-
Postów
2 384 -
Dołączył
Treść opublikowana przez ALEKS*OLO
-
Ona przybywa ze średniowiecza? Nie, powaznie... na co cierpisz? Napisz cos wiecej o tej sytuacji, dlaczego ona jest tak negatywnie nastawiona do leków psychotropowych? Woli, zebys sie meczył i nie wyzdrowiał? Wytłumacz jej , ze jest roznica miedzy takimi lekami a narkotykami.
-
No własnie z przyjemnoscia wlozylabym wytarte dzinsy, ciezkie buciory, hipisowska koszule i moja stara irchowa marynare..... o! i wtedy moge isc nawet na 2 wesela, a w eleganckiej kiecce czuje sie jak manekin
-
Jak ja kurfa nie lubie kiecek, i oficjalnych ubiorow, butow na obcasie, i tej calej weselno-oficjalnej szopki.
-
Shadowmere, no niby biore anafranil teraz , ale zapominam, biore w kratke (z własnej glupoty) Ale te huśtawki nastroju to jest moje przekleństwo.. I własnie w tym momencie mam ochote pierdo*ac wszystko i nie jechac nigdzie. Kurwa mac.
-
Shadowmere, no ja tez kilka brałam, teraz Anafranil (ktory wyciągnął mnie z depresji) i Depakine Chrono, ale wogóle nie ustabilizowała mi nastroju, więc nadal trwam w takim mętliku emocjonalnym. A paroksetyne brałam, ale miałam niezłe jazdy po niej, az wylądowalam na pogotowiu z trzesawkami i dusznosciami. Wychodze z załozenia , ze albo border to gówno na ktore nic nie działa, albo lekarka sie pomyliła i nie mam bordera i sie zle lecze magdalenabmw, no nerwica niezle daje w dupe w takich sytuacjach, ale ja juz miałąm za soba te leki społeczne, włacznie z jazda pociagiem itp, a tu ciul wrociło Nie stresuj sie, olej szkołe sie bedziesz wkurzac :) wiem blablabla gadanie łatwo powiedziec , trudniej zrobic Boze przezywam to wesele jak jeb''eta, jakby to moje własne było na mózg mi juz padło...... Jeszcze sie wkur''łam wczoraj, przyszła kiecka z allegro, oczywiscie mało podobna do zdjecia z netu i góre musiałam przerobic, bo była tak uszyta ze mogłabym se wlozyc 2 arbuzy zamiast cycków . Pierwszy i ostatni raz kupiłam szmate na allegro. Ale co ja tera zrobie , jak juz jutro wesele... do dupy.
-
fobia, miłoo, ze nie ja tylko jestem chamem masz racje jest ulga jak sie ciepnie jakas kurfa albo chooojem
-
Ja to sie powstrzymuje, ale musiałabym kufa co 2 wyrac użyć, taki sie zemnie wiochmen od pługa oderwany zrobił
-
Shadowmere, ja tez jestem zdiagnozowanym borderem. Jakie bierzesz leki jesli mozna spytac? I czy pomagaja? magdalenabmw, wovacuum, dzieki za pomysł z balerinami, faktycznie zabiore, bo w szpilkach to dlugo nie wytrzymam, a nie chce kogos zabic obcasem szczegolnie jak wypije.... Juz sie spakowalam, ale mam straszny lęk, przed droga i przed samym weselem nie wiem skąd juz miałam to za soba przecierz kurdeeeeeee........boli brzuch
-
Zewnątrzsterowność (posiadam w domu centrum kontroli świata) Wesele czy stypa?
