Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pholler

Użytkownik
  • Postów

    599
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Pholler

  1. W dniu 15.10.2018 o 15:12, obłędna napisał:

    jghj

    mam jeszcze zapytanie, czy ktoś z Was ma problemy z tarczycą? podobno mimo że leczona to może oddziaływac na psychike, sama nie wiem co o tym myśleć, ja na niedoczynność zapadłam w ciąży, jestem niby pod kontrolą endo ale podobno wszystko jest w porządku, nie sądzę więc że przynajmniej część tych zaburzeń mogłabym przypisać tarczycy, co sądzicie?

     

    Tak, tarczyca potrafi rozłożyć wszystko, a psychikę rozbraja na miękko. W dodatku kontrolowanie jej stabilnego funkcjonowania wcale nie jest łatwe, więc nawet leczona stwarza problemy.

    14 godzin temu, laveno napisał:

    Wiecie, to tak w kółko trwa :( dzis zobaczylam na stopie plamke brązowa wyglada jak maly siniak. Z tym, ze mam to juz dlugi czas wiec raczej nie siniak. Pierwsza mysl skaza krwotoczna = bialaczka/zz albo jakas plamica. No przecież zwariowac mozna :( Srednio raz na miesiąc cos znajde, tydzien/dwa z nerwów nie bede funkcjonowac, potem sie uspokoje do następnego razu i tak nonstop :( nie mam sił. Najlepiej jakbym za kazdym razem chodzila do lekarza, ale tak sie nie da. Mam isc z plamka wielkości 1 cm? 😆 Ehhhh

    @laveno osobiście to ja bym poszedł z plamką do lekarza. Skąd wiem? Bo kiedyś w pośpiechu zwolniłem się z pracy, umówiłem na cito do dermatologa i wystrzeliłem prZez 3 miasta, żeby pilnie i nagle zbadać narośl, która miałem od 5-6 lat. 🙂 Po prostu nagle stała się zagrożeniem życia. Nie przesądzam, że u Ciebie będzie taka samo, ale to co napisałaś przypomina mi mnie samego 🙂

  2. 21 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

     

    Co Wam pomogło? Terapia? Leki? Nie otumaniają Was? Ktokolwiek z Was wrócił do normy? Bo już nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Ostatnio nawet boję się chodzić do toalety czy oglądać swoje ciało, znajomi i rodzina nie mogą mnie słuchać. Co prawda akurat ta hipochondria nie trwa długo, ale inne rzeczy (np. derealizacja) mam wrażenie, że towarzyszą mi nawet od kilkunastu lat. Jeszcze parę miesięcy temu byłam tak optymistycznie nastawiona do życia, a teraz... Szkoda gadać. 

    Witaj w naszym gronie @alicja_z_krainy_czarów

    Jestem powracającym gościem tej trupy artystycznej, co świadczy o dwóch rzeczach: a) da się z tego wyjść b) nic nie jest na stałe

    Na pocieszenie powiem, że remisje czasem trwają latami. Tak też się udaje. Nigdy nie przerobiłem terapii. Przy pierwszych zejściach wychodziłem sam, powoli dochodząc do siebie. Obecnie leczę się przy pomocy zdobyczy farmacji z różnym skutkiem. Ogólnie sertralina, która biorę, jakoś na mnie działa, wyciąga z piekła. Czy leki mnie otumaniają? Ciężko powiedzieć, bo moja nerwica objawia się m.in. otumanieniem, więc biorąc leki nie rozróżniam już co jest tępotą lekopochodną, a co tępotą wrodzoną 🙂

    Dodatkowo mam lęki o zdrowie rodziny, taka hipochondria pożyczona. Ogólnie moja konstrukcja psychiczna to listewki powiązane nitkami. 

