Skocz do zawartości
Nerwica.com

_Req_

Użytkownik
  • Postów

    309
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez _Req_

  1. _Req_

    Samotność

    Hej ludziki:) Zbytnia wrazliwosc to jest cos co czasami w zyciu moze faktycznie przeszkadzac... jesli ktos uwaza to za przeszkode. Poza tym rozmowa o ludziach tylko i wylacznie w sposob zly, dobry... jest tez nie odpowiednia chyba ... nie lepiej popatrzec na ludzi i powiedziec sobie to sa ludzie. Zobaczyc ich i zadac sobie pytanie... ktorego z nich jestem w stanie zaakceptowac.... Bo tak naprawde kto jest dobry? a kto jest zly? Ja w zaleznosci od nastroju potrafie byc dobry ale tez potrafie byc zly... Nie ma ludzi tylko dobrych. Liczy sie to kogo potrafimy zaakceptowac i kto potrafi nas zaakceptowac. Lucid Dream piszesz ze znalazles kontakt ze zwierzetami.... fajnie :) Tez lubie zwierzeta... jednak jesli mialbym je oceniac to nie okreslilbym ze wszystkie i zawsze sa dobre. czesto jest tak ze jesli je poznamy, zaakceptujemy... to nie robia nam krzywdy...choc niektore tylko ze strachu ze jestesmy wieksi:) Eksperymentuj na ludziach, zmieniaj swoje zachowanie i sprawdzaj jakie to przyniesie skutki. Masz czas:) zacznij to traktowac jako zabawe. Niech ludzie na calym swiecie stana sie krolikami eksperymentalnymi dla Ciebie... wyobraz sobie ze maja wystajace zeby i dlugie uszy... i baw sie tym... a ktoregos dnia stana sie spowrotem ludzmi.. nie dobrymi i nie zlymi ...a poprostu ludzmi:) podrawiam was:)
  2. No nic nowy dzien nowy post:) Slowa roznia sie od siebie, ale czy takbardzo? Kto potrafi wyznaczyc roznice miedzy lubie a kocham... kto wie kiedy przestaje lubic a zaczyna kochac? Oba te slowa oznaczaja pewna pozytywna wiez emocjonalna... i obojetnie jak to nazwales , cieszyles sie z tego i miales taka potrzebe:) Duzo musialo sie stac w Twoim zyciu przed czasem kiedy zaczales pamietac swoje dziecinstwo. Smutne to ale prawdziwe iniestety dotyczy bardzo sporej grupy rodzin w polsce:| Tu widze podobienstwo:) pasowalo-podobalo mi sie... w sumie tez slowa rozne a jednak podobne. Pasuje mi , lubie to slowa ktore same w sobie maja mniejsza wartosc emocjonalna, kocham , podoba mi sie sa slowami bardzo podobnymi ale ich wartosc emocjonalna jest zdecydowanie wieksza. Lepiej lubic niz kochac ... bo bezpieczniej.. strach przed tym ze straci sie kogos kogo sie kocha jest niewspolmiernie wiekszy niz strach przed strata kogos kogo "tylko" lubie. Takie stawianie sprawy czesto jest ochronna reakcja organizmu na przezycia ktore kiedys mialy miejsce. Jako dziecko sie cieszysz z tego , to normalne. Dopiero w pozniejszym zyciu zaczynaja sie problemy z tym zwiazane. Najczesciej pojawiaja sie w wieku 12-25lat. Wiekszosc problemow pojawia sie po czasie... zwlaszcza tych zwiazanych z psychika, dlatego niekiedy tak trudno je znalezc. W teorii to brzmi fajnie zmienic czyjes zachowanie... niestety to nie komputer ktory w ciagu godziny mozna przeprogramowac. Siebie zmienic jest ciezko, a drugiego czlowieka sie nie da. Oczywiscie jest wyjatek mozna pomoc zmienic sie osobie ktora tego bardzo chce i jest zdecydowana uczciwie i konsekwentnie nad tym pracowac. Jezeli checi jej koncza sie na deklaracji to jednak nic z tego nie bedzie. Jest jeszcze jednen sposob ktory zmieni drugiego czlowieka...wystarczy go zlamac... ale tego nie chce prawdopodobnie nikt dla bliskiej mu osoby. Ludzie jednak tworzac zwiazki maja wplyw na zmiany wiec az tak zle nie jest. Zmieniajac swoje zachowanie do drugiej osoby zmieniamy jej zachowanie w stosunku do nas. (nie bede rozwijac teraz bo to nadaje sie na nowy temat:)) Poza tym laczysz tu sfere emocjonalna i wychowawcza a to dwie rozne sprawy. Kochajac moje dziecko nie przeszkadza mi to w tym zeby je upominac:) Powinno wiedziec kiedy zachowuje sie nie odpowiednio. Poniewaz tylko wtedy szanujac mnie i kochajac bedzie zwracalo uwage na to zeby mnie nie ranic. W