-
Czy moze mnie ktos uspic ??? Jade dzis na podkarpacie, jutro wesele Czuje sie jak wyrzygany kot Jeszcze sie nie spakowalam, nic nie naszykowalam, i na dodatek nie umiem tanczyc Na poprzednim weselu nadepnelam lasce szpilką centralnie w stope musiala zejsc z parkietu........ mam nadzieje ze tym razem nie zrobie nikomu krzywdy
-
w dupe..... ujowy
-
Shadowmere, puszekokruszek dziekuje Wam :* Mocno trzymałyscie bo dałam rade:) Narazie rozprawa odroczona, musze czekac na nastepny termin, ojca dzieki Bogu nie było i sedzina nawet sie wkurzyła na niego , ze zakłada sprawe i nie przychodzi Ale co ja sie dziś nerwów najadłam to masakraaaaaaa, jak wyszłam z sądu to taki kamień z serca, ze ojca nie spotkałam i ze juz zamna ta rozprawa uffff. Byłam blada jak sciana, trzesłam sie , bolał mnie zolądek , rano Zomiren brałam ale nic nie pomogł, kompletnie nie zadziałal. Teraz czuje sie taka wypompowana z energii. Ale juz jest po. Miłego popoludnia!
-
Dziś ide na rozprawe alimentacyjna do sądu. Od rana problemy żąładkowe Nie boje sie samej rozprawy jako rozprawy, ale tego , ze moj ojciec tam może być, czuje strach , ogromny lęk i panikę, boje się, ze on tam bedzie, boję sie ...jego Nie chce go widziec, nie moge, nie mam na to tyle siły Błagam Was, trzymajcie za mnie kciuki dziś. Wykończe sie ...
-
Zatwardzenia dostaniesz
-
hehe House nie trafia za pierwszym razem, najpierw musi "zmiazdzyc" swojego pacjenta fizycznie i psychicznie God's Top 10, mozesz drązyc taka psychoterapia pomaga mi przesledzic swojego zachowania i zastanowic sie nad nimi :) Ale co do hipotezy, jako jedyna córka i jedyna wnuczka, byłam oczkiem w głowie, Olusia to , Olusia tamto, córeczka tatusia, wnuczusia dziadziusia, co chciałam to miałam, rozpieszczony bachor. Wiem, ze to jest problemem, ktory wychodzi teraz w dorosłosci. Jako dziecko byłam wystawiana na piedestał. Rodzina chciała dobrze ale nie bardzo wiedzieli ze to jednak krzywdzi. Kiedy miałąm ok 10 lat moj ojciec zaczął pić bardzo i robic awantury w domu. Zeszłam na 2 plan, jego "kumple" byli wazniejsi, były problemy w domu, finansowe i emocjonalne, ja to strasznie przezywałam, bo z pięknej sielanki dzieciecej zrobił sie rodzinny koszmar. Myśle , ze to mi skrzywiło psychike. I teraz tak jak własnie piszesz God's, to ja chce "rzadzic", ja chce nakreslac granice, testowac ludzi a jesli sa przeciwko to odrzucam ich. Typowe zachowanie bordera, wystarczy maleńki bład i skreślam. Ja krzywdze nim ktos pierwszy to zechce zrobic... Ludzie wymagaja odemnie duzo, jednak nie rozumieja ze w chorobie czasem nie potrafie (boje sie) cos uczynic. Tak było własnie z Agata, było dobrze, ona chciała wiecej, czesciej, dla mnie to było za duzo, to było przekroczenie granicy ktora sama nakresliłam, dlatego Agata poszła w odstawke Pytanie tylko, co z tym fantem zrobic ?
