Skocz do zawartości
Nerwica.com

EntroPiaa

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

1 013 wyświetleń profilu

Osiągnięcia EntroPiaa

  1. Zastanawiam się czy trauma seksualna w dzieciństwie może prowadzić do promiskuityzmu w życiu dorosłym i jeśli tak, to jaką funkcję psychologiczną pełni ten promiskuityzm. Czy nieumiejętność budowania monogamicznych relacji (poczucie zniewolenia w takim związku) może wynikać z CPTSD, czy może raczej powinno się zaakceptować to, że jest się niemonogamicznym? Jakie są wasze doświadczenia?
  2. Jestem małą dziewczynką do je*ania. Jestem bezużyteczna. Jestem beznadziejna. Nie nadaje się do niczego. Nic w życiu nie osiągnę. Nikt nigdy mnie nie kochał bezwarunkowo. Nikt nie chciał mi pomóc, kiedy działy się te wszystkie rzeczy, przez te wszystkie lata. Nikt nigdy mnie nie pokocha. Na wszystko trzeba sobie zasłużyć. Jestem jak brudna ścierka. Już zostałam zużyta. Nikomu więcej się nie przydam. Nie zasługuję na szacunek.
  3. @Heledore Myślę, że pojawiły się one, ponieważ Święta i Sylwester zazwyczaj były dla mnie ciężkie do przeżycia. Tylko, że ten rok naprawdę był o wiele lepszy od poprzednich. Powinnam go dobrze wspominać, a zamiast tego mój umysł znowu powędrował w dalszą, ciemną przeszłość. I wróciły te emocje, poczucie beznadziei i bezradności. Raczej nie czeka mnie nic nowego. Choć zbliża się sesja, a ja nadal nie poskromiłam mojej lekko przerośniętej ambicji i prawdopodobnie podświadomie zaczynam się stresować… To też może mieć wpływ na moje samopoczucie. Do tego nawarstwia się lęk i frustracja związane z tym, że nie potrafię ogarnąć swojej sfery intymnej. Mam z nią ogromne problemy i nie wiem, czy kiedykolwiek je pokonam. Ponadto czuję, że zawiłości wywodzące się z tej sfery, „naciekają” na inne dziedziny życia. Mam wrażenie, że to taka czarna dziura, która się rozrasta. Męczy mnie to bardzo…
  4. Dlaczego każdy Nowy Rok zaczynam z myślami S? Przecież wszystko szło już w dobrym kierunku. Poprzedni rok był chyba najlepszym rokiem w całym moim życiu, bo wreszcie zyskałam nadzieję, że będzie dobrze. A teraz? Znowu śmierć zaczyna jawić się jako jedyne rozwiązanie... Nie mam siły z tym walczyć.
  5. Wiem, że proszę o wiele, a moje pytanie jest bardzo niedelikatne, ale czy są tu może osoby, które doświadczyły „child-on-child sexual abuse” i chciałyby się podzielić swoją historią? A może raczej jej kontynuacją: Jak zareagowało otoczenie (głównie rodzina) kiedy się dowiedziało o wykorzystywaniu? Czy zostało to zignorowane? Czy jest ktoś, kto rozmawiał ze sprawcą będąc już dorosłym człowiekiem? Jak to się potoczyło?
  6. A jeśli nie doświadczył przemocy seksualnej w „standardowej” formie, tylko przez patologiczne środowisko uzależnił się od pornografii w bardzo młodym wieku i chciał spełnić swoje fantazje za wszelką cenę (mimo wiedzy, że jest to złe)?
  7. Po prostu nienawidzę, kiedy ludzie uznają, że dzieci sobie „tylko eksperymentowały”. Wydaje mi się, że pełny stosunek trochę wykracza poza „zabawę w doktora”. Dlaczego ignorowane są także przypadki, gdy „eksperymenty” trwały latami, a młodsze dziecko było przymuszane za pomocą gróźb, manipulacji emocjonalnej, kłamstw do wszelkich form współżycia.
