Od miesiąca moje moje leczenie szło źle, zapisałem się do "poradni" gdzie przydzielili mi terapeutę, byłego alkoholika, który kompletnie jest (w moim odczuci rzecz jasna) anty-profesjonalistą, kompletnie nie wie jak się zabrać do tematu, rozmawiamy o bardzo luźnych tematach, takie gadanie dla samego gadania, najwięcej to gada o sobie, i to on mnie namówił abym uczęszczał na mitingi, podsumowując - "terapeuta" który kompletnie nie wie jak ugryźć temat, a jego głównym zaleceniem, to chodzić na mitingi AA... no profeska pełną parą. Skutecznie mnie zraził, więc właśnie zapisałem się do normalnej poradni, gdzie pracują ludzie którzy są specjaliści w tej materii... nigdy więcej żadnego mitingu AA, no mam obrzydzenie i odruch wymiotny, w moim odczuciu to grupa alkoholików, którzy muszą się gdzieś spotkać i mieć świadomość bycia razem, tak jak jakieś libacje, tylko, że bez alkoholu, no dla mnie to bezsens, bo nie potrzebuję takich "atrakcji"...