Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lorra78

Użytkownik
  • Postów

    143
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Lorra78

  1. Witaj Dorotka, czytam to co piszesz i tak jakbym widziała siebie, taką pełną smutku, rozgoryczenia i niemogącą zrobić nic żeby nasi bliscy choć trochę zrozumieli. Tego normalnym, zdrowym ludziom nie da się zrozumieć, pojąć co się z Nami dzieje bo tego nie da się nawet opisać. Jestem mamą dwójki cudownych dzieci, syna i córki, po rozwodzie, zawsze, od wielu lat radzilam sobie ze wszystkim sama, dawałam radę, praca, dom, dzieci, pies..... Niestety może w dużej mierze za sprawą lorafenu (bralam go 17 lat, od 13 miesięcy nie biorę, nie licząc "krótkiego powrotu do niego i zrozumieniu że już dla mnie ten lek nie istnieje). Teraz wiem że nie chce go już brać bo nie dawał mi już, pod koniec, nic tylko jakieś złudne poczucie poprawy. Od 13 miesięcy przechodzę piekło odstawienia i cały czas nie mogę pojąć jak człowiek mógł tak mocno uzależnić się od tego czegoś, jestem świadoma tego że można, wiem to tylko nie umiem pogodzić się z tym że lekarz przepisywal mi narkotyk na receptę nie informując mnie o tym. Dopiero jak odstawilam lorafen w szpitalu zaczęłam czytać, dowiadywać się (nawet nie od samych lekarzy) co bralam przez 17 lat. Lek ten doprowadził do tego że nie czułam tak jak powinnam, bylam przez niego zniewolona, teraz psycholog tłumaczy mi jak mam wrócić do Życia, zacząć czuć i wkoncu uwolnić się od tego syfu. Moi bliscy, moje kochane dzieci kochają mnie ale również często nie potrafią, tak jak w Twoim przypadku zrozumieć dlaczego ja tyle płaczę, ostatnio codziennie, dlaczego jestem smutna, rozdrazniona, nieobecna, zirytowana.... Rozumiem przez co przechodzisz i nie potrafię napisać nic co pomogloby Ci uwierzyć że będzie lepiej. U mnie już jest ponad rok jak odstawilam i dalej czuje się źle, chociaż sen się trochę poprawił i odczucia fizyczne nie są tak uciążliwe jak wcześniej ale moj mozg często boli, miewam tak straszne bole glowy i karku jak przy mogrenie, podobno to znak że mozg się regeneruje, boli mnie kark, szyja, cały odcinek od szyi po głowę jakbym miała kask ciasno zacisniety,okropne to jest. Ale najbardziej dokuczaja mi natretne myśli, jest ich pełno, od rana do wieczora, myśli których nigdy w głowie nie mialam i to jest najbardziej mnie martwi, to że mój mózg po tym szoku nigdy nie wroci do siebie Lekarze z którymi teraz mam jakikolwiek kontakt powtarzają to samo, jakieś 2,3 lata będę potrzebować na regeneracje, niewiem czy powinnam im wierzyć, czy tak będzie ale przecież w coś musimy wierzyć, może to właśnie ta wiara pozwoli nam kiedyś znowu się świadomie uśmiechnąć?! Trzymaj się i pisz.... Pozdrawiam wszystkich.
  2. Hey kochana, jak dzisiaj u Ciebie? Ja znowu okropnie, ten ból głowy jest nie do zniesienia, do tego paskudne myśli i lęki. Diphergan biorę już od 18 lat i chyba już na mnie nie działa ale tego leku się nie boję, od odwyku biorę dziennie jednorazowo 50 mg na dzień, nie czuję jednak jego działania. Mogę nawet do 3 razy na dobę, czasami biorę go jeszcze wieczorem po 25 mg. Wcześniej lata bralam zawsze na noc 25 mg i czułam jego działanie, teraz nie. Ah to wszystko to jakiś koszmar Pozdrawiam Cię mocno
  3. Mam nadzieję kochana, dzisiaj myślę już tylko o najgorszym, lęk, strach, takie uczucie bólu i strachu jednocześnie, jeszcze nigdy nie było tak źle. Również Cię ściskam i tulę mocno
  4. To ja wiem,mam swojego psychiatre i biorę leki, wenlafaksyne i pregabaline na noc, na uspokojenie diphergan. Zastanawiam się czy potrzebuje jeszcze więcej czasu czy już na zawsze zostanie tak źle?