ten sposob dziala to tez w relacjach dorosly-dorosly czy dziecko-dziecko. To ze chlopcy sie bawia i popisuja to normalne. Od tego jest dziecinstwo zeby czasem porobic "glupoty". Po to sie jest dzieckiem zeby na wlasna reke popoznawac troche swiat. W stadzie poza tym nawet w zyciu doroslym czesto zauwaza sie podobne zachowania. Wez zaklad pracy gdzie pracuja sami faceci. Atmosfera jest mila i kazdy zajmuje sie swoja praca. Wpuscimy tam kobiety.... i juz zacznie sie pieklo.. popisywanie i starcia "samcow" sa na porzadku dziennym... Czym roznily sie te "malpy" od Ciebie? Oni byli weseli bawili sie a Ty siedziales i zastanawiales sie nad tym jakimi kretynami musza byc oni... Ja nie wiem w sumie co lepsze... Tyle ze stales sie "dorosly" zanim przyszedl na to czas. Brak dziecinstwa tez negatywnie wplywa na rozwoj i ksztaltowanie czlowieka. Bardzo ostro podchodzisz do tego. Wyglupy i wybryki jesli nie szkodza w wymierny sposob innym sa zdrowe. Swiadcza o tym ze dziecko sie rozwija i proboje. Oczywiscie jest mnostwo dzieci zle wychowanych i ich zachowania nie sa do zaakceptowania ale to jest tylko i wylacznie wina rodzicow, ktorzy nie maja pojecia co znaczy wychowywanie dziecka.(nie opisuje tego dokladnie bo wychowanie to tez temat rzeka) Jeszcze jedna sprawa ktora pominalem z wczesniejszego posta a wydaje sie wazna:) Strach jest najgorszym srodkiem wychowawczym. W sumie strach to nie srodek wychowawczy. Strach w domu ... w miejscu ktore powinno byc oaza bezpieczenstwa ma fatalne skutki na rozwoj i psychike mlodego czlowieka. Strach rodzi w pozniejszym czasie rowniez agresje i w rezultacie zniszczy cala rodzine wczesniej czy pozniej. Dodatkowo osoba ktora przezyje znecanie sie nad soba nie bedzie w stanie stworzyc normalnej rodziny. Mezczyzna ktory nie poradzi sobie z agresja bedzie katowal swoja rodzine bardziej niz robil to jego rodzic. Kobieta, ktora przezyje katowanie bedzie szukala kata jako partnera. Nie pomoze zmiana zwiazkow... zawsze bedzie to samo... ona wyuczona ofiara on wyuczony kat... (tez nadaje sie na osobny temat) Poscik juz pokazny ale jeszcze do salir kilka slow:) Fajnie jesli wiesz co to znaczy. Ja tez prawdopodobnie wiem, chociaz nie umiem opisywac uczuc. Dla mnie uczucie bezpieczenstwa, zaufania, szacunku,radosc z obecnosci konkretnej osoby, slowa : jak sie czujesz, chec spedzania wolnego czasu wspolnie itp. to odczucia zwiazane z miloscia. Czerpanie radosci z tego ze ktos jest i akceptowanie go takim jak jest. Nie zalezy mi na tym zeby zarabial miliony mial piekny dom i robil mi prezenciki co rano. Brak potrzeby oceniania i brak potrzeby bycia dla tej osoby jak najlepszym czyli prosta droga do bycia soba. Oczywiscie staram sie opisac uczucia towarzyszace milosci... to tez tylko uczucie. Wiec wspolne zycie ze soba to odrebna sprawa. Kochajac kogos potrafie powiedziec nie i potrafie czasem robic rzeczy dobre tylko dla mnie. Dlatego rozdzielam sfere uczuc od sfery zycia. Nie czulas sie kochana bo Twoja mama zamiast kochac oceniala. Nauczyla Cie ze dobre zachowanie jest wazne, ze chce zebys w zyciu cos osiagnela, dobre stopnie, dobra szkola, dobra praca.... i tak starasz sie w koncu robic wszystko jak najlepiej ... ale nigdy nie jest perfekcyjnie nigdy dosc dobrze... pochwaly przestaja miec znaczenie ...bo jestes pewna ze mowia to co mowia tylko po to zeby Cie podbudowac... bo przeciez niemozliwe jest zeby nie potrafili zobaczyc tych wszystkich bledow i niedociagniec... Nie potrzeba robic zeby czuc sie kochanym i byc kochanym, wystarczy byc:) Uslyszalas kiedys slowa:coreczko jak ja sie ciesze ze jestes? Jak sie czujesz? O juz wstals, milo Cie widziec. jejku jak sie stesknilam za toba, kocham Cie. i wiele innych . To tylko slowa a sprawiaja ze czujemy sie lepiej.... one nie oceniaja ... te slowa wyrazaja radosc z tego ze jestes... a mimo to slowa posprzataj prosze swoj pokoj, prosze wyrzuc