Baklofenu nie dostanę od mojego lekarza. Kiedyś się pytałem i dostałem odpowiedź, że nie jest stosowany w psychiatrii.
Tak jak pisałem, pregabaline brałem 150 mg. Spokojnie mógłbym wejść na wyższą dawkę, gdyby nie cena (wtedy 600 zł za 600 mg). W porówaniu do reszty leków, które brałem - moklobemid, paroksetyna, sertralina, wenlafaksyna, kwetiapina, citalopram - nie miałem jakiś nieprzyjemnych jazd (lęki, akatyzja, natręctwa, myśli samobójcze). Z drugiej strony nie odczułem jakiś specjalnie pozytywnych skutkow.
Obecnie biorę 40 mg paroksetyny i schodzę z amisulprydu.
Pytałem się o to, czy buspiron może zwiększyć napięcie, bo kiedyś chyba na wikipedii wyczytałem, że na początku przyjmowania może powodować niepokój i pobudzenie.
Poza tym kiedyś brałem sulpiryd 50 mg. W pierwszym i drugim tygodniu czułem się świetnie. Cała moja nerwica zniknęła. Miałem wrażenie, że te moje zaburzenia się cofnęły, wzrosła odporność na stres, zmienił się obraz swiata, zniknęły wszelkie negatywne myśli, fobia społeczna osłabła. Było to wręcz przeciwinieństwo tych męczarni, które przechodzę zaczynając brać jakiś antydepresant. Niestety pozytywne działanie zniknęlo mniej więcej po tych dwóch tygodniach. Potem jednak wracało już w słabszej formie co kilka tygodni. Miałem wahania nastroju, raz lepiej raz gorzej.
Tak się zastanawiam czy buspiron może mieć jakieś podobne działanie do tego sulpirydu. Z tego co wyczytałem to i to na dopaminę jakoś działa.
Zreszta na moklobemidzie trochę podobnie się czułem jak na sulpirydzie.