  5. Witam was, ja_słababa i Ciebie Dorotko. Fajnie że doszła do nas jeszcze jedna osoba (dla Ciebie pewnie nie, dla nas też nie bo wszyscy wolelibyśmy być zdrowi) ale w grupie siła U mnie wczoraj i dzisiaj bardzo źle, okropnie, tak że chciałabym już tylko jednego, zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić, jestem wrakiem psychicznym i fizycznym i mimo tego że benzo odstawilam 13-cy temu nie czuję się lepiej, najbardziej dokucza mi okropny ból głowy, mózgu na który nie pomaga żadna tabletka, to tak jakby ktoś trzymał ją w imadle, ten ból jest tępy i taki wyczerpujący, towarzyszy mi od początku dostawki, czasami jest do wytrzymania ale tak jak dzisiaj nie. Boję się bardzo o wszystko o moje zdrowie, przyszłość, jak dam radę dalej zajmować się domem, dziećmi, psem i to tego pracować?! "Boże daj mi zrozumieć co się ze mną dzieje i kiedy to się skończy"?! To powtarzam sobie każdego dnia i każdego dnia nie dostaje odpowiedzi. Jak Żyć w takim potwornym stanie, gdzie iść żeby poczuć trochę sensu mojego cierpienia, jak znieść ten stan? Dzisiaj nie jestem w stanie zrobić nic, cały czas płaczę, jeszcze nigdy w życiu nie płakałam tak dużo i tak intensywnie, łzy zalewają mi twarz, jest ich tak dużo, płyną tak szybko, nie umiem ich nawet zatrzymać Pozdrawiam was serdecznie
  6. Dziękuję za odpowiedź, ale co mi to da!? Biorę już tak długo tak dużą dawkę i zastanawiam się co mi to daje, czemu nie zaskakuje u mnie ta wenlafaksyna . Brak mi już sił!!!
  7. Biorę wenlafaksyne od kilku miesięcy, prawie 187,5 mg w dwóch dawkach ale nie czuję żadnej poprawy.
  8. Witaj OverAndOver Jeżeli tak dobrze znasz Benzo i sam przechodziles odwyk to może napiszesz mi coś pozytywnego,przynajmniej mam taką nadzieję. Bralam lorafen przez 17 lat w dość niskich dawkach, na początku były to dawki 2,5 mg/dzień a potem bardzo długo 1,5 mg, sama w domu zeszlam do tej dawki i szczerze mówiąc miałam też zamiar sama zejść ale bardzo powoli, niestety w międzyczasie w moim życiu nastąpił kryzys, czułam się coraz gorzej, nawrot depresji, straszne ataki paniki. Zmieniłam psychiatre a ona postanowiła zmienić mi antydepresanta z wenlafaksyny na sertraline, myślała że w ten sposób mi pomoże, niewiem. To wszystko odbywało się w dość krótkim czasie a ja nieswiadoma niczego przystalam na to wszystko. Było mi coraz gorzej, ataki paniki były nie do zniesienia, aż w końcu wyladowalam na psychiatrii. Tam "mądra" lekarka zdecydowała się na odstawienie u mnie właśnie lorafenu, nie wiedziałam jak i co mnie czeka, nawet nie wpadłam na pomysł żeby poczytać w internecie na ten temat, poprostu zgodzilam się. W ciągu 3 tyg zeszlam z 1,5 mg do zera, czyli co tydz 0,5 mg. I od tego momentu trwa mój koszmar a jest to już 13 miesięcy. Spędziłam na psychiatrii prawie pół roku i nawet dzisiaj jak pomyślę gdzie byłam jestem przerażona , te wspomnienia są