Skocz do zawartości
Nerwica.com

obłędna

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia obłędna

  1. bezsenna noc..co za masakra..i myśli zafiksowane w kółko na jednym, co mi dolega mam siebie dość płakać mi się chce. . czy ktoś z Was miał problemy z plucami? tzn. jakieś bóle, puki co z węzłami dałam spokój na kilka dni po tym jak 3 lekarka powiedziała ze nie widzi nic złego trzeba obserwować czy nic nie rośnie wiec chwilowo zmieniłam obiekt podejrzeń n płuca a to dlatego że nie ma ostatnio dnia żeby coś mnie tam nie bolało, raz boli z lewej raz jakby całe płuc prawe to pod lopatką to w plecach teoretycznie płuca nie bolą wiec kwestia tego co to może być innego..myślałam ze moze jest to spowodowane wymuszona pozycja w pracy bo siedze ale wczoraj to już myślałam że wyląduję na pogotowiu, niby dzień rozpoczął się całkiem nieźle robie z dzieckiem sok aż tu nagle jakiś ból w klacie i taki jakby się rozlal po całości. .serce juz bije i panika o co chodzi siadlam i CZYTAM co się dzieje wiec juz teorie ze zakrzepica bo w ciąży to możliwe, że dlawica piersiowa, rak płuc itp. a tu ciągle boli! z jakieś 10 min pobolalo ale tak mnie to rozstroilas na cały dzień ze juz co chwile sprawdzałam głębszy oddech itp. po południu taki ucisk w klatce juz do wieczora czułam no i klucha w gardle to ostatnio dość upierdliwy temat, ściska i to wcale nie w jakiś stresujących sytuacjach tylko tak o z nikąd sie pojawia! i mam dodatkowo takie wrażenie zzawalonego gardła jakby mi coś sciekalo mimo że nie mam żadnej infekcji..juz normalnie zwariować idzie z tym wszystkim..co sądzicie czy te płuca to powód do zmartwień? ja już o niczym innym nie myślę, czytam rokowania itp. w lutym miałam rtg klatki niby ok ale teraz w ciąży to już odpada, czy jakieś badania wskazane? chyba oszaleje
  2. hehe też to czytałam, u mnie to samo panika straszna! dawno już nie pisałam, czytam Was ale nie mogę się wysilić żeby pisać. U mnie news, w ciąży jestem! ale absolutnie nie portafie się cieszyć, od razu milion obaw i telepawka o to co się może przez te 9mcy wydarzyć. Na dodatek moja terapeutka na zwolnieniu przez cały listopad więc pogrążam sie w bezsensie mojego życia drugi tydzień juz jestem przeziębiona, wiadomo czosnkiem i miodem słabo sie leczyć, poza tym co chwile wyszukuje sobie cos nowego, nie odpuszczają mi zawroty głowy i brak sił fizycznych, zresztą teraz to cały czas bym spała i w ogóle nie wychodziła z łóżka, mam taki brak ochoty do wszystkiego że nawet nie gotuję, całe szczęście zamrażarka pomieściła zapas pierogów od mamusi dokuczają mi mdłości ale już nie wiem czy to ciążowe czy z czegoś innego bo też je często miałam, normalnie wrak człowieka na chwilę obecną do pracy chodzić muszę póki co, a dziś podczas szykowania rano epizod z przyspieszonym pulsem ze 150 najbiedniej, zadyszka, jakieś ściski w klacie itp.więc wniosek że już znów szwankuje serducho, ogólnie od jakiegoś czasu boli mnie coś w plecach na wysokości łopatek to nie jest ból ciągły ale kilka razy