smieci... zostaja;) Jestes na dobrej drodze bo wiesz ze cos jest nie tak... tylko skad wziasc wzorce zeby bylo tak jak trzeba? Nie z domu! i otym juz tez wiesz:) Od osob ktore to potrafia. Tylko ciezko takie znalezc.. a przyokazji uzyskac od nich pomoc.. czasami niewykonalne... Widzac ze ktos Cie wykorzystuje i opierac sie temu.. czesto znaczy ze w oczach drugiej osoby jestes niedobra... w sumie to jej problem nie Twoj. zastanawianie sie ciagle nad tym czy dobrze robie czy nie z perspektywy drugiego czlowieka to strata czasu... a i tak nigdy nie bedzie zadowalajacych efektow. Tlko siebie potrafisz zadowolic... ale jak to zrobic jesli po tylu latach staran o wzgledy drugiego czlowieka zaczelas znikac jako osoba..... Czy potrafisz jeszcze odpowiedziec na pytania typu: Kim jestes? Co lubisz? Co jest dla Ciebie wazne? Jak nie znajdziesz spowrotem siebie... to jak tu myslec o milosci? milosc to w gruncie rzeczy dac siebie... a co jesli pod sterta wszystkich umiejetnosci zniknelo "ja". Czy sprzatanie, gotowanie, pranie... itd. zastapia Ciebie? Nie nie zrobia tego.... wiec dopoki sie nie znajdziesz nie bedzie Ciebie... a jak Ciebie nie bedzie to nie bedzie kogo kochac.... Nie szukaj drugiej strony w ludziach.. nie wejdziesz w ich mozgi... nie kupisz nikomu udanego prezentu jesli nie powie Ci co chce...Nie bedziesz nigdy wiedziec czy robiac cos jest to dobre dla drugiej osoby czy nie dopoki ona sama Ci tego nie powie. Jesli nie powie to jej problem nie Twoj. Wychowalas sie w toksycznej rodzinie z tego co czytam.. wiec ta wlasnie rodzina powinna zostac odstawiona w kat.... przynajmniej na jakis czas bo od nich nie nauczysz sie innego zycia a ponadto ich nieodpowiednie zachowania beda blokowac Twoje prace nad soba. wszystkie decyzje maja swoje konsekwencje. Oni decydowali i doprowadzili do sytuacji dzisiejszej i rowniez oni za bledy zaplaca... tak jak Ty... smutne ale prawdziwe. Nie jestes juz nastolatka:) heh ja tez nie :) a mimo to wychodze czasem na dyskoteke i nie tylko ale zawsze informuje bliskich o tym gdzie jestem i kiedy wroce.... z jednej prostej przyczyny czuje sie bardzo dobrze wiedzac ze bliskie memu sercu osoby sie nie martwia o mnie:) Ale sie napisalem .... pozdrawiam was serdecznie dziekuje ze uczestniczycie w rozmowie na badz co badz ciezkie tematy i dziekuje wszystkim czytajcym za wytrwalosc... ja bym pewnie tak dlugich postow nie czytal;p
  3. calego posta mi skasowalo... pewnie zbyt dlugo go pisalem... przyjdzie pisac jeszcze raz... nie wiem tylko czy teraz
  4. Czesc mark123 :) milo poznawac odmienna opinie:) Przyznam ze znawca uczuc nie jestem i nie wiem czy milosc to uczucie podstawowe czy zlozone. Poza tym strasznie ciezko mi opisywac jakiekolwiek uczucie. Wiele osob uwaza ze na milosc trzeba sobie zasluzyc i inne tego typu bzdury.... Milosc to radosc ze ktos jest i poprostu jest. To uczucie ktore daje nam poczucie bezpieczenstwa, wygody, komfort psychiczny. Kazdy za nia goni( no moze nie kazdy a wielu) , wielu ludzi pragnie byc kochanym. Wiekszosc ma swoj obraz milosci(lepszy lub gorszy) i chcialoby byc wlasnie tak kochanym jak sobie to wyobrazaja. Prawda jest taka ze czesto krzywdza innych zarzucajac innym brak milosci. Jesli ktos nie kocha Cie tak jakbys sobie tego zyczyl/a nie znaczy to ze nie kocha Cie najmocniej jak potrafi. Oczywiscie powyzej nie opisalem uczucia milosci bo nie potrafie, opisalem tylko game towarzyszacych jej odczuc. Pominalem pociuag seksualny bo on nie jest bezposrednia czescia naszego uczucia tylko w dobrym zwiazku potrafi je ladnie uzupelnic o inne wrazenia. Dziecko zanim sie urodzi jest w brzuchu mamy. Juz stamtad w jakis sposob odbiera swiat. Czuje i w pozniejszym czasie slyszy co sie wokol niego dzieje. zaczyna rozpoznawac po biciu serca mamy kiedy sie nalezy bac, kiedy byc spokojnym, kiedy zlym itd. Serce mamy towarzyszy mu od samego poczatku. Dlatego male dzieci ktore