  8. https://en.wikipedia.org/wiki/Child-on-child_sexual_abuse Odkopuje temat. Sama nie wiem po co. Przypadkiem trafiłam na ten artykuł na angielskiej wiki i poczułam zdziwienie, że istnieje coś takiego w nomenklaturze. Czyli jest to możliwe, żeby oprawcą było inne dziecko/ nastolatek. Możliwe jest, żeby nieletni zachowywał się jak największy kat, żeby zniewolił młodsze dziecko grożąc mu, strasząc, manipulując nim. Niektórzy nie widzą w tym znamion czynu szkodliwego. Dorośli mówią o „zabawie w doktora”. Ale co jeśli „zabawa” ta obejmuje wieloletnią penetrację i zmuszanie do innych czynności seksualnych? Co jeśli wiąże się z nieprzemijającym lękiem, wstydem, bezsilnością, bólem fizycznym i psychicznym? Czy osoby, które jako dzieci były wykorzystywane przez inne dzieci/ nastolatków nie są pełnoprawnymi ofiarami?
  9. Jestem zmęczona. Chciałabym odpocząć. Do tej formy wypoczynku ciągnie mnie najbardziej.
  10. Witaj Akuma. Czy lekarz dał tobie instrukcje jak dalej powinieneś radzić sobie ze swoimi zaburzeniami? Wspominał o terapii lub o szpitalu? Rozumiem, że dostałeś leki, które próbowałeś przedawkować. Czy lekarz o tym wie? Jakie to były leki? Czy powiedziałeś psychiatrze o wszystkich swoich problemach (również tych domowych)? Wydaje mi się, że aktualnie najbardziej niebezpieczne jest dla ciebie środowisko w jakim się znajdujesz, a dopiero potem to jakie konsekwencje pozostawiało ono w twoim wnętrzu przez te wszystkie lata. Myślę, że powinieneś skorzystać z pomocy w szpitalu, ponieważ twój aktualny stan jest bardzo niepokojący, tam na terapii omówić z kimś kompetentnym swoją sytuację życiową, a następnie ułożyć plan „ewakuacji” do zdrowszej przestrzeni. Ponadto musisz zacząć uczęszczać na terapię długoterminową, która z biegiem czasu pomoże tobie poradzić sobie z trudną przeszłością i schematami myślenia wpojonymi przez rodzinę. Teraz wydaje ci się, że nie ma wyjścia z sytuacji, w której się znalazłeś, ale to jest naprawdę możliwe. Potrzebna jest cierpliwość i praca nad sobą. U mnie pierwszym krokiem był wyjazd z domu na studia do innego miasta oraz konsultacja psychiatryczna i rozpoczęcie terapii. Teraz, po pół roku zaczynam dostrzegać pozytywne skutki mojej pracy z terapeutką. I wiem, że ta „ucieczka” z domu uratowała mi poniekąd życie. Kiedyś myślałam, że już nikt nie jest w stanie mi pomóc. Na chwilę obecną, mimo iż zdarzają się gorsze dni (i tak zwane „zjazdy”) z nadzieją patrzę w przyszłość. Co prawda moja naukowa branża skłania się bardziej w kierunku neurobiologii niż psychologii i nie jestem żadnym ekspertem, ale wiem, że żeby sobie pomóc musisz wykonać ten pierwszy krok. Zgłoszenie się do szpitala nie jest niczym złym jak (przypuszczam) twierdzi twoja matka. Ona używa pojęcia „szpital psychiatryczny” jako broni przeciwko tobie, chce cię w ten sposób obrazić. Ale to nie jest nic ujmującego. Twój czyn to ratowanie siebie przed toksycznym światem, w którym się wychowywałeś. „Hej wiem jestem tu nowy i pewnie zraz będzie fala Hejtu na moja osobę […]” – tutaj nikt cię nie będzie hejtował. Nie musisz obawiać się ataku, do którego jesteś tak bardzo przyzwyczajony. Będąc całe życie oskarżanym spodziewasz się od razu agresji. To jeden ze schematów do przepracowania. Trzeba popracować nad twoją samooceną i pewnością siebie. „[…] ciagle tylko krzyki i wyzwiska ja jestem jak bomba raz wkurzony ze zrobil bym komus cos a raz smutny przygnebiony ze nie mam ochoty zyc i chce mi sie ciagle plakac” – wydaje mi się, że w tym momencie twoje wahania nastroju wynikają z tego, ze nie możesz poradzić sobie z atmosferą nienawiści panującą w twoim domu. Dlatego tak ważna jest zmiana otoczenia. Proszę, nie poddawaj się. Wszystko zaczyna się od pierwszego kroku.
