Czołem, 
  
Wróciłem, na te stare ''śmieci'', może jak troszkę popiszę to będzie mi lepiej?  
  
Dalej patrze na świat przez zatłuszczone soczewki relatywnego subiektywizmu i ''dojrzałem'' do kawy, dla mnie, brzmi to fajnie, może skoro już kofeina mi nie szkodzi, to może być oznaką, że po  tylu latach, bio-chemia mojego mózgu wraca do względnej stabilności? 
  
Męczę leki dalej(Wnlafaksyna, Mirtazapina, Metylofenidat, czasem benzo), terapii zero, nie pomaga mi to ględzenie psychologów, w ten sposób sam sobie mogę zrobić dobrze.  
  
Pozdrawiam, szczególnie starą brać forumową :> (Teta?) 
  
  
PS. Capię