-
Postów
749 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Werty
-
Dobrze napisane, ale nie uwzględniłeś tych, które ani nie są atrakcyjne ani szczególnie zadbane czy potrafiące odpowiednio maskować defekty, odsłaniać walory. Takie też mają całkiem niezłe powodzenie. Wyjaśni to ktoś?
-
A ja nie twierdzę, że wy kobiety jesteście okrutne i bez serca.(bez wątpienia jest mnóstwo takich kobiet, ale i mężczyzn też) ". Była czymś w rodzaju "nad człowieka" istoty nie z tego świata, ponieważ krwawi, a mimo to żyje, a każdy mężczyzna który krwawił umierał." To wcale nie obala teorii matriarchatu, ale nawet ją potwierdza, istota wyższa "nadczłowiek", który daje życie (wtedy nie kojarzono jeszcze stosunków z ciążami) i jak sama napisałaś, krwawi a nie umiera. Tylko oddać takiej władzę. I jeszcze jedno, to prawda w większości języków słowa mężczyzna i człowiek oznaczają jedno, także niczego nie obala, a nawet napiszę więcej, potwierdza. Kobiety był istotami wyższymi, nie z tego świata, więc zasługiwały na inne określenie, bardziej poważane niż "człowiek". Oczywiście ja również historykiem nie jestem, ale jakąś tam wiedzę mam i do tego umiem myśleć logicznie (nie do wiary męska świnia a myśli!!) Dobra mogę się z Tobą zgodzić, ale powiedz mi jedno. Czy to faceci nie mogą się odpędzić od adoratorek czy kobiety od wielbicieli. Kobieta, która nie ma partnera to naprawdę jakiś wyjątek, chyba że to jej wybór nie być z nikim, albo jest już tak odpychająca, iż nikt jej nie chce (w co nie wierzę bo naprawdę nie ma takiej kobiety, która by na kogoś nie natrafiła, prędzej czy później). Tudzież ma tak zj**any charakter. A nie sparowanych mężczyzn jest naprawdę bez liku. Co ciekawe przeciętne dziewczyny (mówię tu o charakterze i o fizys bo nie rozgraniczam tego aż tak bardzo) są bardzo popularne, może nawet bardziej niż te "piękności".
-
Nie miałem takiej sytuacji, nigdy. I wątpię, abym kiedyś miał mieć, zresztą gdybać nie lubię. Zapewniam Cię, że nawet jeżeli znajdę się w takiej sytuacji to na pewno owijać w bawełnę nie będę, nie jestem jakimś zimnym draniem. Skąd mam wiedzieć nie byłem w takiej sytuacji. Zgadzam się z Tobą, ale zrozum, nie mówimy o sytuacji kiedy facet trudzi się na próżno (bo tak też bywa, ale przecież chyba gołym okiem widać kiedy kobieta nie jest zupełnie zainteresowana, a kiedy można pomyśleć, że jest). Tylko o sytuacji kiedy facetowi kobieta robi nadzieje, a potem ni z tego ni z owego nagle ma w dupie.
-
Bez sensu... To kobiety może myślą sobie, że mężczyźni te znaki rozumieją? No dobra, a taki unikaniem to może nie ranią?
-
Nie wiem, nigdy nie wybierałem, nigdy nikt o mnie nie zabiegał (zawsze ja zabiegałem o kogoś). Poza tem wyjaśniam, bo jesteś zbyt zacietrzewiona aby pewne rzeczy odczytać. Robię zarzut kobietom, iż widząc kogoś kto się stara o ich dusze (zarywa) a one nie chcą danej osoby POWINNY BYĆ SZCZERE. We wszystkich ankietach jakie w życiu widziałem, kobiety (od nastolatek po dojrzałe) deklarowały (niektóre cechy w różnych grupach wiekowych miały różne priorytety, ale te cechy wyodrębiane były przede wszystkim) a były to; szczerość, czułość, romantyczność, poczucie humoru, opiekuńczość. Co ciekawe uroda mężczyzny była gdzieś na szarym końcu w tej tabeli . I gdyby to była prawda to ja nie miałbym problemów ze znalezieniem partnerki. To jak to jest z wami kobiety? Na szczęście mam inteligentnego kumpla, którym wyjaśnił mi tę zależność. (pozdro. Michał) Facet musi mieć w/w cechy, ale kiedy jest chłopakiem/mężem takiej kobiety. Bo nie mówmy. Mężczyźni patrzą na urodę, ale oni nie kryją się z tym w przeciwieństwie do kobiet.
