Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pholler

Użytkownik
  • Postów

    599
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Pholler

  1.  

    Teksas - masz dalej duszności i bóle w klatce, czy po lekach Ci przechodzi?

     

    W zasadzie od kilku dni czułem się w miarę nieźle. Dolegliwości jakby ustąpiły i samopoczucie nawet się polepszyło. Już zacząłem się upewniać, że choruję na nerwicę i jestem na dobrej drodze żeby znów cieszyć się życiem, kiedy odebrałem wyniki tarczycy i TK. FT-3 i FT-4 w normie, ale anty TPO, które doradziła zrobić Michellea to jest jakiś obłęd. Norma jest od 0 do 9 a ja mam cholera 408!! Masakra. A tomograf wykazał "zmiany torbielowate w zatoce szczękowej". W środę laryngolog a w piątek endokrynolog. Mam dosyć. Jeszcze się okaże że nie mam żadnej nerwicy, tylko faktycznie poważną chorobę fizyczną. Sytuacji nie poprawia fakt, że musiałem zajrzeć do wujka gogle i wyczytać, że zmiany torbielowate mogą złośliwieć. Pozdrawiam wszystkich zaglądających tutaj towarzyszy niedoli. Trzymajcie się ludzie.

     

    Pomyśl inaczej - odnajdujesz przyczyny swoich dolegliwości, i to chyba takie, choć nie jestem ekspertem, które da się łatwo leczyć. Nie czytaj Google, tam nawet czkawka to zwiastun śmiertelnej choroby.

  2. Przed spacerem wszystko mnie bolało, mięśnie, stawy, jak przy grypie. Źle mi się oddychało. Wydawało mi się, że każdy wysiłek jest ponad moje siły. Na spacerze, choć nie od razu, przeszło. Po powrocie wszystko się jednak znów pojawia, jak zaprogramowane. Automatycznie, umysł racjonalny OFF, normalne emocje OFF, a włącza się tryb awaryjny, gwarantujący tylko podstawowe funkcje, a wszystkie one pod intensywna, nieustanną, gorączkową samokontrolą. Tak samo jak zasypiam, umysł się wyłącza, wyłączają się somaty. Sen jest ucieczką. Po przebudzeniu z reguły nie ma somatów przez kilka, kilkanaście minut, potem znów wracają, a czasem pojawiają się nowe. Nienawidzę porannych pobudek, poranki są jak rozpedzony umysł histeryka, wszystko się samo nakręca choć sprężyna i tak naciagnieta do granic. I te same poranne, rutynowe czynności, ktore działają napędzająco, bo są pamięcią codziennych zmagań z tym samym nerwicowym piekłem. Rano zadaje sobie pytanie "jak przetrwać?" zamiast liczyć na poprawę... I tak codziennie...

    Dlaczego nie mogę się przestawić w stan, który jest dostępny, bo go realnie doświadczyłem na dzisiejszym spacerze? Gdybym zaznał tego stanu dłużej, automatycznie poprawilby on mój stan ogólny, sprzężenie zwrotne w dobrą stronę, w normalność. A tak jest sprzężenie zwrotne w stronę choroby, oddalajace mnie od stanu normalności.

    Jak mnie to zamęcza...

  3. Stoję dzisiaj w kolejce i zamiast jak normalny człowiek po prostu stać, oglądam skórę ludzi przede mną czy są na niej jakieś popękane naczynka. Paranoja. A przede mną stoi akurat kobieta która ma naczynka popękane na plecach i ramionach. I śmieje się i cieszy życiem, nie zwraca na nie uwagi. A ja każda kropkę na ręce sprawdzam czy to aby nie naczynko przypadkiem. Rzygać się już od tego chce, od tej nerwicy, tych przymusowych czynności...

     

    Dziś byłem na spacerze, gorąco jak cholera, a ja ani duszności ani guli w gardle. Ledwo przyjechałem do domu - jest i jedno i drugie. Ki czort? Czemu nie mogę czuć się tak samo jak na spacerze? Bo pamiętam, że muszę się źle czuć? Znów czuć to napięcie i ściskanie?

  4. Dirty_Harry - a co lekarz powiedział na Twój język? Skierował na jakieś badania czy uznał, że to taka uroda języka?

     

    Żołądek i jelita to droga do leczenia wielu chorób, a ich dobry stan to dobre zdrowie i samopoczucie. Niedawno czytałem gdzieś na forum jak jakiś koleś wyleczyl nowotwór pijąc, jak sam to nazywał "zielone soki" - blendował wszystko co zielone, bo w tym miało być najwięcej tego, czego jego organizm potrzebował. Cokolwiek to było, okazało się skuteczne. Twierdził, że wyleczyl w ten sposób jelita, a to wystarczy do zdrowia całego ciała. ile w tym prawdy.... Kto wie, ale medycyna coraz częściej potwierdza te tezę.

  5. Teksas - twój poprzedni wynik TSH już był zapowiedzią niedoczynnosci tarczycy. żaden lekarz nie zwrócił na to uwagi?

     

    Tukaszwili - mam to samo, jak wszyscy pewnie. Badania uspokajają mnie na chwilę, potem potrafię nawet te, które mnie uspokoiły uznać jednak za niepokojące. Jak nie są idealnie idealne, to też źle. Noszę je nawet ze sobą do pracy, żeby mieć pod ręką. A od ostatniej morfologii minął miesiąc więc już się zastanawiam, czy nie zrobić kolejnej, bo przecież tyle czasu minęło...

  6. Tukaszwilii - widzę, że natrectwa czytania wyników też masz. Eh.hhh. Znam to dobrze, badania krwi jak robię to liczę procent normy i jak wychodzi 20% lub 80% to już niedobrze, oj źle...

    I ponawiam sprawdzanie i porównuje z poprzednimi i szukam zależności między parametrami, a jak znajdę to panika i złość na siebie, że po kiego czorta szukałem i znalazłem...

    Jakie to chore ciągle szukać choroby...

    I też głównie robię badania na których wynik nie muszę długo czekać, bo okres oczekiwania mnie niszczy psychicznie, totalny regres zaliczam w wyczolgiwaniu się z tego bagna...

  7. Ma ktos moze punktowe klujace bole glowy? Zakluje mnie moze przez 1-2 sek i przestanie i tak mam w roznych miejscach na glowie. Jest to czasem mega silny bol ze az mnie skrzywi. Dodam ze mam takie bole od dawna, chyba od czasow liceum.

    Dzis bylam sama w domu i zaklulo mnie wlasnie bardzo mocno a pozniej mialam takie dziwne uczucie w tym miejscu. Wkrecilam sobie ze moze to jakis tetniak i pekl i czuje jak mi sie krew rozlewa. Ale na szczescie racjonalna czesc mnie mowi ze raczej juz by bylo po mnie.

     

    Miałem przeróżne bóle głowy, w tym klujace, choć nie takie żeby aż mnie skrecalo. Bóle punktowe to najczęściej zwykle nerwobole. Choć zwykłe, to denerwujące :/

×