    Bądź dobrej myśli , to się może udac, ja się wyrywałem 🙂

  3. 19 godzin temu, obłędna napisał:

    przepraszam że nie opisałam co mi się dzieje, więc w skrócie..nerwica objawiać zaczęła mi się dobre kilka lat temu, jednak poprzednie epizody to był pikuś, brałam ok 6 m-cy lek antydepresyjny po czym żyłam pełnią życia jak normalny człowiek, po kilku latach znów jakieś stresy, wychowanie dziecka, budowa, brak kasy, zmiana pracy i stresujący początek w nowej, życie mnie jakoś przytłoczyło i przestałam sobie dawać radę, zaczęłam czuć ogromne zmęczenie, przychodziłam z pracy i leżałam nie mając ochoty wstać z łóżka, pojawiły się kołatania serca, jakieś drętwienia, mrowienia twarzy, skoki ciśnienia, mdło0ści, bóle brzucha..udałam się do lekarza, po badaniach krwi wyszła anemia, zaczęłam brać żelazo, pić soki po 2 m-cach anemi brak ale jakieś odchylenia w innych parametrach co oczywiście lekarz nie stwierdził że to chorobowe ale zaczął się mój maraton poszukiwania chorób, dalsze uczucie złego samopoczucia mnie nie opuszczało, odwiedziłam kardiologa, holter dobowy ok jedynie przyspieszone bicie serca ale podobno moja uroda więc metocard 25  do brania, poza tym mam stwierdzoną niedoczynoość tarczycy, zamiast gastrologa chirurg bo nie trzeba czekać (badanie usg jamy brzucha ok, gastroskopia, zapalenie błon śluzowych ale nic poza), niby człowiek zdrowy ale zaczęłam wsłuchiwać się w organizm, miałam już białaczke, raka trzustki, kości , guza mózgu, bolerioze itp.  trafiłam do szpitala bo miałam takie kołatania serca że myślałam że już się żegnam ze światem dodatkowo zaczęłąm drętwieć, zostawili mnie na różne badania, neurloogicznie, kardiologicznie ok, pacjent zdrowy, nie przekonało mnie to wcale ponieważ miałam problemy że mi słabo, nie miałam siły chodzić, szybka męczliwość więc wizyta u neurologa i psychiatry (biegiem ledwo doszłam ale już prywatnie bez kolejek ekspresowo), po badaniu TK niby ok, leki od psychiatry niewiele pomogły być może zbyt krótko brałam ale uznałam że jeśli psychicznie coś ze mną nie tak to sobie poradzę sama i męczę się do dziś, mam straszne zawroty głowy, odrealnienie, czasami jakies klatkowanie obrazu, zmęczenie, brak sił i ochoty do czegokolwiek, bóle w klatce, gula w gardle, ataki paniki, napięcie, lęk i lęk przed wyjściem  z domu boję się że się przewrócę itp. poczucie nie bycia sobą, jakby ja to nie ja ,czasem poczucie pustki przymulenie, odciecie od swiata, patrzenie jakby z za szyby , brak pewności siebie choć nie zawsze, przymuszanie prawie sie do wszystkiego, zaburzenia równowagi, już rzadziej, ciągłe zamartwianie się, bole karku, drżenie mięśni, kończyń.. no mogłabym tak ciągnąć , ogólnie jest mi źle samej ze sobą, płakać mi się chce, w dodatku zamartwiam się już i wyszukuję nowych chorób bo lekarka ostatnio zwórciła uwagę że mam powiększone węzły za uszami, zamiast zbadać już dopisuję sobie historię, zdaję sobie sprawę że to co się ze mną dzieje nie jest normalne, tak się nie da żyć   byłam już u psychologa 1 raz, taka ogólna wizyta, dziś mam 2 wizytę więc mam nadzieję ze zacznie ze mną jakoś pracować, bo od momentu otworzenia oczu od razu mam jakieś wewnętrzne skanowanie mojego samopoczucia, stawiam krok i oho zaczyna się, nie mam sił, kreci się w głowie itp. więc od rana nakręcam się na to że czuję się źle, w dodatku 100 razy dziennie macam węzły czy cos się przypadkiem nie zmieniło.. Tyle o mnie w wielkim skrócie, zdam relację jakie kroki podejmie psycholog, ale to już jutro

    @obłędna miło nam, że podzieliła się swoimi przejściami. Z opisu wynika, że jesteś w dobrym miejscu, wśród swoich 🙂 widze, że przeszłaś sporo, jesteś weteranem walki na froncie z własnym umysłem, współczuję. Tu się wspieramy, na tyle oczywiście na ile nasze rozregulowane psychiki pozwalają. Doszliśmy się tez lękami i dolegliwościami, porównujemy między sobą. Taka grupa wsparcia i wyrzucania z siebie psychicznych toksyn. Najogolniej: witamy w naszej bajce.😁

     

     