okropne. W prawie 3 miesiącu odwyku przez cały miesiąc miałam okropne bóle głowy, to nawet nie był ból a raczej uczucie jakby ktoś cały czas miazdzyl mi go od środka, jakby coś go dotykalo, uczucie to mogę porównać do takiego ćmiacego bólu zęba, okropne, teraz ten ból czasami wraca ale nie jest już taki uciążliwy. W szpitalu ani lekarka ani personel nie informowali mnie co będzie się ze mną działo, tylko w kółko słyszałam "tak długo brała pani lorafen, to proszę się nie dziwić że jest tak źle"! Słyszałam też że potrzeba czasu, tylko ile?! To co działo się ze mną zaraz po odstawieniu i teraz to jeden wielki koszmar. Duzo czytam na ten temat i to właśnie z internetu dowiedziałam się co się ze mną dzieje, teraz mam dobrą psycholog która lata pracowała na psychiatrii i to ona tłumaczy mi wszystko i próbuje pocieszać. Teraz znowu wrocilam do wenlafaksyny, biorę ja już z 4 miesiące, nie czuję poprawy, brak mi sił. Lorafen dostałam właśnie w ciężkiej depresji i przez lata nieswiadoma, nie szukałam, bralam to "cudowne" lekarstwo. Od wielu miesięcy mam wrażenie że jakoś się cofam, wróciłam na siłę do pracy, próbuję jakoś Żyć ale zwyczajnie pomalu mi się nie chce, tracę nadzieję. Teraz najwięcej martwi mnie stan mojego umysłu, mam okropne myśli w głowie, boję się jeszcze gorszej choroby psychicznej, tego że zwariuje. Mam ciągle natarczywe i okropne myśli, myśli których nigdy, przed odwykiem, nie miałam, wyobrażam sobie ze jestem złym człowiekiem i mogę zrobić komuś krzywdę, przecież ja wiem że tego nie zrobię bo zwyczajnie nie umialabym, kocham ludzi przecież, te myśli powodują u mnie aż ból, chęć żeby to wszystko skończyć, przerwać i zasnąć na zawsze. Przecież nie jestem potworem więc dlaczego takie myśli mam w głowie? Pochodzę z trudnej rodziny gdzie ojciec był alkoholikiem, widziałam rzeczy których nawet po latach się boję, moj ojciec sprawił nam piekło na ziemi, czy ja jestem taka zła jak on?! Nigdy nie mogłam patrzeć na krzywdę innych, nawet robaki łapie i wypuszczam na dwór , więc co to jest, co się ze mną stało??? Przepraszam za tak długi tekst ale niestety tyle tego jest. Może ktoś z was ma podobnie? Napiszcie czy te zmiany w mózgu i caly system nerwowy wkoncu dojdą do siebie?! Dziekuje i pozdrawiam
  9. Witaj Miss Worldwide, dziekuje za odpowiedź. Głównie chodzi mi o to czy jest możliwe że mozg pod wpływem brania Benzo może już nigdy się nie zregenerowac? Ja od odstawienia mam wrażenie jakby mój mózg nie potrafił się "zebrać", miał spóźniony zapłon, czytałam że mozna mieć problemy z pamięcią, ogólnie myśleniem ale ze to wraca do normy po jakimś, dla każdego, indywidualnym czasie. Ja mam wrazenie ze moja głowa jest z betonu, taka ciężka, nie umiem się nad niczym porządnie skontaktować a jeśli już to mam wrażenie że od tego intensywnego myślenia oszaleje, okropne uczucie