w ciągu dnia, w dodatku jak coś przełykam to czasami odczuwam ten ból, nie wiem co to ale ja już myślę o najgorszym..jak odpalam tv to od razu widze reklamy o nutridrinkach, posiłki w chorobie i już sobie wmawiam że to jakis znak! jestem na świeżo po badaniach krew, tsh, glukoza, wszystko w normie.. nie wiem już czy ja naprawdę jestem chora czy to moja głowa tak wymyśla..najgorzej że już zdecydowałam że bez leków z tego się nei wygrzebię i zapisywałam się ponownie do psychiatry a teraz to już nie mogę nic brać ;( normalnie żyć sie odechciewa wspomnę jeszcze o tych moich nieszczęsnych węzłach szyjnych, od ich odkrycia w lipcu kiedy to niby jeden był jakiś podejrzany to już 2 kolejne lekarki badając nie stwierdziły że są powiększone (mimo że się wg mojego odczucia nie zmieniły) ale ja w to nie wierze bo dlaczego tamta mówiła że powiększone.. i jak tu lekarzom ufać nie ma dnia żebym się nei macała..to juz jakas obsesja poza tym witam wszystkich "nowych wariatów" wspierajmy się, razem to wszystko łatwiej znieść
  3. jghj mam jeszcze zapytanie, czy ktoś z Was ma problemy z tarczycą? podobno mimo że leczona to może oddziaływac na psychike, sama nie wiem co o tym myśleć, ja na niedoczynność zapadłam w ciąży, jestem niby pod kontrolą endo ale podobno wszystko jest w porządku, nie sądzę więc że przynajmniej część tych zaburzeń mogłabym przypisać tarczycy, co sądzicie?
  4. wiecie co, jestem po 2 wizycie u psychologa..z jednej strony cieszę się że zrobiłam krok i zdecydowałam się na terapie a z drugiej wstyd mi o tym wszystkim opowiadać ale kobitka jest naprawdę w porządku, wzbudza zaufanie, wyciąga różne sprawy i już się zryczałam kilkukrotnie, za wcześnie mówić o jakiś efektach ale wierzę że może coś z tego będzie zaproponowała mi zioło do łykania ashawaganda, zakupiłam i na razie testuję ale może ktoś to już brał? rzeczywiście takie cudo? podobno osoby z naszymi zaburzeniami chwalą, co prawda stałam się ostatnio jakby spokojniejsza i nie krzyczę wkoło ale nie przypisywałabym tego działaniu zielska, po tym psychologu próbuję kontrolować emocje i nie wyładowywać się na otoczeniu poza tym w dalszym ciągu macam węzły, cos mnie pobolewa w klacie, mam wrażenie kłaczków w gardle no i poszukuję przyczyny @alicja_z_krainy_czarów witaj :)
  5. przepraszam że nie opisałam co mi się dzieje, więc w skrócie..nerwica objawiać zaczęła mi się dobre kilka lat temu, jednak poprzednie epizody to był pikuś, brałam ok 6 m-cy lek antydepresyjny po czym żyłam pełnią życia jak normalny człowiek, po kilku latach znów jakieś stresy, wychowanie dziecka, budowa, brak kasy, zmiana pracy i stresujący początek w nowej, życie mnie jakoś przytłoczyło i przestałam sobie dawać radę, zaczęłam czuć ogromne zmęczenie, przychodziłam z pracy i leżałam nie mając ochoty wstać z łóżka, pojawiły się kołatania serca, jakieś drętwienia, mrowienia twarzy, skoki ciśnienia, mdło0ści, bóle brzucha..udałam się do lekarza, po badaniach krwi wyszła anemia, zaczęłam brać żelazo, pić soki po 2 m-cach