
carlos
Użytkownik-
Postów
568 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez carlos
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
carlos odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
O ile dobrze rozumiem to zaburzenie borderline, to pasuje do mnie jak ulał:/ Mam taki rozłam świata i siebie w głowie, że żyć już mi się nie chce. -
No cóż taka jest twoja opinia. Ja mam jednak kilka żywych dowodów na to, że dużo zróżnicowanego jedzenia + ewentualnie odżywki daje efekty. Nie o tym jednak rozmawiać chcę.
-
Myślałem o odżywkach i niedługo chce z nich skorzystać, ale nie znaczy to, że będę funkcjonował na nich, a będę odstawiał normalne jedzenie.
-
Witajcie. Ostatnio jakoś niedawno dopadł mnie cholerny lęk przed wymiotowaniem przy jedzeniu. Podczas spożywania obiadu ( czy to w szkole czy w domu ) robi mi się niedobrze. Zaczynam czuć strach i czuję jak jedzenie mi podchodzi. Mam wówczas ochotę znaleźć się w toalecie w razie wypadku, jednak takie nieuzasadnione wyjście lub też wybiegniecie w trakcie spożywania posiłku, jest dosyć kompromitujące. Teraz strasznie zależy mi na tym aby przytyć. Będę musiał wmuszać w siebie dużo jedzenia ale jak ja mam to zrobić, skoro po zjedzeniu 2 kanapek rano czy też podczas jedzenia zwykłego obiadu ja stronię od jedzenia, nakładając sobie mało i czując się niedobrze, z chęcią do wymiotów:(. Nie wiem czy to ten lęk tak na mnie działa czy też może w organiźmie jest coś nie tak. Nie wiem czy miał ktoś do tej pory podobnie.
-
Teraz kiedy sięgam pamięcią ku czasu dzieciństwa, to pamiętam jedną scenę, która powtórzyła mi się kilka razy. Mianowicie kiedyś, gdy zawsze przechodziłem z matką koło pewnego sklepu, zaczynałem rozmyślać gdzie ja idę, kim ja jestem, po co żyje, jak ja widzę itd. Takie myślenie budziło we mnie chwilowy odpływ ( dziwne uczucie derealizacji). Jestem teraz pewien, że to było chwilowe dd. Budziło podniecenie i lęk ale szybko zapomniałem o tym i nigdy już nie rozmyślałem nad tym zanadto. Dziś chyba wiem, że to co mnie spotkało, to ciągłe uczucie DD i cała ta nerwicowo-myślowa farsa to chyba wyzwolone to coś z dzieciństwa. Wracając jednak chyba do twojego pytania, to chyba dosyć podobne przeżycie na temat "Kto ja, kim ja".
-
Cóż. Fantazje, myśli, marzenia, wizje i inne tego typu czynności posiada każdy zdrowy człowiek. Ja pamiętam jeszcze kiedy nie cierpiałem na nerwicę, potrafiłem leżec godzinami i w myślach surfować w swoim świecie marzeń i fantazji. Piękna sprawa, dlatego lubiałem często leżeć i myśleć. Teraz takie coś to dla mnie apokalipsa
-
Coś na pewno musi w tym być. Założe się , że to pseudoobjaw wygenerowany przez nasz strach i znajomość choroby schizofrenii. Szkoda tylko, że zamiast lęku przed schizofrenią nie mamy lęku przed katarem hehe.
-
Ja w sumie miałem wczoraj nieco zagłębiającą mnie w wątpliwościach sprawę. Jak kładłem się spać oczywiście ogarnęła mnie masa myśli. Zacząłem myśleć o kolegach z klasy, słyszeć ich głos i w końcu jeden nagle powiedział do mnie - " Marcin a dałbyś rade wyskoczyć z okna?" Tak się wystraszyłem że odrazu oczy otworzyłem, myślałem że już nie przestanie gadać i już będę słyszał, i że zwariowałem. Skończyło się na całe szczęście tylko na tym po czym się uspokoiłem uznając to za naturalny film zmęczonego umysłu przed snem. Boje się jednak kurde.
-
Przecież to chyba oczywiste, że różni ludzie i różni lekarze, co nie? :)
-
To trzeba stanowczo sobie wmówić. " Idę !", po czym bez zastanowienia zakładasz dres i idziesz do pobliskiego parku ( lub innego miejsca ) pobiegać.