  10. Ah kochana nawet nie wiem co napisać, jak pocieszyć Tak mi przykro..... To jest taka bezsilność i niemoc, ta beznadziejna niemoc zrobienia czegokolwiek żeby było nam lepiej, łatwiej przejść to piekło. Ja tak chciałabym walnąć głową w mur i przebić się gdzieś, zrobić coś żeby mój mózg się opamietał!? Przecież tak nie może trwać w nieskończoność, chyba? Od 2 dni znowu u mnie gorzej, pustka, beznadzieja, depresja która aż boli, myślę że wenlafaksyna za nic nie pomaga albo może w odwyku poprostu trzeba przejść ją, czytałam że powinniśmy reagować na antydepresanty a u mnie nic, może powinnyśmy zmienić nastawienie, brać dzień takim jaki jest i cierpliwie czekać, to właśnie powtarzają bliskie mi osoby, tylko jak długo?!!!????? Jak dlugo istnieć ale nie uczestniczyć, widzieć ale nie umieć tego wszystkiego zobaczyć????!!!! Boże daj siłę, pozwól zrozumieć co się dzieje. Dla mnie to wszystko jest poprostu zwykłym cierpieniem całego" ja", mojego istnienia. Wszyscy wokoło jadą właśnie na wakacje, moje dzieci też, wszyscy cieszą się z Życia, cos planują, żyją a ja patrzę na to wszystko jakby z boku, mam żal do lekarzy, za to że tak bezmyślnie pakuja NAS w ten syf a potem umywają ręce, nie zdając sobie sprawy z powagi naszego cierpienia i tego że oni są poniekąd tego powodem. Znowu piszę tak rozpaczliwie, trochę żałośnie wiem i sorry zato ale tak właśnie czuję i tak jest. Trzymaj się i pisz, może jak wylejemy tutaj ta swoja złość to będzie nam łatwiej?! Pozdrawiam was
  11. Witaj Miss Worldwide Odstawialas 2 lata czy objawy odstawienne trwały u ciebie 2 lata? Jak czulas się po odstawce, czy mozg zregeneruje się z czasem? Ja już ponad rok od odstawienia i dalej jest źle Napisz coś więcej, dziekuje i pozdrawiam.
  12. Hey Jesteś tutaj nowa, domyślam się?! Więc witam w" naszym swiecie" Ja bralam lorafen przez 17 lat, ale pewnie to już gdzieś doczytalas. Jesteśmy wszyscy ofiarami lekarzy ktorzy nie wiedzą, a przecież powinni,wydawało by się, jak rozsądnie przepisywać te właśnie leki. Lorafen odstawiono mi 13 miesięcy temu w ciągu 3 tyg w szpitalu, ja nieświadoma niczego, nie wiedziałam co to dla mnie oznacza, zgodzilam się myśląc że lekarka wie co robi i przeszlam okropny horror dostawki, cos czego nie zapomnę nigdy do końca życia. To były najgorsze miesiące w moim życiu ale wtedy nie wiedziałam że coś takiego może dziać się z człowiekiem. Mija już tyle miesiecy a ja dalej czuję się bardzo źle, modlę się tylko oto żeby nie umrzeć, mam nadzieję że moja głowa i mój cały system nerwowy jeszcze się odbuduje. Chciałam Ci tym tylko uświadomić żebys nie zgadzala się na odstawienie w tak krótkim czasie bo będziesz przechodzić piekło, niech lekarz bardzo starannie rozpisze Ci jak masz schodzić, jak najmniejsze dawki w bardzo długim czasie, bo to bardzo dużo w jakim tempie się odstawia. Pozdrawiam i trzymam kciuki, melduje się i daj znać jak Ci idzie.
