Skocz do zawartości
Nerwica.com

Magda23

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Magda23

  1. Ja również w to bardzo wierze Lariana i w ogóle wierze, że wszystkim nam się uda, że to tylko kwestia czasu. Akurat ludzie z tego forum już podjęli decyzje (tak mi się wydaje)że chcą z tym "walczyć". Chociaż wczoraj znów troszkę spanikowałam bo spotkałam się z koleżanką (dawno tego nie robiłam) i wracałam sama do domu wieczorem. Ale wiem, że to normalne, bo jak się czegoś długo nie robi to później trzeba to na nowo oswajać. Także nie obwiniam siebie, wiem, że miałam do tego prawo.
  2. Moje 3 marzenie: Nauczyć się dawać! Nie oczekiwać tylko od ludzi dawania ale samemu dawać i czuć taką cholerną satysfakcję!
  3. Lariana, ja mam znów na odwrót jak jestem z kimś czuje się fajnie, gdy zostaje sama zaczynam rozmyślać. Myślę, że mało ufam jeszcze sobie ale pracuje nad tym, chcę uwierzyć,że sama również potrafię sobie poradzić, nawet w tych najgorszych momentach.
  4. Zauważyłam, że moja nerwica uwielbia pewien nieład w moim życiu. Chodzi o to, że do puki moje życie jest w miarę stabilne i uporządkowane to potrafię się w nim jakoś odnaleźć. Problem pojawia się wówczas, kiedy staje się coś nieoczekiwanego. Często zamiast akceptować, że jest teraz tak a nie inaczej ja zaczynam walczyć sama ze sobą i z całym światem. Odrazu czuje taką dziwną niemoc, jakbym traciła kontrole nad swoim życiem, czuje się zagubiona i w takiej okropnej odchłani. Dlaczego tak się dzieje? Ciągle mam jeszcze wrażenie, że to jakaś choroba psychiczna. Czy wy czujecie coś podobnego?
  5. A mnie się ta stronka bardzo podoba. Uśmiałam się jak nigdy;) I wręcz uważam, że gdybyśmy podczas ataku nie myśleli o umieraniu tylko w ten sposób traktowali nerwicę to wszystko wyglądałoby inaczej. Myślę, że ważnym krokiem na drodze do odzyskania zdrowia jest wypracowanie dystansu i spojrzenie na problem pod innym kątem. Wiara w to, że tak naprawdę wszystko się dzieje w naszej wyobraźni, że wyolbrzymiamy wszystko i nie pozwalamy sobie nawet na śmiech w niektórych sytuacjach ( czego dowodem jest powyższy post).
  6. pecek raczej roczna praca nad sobą w grupie terapeutycznej oraz bardzo mądre spostrzezenia ze strony Remika i ashley z naszego blogu, oczywiście też inne osoby tutaj bardzo mi pomogły m. in teraz ostatnio koniusz ale nie sposób wymienić wszystkich,pozdrawiam,pa ps. co do tego co napisales to nie znam tytulu ale poszukam.
  7. Magda23

    [Bielsko-Biała]

    Kurcze jakbyś zgadł Nieraz wchodząc do supermarketu czy nawet do sfery czuję napływającą falę lęku i takie napięcie w głowie. Supermarkety są wielkie i najczęściej zatłoczone i myślę,że nawet zdrowi ludzie wymiękają. Także staram się nie oskarżać z tego powodu, teraz się boisz a innym razem będzie lepiej
  8. Wróbelek elemelek powiem tak wg mnie nie można sobie tłumaczyć, że nic się nie dzieje bo dzieje się, masz lęk jest Ci źle i nie ma się co oszukiwać, że jest dobrze. Chodzi raczej o to żeby dać sobie prawo do lęku, żeby zaakceptować go, że jest narazie jak jest i nie walczyć z tym na siłę bo to nic nie daję. Lęki nie są poddane prawom logiki i nakaz ,, Muszę się kontrolować!" nie przynosi zbyt dużego rezultatu. Najlepiej poddać się lękowi inaczej mówiąc stracić nad nim kontrolę, nie kontrolować go wcale. Kiedy czujesz, że nachodzi Cię panika poddaj się jej, nie broń się przed nią, poprostu nic nie rób, bądź tylko w przekonaniu, że to zaraz minie i że jesteś bezpieczna. Ja właśnie tak uczę się robić i do niedawna też tylko narzekałam, że już tak zawsze będzie ale w momencie kiedy udaje mi się nie przerywać czynności którą robię i poddaję się lękowi jest mi poprostu lepiej i łatwiej. Bo tak naprawdę nic nie muszę robić tylko żyć i zająć się rzeczywistością. Wiem, że jeszcze wiele muszę się nauczyć ale wiem też że zaakceptowanie lęku to podstawa z wyjścia z nerwicy.