-
Grozna: 1.Nie generalizuję. Faktycznie mogłem gdzieś zaznaczyć, że nie chodzi o wszystkie. 2. Faceci też tacy są. Nie ma co ukrywać. Jeżeli chcesz możemy pojeździć po facetach. Rzuć temat. 3. Nie mówię tylko o ładnych (czy jak wolisz "pięknych") z doświadczenia wiem, że najbardziej wybredne są te średnio ładne. 4. Oczywiście faceci też tak robią. Ale opisuję własne doświadczenia. Do facetów niestety nie zarywałem, więc o tym możesz opowiedzieć ty więcej. 5. 100% dziewczyn, które znam, nawet te do których nic nie czułem (zaznaczam, że to nie ma związku z urodą, i tak mam specyficzny gust i podobają mi się dziewczyny uważane raczej za przeciętne) 6. Tak wiem jestem ch**em. 7. Powiem tak, każdy ma prawo wybierać co lubi, nie ma prawa ranić innych. To, że kobiety lubią otaczać się przyjaciółmi męskimi nie ma tu nic do rzeczy, przecież widzisz kiedy facet do Ciebie zarywa, a kiedy okazuje Ci czystą sympatię. Akurat w tym względzie widać po staraniach faceta, u kobiet jest to trochę bardziej skomplikowane stąd tyle złamanych nadziei. No... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:06 pm ] Dodam, że jeżeli muszę być szczery, nigdy nie podniecałem się "pięknościami", nie miałbym szans.
-
Hetna. Ja jako radykalny lewicowiec również podniecałem się Germaine Greer, Erichem Frommem, heteronormatywnością, muskulizmem, parytetem płciowym itp. Nie kwestionuję, iż kobiety były i w niektórych kręgach nadal, są uważane za istoty niższe, zdolne tylko do rodzenia dzieci. To co napisałaś również nie jest mi obce. Sięgając jednak do samych źródeł, tzn neolitu a konkretniej do Anatolii i żyznego półksiężyca, zobaczysz że cywilizacja była kiedyś matriarchalna. Skoro nagle przesała być to musiało się coś wydarzyć, może mężczyźni byli uważani za istoty niższe? Może męska niewola stała się dla nich nie do zniesiania, dlatego też mężczyźni, którzy obalili władzę kobiet chcieli (jak każdy zwycięzca) wprowadzić swoje porządki? A to, że kobiety umiały się zawsze dobrze ustawić to ty już wiesz o czym mówię, mimo tego, iż ich oficjalny status nie był zbyt wysoki. Nie wnikajmy w to. Dlaczego kobiety traktują zwykłych mężczyzn, którzy nie dają do zrozumienia, że chcą za przeproszeniem dymać, a chcą prawie, że mistycznego i romantycznego związku? I stają się ich jak to trafnie gdzieś określił Andanad "męskimi przyjaciółkami"? Dlaczego kobiety tak ranią mężczyzn? To, iż w końcu osiągnęły wolność (pozorną bo w kapitalizmie nic nie może się do końca wyzwolić) i nie są zmuszane do małżeństw (oczywiście nie wszędzie na świecie) to nie znaczy, że zamiast powiedzieć prosto "nie chcę cię" to chcą oglądać jak u jej stóp płaszczą się zakochani, poniżeni faceci. PS. Dodam jeszcze, iż bardzo podoba mi się tutaj rola dwóch głównych mizoginów, zawsze jakaś równowaga jest. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:24 pm ] Aha no i całe gadanie, iż winę za niewolę kobiet ponosi chrześcijaństwo to propagandowe bzdury antyklerykalnych półgłówków, którzy z lewicą nie mają nic wspólnego. Chrześcijaństwo, a raczej jego rewolucyjny rdzeń, były bardzo postępowe. To chrześcijaństwo przecież nazywane było "religią kobiet i niewolników". W niektórych zborach, zanim ukształtowała się religia instytucjonalna, do mszy służyły kobiety. Co najwyżej za niewolę można winić katolicyzm.