  4. Godzinę temu, Tukaszwili napisał:

    Badania nigdy nie zaszkodzą @Pholler. Oczywiście pewnie wyjdzie klasyka, czyli nerwica, lecz jeśli masz się poczuć bezpieczniej to lepiej pobrać krwi, skoczyć do lekarza, pogaworzyć z nim. Teraz też jestem w takim stanie pomiędzy. Znowu mam jakieś rozstroje żołądka, codziennie jeden stolec, ale raczej luźny. O jelita się nie martwię, bo kolonoskopię miałem 2 lata temu, zatem żaden rak się tam wyhodować nie byłby w stanie, gastroskopię miałem w tym roku, na której wyszedł jeno helicobacter. Parę dni temu dałem kał do badania na helicobacter - wynik ujemny, czyli eradykacja chyba udana, ale oczywiście nie wierzę do końca. Cały czas gdzieś myśli wirują wokół trzustki, bo czasem coś zakuje pod lewym żebrem. Z drugiej strony nawracające bóle w tym miejscu mam od 16 roku życia, czyli prawie połowa mego żywota na tym łez padole. Poza tym samopoczucie raczej dobre, żadnego osłabienia, apetyt dopisuje, chęci są. Ehhh, już sam kierwa nie wiem.

    Jesteś chyba @Tukaszwili jednak jeden lub dwa poziomy wyżej, myślisz racjonalnie, nawet nowe lęki racjonalizujesz. Ja jestem niestety w tej nerwicowej mgle, iść do lekarza się i boję, i się nie chce, i nie widzę sensu. Błędne koło zeswirowanego. Moje decyzje są irracjonalne, zachowania widocznie nienaturalne. Dlatego wolę tu wypytać i przekonać się, czy ktoś miał tak samo, w taki ludowy sposób oddzielania tego co jest normą od tego co jest patologia. To nawet pomaga. 

  5. No i co? Miesiac serty. Wstaję rano i odruch wymiotny. Przyzwyczaiłem się. Potem półprzytomne ubieram się do pracy, jadę, siadam za biurkiem. Nie mija 60min i zaczyna się trzęsawka, wszystko we mnie chodzi, w głowie przewalają się myśli, ale ledwo mogę się na czymś skupić, siedzę żeby się wyciszyć w tym rozdygotaniu. Ręce jakieś bez koordynacji , głowa i wzrok jakieś bez koordynacji, wstaję jak na lekkim rauszu i senność. W ciągu około godziny ta wewnętrzna szarpanina wydusza ze mnie 50% sił, mam ochotę tylko na sen. Zapaści intelektualne, spowolnienie, na niczym nie mogę się zająć, bo bodźce mnie rozregulowują, nie wiem czy w tym stanie mógłbym pokolorować krasnala w kolorowance dla 3-latków. Cały czas nerwowy kaszel. Cykl tak dokładny, że aż podejrzany. Jeszcze raz badac tarczyce? Cukier? A może inne hormony? Jak myślicie, czy to jednak nadal nerwica?

  6. 6 godzin temu, Madzialenka napisał:

    Witam!Na nerwicę choruję od 20 lat ale teraz pojawił mi się nowy objawy i nie mam pojęcia czy to nerwy czy coś innego. Od dwóch dni mam mrowienie w gardle,okropne uczucie. Najgorzej jak cokolwiek wypije wtedy jest to tak silne. Czy ktoś z Was wie co to może być?Bo odchodzi już od zmysłów.

    Droga @Madzialenka czy miałaś podobne nietypowe parestezje? Ja miałem mrowienie dłoni i stóp, skóry głowy. Dwa lata temu miałem parzenie piszczeli - najdziwniejsza akcja. Niestety czegoś na wzór mrowienia w gardle nie miałem.

     

  7. 9 godzin temu, patisson134 napisał:

    A jeszcze mam pytanie do tych co brali bądź biorą sertraline, myślicie że mogę mieć jeszcze skutki uboczne takie właśnie jak na przykład odruchy wymiotne? czy już raczej żadnych nie powinnam mieć po 10 dniach brania?

     

    @patisson134 wiele przeczytałem na tym forum o sertralinie i sam wiele brałem. Najważniejsze reguły jakie obowiązują: Każda zmiana dawki może spowodować pojawienie się uboków , a uboki mogą się pojawić u niektórych bardzo późno i każdy inaczej reaguje na sertę. Więc... Nie ma reguł. Ja wchodzę po raz kolejny na sertę i mam inne skutki uboczne niż wcześniej, a poprzednich nie mam. Magia.