  9. A ja myslę, że w chwili paniki wszystko wydaje się straszne i przejaskrawione. Tak naprawdę Dorota ma absolutną rację bo wyzdrowienie z nerwicy wcale nie jest czymś nadzwyczajnym i nawet można by to porównać do pryszcza tyle tylko, że nie zawsze chcemy się wysilić i to dostrzec. Myśli w nerwicy są bardzo fałszywe i irracjonalne najlepiej by było posłuchać swojego rozumu i nie ufać wyobrażenią wtedy wszystko wydałoby się prostsze bo bardziej zrozumiałe. Ciężko jest zaakceptować i pomimo wszystko normalnie funkcjonować w chwili gdy ziemia rozstępuje się nam pod nogami, trzęsą się ręce, kręci się w głowie, nie wiemy czy istniejemy itp ale to są właśnie tylko nasze wyobrażenia i tak naprawdę jesteśmy bezpieczni i wystarczy choć raz zaryzykować i w to uwierzyć aby się przekonać, że zrobienie czegoś w kierunku wyzdrowienia wcale nie musi być tak odległe.
  10. Marzenie, które mogę już spełnić jeśli tylko uwierze w swoje możliwości: Chcę spędzić dzisiejszy dzień jak najpiękniej potrafię, chcę się śmiać, cieszyć pomimo tego, że za oknem ponuro, chcę zobaczyć wreszcie na co mnie stać bo stać mnie na wiele tylko narazie to skrzętnie ukrywałam pod nerwicą! Powiedzcie jak to jest, że najczęściej na nerwice chorują osoby zdolne i mądre, które mogą naprawdę wiele zdziałać tylko nie wierzą w swoje możliwości??
  11. Mój najdroższy mężczyzna, tak strasznie go kocham, tak bardzo mi pomaga, dziękuje Bogu z całego serca że trafiłam na takiego człowieka. Wierze, że jak uda mi się pokonać nerwicę to będziemy tak strasznie szczęśliwi. Jejku jak ja już nie mogę się doczekać tego dnia.
  12. Moje drugie marzenie: Przestać się za wszystko oskarżać za każde uczucie szczególnie te negatywne, zaakceptować siebie z wszystkimi wadami i zaletami, być dla siebie wyrozumiałą i dać prawo do gorszego samopoczucia, poprostu POKOCHAĆ SIEBIE!!!
  13. Chcę być kiedyś tak szczęśliwa jak nigdy dotąd. Być ze swoim ukochanym mężczyzną, chodzić z nim na spacer wieczorkiem i trzymać go za rękę, jechać z nim nad morze i oglądać zachód słońca, zwiedzić z nim cały świat i widzieć jakie wszystko jest cudowne i piękne. I to wszystko bez nerwów i lęków;) Kiedyś tak będzie!
  14. A ja myślę, że w takich sprawach najlepiej sprawdzi się psycholog bądź psychoterapeuta. Niestety ksiądz może jeszcze pogorszyć sprawę. Nie zrozumcie mnie źle, ja jestem osobą wierzącą ale niestety reguły Kościoła są ogólnie narzucone i każdy ksiądz musi z tymi regułami współgrać. Poprostu trudno żeby któryś ksiądz dał nam zezwolenie np na przeklinanie podczas złości albo na opieprzenie kogoś w słusznej sprawie. Ale dlaczego mamy tą złość tłumić? Dlaczego mamy jej nie wyrażać? Każdy ma swój sposób na wyrażenie złości i czasem ten sposób może okazać się nie akceptowany przez księdza ale to nie oznacza, że to co robimy to jakiś straszny grzech. Przecież ważne jest jaki człowiek jest przez całe życie a nie tylko w chwili słabości!
