
NN4V
Użytkownik-
Postów
5 088 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez NN4V
-
Od kiedy mozna mówić, że się jest z kimś w związku?
NN4V odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ewolucją? Osobiście śmierdzi mi to ściemą. Geneza "miłości romantycznej" -> https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny Gdzieś czytałem o hipotezie (prawdopodobnie B. Wojciszke), że jeśli zamknie się dowolną parę (obcych sobie) na ograniczonym obszarze (bezludna wyspa), to jeśli nie występują początkowe przeszkody (jak np. obrzydzenie), jest pewne, że powstanie związek. Trudno dowieśc powyższej hipotezy empirycznie ze względu na wysokie koszty eksperymentu (i niewielką praktyczną wartość dowodu), ale osobiście zgadzam się z nią. Natomiast brednie o JEDYNEJ "drugiej połówce" wywołują już u mnie odruch wymiotny. -
Nie zrobię tego Evia - to przemyślana decyzja. Gdybym chciał 2, wziąłbym brata Leosia - czyli tego drugiego białasa co cycka ssie na filmie.
-
Od kiedy mozna mówić, że się jest z kimś w związku?
NN4V odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Oczywiście, tymczasowo dopuszczam. Jest kwestia czy ja zadeklaruję, że jestem w związku, jeśli partnerka zadeklaruje biały związek nie jako okres przejściowy, tylko stan docelowy. Natomiast sytuacja odwrotna, tj. seks bez związku, to raczej chleb powszedni. W każdym razie bardziej jest związkiem wspólne życie (mieszkanie) bez seksu, niż godzinne spotkania co dwa tygodnie na seks. -
Chrzanić zniszczenia. Chata w końcu jest dla mieszkańców. Był taki czas, że było tu 7 kotów, w tym 3 młode turbowszędobyle. Z nimi w którąkolwiek stronę sie popatrzyło zawsze były na widoku co najmniej 4 futszaki.
-
Od kiedy mozna mówić, że się jest z kimś w związku?
NN4V odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Z deklaracją wykluczającą: "pomimo seksu nie jesteśmy w związku" nie będzie parą. Najwidoczniej jednak oświadczenie woli ma znaczenie kluczowe. -
No to o co Ci właściwie chodzi? Robią, co lubią i tak powinno być. Jak zaczniesz pytać dlaczego lubią, to się mozna zapytać, dlaczego Ty lubisz zadawać durnowate pytania. Lubisz i tyle.
-
Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.
NN4V odpowiedział(a) na Kar1004 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
No ale kto Ci nakazuje się zadawać? -
Od kiedy mozna mówić, że się jest z kimś w związku?
NN4V odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Aha. To nie ma o czym gadać z tobą. -
Ano po to, żeby nie mieć w domu rozjazgotanej prymitywnej baby, latającej ze szmatą z kąta w kąt, tylko zadowoloną i uśmiechniętą partnerkę, ktora ma czas i ochotę zadbać o siebie. Po prostu się opłaca. A głupim jest ten, który o własne środowisko nie dba.
-
Zaburzenia psychiczne a normalność.
NN4V odpowiedział(a) na DemonicInvocation temat w Kroki do wolności
Najwidoczniej koniecznym jest minimum wiedzy, by wiedzieć, że powyższe jest bzdurą. Czy mozna się pozbyć spłycenia postrzegania jakie prezentujesz? Wątpię, z g. bata nie ukręcisz. -
Od kiedy mozna mówić, że się jest z kimś w związku?
NN4V odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Od kiedy obie strony zgodnie deklarują związek. Współczuję samoudupienia. -
Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.
