jeśli te które masz teraz nie są mego uciążliwe to warto dac lekowi szansę. No chyba że masz koszmarek - to inna sprawa
-
Nic się nie martw - lek potrzebuje czasu. Działania uboczne miną. Tak jak piszę - dłużej może potrwać problem dysfunkcji seksualnej no i gdybyś chciał wyczynowo trenować to też lek mógłby przeszkadzać. Poza tym nie powinno być problemów. A alkoholem się nie martw - nic nie narobiłeś. Ja też na SSRI nieraz zdrowo popiłam i nic się nie popsuło Na ulotce o alkoholu piszą na wszelki wypadek i tylko tyle, że się nie zaleca. Nic nie popsułeś. Czekaj cierpliwie i za 2-3 tygodnie powinno być lepiej
-
Musisz zaczekać - część objawów ubocznych powinna minąć. U mnie było to samo co u Ciebie, ale po 3 tygodniach było ok i gdyby nie sport wyczynowy to nie byłoby problemu. Senność może trochę była, ale coraz mniejsza, apetyt wrócił, rzygać się już nie chciało A byłam na 20mg. Tak więc jest szansa że u Ciebie będzie ok. Ja na Twoim miejscu bym brała 20 mg i zaczekała z miesiąc Największy problem może być z funkcjami seksulanymi - jeśli masz dziewczynę i chcesz uprawiać seks to paroksetyna może trochę popsuć
-
A przy okazji - ja też mam pytanie do "praktyków" Czy istnieje jakiś lek który jest równie skuteczny na napady paniki jak paroksetyna ale nie ma takich skutków ubocznych jak zmęczenie i osłabienie mięśni i koordynacji? Idę do psychiatry sportowego 18 marca ale póki co spekuluję cóż on mógłby mi dać. I czy w ogóle istnieje lek który blokuje receptory odpowiedzialne za lęk napadowy nie blokując jednocześnie tych które odpowiadają za pobudzenie, siłę, moc i energię. Zaczynam sie obawiać, że nie ma takiej opcji, bo żeby nie było ataków lęku to trzeba przyhamować adrenalinę i układ sympatyczny, ale jak to się zblokuje to automatycznie energii brak Ktoś coś wie?
-
Szymon - co do sertraliny - miałam piekiełko na początku, nawet dosyć długo. Teraz biorę 11 lat i jest ok. Wolę sertraline, bo choć nie działa tak dobrze na moje lęki, to przynajmniej mam na niej energię. Co do paroksetyny - brałam 3 tygodnie 20 mg i się zraziłam bo mi kondycja siadła. Ale apetyt wrócił po jakichś 20 dniach, mdłości zniknęły. Senność przechodziła, ale sił jednak brakowało. Nie wiem czy to też by przeszło gdybym brała dłużej. Co do lekarzy - oni tacy są. Mnie też mówili że wmawiam sobie działania uboczne. Po prostu nie chcą się angażować w sprawy pacjenta i odpowiadają na odczepnego
-
Biorę sertralinę jakieś11 lat. Szału nie ma, ale jeśli odstawiam to po 3-4 miesiącach zaczynam mieć mocno obniżony nastrój - depresja bez konkretnego powodu i poczucie pustki. Przed zażywaniem sertraliny tak nie było - miałam lekkie dołki i napady paniki, ale nigdy nie było takiego zjazdu. Zaczęłam brać serrtralinę w czasie rozwodu, bo ciężko to przeżywałam a potem psychiatra kazała dalej brać. Czyżby jednak coś mi sertralina w mózgu narobiła? I druga sprawa - sertralina może trochę wycisza, ale szału nie ma. Ataki paniki wciąż się trafiają. Biorę 50mg od zawsze. Czy gdybym zwiększyła do 100mg to ataki lęku panicznego miałyby szansę zniknąć? Wiem, że nikt tu nie jest lekarzem, ale wiele osób zna sprawę z punktu widzenia pacjenta. Any suggestions?
-
te leki nazywa sie potocznie antydepresantami, ale ich spektrum działania jest znacznie szersze. Np paroksetyna to lek o profilu antydepresyjno przeciwlękowym z przewagą komponentu przeciwlękowego. Napady paniki i lek uogólniony (nie mylić ze strachem) ma swoje źródło w nieprawidłowym neuroprzekaźnictwie i paroksetyna to reguluje
-
Chyba to najlepsze rozwiązanie - załatwię sobie na nfoz i przynajmniej nie będę miała poczucia że wydaję pieniądze na nic. A zawsze jakąś szansę sobie jeszcze dam. Jak to się załatwia? Przez lekarza rodzinnego czy psychiatrę? Długo trzeba czekać?
-
Jestem osobą bardzo zaangażowaną w pracę jeśli wiem ze wysiłek ma sens. Nie szczędzę wtedy energii, czasu ani nakładów finansowych. Jednak ostatnio, kiedy zgłosiłam się na terapię (postawnowiłam raz jeszcze dać sobie szansę) pani terapeutka na pierwszej wizycie ostudziła mój zapał. Powiedziała, że psychika jest rzeczą niemierzalna i trudno przewidzieć czy nasza praca pozwoli dotrzeć mi do celu jaki sobie stawiam (w moim przypadku nauczenie się panowania nad napadowym lękiem by nie udaremniał mi ważnych dla mnie zadań). Możliwe, że terapia (tak mówiła pani psycholog) pójdzie w zupełnie innym kierunku i uda się przepracować rzeczy na których wcale mi nie zależy a to, co dla mnie ważne nigdy nie zostanie osiągnięte. Może też być tak, że terapia nie przyniesie żadnych korzysci. I nawet nie będę w stanie tego ocenić w przyszłości czy warto mi chodzić czy nie, bo zmiany mają trwać przez długie lata. Jeśli w ogóle nastąpią. Po usłyszeniu tak szczerej wypowiedzi nie mam motywacji do podjęcia wysilku ani wkładania serca w pracę nad sobą. Szkoda i też pieniędzy, bo jeśli co tydzień będe płacić 120 zł to za rok mogłabym nazbierać na wycieczkę zagraniczną z moim facetem. Czuję się zupełnie zniechęcona
-
Co powiesz na to ze ok 1/4 mojego życia to siedzenie w terapiach. Bezskutecznych.Mimo moich dobrych chęci Mogę mieć dość, Nawet pani terapeutka pozbawiła mnie złudzeń