  13. Witaj, już martwiłam się o Ciebie, fajnie że napisałaś Wierzę Ci że na tyle źle się czulas że nie miałaś wcale ochoty nawet tutaj napisać. Ja często tak mam, wtedy na nic nie mam siły a tym bardziej ochoty prubowac sklecić chociaż dwa zdania. To co my teraz przechodzimy to jest poprostu koszmar z którego tak bardzo chcemy wszyscy jak najprędzej się obudzić. Moje życie i podejrzewam większości z nas tutaj, to nic innego jak wegetacja, pruba odnalezienia siebie w tej koszmarnej sytuacji, ja już nawet nie potrafię (glowa moja nie potrafi) pomyśleć jak to było przed odwykiem się czuć, wstać rano, zaparzyc kawę, wziąść prysznic i zacząć całkiem normalny dzień, iść do pracy i wieczorem zmęczona po całym dniu usiąść i pooglądać zwyczajnie telewizjie albo poczytać i zasnąć normalnym, spokojnym snem. Teraz od roku mam wrażenie że nie ma dnia ani wieczora tylko godziny które biegną ale ja stoję jakby z boku (też tak masz?). Jestem na tym świecie tylko poco? Jest jeszcze nadzieja dla nas, dla mnie? Mam dwoje cudownych dzieci, one cały czas czekają na "powrót" swojej mamy, mają nadzieję, są przy mnie a mi jest zwyczajnie przykro że taka nijaka teraz jestem. Ciągle mam żal do lekarki która 17 lat temu przepisała mi lorafen i zwyczajną wściekłość że nie była na tyle odpowiedzialna żeby powiedzieć że ten lek bierze się tylko 3,4 tyg bo potem człowiek się uzalezni. Wiem że ta złość na nic mi się nie zda i powinnam poprostu odpuścić ale jak narazie nie mogę, nie umiem. Moja kochana, mimo wszystko musimy się jakoś trzymać, ani Ty ani ja nie potrafimy odebrać sobie naszego, jakby nie było, cennego Życia więc walczmy, moja psycholog do której systematycznie chodzę powiedziała mi wczoraj że widzi u mnie postępy i jest pewna że wrócę do zdrowia, to jest tylko kwestia czasu, niestety ten czas jest okropnie długi ale my dopiero teraz, po odstawieniu, benzo zaczynamy normalnie Żyć, czuć, myśleć, przeżywać, dlatego odwyk to nic innego jak nauka życia na nowo. Ja bralam lorafen przez 17 lat, na szczęście nie duże dawki, dlatego muszę mieć naprawdę dużo siły i wiary na to że wyzdrowieje. Wszyscy tutaj musimy JĄ mieć, jeżeli chcemy dalej Żyć. Ty kochana jesteś już 4 miesiące na "0",to bardzo długo, jesteś pewna że nie wrócisz do benzo, ja musiałam wrócić żeby się przekonać że również nie chcę, dlatego uda nam się, będziemy walczyć i wspierać się wzajemnie i pewnego dnia napiszemy tutaj że jest nam lepiej Ściskam Cię mocno i do usłyszenia
  14. Moja końcowa dawka to 1,5 mg przez około 2 lat, nie bralam nigdy więcej jak lekarz zalecal, na początku leczenia było 2,5 mg, czyli dawki terapeutyczne. Nigdy nie bralam żeby się naćpać czy otumanic. Na tych dawkach czułam się względnie,funkcjonowalam. Byłam w stanie pracować i zajmować się dwójka dzieci, żyć. Teraz również wróciłam do pracy ale to nie jest zadna przyjemność w tam stanie pracować i żyć.
  15. Lekarze muwią że leki tego typu upośledzaja nas i ja mam wrazenie ze właśnie tak jest bo my po tej substancji nie funkcjonujemy normalnie ale raczej jak roboty, Ty bierzesz b. duże dawki ale w stosunkowo (co do mojego) krótkim czasie więc masz szansę na wyjście z tego syfu. Ja nie chcę już wracać do lorafenu, za długo go bralam, tylko czy mam jeszcze szansę na normalność?!