-
Cale gadanie feministek to brednie. Kobiety zawsze robily z mezczyznami co chcialy, nawet jezeli w jakis tam epokach zmuszane byly do malzenstw to jakos i tak potrafily sie dobrze ustawic (oczywiscie zawsze istanialy, tak i teraz istnieja, wyjatki)
-
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
Werty odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Cytat: anand22 "Tak, masz rację, jak kobieta nie chce, to facet nie ma prawa jej tknąć, ale... ten facet ma o tym wiedzieć... Problem w tym, że kobiety bardzo rzadko jasno dają do zrozumienia, że facet nie ma co się trudzić, a wręcz przeciwnie- lubicie flirtować ze swoimi kolegami, chętnie się z nimi spotykacie, więc skąd oni mają wiedzieć, że nie chcecie z nimi być? Czy to tak trudno pewnie, dobitnie powiedzieć "na pewno, na 100% nie będziemy razem, bo..." i sprawa załatwiona, ale nie, wy wolicie dawać facetom nadzieję i trzymać ich tak na wszelki wypadek Rolling Eyes ." Popieram w 20000000% Zreszta, dluzej o tym napisalem w temacie "Brak seksu" -
NIE SKREŚLAJCIE ANDANADA22 Facet moze i ma troche zbyt radykalne poglady na pewne tematy, ale w gruncie rzeczy ma tez troche racji mowiac np. "porządni, uczciwi faceci(którzy zresztą w życiu mają przechlapane i są męskimi przyjaciółkami panienek Rolling Eyes )." Kilkakrotnie chciałem poderwać jakaś dziewczynę, a dodam, że nie mam ani braków w urodzie ani intelekcie (nie znaczy że jestem jakiś super-duper, ale nie jestem tez taki najgorszy) i właśnie mój podryw opierałem o to by dana dziewczyna mogla poczuć, że traktuję ją z szacunkiem i po partnersku, oczywiście jako przyjaciel i wychodziło na to, iż mówiły mi wiele rzeczy, wielu się radziły m.in... czy mógłbym wybadać czy dany koleś coś do niej tego... Całkiem niedawno się zakochałem i w sumie tez ch*j z tego będzie, bo popełniłem ten sam błąd. zresztą ona i tak do mnie nic nie czuje. Na brak seksu nie narzekam... mam swoją prawa rękę. Wiec napisze tutaj apel do dziewczyn/kobiet (szczegolnie tych ladnych) Jezeli nie chcecie jakiegos faceta nie robcie mu nadziei i wybijcie mu to z glowy bo potem bedzie strasznie cierpial. A jezeli ktoras podniecaja adoratorzy, ktorych brutalnie olewa to niech idzie sie leczyc dziwka jedna.
-
Dziwna rzecz mnie ostatnio spotkala. Siedzialem jak zwykle wieczorkiem przed komputerem i poczulem, taki jakis straszliwy smutek i takie uczucie ogolnej pustki, ze az zaczalem sie trzasc. Czulem sie jakby, nie wiem jak to opisac, jakbym znajdowal sie w jakims labiryncie, rozumiecie, wszystko wydawalo mi sie takie bez wyjscia, czulem sie przygwozdzony, otaczala mnie beznadziejnosc. Chcialo mi sie wyc. Pozniej zdretwialy mi lapy, czulem sie dziwnie. Ciezko mi to opisac... Brakuje mi slow na opisanie tego stanu.
-
A mzoe ten koles liczyl, ze po wejsciu na forum ozdrowieje? Hłehłe dobre sobie. Inny123 sam jestes idota. Czy ty w ogole masz nerwice? Jezeli nie to wlasciwie po co tu wlazles? Zeby jako zdrowy sie z nas "psycholi" ponabijac? To prosze smiej sie, smiej! Ku**a mam juz dosc takich ludzi, chcialbym spokojnie zyc i powiedziec calemu swiatu co mi jest, ale przez takich jak on...