sa niespokojne warto klasc sobie tak zeby slyszaly bicie waszego serca, to je uspokaja:) Z poczatku tez, tzn. zaraz po urodzeniu jest duza grupa ludzi ktorzy sie ciesza z tego ze dziecko sie pojawilo... i przez pierwsze miesiace zycia dziecka, opiekuja sie nim, karmiac zmieniajac pieluchy, rozmawiajac z nim i usmiechajac sie. Niestety znika to dosc szybko i zastepowane zaczyna byc ocenianiem i nadopiekunczoscia. W tym momencie zaczyna sie wyniszczanie emocjonalne dziecka i zabieranie mu mozliwosci odkrywania siebie. wiec zanim zacznie sie to wyniszczanie, dziecko dostaje ta czysta pierwotna milosc i uczyloby sie ja odwzajemniac jakby nie to ze trwa to zbyt krotko. Czy naprawde tak wazne jest dla wielu rodzicow to zeby dziecko mialo same piatki? zeby mialo najlepsza prace? zeby bylo "lepsze" od innych? Nie cieszy was to ze poprostu jest? heh rozpedzam sie nie w ta strone i troche zboczylem od naszej dyskusji:) Pisalem powyzsze zeby Cie przekonac ze jako male dziecko nie wie sie co to milosc( czesto rowniez jako dorosly) ale sie kocha... jest usmiech za usmiech itp. jest wiele rzeczy ktore o tym swiadcza. Ja tez nie pamietam duzo z dziecinstwa ale wiem ze chcialem byc zauwazony, chcialem zeby ojciec mnie kochal .. zebym ja mogl go tez kochac(wtedy bylem juz nieco starszy niz 6 lat) Szybko mi jednak taka potrzeba przeszla. Dlatego tez mysle ze kochales.. bo kazde dziecko zanim sie nie uksztaltuje jest podobne. Niektorzy naukowcy twierdza coprawda ze duza role odgrywaja tu geny... ale ja nie jestem zbyt skory do tego zeby popierac ta teze. W pelni sie z Toba zgadzam ze dzieci w wieku 6-7 lat robia rozne rzeczy a w tym dokuczaja, przeszkadzaja, niszcza.... robia to jak trafnie stwierdziles zeby zostac zauwazone. Robia to bo sa zaniedbywane przez rodzicow. Czesto nie maja obowiazkow, bo "dobra" mamusia za nie sprzata... "dobry" tatus szuka tez wymowek zeby dziecko nie uczestniczylo w pracach technicznych w domu... I dziecko zostaje samo .. czuje sie niepotrzebne... a z czasem nie umie sobie znalezc miejsca i czuje sie jak bezwartosciowa kula u nogi... Te proby bycia zauwazonym przez 6-7 latkow to ostatni dzwonek dla rodzicow zeby sie zmienic i wiecej uwagi poswiecic dziecku. Zeby sie go pytac jak sie czujesz? jak minal dzien? zeby poswiecic mu swoj czas i sie z nim pobawic, pokazac mu ze ono jest wazne a nie to co robi. Mlodsze dzieci chca uczestniczyc w zyciu rodziny chca odkurzac, sprzatac, zmywac... ale odganiane slowami: jestes jeszcze za maly... nie dasz rady.... odejdz teraz bo przeszkadzasz a ja chce to szybko zrobic.... rezygnuja.... Co do uzerania sie z dziecmi.... tu tez niestety masz racje...wychowywanie dziecka to ciezki okres w zyciu rodzica.. nie raz jest sie na skraju wytrzymalosci i ma sie tak dosc ze chcialoby sie zamknac drzwi za soba i odejsc gdzie pieprz rosnie. To straszny okres... szarga nerwy, doprowadza do skraju wytrzymalosci i wystaiwana probe ogniowa kazdy zwiazek. A jedyne co masz w zamian to szybko znikajace chwile... sa tak piekne ze trudno je opisac. ta wdziecznosc, czasami usmiech czasami jeszcze co innego....Dla tych pojedynczych chwil wychowywanie dziecka jest tego warte.... przez te chwile zapominasz o zmeczeniu, stresie i w ogole calym swiecie... te i podobne chwile nadaja zyciu sens. Wtedy wiesz ze Twoj wklad i zaangazowanie nie ida na marne. W opisywaniu uczuc zawsze bylem slaby.. ale uczuc sie nie powinno opisywac tylko wyrazac... Jak dla mnie to po osiagnieciu 6 roku zycia nie jest juz dzieckiem taka osobka :) jesli dobrze uksztaltowalismy je do tego czasu wchlania oczywiscie zachowania innych dzieci, ale ma swoja silnie rozwinieta wole i potrafi juz samo zdecydowac co wchlania. Jest juz mlodym czlowiekiem ktory mysli i dokonuje swoich wyborow. Jesli ma natomiast braki wychowawcze jest duzo bardziej podatny na swoje otoczenie i zrobi prawie kazda glupote zeby to otoczenie go zaakceptowalo.... zwlaszcza jesli nikt w rodzinie tego nie robi.... kazdy czlowiek procz tego ze jest dazy w jakis sposob do zostania zaakceptowanym . Pozdrawiam:)
