Czesc, dlugo zastanowilam sie co ze soba zrobic, stwierdzilam, ze moze rozmowa z kims, kogo dotknely te tematy zrozumie mnie jak nikt inny... Jakie uczucia mna targaja, rozterki, mysli....
Jestem DDA. Mam ponad 30 lat. Moj ojciec alkoholik popelnil samobojstwo 15 lat temu. Chodzilam potem przez jakis czas do psychologa, stanelam na nogi. Ogarnelam sie. Bylo ok, ale dopadla mnie przewlekla choroba co spowodowalo u mnie zalamanie. I mam wrazenie, ze od paru lat jest coraz gorzrj. Z racji DDA mam ogromny problem z poczuciem odpowiedzialnosci. W pracy przesladuja mnie mysli o bledach, pomylkach, ktore zdarzaja sie kazdemu, ale sobie nie daje do tego prawa. Kazdy blad rozpamietuje. Wracam do domu o mam straszne niemijajace lęki, ze moglam cos zke zrobic... Nie moge sobie z tym poradzic. Boje sie, ze ktoregos dnia ze stresu nie wstane do pracy bo strach mnie bedzie paralizowal. A nie jestem lekarzem czy strazakiem i nie zalezy ode mnie zycie ludzkie... Co najwyzej moge blednie podac jakas liczbe Dodatkowo paralizuje mnie strach przed posiadaniem dzieci. Ze to taka odpowiedzialnosc za malego czlowieka, ze moze beda tez na cos chore (chociaz moja choroba jest z autoagresji, nie ma stopnia dziedziczenia). Te lęki dotyczace pracy i dzieci sa powoli wrecz obsesyjne. Farmakoterapia odpada, bo moja watroba ma sie i tak slabo od lekow. Juz sama nie qiem co robic ... Coraz czesciej czuje sie jak w pulapce, ze te lęki i obsesje nigdy nie odejda i jedynie po smierci bede miec spokoj..... Ze moze ro jedyne rozwiazanie. Jak sobie radzicie z prawem do bledow, porazek, poczuciem beznadziejnosci?
Bede wdzieczna za odp.