-
Wybuch wulkanu to ja miałam dziś w piwnicy , poszłam dołozyc do pieca bo mi zimno, jakies ciulate cisnienie albo cus a tu jeeeeeb prawie mi brwi zfajczyło a, i pyłu wulkanicznego też mam pod dostatkiem na przyszła zime to sie chyba zaczadze
-
Nigdy nie nosiłam maski. Każde emocje ujawniałam, to co na mysli to na języku. Wobec rodziców nigdy nie "stawałam okoniem". Nie robiłam im na złość i nie pozyskiwałam ich uwagi na siłe. Jako jedynaczka miałam tej uwagi aż nadto. Wiec ludzie znali mnie taką jaka byłam, jaka jestem. Nawet nie ukrywałam swojej choroby. Zawsze mowie jak jest, nie zakładam maski, jestem szczera (czasem az za bardzo). Więc ta hipoteza nie ma oparcia chyba w mojej osobie I dalej jestem w ciemnej d**ie Magda gdybyśmy spotykały sie na zywo to podczas tych spotkan musiałby byc jakis moderator, coby w razie strzelic ostrzezeniem bo pamietam, ze kilka razy ostro sie sciełysmy i nawet osta zarobiłyśmy Ale to chyba dowód na to, ze mamy podobnie ekspresyjne charaktery i nie dajemy sobie pluć w kaszkę
-
shadow_no, Majster, magdalenabmw, wiola173, dzieki, ze odpisaliście :) Zdaje sobie sprawe, ze taka samotnośc wsrod społeczenstwa jest jakby wpisana w nerwice, fobie społeczną. Czasem jest mi to na ręke, bo tak jak napisałam wczesniej nikt nie zawraca mi dupy, żyje swoja samotnią. Z Agatą było naprawde fajnie, świrowałyśmy, śmiałysmy sie płakałysmy razem, ona zawsze przyjezdzała do mnie, no bo jak ja z fobia społeczna wsiade do autobusu? i na poczatku jej to nie przeszkadzało, ale potem jak ja zaczełam zdrowiec , jezdziłam juz autobusami normalnie, spotykałysmy sie na miescie , wiec ona chciała wiecej, ciągnac mnie do siebie do swoich znajomych, tu tam, mnie to meczylo, bo jednak zdrowa do konca nie byłam, bywały ataki. Ją zaczeło to wkurzac, sugerowała nawet ze udaje bo jej nie lubie albo cos. Kiedy poznałam mojego M. spędzałam z nim wiecej czasu niz z nia ( to chyba normalne , ze sie woli człowiek pomigdalic z ukochanym niz obczajac nowosci modowe w sklepach ), zaczeła zazdroscic (tak to wyglądało), robic mi awantury ze teraz to juz tylko M. ze ja mam ją w dupie i wogole. A tak nie było! Wkurzyłam sie i zerwałam kontakt, ona wydzwaniała , ja nie odbierałam telefonow. magdalenabmw, tak samo jak u Ciebie, M. jest moim przyjacielem , moge na niego liczyc , przebywam z nim 24h na dobe, ale kobieta potrzebuje jednak pogadac z 2 kobieta, poplotkowac, pogadac o kurde lakierach do paznokci , tak jest no, i tego mi brakuje wiola173, co do tego to ja mam własnie odwrotnie, jak poznaje nowa osobe musi minąć duuuuużo czasu nim zaufam porozmawiam normalnie i przestane podejrzewac spisek , zajmuje mi to duzo czasu , takie pełne zaprzyjaznienie sie. i faktycznie jak ktos zaczyna zbytnio sie interesowac albo doradzac lub krytykowac to potrafie (tak jak wlasnie z Agata) uciać znajomosc w jednej sekundzie. Mam tez takie cos , ze chialabym miec ta przyjaciołke na wyłacznosc bo jak widze jak np. ona spotyka sie z inna kolezanka to jestem jakby zazdrosna, ona musi byc moja ,i musi miec ochote na spotkanie wtedy kiedy ja mam ochote, a jak nie mam ochoty to musi telepatycznie wiedziec zeby nawet nie dzwonic do mnie........... kur*a to jest chore! Tak jak wielu z Was, mam tylko znajomych i przyjaciół tu , na forum, to jest fajne , ale człowiek jednak potrzebuje tez tego kontaktu na zywo.