  5. _Req_

    Samotność

    Lucid Dream dziekuje ze odpisales:) Wierze ze na takich ludzi trafiales, byc moze ciagle trafiasz i sprawia Ci to problem. Na swiecie jest cala masa ludzi ktorzy w jakis sposob zostali skrzywdzeni w dziecinstwie, mlodosci isa jacy sa. Tego nie zmienimy, bo jest to trudne. Niektorzy sa zli, inni boja sie pokazac ze sa dobrzy. Jeszcze inni sami borykaja sie z podobnym problemem i boja sie konfrontacji zeby sie nie wydalo. Nie chce tu nikogo bronic zwlaszcza ze jest takie powiedzenie dobroc mozna udawac, zla nie .. jesli robisz komus krzywde stajesz sie zly. Dobra przejde do rzeczy. Czesto jest tak ze nie ludzie nas zawodza tylko my sami. Nie raz w przeszlosci zlapalem sie na tym ze wyrobilem sobie o kims opinie a raczej stworzylem jego obraz w swojej glowie. Oczywiscie ten czlowiek byl calkiem inny a ja nie umialem badz nie chcialem tego zauwazyc. Po jakims czasie jednak zauwaza sie to... i przychodzi rozczarowanie. Przez dlugi czas mialem zal do takich wlasnie osob, bylo tak dopoki nie zrozumialem ze na siebie powinienem byc zly... bo to nie ta osoba zawiodla tylko moje wyobrazenie o niej. Z tym ponizaniem i brakiem szacunku jest czesto tak, ze ludzie w relacjach miedzy soba sie testuja. Proboja na ile moga sobie pozwolic w stosunku do drugiego czlowieka. W relacjach tez prktycznie wina nie lezy tylko po jednej stronie. Ludzie probowali i nie dostali sygnalu ze sobie tego nie zyczysz. Odpowiednie zachowanie z Twojej strony spowoduje ze ludzie przestana Ci dokuczac. Zdaje sobie sprawe ze latwiej powiedziec niz zrobic ... zwlaszcza jesli sie nie wie jak. Pomocne moga byc w Twoim przypadku dwie rzeczy. Trening komunikacyjny z jednoczesna terapia na podniesienie wlasnej wartosci. Wazne zeby nie mylic z podnoszeniem wiary w siebie. Nie znam jakichkolwiek cwiczen ktore mozna byloby przeprowadzic pisemnie niestety. Cwiczenia komunikacyjne polegaja nie tylko na odpowiednim dobieraniu slow ale dodatkowo na dobieraniu tonacji glosu. maja na celu odejscie od glosu unizonego oraz agresywnego a zastapieniem go glosem zdecydowanym i pewnym siebie co oniesmiela czasami rozmowce a jednoczesnie naklania go do zastanowienia sie co w wiekszosci przypadkow lagodzi napiete sytuacje. Odbudowanie zniszczonego czesto przez rodzicow poczucia wlasnej wartosci jest juz troche trudniejsze. Warto znalezc terapeute ktory specjalizuje sie w tej dziedzinie ... niestety jest ich bardzo malo.... Problem jest o tyle trudny ze bazuje na "byciu" i uczuciach... wiec nie jest prosto obcej osobie zmienic w czlowieku jego nastawienie od strony emocjonalnej. Jesli sie zmienisz, zobaczysz zmiane u osob ktore Cie otaczaja, nie jest to proste ale warte wysilku:) Pozatym z kazdym kolejnym krokiem przychodzi latwiej. Lucid jak sie dzisiaj czujesz? Zycze milej soboty:)
  6. Czytajac co napisales mark123 mam wrazenie ze nie piszemy o tym samym ... czyli dzieciach.... Nie ma na calym swiecie dziecka ktore nie kochaloby rodzica za to ze jest......i nigdy nie bylo no i oczywiscie nie bedzie takiego dziecka. Zanim rozwine uscisle ze dzieckiem nazywam osobe w przedziale wiekowym od 0 do 6 roku zycia. Dziecko kocha rodzicow za to ze sa. Na poczatku.... pozniej w zaleznosci od ilosci i "jakosci" popelnianych przez nich bledow sie to zmienia. To ze kiedys sie ich kochalo czesto przeradza sie w nienawisc. Poniewaz do osob do ktorych nie czulismy nic nie czujemy dalej nic.... Wiec jesli dziecko zaczyna sie bac rodzica lub go nienawidzic zanczy to ze popelnil fatalne bledy wychowawcze.