  11. A witamy, witamy w naszym kółku dziwnych, zaburzonych istnień. Tak swoją drogą niesamowite jest to, że człowiek całe dotychczasowe życie myślał, że jest ‘wyjątkowy’ (niestety w złym tego słowa znaczeniu) i że nigdy nie znajdzie zrozumienia, ponieważ o ile faktami można się dzielić, to tak złożone stany psychiczne trzeba mieć w sobie. A tu okazuje się, że nie jest sam w tym dziwnym świecie, ba okazuje się że ta rzeczywistość ma swoją nazwę - jest to świat posttraumatyczny (niczym postapo tylko chyba jeszcze gorzej). Co do wydłużania swojej psychicznej agonii - moja terapeutka wie, że nie o wszystkim jej powiedziałam, że te najgłębsze demony nadal nie wyszły na światło dzienne. Co spotkanie udawało się wyrwać jakiemuś słowu, jakiejś aluzji z pozoru niewinnej. Stróż tego nie zauważył, a terapeutka po kilku spotkaniach zrozumiała, że coś jest na rzeczy. Zrobiła mi ‘wykładzik’, że powinnam powiedzieć o wszystkim, bo przyniesie to ulgę. Ale sęk tkwi w tym, że ona nie musi mnie przekonywać. Bo ja chcę powiedzieć. Tylko nie mogę, nie potrafię. Tak fizycznie nie potrafię zmusić ust, krtani by przekazały to co powinny. Tracę nad sobą kontrolę. Kiedyś byłam gotowa się zabić, gdyby mój sekret wyszedłby na jaw. Od małego dziecka byłam gotowa zabrać tajemnicę do grobu. To nie ja jej teraz pilnuje. Ten stróż przez te wszystkie lata zyskał autonomię. Jeśli chodzi o oddzielanie emocji od myślenia moja terapeutka powiedziała, że jest to u mnie bardzo silne. Moje najsilniejsze mechanizmy obronne to intelektualizacja i dysocjacja. Dowiedziałam się, że o ile ta pierwsza jest dojrzała i dobrze się nią posługuję (kiedy wszystko jest w porządku polegam tylko i wyłącznie na myśleniu) przez co może być akceptowana tylko powinnam uzyskać większy dostęp do emocji, to ta druga jest bardzo destrukcyjna. Żyję logiką, wszystko jest pod kontrolą i nagle bach. Nie wiadomo skąd i dlaczego atakują mnie emocje, oddzielam się, nie potrafię sobie z tym poradzić, wtedy już nie myślę, wtedy po prostu czuję. A uczucia te są jak piekło - lęk, śmiertelny lęk, napięcie, smutek i beznadzieja, wstyd, nienawiść do siebie, wstręt do swojego ciała - wszystko i nic. Czasem konkretne emocje, czasem zmieniające się jedna po drugiej, czasem wszystkie naraz. Nie potrafię tego ułożyć, uporządkować. To jest poza kontrolą. Pamięć wtedy często mi szwankuje. Życie jest jak film, a dokładnie to klatki filmu, które nie łączą się ze sobą, są pozbawione logiki, sensu. Nic nie ma sensu. Nie ma niczego jest tylko stan, w którym tkwię. Najgorsze jest to, że nie ma również mnie, mnie samej. To najstraszniejsze uczucie na świecie - brak tożsamości, brak spójności, bo to równa się brakowi przyszłości - jest tylko teraźniejsze i przeszłe piekło trawiące Cię w nieskończoność... Czasem te problemy z tożsamością wydają mi się zabawne, bardzo gorzko-zabawne. Na przykład gdy przez kilka tygodni czuję się bardziej jak mężczyzna niźli kobieta, następnie przez kilka dni nie czuję się zupełnie nikim, po czym wydaje mi się, że może jednak jestem dziewczyną... albo małą dziewczynką... wtedy jest najgorzej. To wszystko nigdy nie ma sensu... Ja nie mam sensu.
