Skocz do zawartości
Nerwica.com

karolink

Użytkownik
  • Postów

    208
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez karolink

  1. Nie biorę Whitetakera jako wyroczni w sprawie leków psychotropowych, ale już psychiatrów którzy wypowiadają się na łamach jego publikacji tak. Druga kwestia to nigdzie nie widzę, aby poszedł w antypsychiatrię i pisał tak jak wspomina autor przytoczonego przez ciebie artykułu, że nie ma chorób psychicznych, tylko, że czasem dochodzi do samoistnej remisji, co zresztą potwierdza badaniach empirycznych nad efektywnością leków efekt placebo.
  2. Jasne i dlatego zamiast ślinienia się w miarę normalnie funkcjonuję ? Obiektywnie to leki psychotropowe są bardzo zacofane, a psychiatria od psychobełkotu Freuda w zaledwie dziesięciolecie przeszła do psychofarmakoterapii. Bycie po środku nie oznacza, że będę wychwalać iście tendencyjny artykuł.
  3. No jasne kupuj to i faszeruj się lekami. Ja nie zamierzam, ponieważ najpierw poczułam się źle na lekach, a dopiero potem znalazłam uzasadnienie tego faktu. Czy to mit czy nie mit, jeżeli chodzi o mnie ma zastosowanie. Widzę też co leki robią z ludźmi chorymi na schizofrenię, mam akurat kontakt i na chad. Przyjmują 30 lat leki, są bezzębni, niewykształceni, na rencie, bez praktycznie żadnej poprawy. Moim zdaniem zdrowych ludzi faszeruje się lekami i tacy utrzymują się jakoś w życiu społecznym i zawodowym mimo wielu skutków ubocznych, natomiast ci faktycznie chorzy niewiele zyskują i mimo czasem chwilowej poprawy choroba powraca z podwójną, a nawet potrójną siłą. Druga kwestia to artykuł ten akurat brzmi jak bełkot, a DSM, które nawet zmianę religii postrzega obecnie jako zaburzenie i z 70 chorób zrobiło się z 350 z kawałkiem nie jest dla mnie dobrym wyznacznikiem wiedzy medycznej.
  4. No to ja przeciwstawiam temu swoje źródła, które mówią co innego. Poza tym chyba nie czytasz ze zrozumieniem, bo lancelot pisze, że owszem efektywność większa niż placebo w badaniach, ale zaraz pisze, że w konfrontacji bezpośredniej różnice między lekami, a placebo są mniejsze.Druga kwestia to taka, że powstały badania powołując się na przytoczone w wątku odnośniki w których udowodniono, że czasem wiara w leki powoduje poprawę, a nie same leki tzn. to, że wywołują skutki uboczne np. suchość w ustach, bezsenność, pogorszenie samopoczucia sprawia, że pacjenci wierzą w ich działanie, dlatego stany depresyjne mijają. W badaniu nad plastycznością i ekspresją sami piszą, że co prawda mają leki mają na to oddziaływanie ( to potwierdza choćby badanie japończyków, które ja przytoczyłam), ale neurotroficzna podstawa depresji jest tylko hipotezą, tak samo jak była nią biochemiczna nierównowaga w mózgu, która została podważona.
  5. Edward Drummond, M.D., The Complete Guide to Psychiatric Drugs (John Wiley & Sons, Inc., New York, 2000), Bruce D. Levine, Ph.D., Commonsense Rebellion: Debunking Psychiatry, Confronting Society, (Continuum, NewYork, 2001), p. 277. Elliot S. Valenstein, Ph.D., Blaming the Brain, (The Free Press, New York, 1998), p. 4. David Kaiser, M.D., “Commentary: Against Biologic Psychiatry,” Psychiatric Times, Dec. 1996. Shankar Vedantam, “Drug Ads Hyping Anxiety Make Some Uneasy,” The Washington Post, 16 July 2001 Gary Greenberg Manufacturing Depression Peter C. Gøtzsche (2015). Deadly Psychiatry and Organised Denial. People's Press Peter C Gøtzsche; Richard Smith; Drummond Rennie (2013). Deadly medicines and organised crime : how big pharma has corrupted healthcare. Radcliffe Publishing.