  16. Tyle naraz bierzesz tych leków, czy to jest jeden tylko w różnych nazwach? Z benzo znam tylko clonazepam i lorafen, z opisow innych xanax. Wróciłam do małej dawki lorafenu, 0,5 mg na dzień ale nic mi ta mała dawka nie daje a większej nie chcę brać, teraz znowu zjeżdżam. To psychiatrzy pakuja nas w to bagno i potem również Ci sami psychiatrzy prubują w expresowym tempie odstawic nam lek który wcześniej nam przez lata przepisywali. Zniszczyli mi moje życie i ja teraz boję się że skończę śmiercią samobojczą bo poprostu nie dam rady.
  17. Hej Mercymona. Fajnie że napisałaś Od kilku miesięcy może z kilka dni było odrobinę lepiej i może objawy z ciala nie są już takie natarczywe ale poza tym nie jest lepiej a wręcz może gorzej, głównie dokucza mi moje psychiczne samopoczucie, uczucie bardzo upośledzonej i to że nie wiem tak naprawdę co się ze mną dzieje. Ja tez straciłam zaufanie do lekarzy, nie umiem żadnemu zaufać, wierzyć że oni cokolwiek umieją, potrafią. Lorafen bralam 17 lat i ponad rok temu w ciągu 3 tyg zeszlam z 1,5 mg na dzień w szpitalu. To było za szybko, wtedy nie byłam na to wogole przygotowana i wierzyłam że lekarka wie co robi, niestety teraz wiem że to przez nią tak cierpię. Jak dlugo i co bierzesz? Pozdrawiam
  18. Witam wszystkich a szczególnie Ciebie ja _slababa Dzisiaj jest niedziela i kolejny dzień w którym muszę walczyć aby przeżyć, dzień pełen placzu, smutku i bezsilności, która staje się pomału nie do wytrzymania. Właśnie obejrzałam drugi raz z kolei, film "pożar w głowie", może znacie? Film angielski o młodej dziewczynie która w wieku 21 lat ciężko zachorowała na chorobę psychiczną, mylnie zdiagnozowana, nie będę opisywać całości, ale film ten uświadomił mi że bardzo dużo w naszym przypadku, osób borykajacych się z problemami naszego typu, nawet uzależnienia i odstawienia leków bardzo potrzebują pomocy dobrego specjalisty który rzetelnie zajmie się naszym problemem, zajrzy w głąb naszej duszy i doprowadzi do uleczenia jej. Film kończy się b. pozytywnie i dziewczyna pomalu wraca do zdrowia,swojej pracy i potrafi znowu się uśmiechać. Film na faktach, polecam. Ja czuję się ostatnio dokładnie tak samo jak ta młoda dziewczyna, odstawilam Benzo i moje Życie stało się czymś w rodzaju wegetacji, w ostatnich miesiącach miałam do czynienia z wieloma lekarzami którzy, w moim mniemaniu, nie umieją powiedzieć mi co się ze mną stało, dlaczego po tylu miesiącach od odstawienia nie wracam do "siebie"!? Co stało się z moim mózgiem, moją głową, jak długo i czy kiedykolwiek wrócę do mojego "ja"!? Czy jest sens walczyć każdego dnia o swoje przerwanie!? Nie wiem jak wy ale ja mam wrazenie ze obecna opieka zdrowotna, nawet w Niemczech, jest niedoskonala, niedobra, nie czuję się zrozumiana i nie wiem co mam dalej robić, jak żyć, gdzie jeszcze szukać pomocy!? Mój mózg jest jak z betonu, nie czuję nic tylko strach, lęk, smutek, pewnie wielu z was pomyśli że to nic innego jak depresja, choroba lekowa ale ja wiem że to coś innego, cos co wyniszcza mnie od środka, trawi moja głowę i doprowadza do jeszcze gorszej frustracji i bezsilności. Co dzieje się z ludźmi którzy zazywali lata Benzo i w b. krótkim czasie odstawili? Czy mają oni jeszcze szansę na powrót do życia, zdrowia? Jesli komuś z was nie podobją się te moje wypociny, poprostu nie komentujcie, jeśli jednak ktoś z was przechodził podobny"metlik"w głowie, będę wdzięczna jeśli podzieli się nimi tutaj z nami, może mam jednak szansę na powrót do zdrowia? Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie Ja_slababa, kochana napisz jak u Ciebie, jak teraz się czujesz? Czekam na wiadomość, liczę że jakaś będzie
  19. Witaj Dario, Twoja wypowiedź jest niczym innym jak wolaniem o pomoc i niemocą jaka towarzyszy, wydaje mi się, wszystkim którzy zaczęli brać leki z grupy Benzo, ludzi którzy potrzebowali i potrzebują pomocy w walce z lękiem, ja odstawilam ponad rok temu, niestety wróciłam przed miesiacem do małej dawki która mi wogole nie pomaga, dlatego teraz wiem że nie chcę tego brać. Obecnie jestem w określonym stanie, cały czas mam napady histerycznego placzu, ciągły lęk, strach przed wszystkim, doły które są okrutne, myślę że to depresja w najgorszym wydaniu, taka która wyniszcza resztki mojego "ja", jestem rozbita, niewiem jak dalej żyć, jak funkcjonować, jak wierzyć że kiedyś znowu zacznę normalnie żyć i funkcjonować. Biorę wenlafaksyne od prawie 4 miesięcy ale nie czuję żeby było lepiej, może potrzebuje nowego antydepresanta, czegoś co pomalu przywróci mnie do życia. Człowiek ma dość, walczy, stara się i czeka na poprawę która nie chce nadejść, wydaje mi się że to nie może być tylko ten nieszczęsny odwyk a coś poważniejszego. Tylko co to jest?! Trzymaj się ciepło Dario i wiedz że nie jesteś sam w tym cierpieniu, zastanawiam się również tak jak Ty kochana ja _slababa dlatego tak mało osób piszę na ten temat, ludzie którzy to przeszli mogą pomóc nam odstawiajacym, zrozumieć co się z nami dzieje, wesprzeć nas?! Proszę piszcie, dzielimy się tutaj naszym sukcesem albo porażka bo mamy chociaż tutaj wsparcie, w normalnym życiu nikt tego nie rozumie.
  20. Witaj ja_slababa, kochana bardzo mi przykro z powodu twoich dolegliwości bo wiem jak się czujesz, przechodzilam i przechodzę dokładnie to samo . Nikt nie jest w stanie tego zrozumieć a tym bardziej pojąć co się z nami dzieje. Moja rodzina wie jak jest mi źle, wspolczuja, martwią się, szczególnie moje dzieci,ale nikt nie umie pomoc bo poprostu się nie da. Teraz jestem na etapie zmniejszania lorafenu, biorę 1/4 z 1,0 mg, muszę powoli bo bralam go znowu prawie miesiąc , boję się że będzie tak źle jak za pierwszym razem w szpitalu ale mam nadzieję że jednak nie. Kochana te bóle głowy, karku, szyi miałam również, wtedy bardzo często w ciągu dnia miałam wrażenie że za chwilę mój mózg rozpadnie się na kilka kawałków a ja zwariuje do reszty, moj lekarz muwi że to wszystko tylko strach i że nasze mózgi bardzo wolno się regenerują dlatego ten ból i strach przed "zwariowaniem", wierz mi że z czasem ten ból będzie się zmniejszal, bedziesz to czuła, przyjdzie dzień że wyraźnie poczujesz ulgę, u Ciebie nie będzie to taki długi stan bo lorafen bralas tylko 5 lat i to z przerwami, ja 17 z 2 letnią przerwą na ciąże i karmienie córki,potem znowu powrót bo depresja po