-
Nie masz co się martwić... Poszłaś w sumie naturalną ścieżką nakręcania się . To nie choroba, tylko strach. Jak to mój psychiatra powiedział, najpierw jest strach, potem jest temat. Nakręciłaś się. Zamykasz oczy i widzisz kogoś. Ja też tak mam czasami ( nawet czasem słyszę ). Po prostu człowiek gdy kładzie się spać często miewa myśli, wizje itd. z całego dnia lub nie tylko. Cała tajemnica leży w tym, że gdy człowiek jest zdrowy i nawet nie myśli o czymś takim jak schizofrenia, nie zwraca na to uwagi. Ty jednak obczytana na temat schizofrenii i jej objawów, uznajesz to właśnie za objaw/oznakę, a to napawa cię niepewnością, przemyśleniami, to z reguły lękiem/przeświadczeniem , że jest już się chorym, i jak napisałaś -> Idzie się do psychiatry. Przestanie to jednak się Ciebie imać jak odsapnie twój umysł trochę od tych rzeczy, które wyczytałaś i zaczniesz o nich zapominać Przy okazji - > Nie jestem twoim Bogiem
-
A właśnie , że nie. Jest tak tylko dlatego, że tak twierdzisz. Musisz wykazać odrobinę silnej woli i stanowczości. Po prostu mówisz sobie nie! I konieć. To ty masz władzę nad sobą i to Ty możesz sobie stanowczo powiedzieć " Przerywam to"! Mi w ten sposób udało się rzucić palenie tak ot, gdzie miałem 5 letni nałóg za sobą. A przestałem też czytać bo w końcu człowiek i tak sam dochodzi do tego, że ta wiedza tylko pograsza sprawe.
-
Policja? On jest osobą chorą, a nie zbrodniarzem. Jeżeli stał się niebezpieczny i niepoczytalny, najlepiej będzie wysłać go do szpitala na leczenie. Brzmi to może sucho i bez emocji, jak prosty rozkaz, ale tak nie jest. Wiem, że to na pewno nie jest łatwe, oddawać bliską osobę do szpitala psychiatrycznego, ale takie wyjście jest najlepsze zarówno dla was, jak i dla niego, gdzie będzie mógł poddać się terapii.
-
Zgadza się. Trzeba zaakceptować nerwicę. Sztuką jednak jest właśnie ta adaptacja nerwicy.
-
Asiulka, masz dosyć osobliwy styl bycia. Trochę zakręcona i pełna energii, hehe... Przynajmniej wywierasz na mnie takie wrażenie. Wracając do schizy. Kiedy napawa Cię chęć na myślenie o tych urojeniach itd, to musisz odpychać te myśli, lub świadomie je neutralizować wiedząc, że i tak nie zachorujesz na tą chorobę. Aby mieć schizofrenie nie wystarczą dobre chęci i nakręcanie się. Powody tej choroby leżą całkiem gdzie indziej. Poza tym Ty z tego co widzę jeszcze dalej się nieco wkręcasz... Uświadamiam Ciebie, że można się też pozytywnie wkręcić, w dobry stan. Jest wiele metod. Jedną z nich jest psychoterapia. Inna przeze mnie polecana to działanie podświadomości. No i nie ma czegoś takiego jak zgoda na schizofrenie... Sama dobrze o tym wiesz. To , że przeszło Ci coś takiego przez myśl to nic złego. Nie chcij abyśmy my Ci opowiadali własne jazdy związanie ze strachem przed schizą 8-). Ich jest yle co osób obawiających się tej choroby. Tak więc nie martw się. Będzie dobrze. Musisz tylko wyrobić w sobie nawyk odpychania tych niepokojących myśli. Sama z biegiem czasu zobaczysz zresztą :)
-
Wiesz co asiulek? Powinnaś dla własnego dobra stanowczo sobie postanowic " przestanę czytać te bzdury!". Zauważ, że jak czytasz o jednym, to zapominasz o drugim. Nie boisz się choroby, do póki nie przeczytasz o jej objawach i niej samej. Chyba na logikę można stwierdzić, że robisz to , co większość z nas robiła lub robi. Skazujesz się na cierpienie czytając niezliczone artykuły. Nabijasz sobie głowę niepewnością, a to z kolei rodzi lęk. Lęk ten daje Ci fałszywy obraz szaleństwa i myślisz, że już zwariowałaś, gdzie do szaleństwa brakuje ci bardzo, bardzo daleko. Na pewno nie polega to na ciągłym strachu. Ty masz zwyczajne lęki a pogłębiasz je sobie sama czytając i nakręcając się. Moja pani psycholog, jak i pan psychiatra też mówili, żeby nie czytać bo to nie ma sensu, tylko pogarsza stan bo się nakręcamy wywołując u siebie pseudoobjawy, o których przeczytaliśmy. Myślimy, o Boże to schizofrenia bo muzyka mi chodzi po głowie, bo widzę cokolowiek, bo pies puścił bąka, itd... Myślimy, o Boże mam guza mózgu bo mi coś tam w głowie się robi w jednym miejscu ach! Gdzie tak naprawdę to kolejny objaw nerwicowy... Wymieniać tak mogę dalej i dalej. Mam nadzieję jednak ,że już rozumiesz... Ja na początku jak sobie rysowałem banie takim czytaniem, to leżałem w łóżku bez nadziei myśląc, że mam schizofrenie.. gdzie w gruncie rzeczy nic mi nie było, tylko sam przez czytanie nabawiłem się niepewności i lęku, które utworzyły fałszywy obraz tej choroby... Przestań naprawdę dla własnego dobra czytać o tych rzeczach i zajmij się czymś i swoje myśli. Zobaczysz, że jak odzwyczaisz się od tego czytania i zaczniesz zapominać o tym wszystkim ,to poczujesz się lepiej.