-
Od zawsze byłam odludkiem, w szkole tą, która kroczy swoimi ściezkami. Ale z drugiej strony miałam koleżanki i nie narzekałam na brak towarzystwa, owszem można bylo je policzyc na palcach u jednej dłoni Gdy zachorowałam to itak nieliczne towarzystwo odwróciło sie odemnie ( w koncu ta ktora leczy sie u psychiatry jest nie warta przyjazni ), od ostatniej klasy gimnazjum nie spotykałam sie z żadna koleżanka , nie miałam przyjaciólki, dopiero w liceum spotkalam pewna dziewczyne z która bardzo sie zaprzyjazniłam. Agata wiedziała o mojej chorobie i nie przeszkadzało to jej, wiec ja byłam w 7 niebie. Mam przyjaciółke i jest tak samo zdrowo walnięta jak ja....ale do czasu. W zeszłym roku zaczeło jej przeszkadzac to , ze czasem nie mam ochoty sie spotkac bo akurat mam atak nerwicy albo zdycham w depresjii, nie umiała pojąc co to jest choroba nerwicowa co to depresja bo sama tego nie miała. Zerwałam z nia kontakt :/ Teraz jest mi strasznie przykro i smutno, ze nie mam przyjaciółki, z ktora mogłabym od czasu do czasu isc na kawe, pogadac o dupie marynie, jak baba z babą. I z kazdym dniem dochodzi to do mnie ze brakuje mi tego poprostu. Z drugiej strony, lubie tą moją samotnie, nikt nie wydzwania, nikt nie zawraca mi dupy, nikt nie marudzi żebym poszła gdzies tam "poskakać", tak mi wygodnie. I jak mam dojść do ładu sama z sobą, skoro chce zjeść ciastko i mieć ciastko ???
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
ALEKS*OLO odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Depakina faktycznie gówniana, biore i biore i nic nie działa, wiec poszła w kąt, a Pani psychiatra każe brac i brac " Pani zwiekszy dawke i bierze dalej" zwiekszylam i tez nic, wiec Depakina papa! Jestem taka wsciekła ze juz poprostu nie mam pojecia co brać zeby działało Cos co by pozwoliło nie odczuwac tych wszystkich strasznie skrajnych emocji. Od uczuć cierpiętniczych i instynktu "mesjasza" poprzez skrajne euforie i napady "świra" az po niebywała agresje( wtym autoagresje). Lekarka zdiagnozowała mi bordera dała Anafranil i Depakine i Zomiren, ale w d*pe mozna se to wsadzic .... Juz nie wiem co mam robic z soba , juz nie mam pomysłow poprostu. -
puszekokruszek, moj patent? hmmm.... mam 1. jak jestem na dworze i jakas pizda wpaski kolo mnie lata to .... spier....m jak najdalej moge w panice 2. w domu jak wleci jakas fruwajaca małpa, to psikam ja jakims płynem coby ja "utopic" zeby nie fruwała juz i laczkiem ja ( wiem okrutne ) ale ta histeria jest tak silna ze inaczej nie moge [Dodane po edycji:] Własnie wyszukałam , ze ten lęk przed pszczołami zwie sie APIOFOBIA.... kolejna definicja chorobowa do kolekcji
-
Mam dokładnie tak samo
-
puszekokruszek, nie jestes sama, ja tez panicznie sie ich boje, to smieszne wrecz ja taka duza one malutkie , ale jedna pszczółka potrafi mnie wprowadzic w taka histerie ze sie cała trzese i krzycze na całe gardło "AAAA!!!!" jak idiotka Od dziecinstwa tak mam, na widok pszczoły, osy czy bąka zamieram i wpadam w szok
-
Wszedzie sa ludzie i ludzie , czy w Szwecjii czy w USA czy w Afryce. Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma, wszedzie dobrze ale w domu najlepiej :)
-
No to czekamy na projekty i propozycje "lepsze", Panie autorytecie emotek nie "dałnowatych" :] solipsea, amen.