  12. Zastanawia mnie czy ktoś również przeżywa takie stany jak ja. Przypuszczam, że tak jest, ale z drugiej strony nie mogę w pewien sposób w to uwierzyć. Od zawsze borykałam się z wieloma problemami natury psychicznej, które potrafiły zmieniać się w czasie. Zawsze byłam z tym sama. Mama nie uznawała moich trudności, a całą odpowiedzialność za stany z którymi musiałam sobie radzić zrzucała na słabość mojego charakteru. I ja w to wierzyłam. Wierzyłam, że nie nadaje się do życia na tym świecie, bo jestem za bardzo wadliwa, a winną moich słabości jestem po prostu ja. W moim życiu… no zdarzyło się kilka złych rzeczy, choć może bliżej prawdy będzie, gdy napiszę, że trwałam w kilku złych rzeczach, ponieważ większość z nich miała charakter chroniczny. Ale nigdy nie chciałam tłumaczyć nimi mojej słabej natury. Z drugiej strony pragnęłam komuś o tym powiedzieć, ponieważ męczyło mnie to niemiłosiernie. Zawsze byłam uczona, by nikomu się nie zwierzać, aby przy ludziach zachowywać się tak by niczym się nie zdradzić. Teraz również mam kłopot z mówieniem o moich problemach. Kiedy 3 lata temu trafiłam do psychologa moje wizyty wyglądały bardziej jak „spotkania na kawkę”. Nie potrafiłam mówić o tym co mnie męczy, jak również psycholog nie wymagał ode mnie żadnych nadmiernych zwierzeń. Rozstałam się z nim, kiedy wyjechałam do innego miasta na studia. Na początku było wszystko w porządku. Moje samopoczucie w nowym miejscu było wręcz najlepsze od kilku ładnych lat. Nie trwało to jednak długo – po kilku miesiącach doznałam największego „zjazdu” jaki pamiętam. Przez prawie miesiąc byłam w tak wielkim lęku, że nie mogłam jeść (straciłam 10kg) i normalnie funkcjonować. Najgorsze było to, że wcześniej wszystko szło mi świetnie i nie widziałam powodu mojego samopoczucia. Już nawet zapomniałam (to jest dziwne ale dosłownie zapomniałam) o mojej przeszłości sprzed wyjazdu. Dopiero ten kryzys wszystko odblokował na nowo. I tak zakończyło się kilka miesięcy mojej wspaniałej „amnezji”. Trafiłam do psychiatry, który zdiagnozował u mnie PTSD + zaburzenie osobowości (potem od terapeuty dowiedziałam się, że to CPTSD), przepisał leki i wysłał na terapie. Teraz czuję się w miarę dobrze, o wiele bardziej stabilnie. No ale niestety zdarzają się gorsze dni. Moje życie nadal jest dziwne i takie jakieś niepoukładane. Napotykam pewne trudności podczas spotkań z terapeutą. Z jednej strony chcę powiedzieć, a z drugiej jakaś wewnętrzna siła pilnuje mnie i trzyma palec na moich ustach zmieniając tok rozmowy na mniej zagrażający. Często próbuje zmylić tego wewnętrznego stróża, ale jest on bardzo czujny. Jak mogę to przezwyciężyć? Zastanawiam się, czy również macie takie stany, kiedy czujecie jakby świat się kurczył i zaczynał was dusić. Nie chodzi mi o wzrokowe halucynacje, ale o bardzo dziwne uczucie psychiczne jakbyście zostali zamknięci w klatce, z której nie ma wyjścia, a życie w tej klatce to wieczne oczekiwanie nie wiadomo na co. Tak jakby nic dobrego, kojącego w życiu na nas nie czekało. Odczuwam przy tym ogromny lęk i wewnętrzny chaos. Poczucie braku tożsamości. W normalnych sytuacjach też często nie potrafię siebie określić. Zazwyczaj nie czuję się prawdziwą osobą. Jestem tylko zbitkiem dziwnych cech, wrażeń, preferencji, uczuć, które często sobie przeczą. To bardzo nieprzyjemne.