  15. Mam pytanie do wszystkich, szczególnie tych którzy już wychodzą z nerwicy albo już wyszli. Mi w nerwicy towarzyszyło silne napięcie całego ciała, bardzo długo zmagam się z nerwicą więc myślę, że twardo przyzwyczaiłam się do tego napięcia. Teraz od jakiegoś czasu czuję, że to napięcie zaczyna ustępować. Chodzi o to, że jest to coś zupełnie nowego i nieznanego dla mnie. Czuje się tak lekko, mam lekką głowę, lekkie ciało i ciągle zadaje sobie pytanie czy aby napewno to pozytywne zmiany czy też nie. Czuję się trochę tak jakby ktoś dał mi jakąś nową rzecz ale zapomniał o instrukcji obsługi. Czasem mnie to bardzo przeraża. Tłumacze to sobie, że skoro tyle lat żyłam w ciągłym napięciu i lęku to teraz przeżywam taki szok i to zupełnie naturalne ale nie jestem do tego w 100% przekonana. Nadal towarzyszy mi myśl o nieoczekiwanej śmierci, ponieważ boje się czy to co czuje jest normalne. Dlatego chciałabym żebyście pisali czy macie może podobne odczucia i obawy.
  16. Zaczęłam wychodzić na rower;) Wychodzę przede wszystkim wtedy kiedy mam wolny dzień, dzisiaj udało mi się wyjść na 1,5 godziny. W sumie zaczynam powoli odkrywać uroki tego bo po drodze spotkałam kolegę i troszkę rozmawialiśmy, więc powoli oswajam się z otoczeniem. Mam jeszcze takie blokady związane z późną porą. Jak wychodzę wieczorami na spacer to mam wrażenie, że tracę grunt pod nogami i takie odczucie jakby wszystko na mnie spadało. To chyba przez to, że jestem dość wrogo nastawiona na takie wychodzenie i nadal się trochę boję, ale będę próbować dalej, Kurcze musi być w końcu lepiej!
  17. Magda23

    [Bielsko-Biała]

    Super, a co będziesz studiować?? Ja studiowałam na ATH.
  18. Ja mam czasem wrażenie, że na siłę nie pozwalam sobie na śmiech. Często kiedy było mi wesoło miałam w głowie takie myśli, że to pewnie przed śmiercią mam taki humor i teraz to już tylko będzie źle. Nie wiem dlaczego tak myślałam i nadal kiedy spotyka mnie coś dobrego to czuję podobny lęk. Ale właśnie przez tego typu lęk nie pozwalałam sobie na radość. Od niedawna staram się nie wierzyć tym myślą i chociaż nadal są to nie przestaję się cieszyć jeśli jest taka okazja. Czuję się dużo lepiej kiedy więcej się śmieję i mam w dupie czy przez to mi się coś stanie czy nie, bo przecież czy ja nie mam prawa do szczęścia? Każdy je ma więc spadaj nerwico na drzewo!!!!!!!!!!!!!!!