-
Po co w ogole chodzic do kosciola? Kosciol (bez znaczenia jakiej religii) jest struktura niedemokratyczna i nastawiona na kult jednostki (krotko mowiac; jeden pier**li reszta slucha). Jezeli nawet ktos jest wierzacy rownie dobrze moze oddawac czesc swojemu Bogu (bez znaczenia jakiemu) sam w swoim sercu... Z tego co pamietam nawet w P.Ś. jest zdanie, ze Bóg nie mieszka w zadnym miejscu zbudowanym reka czlowieka.(czy cos takiego). Chce jeszcze zaznaczyc, ze wychowalem sie w rodzinie katolickiej i na dobra sprawe jestem katolikiem (teoretycznie bo nie praktykuje i nie zamierzam, chociaz jestem wierzacy). Ale mam swoje przemyslenia na temat religii, i gdy ktos sie wglebi w historie religii i kosciolow to sam pewne rzeczy zrozumie. I nie mam na mysli wcale jakis Dawkinsow czy innych stronniczych i nieobiektywnych badziewi, mam na mysli opracowania religioznawcze porownujace, rozne wierzenia. Aha i niech mi nikt, blagam, nie pisze, ze bez religii czlowiek jest pusty blablabla i inny religijny belkot.
-
jak sobie radzić? Jak pomóc osobie chorej na nerwicę?
Werty odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
W koncu to forum nerwicowcow... -
Nerwica a drżenie mięśni,trzęsienie kończyn,tiki,perestezje.
Werty odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Coral: Mi moja psychiatrzyca dawala recepte na depakine chrono - lek dla padaczkowcow, ale dziala tez na tego typu drgawki. Nie pamietam czy pomoglo bo dzialo sie to jakies 4 lata temu. Mam takie drgawki juz od paru lat, co prawda nie na okraglo, ale dosc czesto. -
Nerwica a głowa,zawroty, ucisk i inne dolegliwości głowy
Werty odpowiedział(a) na Waleria temat w Nerwica lękowa
Mialem to (czego to ja nie mialem!! ) przejrzyj moje posty a uwierzysz, pisalem o tym na samym poczatku mojej tu obecnosci Tez sie balem wychodzic z domu. Siedzialem na chacie ok. miesiaca. Pozniej odgrzebalem rower i z postanowieniem, ze skoro chodzic nie moge to bede jezdzil, wyleczylem sie z tego. Wiem co czujesz bidulko to przeraza, ale jak sie za to wezmiesz to bedzie dobrze. Moze sprobuj wychodzic ze swoim chlopakiem na spacery. Gdy zlapiesz go za reke to bedziesz miala stabilizator. -
Czytam posty i czuje, ze zaczynam znowu zyc. Kiedys myslalem, ze to co mnie po zielsku spotkalo jest jakims wyjatkiem. A tu widze, ze wiele osob przezylo cos podobnego. po zielsku odczulem: - brak mowy - niemoznosc chodzenia - serce zmienialo rytmy, raz stawalo raz walilo - derealizacja - do tego jakis dziwny odlot na ok. godzine - stanal czas - i potworny lek Wczesniej przed tym ostatnim razem palilem kilkakrotnie i bylo fajnie, ale ten ostatni to byla jakas masakra.
-
Tez mialem i mam takie dusznosci, raz meczyly mnie 4-5 dni. Wyluzuj samo przejdzie, a jak nie minie to idz jeszcze raz do lekarza.
-
Dobrze sie stalo, ze ktos podniosl temat. Jutro mam wrocic do szkoly w normalnym trybie, kazali mi a ja tak bardzo nie chce isc normalnym tokiem. Nie chce i nie moge. Nie dam sobie rady. Jezeli nie bede w stanie jutro isc to sie wieszam i ch*j. Jestem wsciekly i zrozpaczony, powtarzam ciagle pytanie; dlaczego oni mi to zrobili?! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:26 pm ] Z tym wieszaniem sie to przesadzilem, sorry. Ale jestem wsciekly jak nigdy, lzy same ciekna po policzkach.