NN4V odpowiedział(a) na Kar1004 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Moja kobieta (co jest może nadinterpretacją - moja obecnie przyszła kobieta raczej - może być, że przyszła-niedoszła) jest otwarta na dialog. Otwarta na argumenty. Myśli, nie z automatu odrzuca. Jeśli odrzuca, potrafi uzasadnić dlaczego. Czy jest silna? Moim zdaniem tak. Poznaliśmy się przez net. Po kilku miesiącach (~3) przyjechała do mnie. Pierwszy raz noce spędzała w hotelu. Za drugim razem już spała u mnie. To wymaga odwagi po doświadczeniu przemocy. Przynajmniej tak mi się zdaje i za to też ją podziwiam. Niewiele wiem o zdarzeniu w przeszłości. Nie chcę pytać, sama powie kiedy zechce. Prosiła raz, by jej nie dotykać, więc jej nie dotykam. Kiedyś odwoła. Nie mam parcia na przymuszanie jej do czegokolwiek. Może z wyjątkiem częstszych spotkań, bo lubie jej obecność. O to się spieramy czasem, no ale to ponad 400km, czyli 6-7h w jedną stronę. -
Pozwolę się nie zgodzić. Każdy związek ma swój początek. Najpierw jest zauroczenie,... Wcale niekoniecznie najpierw. Przynajmniej w odniesieniu do namietnosci, jak w terminologii psychologicznej nazywa się zauroczenie wspomniane przez agusiawww. Wcale niekoniecznie na początku działają hormony. Istnieją inne drogi. Wspomina o tym B. Wojciszke w "Psychologii miłości", wspominają inni autorzy, a mój osobisty obecny przypadek potwierdza. Także oboje się mylicie przyjmując takie założenie wyjściowe.
-
Z tym się zgadzam w pełni. Uroda to nie wszystko. Miałem kiedyś dziewczynę o filmowej urodzie, ale nie dało się z nią nic innego robić jak tylko seks. Z obecną partnerką po prostu lubię być. Imponuje mi intelektualnie i jest moją przyjaciółką No właśnie, "lubie być" jest kluczowe. Z moją obecnie przyszłą zwyczajnie dobrze się czuję. Jej obecność wprawia mnie w dobry nastrój. Nie musze zgrywac kogoś, kim nie jestem - dla zyskania jej względów. Ona potrafi zmieniac moje stanowiska. Ja mam wpływ na jej (życiowe) decyzje. Potrafimy wzajemnie przekonywac siebie w sporach na racjonalne argumenty. W drobnych sprawach nie spieramy się wcale, bo po co. A znamy się relatywnie krótko.
-
Dokładnie. Zupełnie świadomie obrażał - w moim odczuciu. To właśnie miałem na myśli pisząc o buractwie. Nie lubie takich buraków i nie mam dla nich szacunku, by jakoś specjalnic ważyc słowa jakimi ich nazywam - nawet jesli mnie to do buractwa przybliża - mam w rzyci. Mimo wszystko na plus jednak koledze można zaliczyć chęć wglądu w siebie. Choc nie wiem, czy tak durnowate (nie)myślenie mozna łatwo wyprostować.
-
Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.
NN4V odpowiedział(a) na Kar1004 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Wiara jest dość słabą przesłanką podejmowania decyzji - ale ok - skoro tak lubisz, poszukaj własnego sposobu wzmocnienia siebie. Sposobu likwidacji społecznego wpływu, który niszczy Twoje życie. Wszystko, co o sobie piszesz, zostało Ci narzucone. Zostało zinternalizowane w procesie socjalizacji. Zostało wymuszone przemocą. Tej przemocy możesz się przeciwstawić, choć to wymaga wiele pracy. W rzeczywistości widzianej moimi oczami, nie ma żadnego dobrego powodu do obciążania Ciebie jakąkolwiek winą. Jest natomiast powód do konkretnego wkurwienia. Już nawet knucie zemsty wydaje się być ciekawszym zajęciem od popadania w dekadencję postrzegania siebie jako istoty brudnej. Nie Ty jestes brudna, ale Ci, którzy przemocy wobec Ciebie użyli. Nie ty jesteś winna, ale sprawcy przemocy. Niezaleznie, co oni pierdolą by siebie wybielić, są winni zbrodni. To jest fakt i jestem przekonany, że zgodzi się z tym zdecydowana większość czytających, którym wcale nie jest do śmiechu czytając Twoje opowieści. Chce byś wiedziała, że w moich oczach jesteś wartościową kobietą, że co sie stało, nie ma wpływu na mój obraz Ciebie. Jesteś dostatecznie inteligentną, by (jak piszesz) uodpornić się na sztampowe gadki niezbyt wybitnych terapeutów, a więc jesteś też dość inteligentną, by poradzić sobie z problemem samodzielnie. Mojej pani się udało. Choć wpływ demonów przeszłości jest wciąż obecny w jej życiu i naszej relacji, z czasem, i mam nadzieję moim wsparciem, ulegnie ostatecznej i całkowitej redukcji. Do zera. Da się. -