     

    20 godzin temu, Tukaszwili napisał:

    Niestety zagrożenie hipochondryczne czai się wszędzie. Czytam teraz książkę Daniela Odiji "Przezroczyste głowy", właściwie jest to zbiór opowiadań. W jednym z nich narratorem był chłopiec chory na nieokreślonego raka, w następnym ćpun martwiący się o swoją trzustkę. Czytałem przed pójściem spać, więc oczywiście sen już był posrany, mianowicie: mój dobry kumpel oznajmił mi, ze ma raka trzustki i nie ma dla niego ratunku. Obudziłem się spocony, bo tak naprawdę w całym tym śnie non stop chodziło za mną przeczucie, że nie on jest chory, lecz ja, porąbane, nawet nie umiem tego wytłumaczyć.

    My naprawdę jesteśmy szaleni 🙂 Kiedyś kot mojego kolegi wszedł mi na kolana , a kumpel mówi, że on tak nigdy nie robi. Pomyślałem: on coś przeczuwa... 😁😅😣

  8. Dobry wieczór zdołowani. Wywołany do raportu przez @Teksasa melduję że jest lekka poprawa, trochę stabilniej się robi, serta dziala, na razie głównie powodując dysfunkcje seksualne 🙂 ale nic tam funkcje seksualne, gdy o sens życia trzeba walczyć. Chyba, że seks jest sensem życia 🙂

    wczoraj widziałem film, w którym w jednej ze scen lekarz bada węzły chłonne. Mimo, iż nie mam (nie miałem) jazdy z węzłami zrobiło mi się ciepło, pot na czole, niepokój, ten mój ulubiony "tryb awaryjny" - przetrwaj przy minimum aktywności, wyłącz bodźce i czekaj na automatyczny reset. Jak bym był jakimś automatem z algorytmem napisanym przez debila. Czyżbym więc nabył nowej podkategorii hipochondrycznej? Kiedyś już biegałem z węzłem, a jeden kloc to mi nawet postawil diagnozę "nawet nie chce Panu mówić, co to w pana przypadku może oznaczać" . Poszło, przeszło. To będzie super efekt jak wytlumie lęki o jednej choroby, a nabędę nowych. Psychika, która rozłazi się po jednej scenie w filmie, to dopiero dar.

     

  9. 4 godziny temu, Teksas napisał:

    . W każdym razie gościu uważam, że co by Ci nie było, jest związane z tą Sertą a nie z jakąś chorobą, bo to nie przypadek że te jazdy zaczęły Ci się właśnie teraz, kiedy zacząłeś zażywać leki.

    Dzięki za utwierdzenie w przekonaniu , że to zjawiska posertowe 🙂 i tez wiem, że niektórzy nie odczuwają poprawy przy wchodzeniu kolejny raz na lek, który wcześniej pomagał. Mam nadzieję, że u mnie się jeszcze nie wypalił. Czuję małą poprawę, ale straszne wyboje cały czas jednak są, wcześniej nie pamiętam aż takich wahań czy w lękach czy w somatach. Nic nie zrobię , pcham dalej, aż do uwolnienia 🙂

  10. No i to jest jakaś farsa. Odruch wymiotny jest już na tyle silny, że sobie coś nawet rano zwymiotowalem. Mdłości nadal są, choć już dawno powinno ich nie być. Od przebudzenia dochodzę do siebie jakieś 3-4 godziny, a senność i tak jest przez cały dzień. Bóle brzucha, drżenia rąk, jakieś lekkie zaburzenia widzenia, nie mogę się skupić na jednej rzeczy naraz, łapię jakieś zawiasy. Z rzeczy dawniej mi znanych wróciły te nagłe hausty powietrza - leżę, oddycham normalnie, i nagle jeden silny, bezwarunkowy , głęboki oddech. Mięśnie mnie nie bolą, ale są takie jakby przemęczone. 

    Co to ma być? Serta? Nerwica? Cukrzyca? Tarczyca? 

    I znów ten cholerny lęk wolnoplynacy.