  19. Kościół rządzi się pewnymi regułami. Ważne jest żeby mieć swój rozum i nie ufać ślepo temu co słyszy się podczas kazania na mszy, bo w sumie Kościół ma na celu wykształcić w nas pewne dobre zachowania. Niektórzy aż za bardzo biorą sobie słowa księdza do siebie i to powoduje, że nie dają sobie prawa do pewnych normalnych jak się okazuje zachowań myśląc, że robią coś złego. Przecież każdy człowiek czasem ma prawo do beztroski, do tego żeby napić się piwa, zakląć jeśli jest w złości itp Ale niestety tutaj Kościół tego zabrania, co robi więc człowiek? tłumi swoje emocje a to najgorsze co można zrobić w tym wypadku. Jestem osobą wierzącą i właśnie taka byłam, reguły jakimi kieruje się Kościół miałam za świętość. Pozatym przez te reguły w człowieku buduje się obraz Boga, Boga który ciągle czegoś zakazuje i za dobre wynagradza a za złe każe. Ale przecież to nie jest tak do końca, Bóg przede wszystkim chcę naszego dobra, chcę żebyśmy byli szczęśliwi i umieli sprostać życiu. Przecież Bóg nie chcę żebyśmy cierpieli. Każdy człowiek ma prawo do beztroski do szaleństwa i wcale nie musimy mieć z tego powodu wyrzutów sumienia a już tym bardziej nie możemy się za to karać nerwicą! Pozatym trzeba też nauczyć się odróżniać pośrednie kolory życia nie może być wszystko albo czarne albo białe, czyli albo dobre albo złe. Zresztą dla każdego człowieka zło może oznaczać coś zupełnie innego i nad tym też warto się zastanowić.
  20. A mnie się wydaje, że skoro czujesz do kogoś złość to bardzo dobrze, że potrafisz to wyrazić i nie tłumisz tego w sobie. Jeśli ktoś Cię wkurzył to chyba normalne, że jesteś na niego zły i masz prawo mu to wygarnąć. Jasne, że nie należy odrazu komuś nawymyślać od najgorszych ale można wyrazić swoją złość w jakiś kulturany sposób. Piszesz, że później wyzywasz tą osobę po cichu, no i bardzo dobrze. Skoro wyrządziła Ci krzywdę to to nic złego, że czujesz taką złość! Złość trzeba wyrażać a nie tłumić w sobie. Pozatym złość to taka sama emocja jak każda inna i nie możesz się absolutnie obwiniać, że ją czujesz. Każdy człowiek przeżywa złość, zaakceptuj to i nie obwiniaj się.
  21. Tak sobie czytam wasze wypowiedzi i szczególnie zwróciłam moją uwagę wypowiedź lolka, piszesz: "Siedze na łóżku, słucham muzyki i nagle pytam się czym ja sie w ogóle tak jaram, przeciez muzyka jest bezsensu, potem wkręcam dół, uczucie ciągłego napięcia, wraca derealizacja. A było tak dobrze;( Ale nie poddaje sie, zrobie kolejne podejscie ". Ja tak mam często, że chciałabym się jakoś strasznie wyluzować, nieraz mi się nawet udaje ale później przypominam sobie, że po co się w ogóle czymkolwiek cieszyć skoro jestem w takim strasznym stanie. Moja psychoterapeutka nazywa to, że ja sama siebie za coś chcę ukarać. No bo dlaczego niby mogłabym być szczęśliwa, skoro mam być nieszczęśliwa? Rozumiesz? Czasem żeby poczuć się lepiej trzeba dać sobie na to pozwolenie i nie węszyć w tym żadnych podstępów, dać sobie prawo do super samopoczucia. Bo tak naprawdę każdy człowiek ma lepsze i gorsze dni. Tylko my szczególnie dostrzegamy te złe a kiedy przychodzi lepszy dzień to zamiast korzystać na całego zaczynamy wgłębiać się czy to napewno się lepiej czuję czy to tylko takie wrażenie itp. Ja się właśnie teraz tego uczę, cieszyć się z życia nawet najmniejszymi rzeczami i przyjąć złe myśli jako część mnie. Bo wydaje mi się, że czasem najprostsza droga jest najlepsza, skoro myśli nie da się zwalczyć to może trzeba je zaakceptować? Może poprostu jestem taką osobą, która za dużo myśli i czasem ma strasznie złe dni ale trzeba te dni również przyjąć i zaakceptować od życia, uwierzyć że od złych myśli się nie umiera. A czasem też mam straszne myśli, nieraz chce mi się krzyczeć z bólu psychicznego. Również mam myśli egzystencjalne, czasem wręcz wydaje mi się, że mnie nie ma na świecie. To swego rodzaju obrona przed trudnościami, kiedy pojawia się problem to najłatwiej się schować i być niewidzialnym zamiast stawić mu czoła. Tylko, że problem sam się nie rozwiąże. Świata nie zmienimy pod siebie to my musimy starać się dostosować i pokonywać problemy.