-
Ja może rzadziej mam z kolorami. Bardziej mam w nocy gdy zamykam oczy już do snu, to maluje mi się przed oczami tysiące różnych obrazów i myśli.
-
I tu się bardzo mylisz. Ja mam bardzo podobnie do Ciebie z tymi objawami które wypisałeś, ale uwierz mi. Chociaż niewiadomo jak mocno chciałbyś/bałbyś się itd, to i tak nie stanie Ci się nic z twoich powyższych lęków;)
-
Koźlątko może najpierw zamiast szpitala, o ile masz oczywiście możliwość, spróbuj samej psychoterapii. Nie będę tutaj wystawiał własnej wizualizacji szpitala i jego pojęcia w moim toku rozumowania, bo mogą się nawiązać kłótliwe dyskusje hehe. Sam jednak nie uważam, że szpital to rzecz zła bo w końcu jest po to aby pomagać. Jednak po co skoro można również uczęszczać na terapię nie przerywając dotychczasowego stylu życia ( praca itp). Wytrzymujesz jak i my wszyscy z tą nerwicą na wolności bez szpitala tyle czasu, to wytrzymasz aż w końcu zaleczymy tą piekielną przypadłość.
-
Ja chyba nawet zakładałem podobny temat kiedyś, tyle że nazwałem go "Przewrażliwienie". Nie wiem czy tylko ja tak mam ale nerwica skasowała u mnie wszystko co było. Całe moje ja i przeżycia. Jakbym musiał się żyć od nowa... Prawie wszystko, co kiedyś było dla mnie jak i również dla każdego człowieka rzeczą zwyczajną, stało się nowością budzącą lęk. Nawet chodząca mi po głowie muzyka, która zamiast być przyjemnym uczuciem, to budzi we mnie lęk , że to jakiś objaw choroby.Tak jest prawie ze wszystkim. Bzdura tak bać się na punkcie nadmiernej wrażliwości wszystkich normalnych i oczywistych dla człowieka rzeczy :/ Najdokładniej chyba ujęła to cytrynka88.
-
CHLOROPROTYKSEN (Chlorprothixen Hasco/Zentiva)
carlos odpowiedział(a) na temat w Leki przeciwpsychotyczne
Niedawno wyjadłem pierwsze opakowanie chlorprotixen'u, ale chyba jednak zauważam uspokojenie od tego leku. Biorę jedną tabletkę rano i dwie na wieczór. Chyba uspokaja -
A ja zaczynam zapominać już smak alkoholu... Nie pije chyba gdzieś ok 9 miesięcy. Od momentu pierwszego ataku paniki. W sumie nigdy nie przepadałem tak jakoś bardzo za alkoholem, więc nie mam czego żałować No ale to piwko jedno na wieczór kurde to mam ochotę trzasnąć.
-
Wcale nie powiedziane, że Ty też będziesz miała Alzheimera. Badania i statystyki to jedno, ale życie to drugie. Zdarzenia nie zawsze podążają drogą diagnozy. Poza tym piszesz, że u twojego ojca podejrzewają Alzheimera. Nie znaczy przecież, że go ma. Zaufaj mi , że nie ma sensu się martwić czymś na zaś. Tak samo jak śmiercią póki się żyje. Będzie dobrze! Musisz w to wierzyć.
-
Skoro danae lekarstwa są wykluczone, może lepiej będzie skorzystać z psychoterapii? Jest podobno skuteczniejsza w leczeniu zaburzeń lękowych, niż lekarstwa które są Tobie tymczasowo niewskazane.