  11. 3 godziny temu, KotJaroslawa napisał:

    miałem czasami identycznie przed braniem leków, nie mogłem słowa wypowiedzieć cała twarz, język mi dosłownie sztywniały 😛 , nerwica podszywa się pod każdą chorobę tego świata ale dla pewności mógłby podskoczyć do neurologa oczywiście bez nakręcania się :D 

    Nie no neurologa ma już ustawionego, ale to nasz ziom nerwicowiec i tak sprawdzam czy to moze być jego psychika i czy ktos mial problem z mówieniem. Wydaje mi się,, że właśnie @nefretis pisała coś o języku, Ale jej tu nie ma teraz 😥

  12. Dobra Panowie i Panie. Mam problem, a właściwie problem w rodzinie. Kolo ma klasyczne bóle napięciowe, sprawy jelitowe i żołądkowe , napady paniki. Ale ma też coś, co nazywa sztywnością twarzy, pytałem czy to może kask neurasyeniczny, ale mowi, że to nie to. Że ma jakby spięte wszystko - od twarzy, tj. policzków po usta i język. Dziwnie mu się nawet mówi. Sam miałem kiedyś ściąganie skóry głowy i parestezje połowy ciała , a nawet zaciskanie zębów. Ale czy Wy się spotkaliście z czymś takim u siebie, albo tutaj na forum? Czy to nerwicowe? Ja coś kiedyś tu czytałem o sztywnieniu języka, ale nie mogę znaleźć. Sprawa jest taka, że albo to kolejny element nerwicy, albo dalsze badania. Liczę na Waszą wiedzę, z góry dzięki. Aha kolo jest na paroksetynie jeśli to ma jakieś znaczenie.

  13. 15 godzin temu, patisson134 napisał:

     powiedziała mi żebym odstawiła hydroksyzyne żebym zobaczyła czy to po niej czy jednak po tej sertralinie. A ty bierzesz tylko asertin czy jeszcze coś?

    Ja wspomagam się lorafenem, jednym z nielicznych benzodiazepin , po których coś czuję. Bo @patisson134 schemat leczenia wygląda tak, że główna substancja, która ma cię wyleczyć jest sertralina (aposerta czy tam asertin). To są tabsy do trwałego stosowania. Hydro i benzo to leki wspomagające, które najczęściej bierze się tylko po to, żeby szybko zredukować jakieś mocne napady paniki i nieco zniwelować skutki wchodzenia na asertin. Jak będziesz już tak po 4 tygodniach stałej dawki asertinu to hydroksyzynę czy lorafeny stosuje się juz tylko doraźnie - w razie ataku, dużego pogorszenia, jakiegoś naglego, wkurzajacego somatu. Lekiem głównym jest więc sertralina i to ona ma Cię leczyć. 

  14. 10 godzin temu, Teksas napisał:

    Pholler, 17 dni to jednak wciąż o dużo za krótko. Daj sobie jeszcze trochę czasu. Odruch wymiotny miałem wybitny. Bywały dni, że wychodziłem z biura, bo mnie dźwigało aż. Trwało kilka minut, a potem kilka godzin był spokój. Gastroskopia, kolonoskopia niczego nie wykazały. po jakimś czasie zdarzało się to coraz rzadziej. Do teraz nie wiem dlaczego tak się działo.

    Dzięki @Teksas za wsparcie doświadczeniem. Dziś w dodatku napada mnie huśtawka nastrojów, płaczliwy się zrobiłem w sekundzie. I odruch wymiotny. Musiałem wyglądać jak w głupi i głupszy w scenie, gdzie Carrey odkrywa zdradę przyjaciela... Jakieś retrospekcje, jakieś sentymenty, jakies wspominania, normalnie wirówka z emocjami. Wiem, że 18 dzień serty to nadal początek, wchodzę na nią chyba 4 raz. Doznania mam jednak premierowe więc pytam o Wasze doświadczenia i dziękuję za informacje. 

    Nadal szkoda, że nie ma na forum @nefretis , ciekawym co u niej...

     

  15. Kurde. Jadę 17 dni sertę, a nadal mnie rano trzepie , drżą mi łapy  , dygoty jakieś mam. Bolą mnie mięśnie, senny jestem. I uczucie gorąca, którego nigdy nie było 😕 czy to kurde ten nerw, ten proch, czy co jeszcze innego? Kiedy zarzucam sertę wieczorem nic takiego się nie dzieje, tylko rano. Co to za zagadka? No i mam cholerny suchy kaszel z odruchem wymiotnym. Już tydzień, strasznie irytujące to jest w pracy , gdy mi się rzyga przy ludziach 🙂

    @patisson134 a Ty jak sobie radzisz z wchodzeniem na ten lek?