anemi brak ale jakieś odchylenia w innych parametrach co oczywiście lekarz nie stwierdził że to chorobowe ale zaczął się mój maraton poszukiwania chorób, dalsze uczucie złego samopoczucia mnie nie opuszczało, odwiedziłam kardiologa, holter dobowy ok jedynie przyspieszone bicie serca ale podobno moja uroda więc metocard 25 do brania, poza tym mam stwierdzoną niedoczynoość tarczycy, zamiast gastrologa chirurg bo nie trzeba czekać (badanie usg jamy brzucha ok, gastroskopia, zapalenie błon śluzowych ale nic poza), niby człowiek zdrowy ale zaczęłam wsłuchiwać się w organizm, miałam już białaczke, raka trzustki, kości , guza mózgu, bolerioze itp. trafiłam do szpitala bo miałam takie kołatania serca że myślałam że już się żegnam ze światem dodatkowo zaczęłąm drętwieć, zostawili mnie na różne badania, neurloogicznie, kardiologicznie ok, pacjent zdrowy, nie przekonało mnie to wcale ponieważ miałam problemy że mi słabo, nie miałam siły chodzić, szybka męczliwość więc wizyta u neurologa i psychiatry (biegiem ledwo doszłam ale już prywatnie bez kolejek ekspresowo), po badaniu TK niby ok, leki od psychiatry niewiele pomogły być może zbyt krótko brałam ale uznałam że jeśli psychicznie coś ze mną nie tak to sobie poradzę sama i męczę się do dziś, mam straszne zawroty głowy, odrealnienie, czasami jakies klatkowanie obrazu, zmęczenie, brak sił i ochoty do czegokolwiek, bóle w klatce, gula w gardle, ataki paniki, napięcie, lęk i lęk przed wyjściem z domu boję się że się przewrócę itp. poczucie nie bycia sobą, jakby ja to nie ja ,czasem poczucie pustki przymulenie, odciecie od swiata, patrzenie jakby z za szyby , brak pewności siebie choć nie zawsze, przymuszanie prawie sie do wszystkiego, zaburzenia równowagi, już rzadziej, ciągłe zamartwianie się, bole karku, drżenie mięśni, kończyń.. no mogłabym tak ciągnąć , ogólnie jest mi źle samej ze sobą, płakać mi się chce, w dodatku zamartwiam się już i wyszukuję nowych chorób bo lekarka ostatnio zwórciła uwagę że mam powiększone węzły za uszami, zamiast zbadać już dopisuję sobie historię, zdaję sobie sprawę że to co się ze mną dzieje nie jest normalne, tak się nie da żyć byłam już u psychologa 1 raz, taka ogólna wizyta, dziś mam 2 wizytę więc mam nadzieję ze zacznie ze mną jakoś pracować, bo od momentu otworzenia oczu od razu mam jakieś wewnętrzne skanowanie mojego samopoczucia, stawiam krok i oho zaczyna się, nie mam sił, kreci się w głowie itp. więc od rana nakręcam się na to że czuję się źle, w dodatku 100 razy dziennie macam węzły czy cos się przypadkiem nie zmieniło.. Tyle o mnie w wielkim skrócie, zdam relację jakie kroki podejmie psycholog, ale to już jutro
  6. cześć wszystkim, długo nie wiedziałam do jakiego wątku będę pasowała z moim "szaleństwem" ale widzę że znalazłam swoje miejsce może głupio to zabrzmi ale dobrze się czyta te Wasze historie, w każdej znajduję cząstkę siebie..
  7. obłędna

    Słowem wstępu...

    cześć, też mam bajzel, podziel się receptą na uporządkowanie tego bo chyba zwariuję..
