Chcialabym napisać o kimś bliskim dla mnie. A raczej kiedyś był bliski jednak ciągle martwię się o niego.
Jest po trzydziestce, ma od jakiś 10 lat schizofrenię paranoidalną. Ponieważ przestawał brać leki i był agresywny, lądował w szpitalu kilkukrotnie to teraz co miesiąc chodzi na zastrzyk. Ale martwi mnie jednak to,że pół roku temu miał udar. Rodzice nie potrafili go obudzić wezwali pogotowie i obudził się w szpitalu jak mówi "z rurkami w nosie". Martwi mnie że nie dba o siebie. Nie pije wody. Dziennie kawa, papierosy, energetyki. Ostatnio miał krwotoki z nosa. Chyba chciałam się tylko wyżalić. Jest dorosły i skoro nie słucha moich rad to obawiam się że znów niedlugo to się zle skończy mimo że życze mu jak najlepiej. Ostatnio nawet zaczął pić piwa! Mimo że zawsze był przeciwnikiem alkoholu. Echh..co o tyn myślicie?