Co jeśli najpierw poznajesz partnerkę przez net? Przez net staje się zaufaną przyjaciółką - bez widoczności. Co ze zmianą postrzegania urody u tych, w których jesteśmy emocjonalnie zaangażowani? To dość silny efekt. Co z efektem wielokrotnego okazania? Jest rownież silny. Jakoś słabe wydają mi się Twoje teorie. Pochodzą z wiarygodnych źródeł? Jakich? Nie potrafię zlokalizować w sobie żadnego ideału wyglądu kobiety. Na ulicy podobają mi się rozmaite - choć z preferencją wyższych (>175). Dla mnie, na pierwszym spotkaniu, liczyło się wyłącznie rozgraniczenie: pasztet - nie pasztet. Bez znaczenia, czy wysoka, niska, blondyna, czarna, czy zielona - byle nie pasztet. Natomiast wysoka masa własna eliminuje zainteresowanie nawet wobec całkiem ładnej dziewczyny, ale to chyba przypadłość znacznej części facetów. Raczej niewiele można z tą przypadłością zrobić na poziomie świadomości. Dla mnie osobiście efektywnejszą wydaje się droga poznania kobiety najpierw od strony intelektualnej (czyli charakteru), a następnie tylko rozgraniczenie, czy jest dostatecznie urodziwa by kandydować na partnerkę. Najpierw nawiązać więź przyjaźni. Dobór naturalny rewersyjny - czyli od dupy strony. Działa dobrze, bo mało która jest (w mojej ocenie) w stanie dorównać całokształtem cech dziewczynie, którą wybrałem. To daje podstawę do przypuszczenia, że nawet nie pomyślę by ją kiedykolwiek zdradzić. Nawet gdy jej uroda przeminie z czasem, wciąż pozostanie mi przyjacielem, bo zaczynamy od przyjaźni i wzajemnego zrozumienia naszych potrzeb i pragnień. Odrzucając popkulturowo narzuconą jedyniesłuszność, bliższe mi są teorie społecznego konstruktywizmu. ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny ) Jak wskazują statystyki rozpadu związków, popkulturowa jedyniesłuszność słabo sprawdza się w praktyce. Dlatego wolę zaryzykować i iść własną drogą, by mojej partnerki nigdy nie zdradzić - bez podpierania się wątłym moralizatorstwem, czy hipokryzją posiadania "zasad".
-
Czyżby aktualne umaszczenie kota jest efektem sentymentu do poprzedniego kota? Skądś to znam... ... Tak. Byłem bardzo przywiązany do Olka. Przypadkiem pewna biała kotka z okolic Gdańska urodziła dwa białe szczurki, więc przygarnąłem jednego z nich. Leoś przez kilka miesięcy miał poważne problemy zdrowotne. Myślałem juz, że nie przeżyje, ale od wiosny wszystko się wyprostowało. Teraz jest wesołym, zdrowym kocurkiem. Gryzie i drapie mnie na tyle delikatnie, że nie zostawia śladów. Często gdy idę, biegnie za mną i atakuje moją nogę dwoma łapkami, ale bez pazurków. Fakt, że przydałby mu się kolega do zabawy.
-
Nie. Na avatarze jest Olek. Odszedł rok temu. Biała sierśc do rozpaczy doprowadza odwiedzające mnie dziewczyny w czarnych spódniczkach i pończoszkach. Szczególnie, że kot natychmiast kładzie się na takiej spódnicze leżacej odłogiem.
-
Leoś to jeszcze młodzik. Rozbrykany jest. Jego rozbrykanie bywa urocze.
-
Powtarzam, przyczyną jest coś znacznie silniejszego od kultury. Kultura nie powiera prostytucji - jednak ona kwitnie. Kultura nie popiera swingowania - jest ono marginalnym zjawiskiem. Wyjasnij dlaczego.
-
Raczej rozbawiony. Gdyby był agresywny, byłoby więcej czerwieni.
-
Nie sądzę by mechanizmy kulturowe były blokadą. W niektórych kulturach wręcz praktykuje się podrzucanie wędrownym gościom żon lub córek. Blokady mają źródło raczej w innym miejscu.
-
Leoś chyba się zakochał.