-
Zwii Ja dolaczan sie do reszty, nakrecasz sie. Musze Ci sie przyznac, ze palilem duuuzo wiecej niz trzy razy. I po dluzszej przerwie od palenia, gdy w koncu spotkalem sie z moimi rasta tak przywalilem, ze 40 minut siedzialem i nie mialem swiadomosci (podobno szuralem stopami po dywanie) serce raz mi stawalo, raz walilo jak opetane, nie mogle mowic ani chodzic, czulem sie tak wykopany ze swiata jak nigdy wczesniej. Trzy dni taki chodzilem. To bylo samonakrecanie sie. Dopiero kiedy zrozumialem o co chodzi, odpedzilem to. Powiem jak Myselw, pogodz sie z tym i idz do lekarza.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Werty odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Kiedy mialem siedem lat i dopiero zaczynalem szkole lapaly mnie okropne bole brzucha. Tez jakos tak chyba w pazdzierniku (to bylo wieki temu wiec dokladnie nie pamietam). Uczylem sie dobrze, z kolegami problemow nie mialem. Bole zaczynaly sie jakos pod wieczor. Lykalem krople na zoladek, ssalem jakies pastylki, az w koncu, ktorejs nocy bol byl tak silny, ze pojechalem z rodzicami na pogotowie. Okazalo sie, ze nerwy. Badal mnie jakis bardzo stary, dobroduszny lekarz. Po tamtej wizycie na pogotowiu bole ustaly. Same z siebie. Pamietam jeszcze, iz rozmawialem z tym lakarzem o domu, szkole, kolegach (sam mnie wypytywal). Potem oczywiscie na wszelki wypadek zrobilismy badania i wszystko bylo OK. Skoro wyniki wyszly dzieciakowi dobrze to chyba jest to problem psychologiczny. -
Chodzi Ci o moj post? Wiesz, tak po prostu bylo, w pierwszej gimnazjum pociagalismy z kumplami piwka, pozniej winka, a na samym koncu wodka gdy wrocilem do domu narabany, iz nie moglem ustac na nogach, zarzygany i widziany w takim stanie przez cala ulice. A zaznaczam, ze nie mialem skonczonych wtedy 14 lat... Wiem, ze dzisiaj to nic specjalnego ale wtedy dla przecietnego Kowalskiego bylem ewenementem, chociaz ta moda wtedy sie zaczynala. Potem juz bardziej uwazalem na dawki jakie pije. W wieku 15 lat - przed samym zakonczeniem gimnazjum - zrezygnowalem calkowicie z picia. Nie zaluje.
-
Ech ja alkoholu nie tykam od 3 lat. Bardzo wczesnie zaczalem pic (13 lat) po pojawieniu sie pierwszych lekow (ale nie byla to jeszcze zorganizowana nerwica). Jednakze nie pilem codziennie lecz od czasu do czasu. Tym moim piciem wyrzadzilem duzo krzwde otoczeniu. Mysle, ze gdybym nie zerwal z piciem w wieku lat 15 stracilbym nad tym gownem panowanie. Dlatego pozniej gdy pojawily sie wieksze problemy (w tym fobia szkolna) wszyscy sadzili, ze wrocilem do picia (wtedy nie pilem). Zreszta moje zycie jest w ogole skopane. Jakby tego bylo malo palilem takze trawe, ale to juz chyba nie ten temat. Nie zazywam zadnych srodkow wyskokowych od 3 lat i nie czuje sie lepiej... Po co wiec bylo rezygnowac? Dla samego siebie.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Werty odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Wiesz takie chwilowe odloty zdarzaja sie chyba kazdemu, zdrowym tez. Jednak w twoim przypadku to trwa za dlugo. Moze powinnas pojsc z tym do lakarza neurologa albo psychiatry? Przeciez nie mozesz zyc w takiej niepewnosci! Zadreczysz sie tylko, nie zakladaj z gory, ze lekarz nic nie da. Nie martw sie, moze te zacmienia to twoja wlasna sugestia. Warto sprawdzic. Wizyta u specjalisty sama w sobie przeciez nie zaszkodzi. -
Zdziwil bys sie, znalem kiedys dziewczyne, naprawde ladna dziewczyne, ktora wyszla za starszego o 15 lat od niej, biednego i strasznie przecietnego faceta. Mozesz mi wierzyc, to zalezy od konkretnej dziewczyny. Nie rozwazaj tego tak calosciowo:smile: Z kolei u mnie zupelnie nie chodzi o wyglad (tzn. kompleksow nie mam). Po prostu dla takiej dziewczyny trzeba byc ostoja a ja sam siebie nie obronie i sam za siebie nie wezme odpowiedzialnosci, a co dopiero za druga osobe...