ciąży niestety wróciła. Kilka tygodni temu byłam u innego psychiatry, tak tylko usłyszeć co inny lekarz ma do powiedzenia, jest młody ale w moim odczuciu bardzo kompetentny, powiedział że jeśli człowiek brał przez kilkanaście lat leki z grupy Benzo to musi mieć świadomość że potrzeba 2 lub 3 lata aby mózg się zregenerowal ponieważ my przez te lata hamowalismy "jego funkcjonowanie", teraz muszą się nasze maleńkie komureczki od nowa pozbierać, naprawić, jest potrzebny czas ale to jest możliwe i tego musimy się trzymać. Ja często myślę sobie ze mi już nic nie pomoże i że mój mózg się nie zregeneruje ale z drugiej strony przed odwykiem nie czułam się tak źle, nie jestem ulośledzona, co często myślę, dochodzę do wniosku że to musi być właśnie ten odwyk i że wkoncu mozg musi dojść do siebie. My jesteśmy w tych niewielu procentach gdzie w ten właśnie sposób przechodzimy odwyk, wiele osób nie ma aż tylu trudności bo poprostu maja inne charaktery albo nie przeszli tyle zła co ja np. Każdy człowiek słabszy psychicznie będzie dłużej cierpiał ale, mam nadzieję, to cierpienie wkoncu będzie slabnac a potem zniknie całkowicie. Ja daję sobie jeszcze 2 lata, jestem w sumie rok, z tą nieszczesna przerwa teraz. Musimy walczyć i być silne moja kochana, pisz tutaj, ja zawsze odpiszę Trzymaj się i do usłyszenia
  21. Witaj kochana ja _slababa Przepraszam ale muszę się przyznać że to pisanie tutaj jakoś mi nie wychodzi i nie umiem do tego porządnie dojść , ostatnio Cię zacytowalam i dodałam ponownie mój wpis za co przepraszam, mysle ze to dlatego że mój laptop trochę się psuje, teraz piszę z telefonu i wydaje mi się że będzie lepiej. Widzisz kochana tak jak piszesz musiałam sama doświadczyć i zrozumieć że powrót do lorafenu na nic się nie zda żeby teraz wiedzieć i nabrać przekonania że Benzo nie wchodzą w grę na dłuższą metę. Jestem pewna że nie chce brać ale z drugiej strony bardzo boję się że nigdy nie uda mi się wyjść z tego doła w którym teraz jestem. Przykro mi bardzo że ciągle czujesz się tak źle i że masz takie objawy jak ja na początku, mogę Cię tylko nieco pocieszyć że one będą slabnac, potem największym problemem będzie głowa, ja na początku nie mialam aż takiej depresji jak np. teraz, wcześniej miałam okropne skoki ciśnienia, niepokój i ataki paniki, ból karku, straszny i myśli że zwariuje, teraz to wszystko dalej jest ale trochę slabsze. Ile czasu bralas wogole Benzo? Jakoś nie mogę sobie przypomnieć czy pisałaś na ten temat . Moim największym problemem jest strach, strach przed tym że będzie gorzej i nie daj Boże znowu będę musiała iść do szpitala, tego doświadczenia nigdy nie zapomnę bo to były najgorsze miesiące w moim życiu. Nie lubię być sama w domu, boję się jeździć rowerem, zakupów, tłumów ludzi, moj lekarz muwi że teraz po odstawieniu, uwidocznila się moja choroba którą lorafen tlumil, depresja i choroba lękowa, dlatego mój strach jest tym większy że ja teraz bez lorafenu nigdy nie zaznam spokoju. Chodzę na terapię i walczę każdego dnia, mam, mimo wszystko cichą nadzieję że będzie lepiej. Pozdrawiam Cię serdecznie i zagladajmy tutaj częściej, dzielenie się doświadczeniami pomaga
×