( mowimy caly czas o dzieciach czyli 0-6) Zanim nauczymy sie klamac zeby sie komus przypodobac lub zeby uniknac kary nasze uczucia sa szczere i jesli rodzic ich nie zniszczy(czesto nieswiadomie) beda autentyczne i mocne. Nawet Ty kochales rodzicow.... moze byla to tylko chwila moze rok a moze miesiac Twojego zycia ale robiles to. Dzieci, przynajmniej te o ktorych ja pisze(0-6) nie sa dojrzale emocjonalnie. O dojrzalosci emocjonalnej mowimy jesli mamy do czynienia z czlowiekiem doroslym ... a i to nie zawsze.... poniewaz zle ksztaltowanie poczucia wlasnej wartosci w dziecku czesto powoduje niedojrzalosc emocjonalna i wiele chorob na tle psychosomatycznym. Wiec niemozliwe jest aby dziecko mialo szanse byc dojrzale emocjonalnie, poniewaz w pierwszych latach zycia dopiero rozwijaja siejego zmysly, postrzeganie swiata i emocje. Wiec kazde dziecko chcac byc zauwazonym chetnie uczestniczy w zyciu rodziny i pomaga. Dopiero kiedy je zniechecimy przestaje to robic. Jest wiele zachowan zniechecajacych dziecko. Krytyka, nerwy, niecierpliwosc itp. Pragnienie schowania sie przez dziecko i to obojetnie czy za mama czy za ojcem to wynik po pierwsze rozwoju dziecka. Normalnie rozwijajace sie dziecko ma poprostu fazy "odwagi" i fazy "niesmialosci" w pewnym wieku mu to mija(chyba ze popelnia sie bledy) Czasami jednak to nie niesmialosc tylko strach. Wtedy juz jest zle. Dlatego ze strach nie rodzi sie sam z siebie. Jezeli dziecko boi sie jednego z rodzicow, dorosly powinien niezwlocznie podjac terapie z psychologiem dzieciecym a i dziecko powinno taka odbyc (tylko oczywiscie z innym psychologiem). Jezeli tylko rodzicowi zalezy na uratowaniu kontaktu ze swoim dzieckiem i zapobiegnieciu zeby w przyszlosci na tego typu forum trafilo. Nie wiem ile masz lat i czy masz rodzine ale tak negatywnie wyrazasz sie o dzieciach ze lepiej zebys ich nie mial. (chcialem pominac ten osad ale po namysle zostawie go jednak) W wieku od 0 do 6 lat dziecko jest jak gabka wchlania wszystkie zachowania z otoczenia, nie interesuje sie zbytnio tym co sie do niego mowi. Oczywiscie jest to bardzo dobre poniewaz dorosli klamia, myslac ze dziecko tego nie zauwazy. Biorac jednak pod uwage ze ono nie sluchatylko patrzy, nie daje sie latwo zwiesc. Przyklad Dorosly ktory nie zaznal milosci nie zna jej ,chociaz moze pieknie o niej mowic zwodzac w ten sposob otoczenie. To tyle z mojej strony odnosnie Twojego posta pozdrawiam
  7. Z czym sie ludziom mylosc myli to nie mnie oceniac...zreszta to trudny i gleboki temat a choc plywam calkiem dobrze mozna by mimo wszystko w nim utonac...nie z tego powodu pisze tu posta:) Zainteresowalo mnie kilka wypowiedzi poprostu. 1. Dziecko oczekuje byc zauwazone i akceptowane. Rodzic oprocz tego powinien oczywiscie uczyc je obowiazkowosci i szacunku. Szacunku uczy sie szanujac. Obowiazkowosci poprzez wykonywanie (na poczatku wspolne) roznych czynnosci. Wiec jak widac ani jedna z waszych wypowiedzi nie jest trafna... Rozwine bardziej . Szanowac nalezy wszystkich ludzi... wiec i dzieci..... Dzieci nie daja z siebie po tym jak okazujemy im szacunek, dzieci kochaja nas(rodzicow) bezgranicznie i chetnie pomagaja. Zeby taki stan rzeczy sie utrzymal wystarczy byc swiadomym rodzicem i umiejetnie nimi kierowac. Oczywiscie do pewnego wieku podejmuje sie za nie decyzje, ale nie narzuca sie ich sila. Dzieci nie powinny ich podejmowac z prostej przyczyny- im szybciej beda zmuszone do tego tym szybciej przestana byc dziecmi... Lenistwo dzieci i chowanie sie za mamusia spowodowane jest zawsze przez bledy wychowawcze, przez zbyt czeste krytykowanie go i ocenianie.... wyreczanie go we wszystkim i przemoc fizyczna wobec niego.... 