Hej,
Chciałem tu opisać swoją około 15 letnia historię z Seroxatem a później z zamiennikiem Xetanorem może to komuś pomoże z dręczącą go niepewnością czy zacząć brać ten lek i jakie mogą być tego skutki w przyszłości.
Seroxat zacząłem brać w okolicach 2003-2005 konkretnej daty nie pamiętam bo było to dość dawno:)
Przepisany na nerwicę i depresję.
Na początku lek dawał niezłego kopa- miałem wrażenie że mogę przenosić góry, stałem się bardzo pewny siebie (z perspektywy czasu myślę ze chyba aż za bardzo), wypruty z emocji- płacz, nie było opcji żebym uronił nawet łzę.
Wszystkie lęki, natręctwa i inne doły zniknęły.
Przytyłem - to stało się bardzo szybko 10kg wleciało jak nic, ale był jeden moment że pojawiło się i 30 kg ale jakoś to zbiłem dietą.
Pojawiły problemy z jelitami żołądkiem i odbytem- które zniknęły jak ręką odjął po zaprzestaniu stosowania SERO. Parenaście lat leczyłem się u gastrologów- było podejrzenie IBS, Crohna, oczywiście gastroskopie i kolonoskopię. Pojawiły sie biegunki, zaparcia i finalnie szczelina odbytu - patrząc się na to z perspektywy czasu musiało to chyba mieć jakis związek z ciśnieniem które podnosił ten lek albo z działaniem na nasz drugi mózg czyli jelita. Skierowanie na operację etc ale jakoś udało się bez- tak jak pisałem wszystkie objawy ustąpiły po 2 tyg zaprzestania brania leku. Przez te parenaście lat nie byłem w stanie tego połączyć bo przecież w ulotce nic na ten temat nie pisało Setki wziętych leków i spotkań z różnymi lekarzami i profesorami...
Oprócz tego pocenie się, bóle głowy jak po najgorszym kacu x100
Jeżeli chodzi o sex to u mni raczej było na+ chociaż czasem nie powiem bo zdążały się spadki libido to jednak w tej kwestii źle nie było.
Generalnie lek działał tak jak powinien chociaż nie wiem czy powinienem brać go przez tak długi czas- podobno nie. Finalnie doszedłem do momentu w którym wydaje mi się że te 25mg dziennie bo tyle brałem przestało na mnie działać więc postanowiłem go odstawić. Samo odstawienie odbyło się na zasadzie szybkiego cięcia z dnia na dzień ( czytałem że niektórzy odstawiają miesiąc inni rok a inni dłużej). Nie powiem że było łatwo ale do przeżycia- najdziwniejsze były wyładowania elektryczne coś jakby ataki chyba padaczki takie sekundowe ręce potrafiły jakby dostać impulsu i nogi to samo. Mój lekarz powiedział że jestem mega kozak jak z dnia na dzień zszedłem
I tak pozylem sobie całe 3 miesiące w szczęściu i dobrobycie i... moja choroba która jest ze mną na dobre i na złe- moja ukochana miłość którą nigdy mnie nie opuści- wróciła z poczwórna siłą
Z perspektywy czasu wydaje mi się że SERO zrobił trochę dobrego i dość dużo złego w moim życiu- na pewno podejmowało za mnie dużo decyzji, które czesto w swojej pewności były zgubne, czasem jak sobie pomyślę wstecz to aż mnie krew zalewa jak mogłem zrobić ta lub inną rzecz- wtedy tak nie myślałem byłem wyzutym z uczuć człowiekiem. Nie powiem żeby to było złe bo całkiem fajnie się żyje nie przejmując się niczym dookoła ale jest to dość dziwne i niesie ze sobą poważne konsekwencje.
Zawsze myślałem że wszystkie leki SSRI etc w jakiś sposób zmieniają trwałe lub naprawiają połączenia w naszym mózgu ale ostatnio mój lekarz wyprowadził mnie z tego błędu i powiedział wprost "dopóki pan bierze leki będzie lepiej, w momencie odstawienia wszystko wróci" i tak runął mój świat. Czyli jestem/-smy skazani na ten lub inny medykament do końca swoich dni???
Mam nadzieję że komuś pomogłem tym swoim wpisem,.moze ktoś dowiedział się czegoś więcej tak jak i ja dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy przeglądając to forum.
Dużo zdrówka