  6. Gwoli ścisłości bibliografia tekstów przytoczonych powyżej : The Emperor’s New Drugs: Exploding the Antidepressant Myth, Irving Kirsch, Basic Books, 2010. (Nowe leki cesarza, obalając mit antydepresantów) Anatomy of an Epidemic: Magic Bullets, Psychiatric Drugs, and the Astonishing Rise of Mental Illness in America, Robert Whitaker, Crown, 2010. (Anatomia epidemii: cudowne środki, leki psychiatryczne i zadziwiający wzrost liczby chorych psychicznie w Ameryce) Unhinged: The Trouble with Psychiatry—A Doctor’s Revelations About a Profession in Crisis, Daniel Carlat. Free Press, 2010. (Stuknięci: kłopoty z psychiatrią – wyznania lekarza na temat profesji w kryzysie http://www.danielcarlat.com/ http://carlatpsychiatry.blogspot.com/ Nadmieńmy, że z uwagi na jej pozycję w środowisku naukowo-medycznym głos Marcii Angell odbił się głośnym echem w USA. Angell jest z wykształcenia lekarzem, matematykiem i chemikiem. Była stypendystką Fundacji Fullbrighta, jest autorką dwóch książek , należy do wielu stowarzyszeń i organizacji lekarskich w USA. Przez ponad dwadzieścia lat pracowała dla pisma „New England Journal of Medicine”, z którego odeszła w 2000 roku będąc jego redaktorem naczelnym. W 1997 roku magazyn „Time” zliczył ją do grupy 25 najbardziej wpływowych Amerykanów. Obecnie Angell pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Harvarda.
  7. NO widzisz ty szukasz poklasku, ja zgłębiam temat. Różnimy się tym, że ty masz tylko przylepioną etykietę myślącego, ja natomiast myślę. Zakładam, że mogę się mylić, dlatego jestem pośrodku. Wiele logicznych wniosków w tym modus tollendo wskazuje, że się nie mylę, ale psychiatria i psychoterapia to nie logika i nie da się tych dziedzin uzasadnić logicznie, dlatego tak stanowczych wniosków nie stawiam i w przeciwieństwie co do niektórych zdaję sobie sprawę, że wszystko co w psychoterapii, a prawie wszystko co w psychiatrii jest opiniotwórcze. Tak samo opiniotwórcze jest twoje przekonanie o pozytywnym wpływie leków jak i moje o negatywnym ich wpływie, choć gdzieniegdzie i twoje i moje dowodzenie da się wywieść w badaniach statystycznych i czasem obrazowych (poziomy neuroprzekaźników itp). Jednak zazwyczaj ludzie bezmyślni sobie odpuszczają i dopiero jak przygniotą ich tego skutki uboczne jak np. stało się to we Francji i USA sprawia, że zaczynają naciskać lobbystyczne środowiska do dalszego rozwoju i szukania lepszych rozwiązań niż SSRI, a także bardziej szczegółowych badań obrazowych na które coraz bardziej pozwalają nowe technologie.
  8. Podsumowanie po ponownej metaanalizie różnych danych zbieranych przez miesiące dla krytycznie myślących, a nie tylko tych co przyozdabiają się w etykietę "myślącego" choć w środku pozostają bezmyślni. To co z tą psychiatrią ? Jak to zwykli mawiać lekarze, to po prostu kulawa siostra medycyny. Na pewno plasuje się wyżej niż psychoterapia w ocenie badań empirycznych, ale nie zasługuje na tak wysokie miano jak medycyna, bo w dużej mierze opiera się na subiektywnej ocenie zarówno pacjenta jak i psychiatry co do stanu pacjenta, a nie badaniach laboratoryjnych i obrazowaniu. Do tego wkradł się prymat czerpania zysków zarówno przez firmy farmaceutyczne jak i samych psychiatrów nad prawdziwym i szczerym rozwojem tej dziedziny, a szkoda. Czy psychiatria ma szanse kiedyś na zrównanie się z medycyną? Sądzę, że tak, ale to kolejne dziesięciolecia badań, a co najważniejsze zmiany z samozadowolenia i chęci czerpania zysków na krytyczne myślenie i rozwój.