2. salir nie znam Twojej matki i nie wiem z czym jej sie milosc pomylila... jednak po tresci Twojej wypowiedzi wnioskuje ze zamiast okazywac Ci milosc oceniano Cie zbyt czesto... Nie dostalas i nie poznalas milosci wiec nie wiesz jakie to uczucie i z czym zwiazane dlatego piszesz wlasnie w ten sposob. Wyjasnic bedzie trudno w kilku zdaniach ale postaram sie. Poprzez ciagle ocenianie wbito Ci do glowy ze zeby byc kochana trzeba sobie na to zasluzyc, ze trzeba cos osiagac, byc dobra dla innych, mowic to co chcieliby uslyszec itp. Jesli tego nie realizujesz nie jestes wystarczajaco "dobra" i nie zaslugujesz na wiele.Oddalas siebie za to co potrafisz zrobic dla innych. Cos caly czas Ci umyka bo starsz sie innych zadowolic, a w gruncie rzeczy chcialabys zostac wreszcie zauwazona przez nich. Najsmutniejsze jest to ze tak naprawde nie jestes w stanie kogokolwiek zadowolic.... bo tak naprawde nie masz pojecia czego potrzebuje i chce drugi czlowiek. Po tym wszystkim co sie w Twoim zyciu zdarzylo przypuszczam ze sama nie masz zbyt wielkich potrzeb i nie wiesz czego bys chciala dla siebie . Bycie dobrym dla siebie nie oznacza bycia niedobrym dla innych. bycie dobrym dla siebie to poprawa nastroju, ktory udziela sie innym. Poza tym zamiast tracic czas na proby zadowolenia innych( czesto bezowocne) lepiej zadowolic siebie... zwlaszcza ze kazdy czlowiek umie odpowiedziec sobie na pytanie jak wlasnie w tej chwili poprawic sobie humor:) Oczywiscie dochodza do tego odpowiednie zachowania dodatkowe, ktore zabezpieczaja bliskich przed negatywnymi uczuciami. Przyklad ide na dyskoteke, mowie sam od siebie o ktorej wroce i pilnuje tego. Jesli sie przedluzy dzwonie lub pisze ze to jeszcze potrwa i wroce z dwugodzinnym poslizgiem. Jest wiele innych sytuacji ktore w podobny sposob mozna rozwiazac tylko akurat nie przychodza mi do glowy... moze sa zbyt oczywiste dla mnie. pozdrawiam:)
  8. _Req_

    Samotność

    No tak, jesli komus pomagasz, to tylko jak go lubisz i chcesz mu pomoc, bo wiesz ze wtedy bedzie Ci wdzieczny. Wszystkie relacje mozna sprowadzic do "cos za cos" Tak samo zwiazki dzialaja, jesli lubie spedzac czas ze swoim chlopakiem, rozwija sie uczucie, zalezy mi zeby jak najbardziej mu pomoc, ale to tak na prawde dlatego, ze on cos daje wzamian, siebie, czas, a dla mnie to przyjemne, i w druga strone pewnie jest odwrotnie, ale zasada ciagle ta sama Lucid Dream wg. Ciebie dobry czlowiek to osoba zajmujaca sie innymi ludzmi i pomagajaca im? Bardzo uboga interpretacja dobra. Moja jest troche inna. Dobry czlowiek zyje w zgodzie ze soba i z natura, jest zyczliwy dla innych i nie bawi sie ludzkimi uczuciami. Nie krzywdzi innych(celowo) i malo ocenia. Nie jest kompletna ale mniej wiecej opisana. dances nie sprowadzalbym relacji ludzkich do "cos za cos", chociaz w uproszczeniu moze i takie postawienie sprawy pasuje... Oboje piszecie o pomaganiu a ja jestem ciekawy co dokladnie rozumiecie pod tym pojeciem. Niepokojacy kontekst widze w sformuowaniu:Prawda jest taka, że nikt nie lubi pomagać innym, a jak mówią, że chcą pomóc to tylko udają oraz : zalezy mi zeby jak najbardziej mu pomoc, ale to tak na prawde dlatego, ze on cos daje wzamian, siebie, czas, a dla mnie to przyjemne Zebym zrozumial moze rozwiniecie jak to w tych konkretnych przypadkach wyglada i do czego sie odnosi. Chcialbym wyobrazic sobie jak to wyglada. Nie jestem osoba ktora pomaga wielu ludziom, nie zawsze tez czuje do nich sympatie, niekiedy tez brak mi ochoty a jednak pomagam. Zanim rozwine temat pomocy chcialbym dowiedziec sie od was jak to wyglada z waszej perspektywy wiec na tym zakoncze:)
  9. Obejrzalem filmik. Nie pojawilo sie hurraa!!! Szczerze mowiac troche sie zawiodlem... nie filmikiem czy jego glowna postacia, tylko tytulem tematu... Obiecal ze zobacze czlowieka silnego wewnetrznie.... nie zobaczylem... Zobaczylem czlowieka zwyklego, majacego w zyciu cel i realizujacego go. Takich jest miliony.... Nie dal sobie wmowic ze nie nadaje sie do niczego i osiagnal swoje marzenie dotyczace pracy Jak dla mnie zbyt malo informacji o jego sile wewnetrznej. Sila wewnetrzna nie jest tym co potrafimy w zyciu osiagnac tylko kim jestesmy. Kolezanka wspomniala ze jest wewnetrznie silna i jednoczesnie niestabilna emocjonalnie. Ciekawe podejscie lecz wg. mnie jedno wyklucza drugie.