  22. Kasia jak ja Ciebie rozumię. Ja również jestem przede wszystkim przewrażliwiona na punkcie głowy. Cały czas wmawiałam sobie wylew bo ciąglę czuje taki chłód w głowie, tzn . mrowienie coś w tym stylu. Kiedy się to dzieje cała wpadam w panikę i jestem jak sparaliżowana. Też miałam robioną tomografię i oczywiście nic nie wyszło a ja się uczepiłam tej głowy i koniec. Czasem jeszcze dochodzi zawał i poczucie nierzeczywistości siebie i świata no masakra. Przez to panicznie bałam się zostawać sama w domu i wracać sama z pracy. Zawsze z tym walczyłam i nawet do niedawna rodzice zwalniali się z pracy żeby przy mnie siedzieć jak przy jakimś dziecku. Ale ostatnio już mniej się wszyscy ze mną cackająi powiedzieli ostro nie! Ja nie mam teraz wyjścia i siedzę sama w domu i jeżdże do pracy i nieraz panikuję ale zachwilkę to mija i jestem z siebie dumna że jednak się da. Poza tym długo chodzę na terapię grupową i raz poczułam ten swój wylew tam, wstałam z krzesła i powiedziałam głośno że jest mi słabo, wiesz co wtedy zrobiły psychoterapeutki? Zjechały mnie równo, opieprzyły, że na objawy nie ma miejsca na terapii. Gówno mi się stało wtedy i dalej żyje. I myśle, że my powinniśmy zrobić dokładnie to samo z sobą, przestać się cackać i dać sobie prawo do gorszych dni ale nie dawać prawa do paniki. Zaakceptować to co się dzieje w głowie jako część siebie. To nie wylew czy góz, to tylko nasze emocję które mają prawo być i mamy prawo się narazie ich bać ale nie mamy prawa panikować i uciekać. Trzeba przede wszystkim zaufać sobie i wybić sobie z głowy że jest się słabym człowiekiem BO TO NIE PRAWDA!!!
  23. Dzisiaj kolejny raz poszłam i wróciłam sama z pracy. Z tym, że nie było już tak spokojnie jak wczoraj i przedwczoraj. Myslę, że wiele złożyło się na moje samopoczucie: głównie chyba chodzi o pododę, pada deszcz i jest tak szaro i ponuro zawsze wtedy jestem smutniejsza niż zwykle a ta pieprzona nerwica tylko na to czeka. Ale nie dałam za wygraną i dojechałam do domu. Teraz walczę z natrętnymi myślami i wspomnieniami z przystanku. Kurcze chcę walczyć, nie poddam się choćby nie wiem co, jest mi tak ciężko że chcę mi się krzyczeć z bólu psychicznego ale pomimo to zaraz znajdę sobie jakieś zajęcie.
  24. Dzisiaj znów dałam radę pójść do pracy i sama wrócić do domu choć często miewam takie dziwne uczucie chłodu w głowie ( strasznie się tego bałam do tej pory, wmawiałam sobie, że to jakiś wylew itp. to pewnie tylko takie mrowienie z nerwów). Tłumacze sobie, że skoro wczoraj dałam radę dzisiaj też muszę i walczę dalej. Choć strasznie się boję ale chcę być szczęśliwa.
  25. Kurcze teraz jak patrze na to co napisałam to jest mi bardzo przykro. Znów miałam chwile zwątpienia, znów próbowałam coś na kimś wymusić. Sprowadziłam się natychmiast do pionu ale jednak tak się stało. Jejku jaka ta walka z nerwicą jest strasznie żmudna i ciężka. Czasem chcę mi się krzyczeć z rozpaczy i wcale nie przesadzam. Całe popolodnie płacze, nie wiem coś wqe mnie siedzi głęboko jakaś cholerna blokada, która nie pozwala mi żyć samodzielnie i bez lęków. Ale nie chcę się poddawać, tylko poprostu teraz czuję się znów bezradna.
×