  9. Druga kwestia to taka, że mania często przejawia się w długotrwałym skupieniu na tematach , które nie są produktywne, a ja w tej chwili robię kilka rzeczy na raz i każdą z nich uważam za produktywną. 1.Analizuję temat leków i wdałam się z tobą w dyskusję z czego suma sumarum mam niezłą polewkę. ( do tematu psychoterapii i psychofarmakoterapii wracam skokowo kiedy mam na to czas i ochotę, nie bynajmniej tematy te nie zdominowały obecnie mojego życia) 2.Bawię się z kotem, co sprawia mi niewysłowioną radość. 3. Przeglądam program telewizyjny. 4. Analizuję książkę pokrewną w temacie, którą czytałam kiedyś i zaznaczyłam ciekawe wątki. Zdecydowanie nie nazwałabym tego manią, a raczej chwilowym nadmiarem energii spowodowanym przez kofeinę poprzez wypicie kawy przy wigilii, co mi się nie zdarza.
  10. Jak widać nie masz poza obrażaniem mnie nic konstruktywnego do powiedzenia. Założę się, że skoro tak usilnie mi coś przypisujesz, sam to właśnie przejawiasz. I nie, nie widzę, aby ktoś inny poza poza tobą mnie wyganiał czy obrażał. Wdałam się z tobą w dyskusję, bo zwyczajnie się nudzę, ale generalnie współczuję ci. A i jeszcze skoro tak dużo leków bierzesz to może to usilne przypisywanie mi cechy, którą najwyraźniej sam przejawiasz może jest efektem zalekowania? ( pytanie retoryczne)
  11. Mam w dalszej rodzinie chorych na schizofrenię i nie radziłabym im odchodzić od leków, ale raczej się konsultować, dowiadywać. Są to prości ludzie, więc przytoczonych badań faktycznie nie będą w stanie zrozumieć. Ryba psuje się od głowy. Za granicą na szczęście coraz ludzi bardziej krytycznie przygląda się farmakoterapii i to prowokuje te środowiska do wytężonej pracy. Znałam handlowca farmaceutycznego, nawet nie jednego. Mówił mi jak pieniądze biorą prym nad badaniami. Jak firmy takie jak Roche nie podają do publicznej wiadomości części nieprzychylnych im badań. Regułą jest np. zmniejszanie procentów skutków ubocznych, podanie np. 1 % podczas gdy w rzeczywistości skala skutku ubocznego obejmuje 10% populacji, a potem prowadzenie masowo działań takich, aby lek (jego skład) dopasować do tego 1%, ale pozwolić już mu zarabiać na siebie zanim to się stanie. Inne badanie, które można rozpatrywać i pozytywnie i negatywnie zarazem : Przekonanie, że depresję powoduje niski poziom serotoniny, stało się powszechne za sprawą ogromnej popularności jednej grupy leków. Chodzi o tzw. selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), do których zaliczamy m.in. fluoksetynę znaną jako prozac. Faktycznie zwiększają one poziom tego neuroprzekaźnika w synapsach mózgu. Jednak SSRI nie u każdego pacjenta się sprawdzają. U części chorych skuteczne okazują się leki wpływające na poziom innych neuroprzekaźników – noepinefryny i dopaminy. A stosunkowo nowy preparat przeciwdepresyjny o nazwie tianeptyna działa dokładnie odwrotnie niż SSRI – obniża poziom serotoniny, zamiast go podwyższać. – Mówienie o depresji w kontekście nierównowagi chemicznej mózgu to myślenie w kategoriach poprzedniego stulecia. Ta choroba jest znacznie bardziej złożonym zjawiskiem – mówi prof. Joseph Coyle z Harvardu. Przyczyną depresji mogą być np. zaburzenia w strukturze mózgu. U pacjentów cierpiących na nią zaobserwowano mniej tkanki nerwowej w tzw. ciałach migdałowatych (związanych z reakcjami emocjonalnymi) oraz w hipokampie (biorącym udział w zapamiętywaniu informacji). Co ciekawe, okazało się, że leki z grupy SSRI pobudzają tworzenie się nowych neuronów w hipokampie. Możliwe więc, że ich skuteczność w leczeniu depresji polega na zupełnie innym mechanizmie niż „przywracanie równowagi chemicznej”
  12. A co mnie obchodzi jakie leki jadłeś? Jeżeli tobie odpowiadały super, ale jest coraz więcej ludzi, którym nie odpowiadają. Ja wierzyłam, że to nie skutek leków tylko nowych objawów zaburzeń, w praktyce okazało się coś innego. Jak wspomniałam jesteś za lekami, masz tu dużo wątków w których możesz wychwalać leki pod niebiosa, ale moich wniosków wyciągniętych na podstawie przytoczonych badań ( odnośniki dokładne można znaleźć w internecie, a potem konkretnych publikacjach, wystarczy poszukać przytoczonych autorów) nie zmienisz. To nie jest kwestia wiary, ale empiryki, doświadczenia. Ty masz takie doświadczenia, ja inne, okazuje się, że wiele ludzi podziela moje doświadczenia. Jak pisałam masz pozytywne w porządku, ale nie zakneblujesz mi ust tylko dlatego, że twój wynik jest pozytywny.