  16. 14 godzin temu, KotJaroslawa napisał:

    u mnie efekty uboczne nie wystąpiły :D (prócz nudności na początku brania sertraliny :Pale to może przez to że jeszcze przed braniem i tak miałem 3/4 objawów niepożądanych z ulotki xD

    @Pholler u mnie już było tak że na 150mg było super ale nagle zjazd kompletny jakbym nic nie brał wszystko wróciło od nowa :P dostałem od lekarza paro ale wytrzymałem tylko 2 tygodnie identycznie mnie zamulał jak esci który teraz z perspektywy czasu wiem że mi g dawał :P sam wróciłem do sertry i z każdą większą dawką (oczywiście mój lekarz o tym wie ile biorę) czułem się coraz lepiej, ustępowały ataki paniki i somaty :P nagle powróciła radość z życia i satysfakcja ze zrobienia każdej pierdoły :P 

    co do terapii to polecam poznawczo behawioralną gdzie się pracuje nad faktycznym problemem a nie gada jakie to się miało ch****e życie wcześniej :D 

    No i to jest ta stabilność leku, lecisz sobie 150 , taki standardzik sertralinowca , wszystko się udaje, jest coraz lepiej, aż tu nagle jeeb! rozsypka. Fajnie, że przynajmniej lek Ci wchodzi na wyższych mocach i dobrze funkcjonujesz. To daje nadzieję, że jednak serta to coś więcej niż tylko wywoływacz sraczki 🙂

  17. Godzinę temu, Tukaszwili napisał:

     

     chyba nigdy nie pokocham latania, a był to już dziesiąty lot w tym roku. 

    @Pholler - fikołki serca mam od 8 lat, różnie się objawiają. Właściwie od nich zaczęła się moja przygoda z tą nieszczęsna kochanką neurozą. Podobnież jak @Teksas przebadałem pikawę, ale zawsze wyniki miałem perfekcyjne. Czasem się zastanawiam, czy to w ogóle serce, czy może kwestia refluksu.

    Współczuję napadu paniki w samolocie. Zwalona ta nasza psycha.

    Jakie masz te podskoki serca? Takie pauzy na jedno uderzeni i BUM silniejsze kolejne? Boli czasem potem w klacie czy nie? Ile razy dziennie ci się zdarza? Też słyszałem o związku refluksu z tymi potknięciami serca, że coś cofająca się treść, a nawet odbicia powodują podrażnienie w okolicy serca, a te świruje. U mnie akurat częściej pojawiają się te podskoki po posiłkach, ale cholera wie. Sugestia czy wsiowe gusła.

    Dziś drugi dzień na 150mg serty. Jak można było się spodziewać nasilenie zmęczenia, bole mięśni, stawowe, niestabilność i niekoordynacja ruchowa, roztrzęsienie, prawie mną zaraz telepać będzie. Kulka Mać , a to tylko podniesienie dawki o 30%. Ogólnie mi niedobrze jak przy grypie. No i fajnie. Idę dalej , chyba, że mnie przeklepie na płasko. Walczę.

  18. 3 minuty temu, patisson134 napisał:

    Właśnie ja nie wiem czy to skutek uboczny asertinu czy tej hydroksyzyny, mama mi powiedziała dzisiaj żebym nie brała na razie bo powiedziałam jej o tym wrażeniu jakby miało mną trzepotać i najwyżej dzisiaj nie wezmę i zobaczę czy będe się tak samo czuła jak po tej hydro czy nie. Zresztą i tak nie mogę jej brać długo bo psychiatra powiedział mi że mam brać tylko przez tydzień bo mogą uzależnić czy coś 

    Wchodzisz na asertin od najmniejszej dawki 50, chociaż są i tacy, ktorzy wchodzą od 25. Bierz tak jak kazał lekarz i obserwuj czy są uboki. I nie oczekuj ich od razu po wzięciu, tylko po prostu obserwuj wszystko co się zmienia. Jeśli nasilenie objawow nie będzie jakieś tragiczne to powolutku bierzesz zgodnie z zaleceniami. Jeśli będzie ciężej niż się spodziewalas to zgłoś to lekarzowi, może jakieś benzo ci inne włączy.