  8. dziękuję Wam za wsparcie, czytając forum pocieszam się że nie tylko ja mam takie problemy a jest nas naprawdę ogromna grupa, o problemie się głośno nie mówi, bo "ci zdrowi" nie rozumieją co się przechodzi w czasie tej choroby a psychiatra czy psycholog kojarzy się tylko i wyłącznie z wariatem.. to prawda, że moje objawy wcale nie maleją, lęki narastają, siedząc w pracy nie mogę się na niczym skopić, myślę tylko o tym jak tu dotrwać do końca, to jest jakiś koszmar! to mi najbardziej przeszkadza bo będąc w domu mogę się położyć albo próbowac czymś zająć, a w pracy ciągle się nakręcam i coś robiąc myślę jak mi źle u psychiatry już byłam leków nie chciałam myśląc że dam radę i po co się będę na darmo faszerować ale nie wiem czy to nie był błąd, dostałam skierowanie do psychologa, idę już za 2 dni więc przedyskutujemy temat leków na pewno, mam nadzieję że cokolwiek mi ta wizyta pomoże, chociaż tez nie wiem czego mam się spodziewać, nigdy nie byłam ale zalecenie psychoterapii to będzie na pewno punkt 1. Zdam w każdym bądź razie relację jak było
  9. cześć wszystkim, jestem nowa na forum, 33 lata, postanowiłam z kimś rozmawiać bo mam wrażenie że zwariuję, nerwica objawiać zaczęła mi się dobre kilka lat temu, jednak poprzednie epizody to był pikuś, brałam ok 6 m-cy lek antydepresyjny po czym żyłam pełnią życia jak normalny człowiek, po kilku latach znów jakieś stresy, wychowanie dziecka, budowa, brak kasy, zmiana pracy i stresujący początek w nowej, życie mnie jakoś przytłoczyło i przestałam sobie dawać radę, zaczęłam czuć ogromne zmęczenie, przychodziłam z pracy i leżałam nie mając ochoty wstać z łóżka, pojawiły się kołatania serca, jakieś drętwienia, mrowienia twarzy, skoki ciśnienia, mdło0ści, bóle brzucha..udałam się do lekarza, po badaniach krwi wyszła anemia, zaczęłam brać żelazo, pić soki po 2 m-cach anemi brak ale jakieś odchylenia w innych parametrach co oczywiście lekarz nie stwierdził że to chorobowe ale zaczął się mój maraton poszukiwania chorób, dalsze uczucie złego samopoczucia mnie nie opuszczało, odwiedziłam kardiologa, holter dobowy ok jedynie przyspieszone bicie serca ale podobno moja uroda więc metocard 25 do brania, poza tym mam stwierdzoną niedoczynoość tarczycy, zamiast gastrologa chirurg bo nie trzeba czekać (badanie usg jamy brzucha ok, gastroskopia, zapalenie błon śluzowych ale nic poza), niby człowiek zdrowy ale zaczęłam wsłuchiwać się w organizm, miałam już białaczke, raka trzustki, kości , guza mózgu, bolerioze itp. trafiłam do szpitala bo miałam takie kołatania serca że myślałam że już się żegnam ze światem dodatkowo zaczęłąm drętwieć, zostawili mnie na różne badania, neurloogicznie, kardiologicznie ok, pacjent zdrowy, nie przekonało mnie to wcale ponieważ miałam problemy że mi słabo, nie miałam siły chodzić, szybka męczliwość więc wizyta u neurologa i psychiatry (biegiem ledwo doszłam ale już prywatnie bez kolejek ekspresowo), po badaniu TK niby ok, leki od psychiatry niewiele pomogły być może zbyt krótko brałam ale uznałam że jeśli psychicznie coś ze mną nie tak to sobie poradzę sama i męczę się do dziś, mam straszne zawroty głowy, odrealnienie, czasami jakies klatkowanie obrazu, zmęczenie, brak sił i ochoty do czegokolwiek, bóle w klatce, ataki paniki, napięcie, lęk i lęk przed wyjściem z domu boję się że się przewrócę itp. poczucie nie bycia sobą, jakby ja to nie ja (depersonalizacja chyba)czasem poczucie pustki przymulenie, odciecie od swiata, patrzenie jakby z za szyby (derealizacja), brak pewności siebie choć nie zawsze, przymuszanie prawie sie do wszystkiego, zaburzenia równowagi, już rzadziej, ciągłe zamartwianie się, bole karku, drżenie mięśni, kończyń.. no mogłabym tak ciągnąć , ogólnie jest mi źle samej ze sobą, płakać mi się chce, w dodatku zamartwiam się już i wyszukuję nowych chorób bo lekarka ostatnio zwórciła uwagę że mam powiększone węzły za uszami, zamiast zbadać już dopisuję sobie historię, zdaję sobie sprawę że to co się ze mną dzieje nie jest normalne, w przyszłym tyg. mam wizytę u psychologa, ale błagam pomóżcie mi jakoś, tak się nie da żyć
×