  13. Nie jest to straszenie tylko namawianie do tego, aby kontrolować swoje leczenie. Leczysz się u psychiatry ? Poczytaj o lekach, które przyjmujesz, konsultuj się u innych lekarzy, patrz krytycznie, a być może zaoszczędzisz sobie zmierzania w stronę bycia warzywem.
  14. super podejście. Ze skrajności w skrajność. Czemu ten kraj ma tak mało ludzi krytycznie myślących.... ( pytanie retoryczne)
  15. aleś ty głupi siedzę o 3 w nocy, bo akurat mam na to ochotę. Zresztą tą samą analogię przypisać mogę tobie. Co chcesz mi czas ustawiać? Na forum nie zaglądam tygodniami, bo mam swoje życie, są tacy co zaglądają tu co chwilę, im się przyjrzyj. Ja czasami mam ochotę zająć się określonym tematem, dziś akurat powróciłam do tematu leków. A siedzę z tego względu, że jest dużo wolnego w nadchodzących dniach, do 6 stycznia urlop, stąd mam czas na różne fanaberie, choć przytoczonych cytatów akurat fanaberią bym nie nazwała.
  16. tak ci przyjmujący określone leki przez dziesięciolecia stają się warzywami. U mnie proces rozpoczęcia zaczął się po 11 latach. Moja ciocia pracowała przez wiele lat w przychodni i znała rodziców nadaktywnych dzieci ( trudno powiedzieć czy były po prostu dziećmi czy faktycznie były nadaktywne), które po przepisaniu leków psychotropowych przez internistę stały się grzeczne, ospałe, śliniące. Niestety wraz z tym straciły możliwość uczenia się i właściwie czegokolwiek poza spaniem i ślinieniem się.
  17. wiesz co po prostu idź se na drzewo nic odkrywczego nie wnosisz. To ja ciebie zbanuję, ponieważ mnie obrażasz tylko dlatego, że się ze mną nie zgadzasz. Ja w przeciwieństwie do ciebie panuję nad sobą i dlatego nie będę rzucać inwektywami. Druga kwestia to taka, że ban nie będzie dla mnie oznaczał, że rzucam w kogoś bluzgami, tylko, że forum jest tendencyjne i dopuszcza tylko do obiegu określoną ideologię.
  18. To nie jest pseudo tylko efekty badań ludzi, którzy uzyskali doktoraty na Harwardzie. Masz taki jeden ? To nie jest straszenie ludzi, tylko skłanianie do mysłenia. Temat jest generalnie o szkodliwości leków, jeżeli jesteś za lekami załóż temat pro i tam dawaj upust swoim teoriom wyssanym z palca, bo te powyżej bynajmniej wyssane z palca nie są i dobrze rozumiem o czym są. Gdybym nie rozumiała byłabym dziś warzywem. Druga kwestia to taka, że nie byłabym pewna czy dostanę bana, bo znam moderatorów, którzy będąc bardzo za psychoterapią są zarazem bardzo anty na psychofarmakoterapię. Ja jestem po środku.