  19. 2 godziny temu, Teksas napisał:

     

     

    Ja wtedy byłem zielony jeśli chodzi o takie leki i nie dostałem żadnego "wspomagacza" od psychiatry przy wchodzeniu na paroksetynę. Jak zaczęły się kłopoty to dopiero lekarz rodzinny się zlitował i przepisał relanium. U Ciebie oczywiście nie musi być tak ostro, ale przez pierwsze dwa tygodnie możesz mieć różne dziwne objawy. Potem jednak będzie lepiej.

    Ja dostałem jakies benzo do mojego esci na początku kolejnej nerwicowej przygody. Jak już wiele razy wspominałem - benzo działają na mnie słabo. Nie pomyślałem też, że miał mi zapewnic "miękkie" wchodzenie w esci. Tak więc wtrynialem esci bez zagrychy z benzo, w środku najgorszego doła: deprecha, anhedonia, apatia, natrętne myśli, lęki, panika, derealizacja, otępienie. I to esci jeszcze to nakręciło... Wtedy pierwszy raz w życiu miałem myśli samobójcze. Nie takie smutawe przekonanie emo, że to zrobię, bo mi źle, ale taki wewnętrzny , nieprzytomny, jak w jakims zwidzie, popęd do zakończenia tego stanu psychicznej tortury, tego lęku tak nie do zniesienia. Fcuk, to były straszne chwile. Przerażające. Potem przeszedłem na mirtazapinę i ta mnie wyjęła łagodniej z samego dna. Po prostu początek psychotropów może być różny, a najczęściej jest po prostu nieprzyjemny i trudny. Warto popchnąć go jakimś benzo jednak. Dziś tak właśnie wchodzę na sertę.

  20. 3 godziny temu, patisson134 napisał:

    Ogólnie powiem wam, że wczoraj jak wzięłam tą tabletke hydroxyzinum 
    to dopiero po godzinie juz mi się spać chciało i w ogóle miałam takie ciężkie oczy 
    i jak poszłam spać to poczułam nagle takie jakby mi po nogach jakieś mrówki chodziły(?)i potem przeszło mi jakby też na ręce i miałam wrażenie jakby zaraz miało mną telepać(?) nie wiem jak to opisać do końca ale okropne uczucie 
    do teraz tak mam. Jak myślicie czy tak właśnie reaguje mój organizm na tą hydroksyzyne? bo asertin napewno tak na mnie nie działa bo biorę go o 18 a hydroksyzyne wzięłam o 21 

    Też miałem telepawki po asertinie , rozdrażnienie ,  wrażenie rozbicia, nakręcenia. Przez pierwsze dwa tygodnie spodziewaj się różnych uboków, choć jedno mają, a inni nie. Hydroksyzyna to usypiacz, chociaż może mieć jakieś uboki i w ten kolor o którym piszesz. Z lekami nigdy nic nie wiadomo, reakcje paradoksalne są znane w farmaceutyce 🙂

    @KotJaroslawa Twój kaliber sertralizacji zachęcił mnie do wejścia na dawkę 150, czyli taką, na jaką lekarz pierwotnie kazał mi wchodzić. Mówisz, że Ci fajnie, to sobie myślę, że mi też należy się fajnie. Od dziś podbijam.

  21. 11 godzin temu, KotJaroslawa napisał:

    spoko lek wyciągnął mnie z niezłego bagna :P  co prawda osiem tabletek zastępuje mi śniadanie ale za to jest nisko kalorycznie :P w sam raz na redukcję :D 

    Lecisz 400mg? 😮

    ja na 150 miałem dość , po paru dniach wracałem do 100. Taki lekki muł mnie łapał. Na 400 to pewnie bym nawet oczami nie mrugał.

    @patisson134 hydroksyzyna to taki syrop zmulajacy, nawet dzieciom to podają jeśli się nie mylę. Na mnie nie działa, cały blister mógłbym ciamnąć na raz i nic by nie pykło. Ale na mnie nawet benzodiazepiny słabiutko działają. Na efekty asertinu poczekasz jakieś 4-8 tyg. Mi pomógł, życzę żeby Tobie też zaskoczył.

×