  13. Witam, witam. Jestem tutaj nowa, a dokładnie z jedynie biernego użytkownika przekształciłam się w aktywnego. Myśl o tym by założyć profil towarzyszyła mi często w cięższych chwilach. Jednak dopiero powstanie wątku o C-PTSD było tym co zdecydowało. Ja również otrzymałam taką diagnozę. Próbując zgłębić zagadnienie zauważyłam, że w internecie jest bardzo mało opracowań w języku polskim, zaś te w języku angielskim według mnie nie wyczerpywały tematu. Interesującą pozycję znalazłam dopiero w bibliotece mojego uniwersytetu. Interpersonalna trauma. Mechanizmy i konsekwencje, autor: Agnieszka Widera-Wysoczańska, Alicja Kuczyńska redakcja naukowa. Teraz przytoczę kilka fragmentów tego opracowania, które mam nadzieję rozjaśnią trochę wątpliwości dotyczące natury tego zaburzenia. „PTSD ‘proste’ powstaje w wyniku przeżywania zdarzeń traumatycznych prostych i złożonych. Na PTSD ‘złożone’ mogą cierpieć osoby, które doznały interpersonalnej traumy złożonej i chronicznej w dzieciństwie oraz w życiu dorosłym.” „‘Złożone’ zaburzenie po stresie pourazowym (complex posttraumatic stress disorder) znane jest także jako zaburzenie po ekstremalnym stresie niewyspecyfikowane w innym miejscu (DESNOS, Disorders of Extreme Stress, not otherwise specified) oraz jako self-trauma disturbance.” „DESNOS może wystąpić wówczas, gdy osoba doznała interpersonalnej przemocy we wczesnym dzieciństwie, w okresie gdy większość zdolności osoby jest kształtowana, w młodości oraz w wyniku interpersonalnej przemocy doznawanej w życiu dorosłym w różnych obszarach życia” „Objawy ‘złożonego’ PTSD wykraczają poza objawy opisane w ‘prostym’ PTSD, w którym dotyczą ponownego przeżywania, odrętwienia, unikania i nadmiernego pobudzenia. PTSD ‘proste’ nie uwzględnia, a PTSD ‘złożone’ zawiera problemy dysregulacji emocjonalnej, czyli intensywnych odczuć innych niż niepokój (na przykład winy, wstydu, smutku), chroniczne problemy z tożsamością (dysocjacje, zaburzone ‘ja’), poważne problemy somatyczne, procesy poznawcze (oczekiwanie, że znowu zostanie się skrzywdzonym, zdradzonym, porzuconym), problemy w związkach interpersonalnych (świadomość granic, dysfunkcja więzi) czy przekonania duchowe i egzystencjalne.” „Złożone i chroniczne zdarzenie traumatyczne ma największy wpływ na rozwój osoby, gdy ma miejsce w krytycznych okresach rozwojowych.” „DESNOS zawiera 7 kategorii, do których należą: 1. Zmiany w regulacji afektu i impulsów: a) Dysregulacja afektu b) Problemy w modulacji złości c) Autodestrukacja (samouszkodzenia) d) Uporczywe myśli samobójcze e) Trudności z modulowaniem zaangażowania seksualnego f) Zachowania impulsywne i nadmiernie ryzykowne 2. Zmiany w uwadze i świadomości: a) Amnezja lub hipermnezja w związku z traumatycznymi przeżyciami b) Epizody dysocjacyjne c) Depersonalizacja i derealizacja d) Ponowne przeżywanie zdarzeń traumatycznych w postaci objawów wtargnięcia i luminacji 3. Biologiczna somoregulacja (somatyzacja): a) System pokarmowy b) Chroniczny ból c) System krążenia d) Symptomy konwersyjne e) Symptomy seksualne 4. Zmiany w samospostrzeganiu: a) Nieefektywność i bezradność b) Stała dezorganizacja c) Chroniczna wina i wstyd d) Chroniczne samoobwinianie e) Poczucie odmienności od innych (wyjątkowości, samotności, przekonanie o braku zrozumienia ze strony otoczenia, zdehumanizowane poczucie tożsamości) 5. Zmiany w postrzeganiu sprawcy: a) Przyjęcie zaburzonych przekonań sprawcy i racjonalizacja zachowania sprawcy b) Idealizowanie sprawcy albo paradoksalna wdzięczność c) Zaabsorbowanie raniącym sprawcą, koncentracja na związku ze sprawcą d) Skoncentrowanie na odwecie e) Poczucie wyjątkowości związku ze sprawcą 6. Zmiany w relacjach z innymi: a) Trwała niemożność do zaufania innym b) Izolowanie się i wycofywanie c) Tendencja do rewiktymizacji d) Tendencja do ranienia innych e) Powtarzające się szukanie wybawiciela f) Unikanie seksualności i intymności 7. Zmiany w systemie znaczeń i wartości: a) Desperacja i beznadziejność b) Utrata poprzednich przekonań c) Utrata wiary” W opracowaniu jest również wspomniane, że objawy złożonego PTSD zmieniają się w ciągu życia. Zazwyczaj występuje tylko część objawów, mogą ‘pojawiać’ się nowe, a stare ‘zanikać’. Często objawy C-PTSD mogą być sprzeczne i tak naprawdę zależą od jednostki (np. jedna osoba może idealizować sprawcę, a inna koncentrować się na zemście). C-PTSD a borderline „Wyraźna jest współzależność pomiędzy złożonym PTSD a zaburzeniami osobowości borderline. […] można stwierdzić 25-33% współwystępowania PTSD i zaburzeń z pogranicza. DSM-IV opisuje zaburzenia boderline jako chroniczną i uogólnioną niestabilność w budowaniu związków interpersonalnych, w obrazie samego siebie i w impulsywnym zachowaniu. […] Badacze wskazują, że jest ona podobna w swoim obrazie do złożonego PTSD.” Moja interpretacja jest taka: 1. C-PTSD – w przeszłości długotrwała, chroniczna trauma Borderline – w przeszłości często notowana trauma, ale nie musi wystąpić 2. C-PTSD – bardzo szerokie spektrum objawów, objawy mogą zmieniać się w czasie, każda jednostka przeżywa traumę indywidualnie Borderline – bardziej zwarty opis zaburzenia, mniejsze spektrum objawów, objawy stałe Myślę, że różnice w borderline i C-PTSD można zauważyć na takim przykładzie: Osoba 1 – impulsywne, niebezpieczne zachowania, wchodzenie w bardzo niestabilne i burzliwe związki, epizody lęku, samookaleczanie, niekontrolowane wybuchy gniewu, epizody dysocjacji, zaburzone „ja” – symptomy charakterystyczne dla borderline Osoba 2 – impulsywne, niebezpieczne zachowania, wchodzenie w niebezpieczne związki – powtórne przyjmowanie roli ofiary, samookaleczanie, epizody depresyjne, epizody dysocjacji, nadmierna kontrola nad sobą (niemożność okazania gniewu) + objawy prostego PTSD (flashbacki itd.) – C-PTSD czy borderline + PTSD? – występują objawy charakterystyczne dla borderline ale np. taka osoba w ogóle nie okazuje gniewu (emocja ta uwidacznia się jedynie w samookaleczeniach) Osoba 3 – unikanie niebezpiecznego zachowania, unikanie związków, seksualności i intymności, poczucie bezradności, chroniczna wina i wstyd, izolowanie i wycofywanie się, nadmierna kontrola nad sobą (niemożność okazania gniewu), zaabsorbowanie traumą, flashbacki, epizody dysocjacji, zaburzone „ja”, samookaleczenia, chroniczny ból – C-PTSD? – tutaj występuje mało objawów wspólnych z borderline Ogólnie polecam poszukać i poczytać sobie to opracowanie. Mi naprawdę dużo ono rozjaśniło. Proszę również o dzielenie się swoimi „doświadczeniami” z C-PTSD. Merytoryczne opracowanie jest bardzo przydatne, ale czasem potrzebne są również „informacje z pierwszej ręki”. Wtedy człowiek czuje, że nie jest sam ze swoim problemem… że są też inne osoby które rozumieją bo czują i przeżywają podobne rzeczy…
×