  19. Kiedy odkryto, że specyfiki wpływają na neuroprzekaźniki w mózgu …, wysunięto teorię, że przyczyną chorób psychicznych są zmiany stężenia poszczególnych substancji chemicznych w mózgu , i że można je skorygować za pomocą właściwych lekarstw. Dla przykładu odkryto, że Torazyna obniża poziom dopaminy w mózgu, więc uznano, że psychozy takie jak schizofrenia wywoływane są jej nadmiarem. Inny przykład: ponieważ niektóre antydepresanty zwiększają stężenie neuroprzekaźnika serotoniny w mózgu, uznano, iż depresję wywołuje jej niedobór. (Antydepresanty, takie jak Prozac czy Celexa, nazywane są selektywnymi inhibitorami zwrotnego wychwytu serotoniny (ang. SSRI) dlatego, że blokują wychwyt zwrotny serotoniny przez neurony, które ją emitują. Na skutek tego w synapsach pozostaje więcej neuroprzekaźnika, który może pobudzać inne neurony.) Tym sposobem zamiast opracować lek na dane schorzenie, dopasowano chorobę do leku. "Plastyczność" analizowana przez japoński zespół badawczy jest rozumiana jako zdolność komórek neuronalnych w hipokampie do zmiany poziomu aktywności oraz siły połączeń z innymi komórkami na przestrzeni życia osobnika. Kolejne okresy dojrzewania organizmu charakteryzują się swoją "plastycznością". Naukowcy z Wydziału Farmakologii Nippon Medical School stwierdzili zmiany w "plastyczności" mózgu osobników, które przyjmowały fluoksetynę. Zmiany polegały na odwróceniu procesu dojrzewania jednego z rodzajów komórek nerwowych w hipokampie i powodowały wzrost aktywności tychże komórek. Mechanizm zmian jest najwyraźniej serotoninozależny, a jego efektem jest powrót plastyczności mózgu do stanu niedojrzałego. Opisane zmiany przekładają się oczywiście na zachowanie: występują naprzemienne stany obniżonej i podwyższonej aktywności (podobne do dwubiegunowych zaburzeń afektywnych) oraz podwyższony poziom lęku. SSRI zwiększają niebotycznie poziom serotoniny w synapsach poprzez inhibicję białka transportującego 5-HT(SERT), ale robią to już w kilka godzin po zażyciu, co nie tłumaczy dlaczego leki z tej grupy potrzebują kilku(nastu) tygodni, aby objawił się efekt terapeutyczny. Pod wpływem chronicznego zażywania leków z tej grupy dochodzi do rozmaitych procesów neuroadaptacyjnych- zmian we wrażliwości(downregulacji) postsynaptycznych rec. 5-HT, modulowania rec. glutaminianu NMDA, wzrostu uwalniania neutropowego czynnika pochodzenia mózgowego(BDNF), zmian w aktywności osi HPA(podwzgórze-przysadka-nadnercza), wpływu na cytokiny, zwiększenia aktywności cAMP, pośredniego wpływu na gospodarkę noradrenaliny= ostatecznie zmian w ekspresji genów. To ciągłe gadanie o zwiększaniu serotoniny w mózgu to bezrefleksyjne powtarzanie oklepanych regułek. Przemysł farmaceutyczny od wielu lat skutecznie wmawia pacjentom (i części lekarzy), że choroby są tak naprawdę spowodowane deficytem środków farmakologicznych. Zdaniem Angell, największa słabość hipotezy o „chemicznych” przyczynach chorób psychicznych polega na tym, że nigdy nie udało się jej udowodnić. Wszyscy trzej autorzy dokumentują wysiłek naukowców i porażkę nauki w tym zakresie. W licznych badaniach wykazano, że przed podjęciem terapii farmakologicznej neuroprzekaźniki u osób z zaburzeniami funkcjonują normalnie. Co więcej, wiele zaburzeń równowagi chemicznej tak naprawdę powstaje wskutek działania leków. Jak pisze Angell, zdaniem wszystkich trzech autorów taka logika działania jest głęboko nieusprawiedliwiona z punktu widzenia medycznego. Nie można bowiem wykluczyć, że leki wpływające na poziom neuroprzekaźników mogą eliminować dane objawy nawet w sytuacji, w której neuroprzekaźniki nie mają w ogóle nic wspólnego z chorobą. Specyfiki te mogą działać i leczyć w zupełnie inny, nieznany nam sposób. Jak pisze Carlat: Stosując tę samą logikę, można by uznać, że przyczyną bólu jest niedobór opioidów, skoro niektóre leki przeciwbólowe o działaniu narkotycznym aktywują receptory opioidowe w mózgu.