  10. Ja sprzataczke wole ogladac w ubraniu... a ona podziela moj poglad
  11. Bardzo jednostronnie potraktowaliscie temat... Na pytanie czy zwiazek z drugim czlowiekiem zabiera nam wolnosc odpowiedzialbym bez wahania ze nie. Zwiazek jako taki niczego nie zabiera. Poza tym nie ograniczalbym sformuowania "zwiazek" tylko do relacji maz- zona. Sam tworze kilkanascie zwiazkow z roznymi osobami na roznym poziomie emocjonalnym. Waznym aspektem tez jest co rozumie sie pod pojeciem wolnosc. Jak ktos slusznie zauwazyl wczesniej "robie to na co mam ochote- to moja wolnosc". Tak jest w rzeczywistosci. Kazdy czlowiek zostal jakos uksztaltowany, posiada pewne zasady moralne(lub nie), poczucie wlasnej wartosci(lub nie), ktore ksztaltuja w nim charakter. Kazdy zwiazek z kazdym czlowiekiem ( przyklad: wspolpracownik, dziecko, zona, sprzataczka) od dojrzalego czlowieka wymaga odpowiedniego zachowania. Kazdy oczywiscie w zaleznosci od bardziej lub mniej rozwinietego charakteru bedzie inne uwazac za wlasciwe. Wiec bez wzgledu na to czy jestem singlem czy w zwiazku patrtnerskim, czy jakimkolwiek innym tylko ja sam ( moja moralnosc, duma, poczucie wartosci i inne cechy ) decyduje co robic i jak zeby zyc w zgodzie z soba. Nie sadze ze w ten sposob ograniczam cokolwiek czy zabieram swoja wolnosc. Dokonuje w zyciu wolnych wyborow, czego konsekwencja jest iz moja moralnosc podpowiada mi pozniej jak dobrze zyc ze swoim wyborem. Robie to rowniez dla siebie, nie dla drugiej osoby. Sama definicja wolnosci jest u roznych osob rozbiezna. Jeden kolega zahacza widze nawet o anarchie. Dla mnie osobiscie to nie jest wolnosc. Dochodzimy nawet do sytuacji w ktorej stojac w kilka osob na moscie ktos powie skaczemy. Ja powiem :NIE. Komentarz.... oj biedaku brakuje Ci wolnosci... Opisze jeszcze zwiazek ze sprzataczka. Ona przychodzi i sprzata mieszkanie.... co za tym idzie nie chodze w tym czasie po domu nago.... Ona przychodzi i sprzata mieszkanie.... co za tym idzie traci swoj prywatny czas.... mimo wszystko nie nazwalbym tego w zaden sposob ograniczeniem wolnosci, ja nie musze sprzatac, ona zarabia pieniazki. Kazde z nas z wlasnej woli wybralo swiadomie ta nasza relacje czy tez zwiazek( zwiazek-zaleznosc miedzy dwiema lub wieksza iloscia osob). Ja chodze przy niej w spodniach bo w jej obecnosci czuje sie lepiej majac je na tylku. Ona poswieca swoj czas zeby pozniej pozwolic sobie na drobne przyjemnosci. Jesli komukolwiek z nas przestanie pasowac ta relacja zakonczymy ja. Oczywiscie relacje polaczone z uczuciami sa w pewien sposob bardziej skomplikowane. pozdrawiam
  12. dances..... przykro mi ze tak postrzegasz zycie.... Zapamietaj sobie jedno... nie liczy sie w zyciu co potrafisz i co mozesz udowodnic..... liczysz sie Ty..... Niestety wydaje mi sie ze nie rozumiesz tego tak jak autor tematu. Pozdrawiam:)
  13. Niska samoocena i brak wiary w siebie to to samo. Latwo jest to zmienic, na szczescie:) Jednak nie tu widze problem. Problemem juz troszke wiekszym jest to ze przez wiele lat Twoi rodzice niszczyli w Tobie poczucie wlasnej wartosci. Chcesz chodzic do psychologa, chodz. Warto zebys sie dowiedzial czy ten psycholog wie jaka jest roznica mieczy samoocena czy tez wiara w siebie a poczuciem wlasnej wartosci. Roznica jest w kazdym razie znaczna. Dopuki jestes przy rodzicach, ktorzy swoja droga nie sa na tyle dojrzali zeby miec dziecko i sami potrzebuja fachowej pomocy i terapii, nie wiele jest w stanie sie zmienic. Jaka jest szansa zeby sie od nich odciac? Polecalbym w tym przypadku rowniez kilkutygodniowy oboz terapeutyczny, bez jakichkolwiek kontaktow z otaczajacymi Cie w tej chwili ludzmi. Czy nie takie zycie jakie by sie chcialo jest powodem by z nim konczyc? wg. mnie -nie... jest natomiast warte tego zeby je radykalnie zmienic. Poza tym nawet normalne jak to okresliles zycie niesie ze soba mase problemow i naprawde piekne sa tylko chwile. Czasami tylko albo az dla nich warto zyc, przezyc je do konca a nie po przeczytaniu kilku stron wyrzucic:) Jestes juz na dobrej drodze, zauwazyles ze tak jak jest nie da sie zyc. Czujesz potrzebe zmian i zaczynasz dzialac w dobrym kierunku. Normalne ze pojawia sie trudnosci i leki... Strach jest normalnym uczuciem , ktory towarzyszy za kazdym razem czemus nowemu. Zeby zmienic zycie nieuniknione jest poznawanie nowych rzeczy, zachowan itp. Strach czy chwilowe trudnosci nie powinny zaklucac Twojej nowej drogi:) Jeszcze jestes mlody wiec dasz rade, moze nie wszystko uda sie zmienic ale na normalne zycie powinno wystarczyc:)
×