  20. Uznana badaczka i psychiatra, Nancy Andreasen, wraz ze współpracownikami opublikowała dowody na to, że stosowanie leków psychoaktywnych powoduje zmniejszanie się mózgu, a zakres tego procesu jest bezpośrednio związany z dawką przyjmowanego leku i długością terapii. Im więcej leku tym większy ubytek tkanki mózgowej. Dokładny mechanizm tego procesu opisała Andreasen w wywiadzie dla „New York Times” : Kora przedczołowa nie dostaje potrzebnej stymulacji i jest powoli wyłączana poprzez działanie leków. W ten sposób tłumi się objawy psychotyczne, ale również powoduje, że kora przedczołowa ulega powolnej atrofii. Zdaniem Whitakera, z biegiem czasu odstawienie leków staje się coraz trudniejsze. Jest to spowodowane tym, że zainicjowane wcześniej przez leki mechanizmy kompensacyjne działają po ich odstawieniu dalej, z tym że tym razem bez żadnej przeciwwagi. Dla przykładu, kiedy pacjent rezygnuje z leku typu SSRI (antydepresanty) poziom serotoniny gwałtownie spada, ponieważ neurony presynaptyczne nie uwalniają jej w dostatecznej ilości a neurony postsynaptycznie nie mają już wystarczająco dużo jej receptorów. Podobnie, kiedy odstawimy antypsychotyki, poziom dopaminy gwałtownie rośnie. Wykorzystując prawo o dostępie do informacji publicznej ( ang. Freedom of Information Act) Kirsch i jego współpracownicy uzyskali od FDA omówienia wszystkich badań, pozytywnych i negatywnych, dotyczące 6 najbardziej popularnych antydepresantów zatwierdzonych przez FDA w latach 1987 – 1999 ( Prozac, Paxil, Zoloft, Celexa, Serzone i Effexor). W sumie wykonano takich badań 42 i okazało się , że wyniki większość z nich były negatywne. Ogólnie, według skali pomiaru depresji pod nazwą „Hamilton Depression Scale” (HAM-D), placebo osiągnęło 82 % skuteczności nowo opracowanych leków. Średnio różnica między lekiem a placebo wynosiła 1,8 punkta HAM-D. Jak pisze Angell, różnica ta była statystycznie istotna, ale klinicznie bez znaczenia. Jak tłumaczy Angell, firmy farmaceutyczne dokładają wszelkich starań, aby pozytywne dla nich wyniki badań dostały się na łamy prestiżowych pism medycznych oraz innych mediów, tak aby dowiedzieli się o nich lekarze i jak najszersza opinia publiczna. W tym samym czasie badania niekorzystne, jako własność producenta, zyskują status materiału poufnego i niezwykle rzadko docierają do opinii publicznej. Zdaniem Angell taka praktyka sprawia, że literatura medyczna jest w dużej części tendencyjna, co wpływa na programy kształcenia lekarzy oraz różne terapie stosowane w medycynie.
  21. Whitaker pokazuje, jak bardzo zmieniła się natura i przebieg chorób psychicznych. Niegdyś schorzenia takie jak schizofrenia czy depresja występowały w życiu człowieka epizodycznie, trwały zwykle nie dłużej niż 6 miesięcy. Między epizodami choroby były zwykle długie przerwy „normalności”. Dziś jest inaczej. Współcześnie choroby te stały się przewlekłe i trwają przez całe życie. Według Whitakera ta zmiana spowodowana jest tym, że leki, o ile mogą na krótką metę leczyć objawy, o tyle w długiej perspektywie powodują trwałe szkody psychiczne, które nie ustępują nawet po przezwyciężeniu przez pacjenta pierwotnej choroby. Zdaniem Angell, można polemizować z niektórymi aspektami argumentacji przytaczanej przez Whitakera, ale trudno zaprzeczyć temu, że jest ona przekonująca i daje do myślenia. Długotrwałe stosowanie leków psychoaktywnych powoduje zjawisko, które Steve Hayman, były dyrektor NIHM, do niedawna rektor Uniwersytetu Harvarda, scharakteryzował jako „znaczącą i długotrwałą zmianę funkcji neuronów”. Whitaker przytacza opinię Haymana stwierdzającego, że na lekach mózg zaczyna funkcjonować w sposób „jakościowo i ilościowo odmienny od stanu normalnego”. Po kilku, kilkunastu tygodniach przyjmowania leków psychoaktywnych mechanizmy kompensacyjne mózgu zaczynają zawodzić i wtedy pojawiają się u pacjentów efekty uboczne działania przyjmowanych specyfików. Dla przykładu środki SSRI mogą wywoływać epizody maniakalne z uwagi na wywołany nimi nadmiar serotoniny w mózgu. Z kolei neuroleptyki (leki przeciwpsychotyczne) wywołują skutki przypominające chorobę Parkinsona, ponieważ redukują poziom dopaminy (której jest również za mało przy chorobie Parkinsona). Kiedy pojawiają się działania niepożądane, zaczyna się je leczyć za pomocą innych leków i w rezultacie wielu pacjentów musi przyjmować całe „koktajle” leków psychoaktywnych przepisywanych przez lekarzy, aby „leczyć” skutki uboczne kolejnych medykamentów. Na przykład napady maniakalne, wywołane antydepresantami, diagnozuje się jako „zaburzenia dwubiegunowe” (ang. bipolar disorders) i leczy się je za pomocą tzw. stabilizatorów nastroju (ang. mood stabilizers) oraz coraz to nowszych leków antypsychotycznych itd. W rezultacie niektórzy pacjenci muszą przyjmować nawet 6 leków psychoaktywnych dziennie.
  22. No to wręcz prześmiewczy przykład tego co robią leki z ludźmi, ale tak całkowicie się zgadzam. Ja taka byłam happy i mająca wszystko w dupie, z klapkami na oczach. Teraz wracam do punktu wyjścia.
  23. Tak kupiłabym to kilka lat temu, że mam chad i teraz skończyłabym jako śliniące się warzywo niezdolne do myślenia. Dzięki, ale podaruję sobie wmawianie mi dziecka w brzuch.
  24. Dokładnie. Dzieje się tak dlatego, że tak bardzo boją się zamieszania i utraty swojej profesji, i trzymają się swojej brzytwy. Oczywiście, że to może być zbieżność okoliczności, ale kiedy dotyczy to chociaż jednej osoby, a tutaj przekłada się to już na tysiące osób powinno się wziąć to pod wzgląd. Druga kwestia to taka, że jest coś takiego jak dobrostan życia pacjenta. Niestety okazuje się, że tylko i wyłącznie pacjent może o swój dobrostan zadbać. Szczerzcie się ufania waszym psychoterapeutom i psychiatrom bez opamiętania, bo źle możecie skończyć. Wyzywanie postawy sceptycznej wobec tych dziedzin, które w dużej mierze są subiektywne od patologii, bzdur i głupoty to tylko mydlenie sobie oczu. Ja widzę, że mój dobrostan się poprawił po odstawieniu leków i tego będę się trzymać.
  25. http://www.newsweek.pl/polska/korupcja-wsrod-lekarzy-koncerny-farmaceutyczne-i-apteki-newsweek-pl,artykuly,278225,1.html https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/infarma-lekarze-swiadczenia-pieniadze,75,0,2115915.html To są fakty, tylko człowiek zorientowany ściśle na jakąś teorię nie jest ich w stanie przyjąć, ani im się nawet przyjrzeć. Wszystkiemu zaprzeczy i znajdzie inne uzasadnienie. To, że księżyc zbudowany jest z sera to też hipoteza naukowa, tylko dane empiryczne potwierdziły nam, że nie jest z sera. Wszystko co dotyczy psychiatrii i psychotropów jest w dużej mierze subiektywne, bo nie ma obecnie badań, które pozwalałyby jednoznacznie udowodnić, ze A jest B, na razie można tylko domniemać i krążyć wokół tego. Postawienie każdej hipotezy jest możliwe. Nie wiemy czy leki antydepresyjne odnoszą jakiś skutek ledwie powyżej granicy placebo tylko dlatego, że podwyższają ( czasem poprzez działanie pośrednie jak wychwyt serotoniny) poziom serotoniny, bardzo możliwe, że dzieje się tak przy okazji jakiegoś innego czynnika, który wywołują, a którego dotychczas nie odkryto.
×