Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekstraktzaloesu

Użytkownik
  • Postów

    283
  • Dołączył

Treść opublikowana przez ekstraktzaloesu

  1. Myjąc się w misce można zaoszczędzić sporo wody. Chyba żartujesz. Mnie też niedawno piec zaczął się psuć Wolny jestem, ale aseksualny? Skąd taki pomysł? Większość wymienionych przeze mnie rzeczy można robić w domu. Poza tym chyba trochę niejasno się wyraziłem. Chodzi o to, że chciałbym robić wszystkie te rzeczy w miarę systematycznie i jak najlepiej, ale uczucie frustracji nie pozwala mi oddać się nawet jednemu z tych zajęć należycie, tak jak bym naprawdę chciał. Z domu oczywiście wychodzę, choć nie na tyle, na ile byłoby to dla mnie zdrowe :/
  2. Chcesz mojego maila? Sama chciałaś zamieścić je na forum, a tutaj zobaczyłoby je znacznie więcej obcych facetów... W domu mam ciepło
  3. Dobre, dobre :) Ale na priva chyba można? Czasem o tym, że czegoś chcemy dowiadujemy się dopiero po fakcie
  4. Prześlij, ale jak się na niej myjesz A widzisz leśniku, jednak są jakieś szanse No co Ty, na noc mam się ubierać? Już leżę w łóżku
  5. Niedobrze. To pewnie przez to te nerwice i depresje
  6. A więc pozwalasz zdejmować ją innym? Ok, już będę wiedział
  7. Praca tak Cię zajmuje? Ty mogłabyś zdjąć swoją. Oboje od razu poczulibyśmy się bardziej komfortowo Myślałem o tym nie raz, ale nie tak łatwo zdobyć u nas broń palną...
  8. lukk79, bardzo mądrze napisane. I myślę, że mogłoby się to sprawdzić u kogoś, kto nie ma zbyt wielu zainteresowań, na przykład gdy ktoś lubi sport i muzykę, i to wszystko. Ale co zrobić, gdy ma się wiele pasji? Lubię czytać, oglądać filmy, gram na instrumentach muzycznych oraz tworzę sztukę wizualną. Lubię czasem sobie zagrać w gry komputerowe, a ostatnio myślę również o zajęciu się pisarstwem. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze doliczyć czas potrzebny na jedzenie, wydalanie, higienę osobistą, spotkania z rodziną i znajomymi oraz oczywiście pracę i sen. Można, rzecz jasna, przeznaczyć z dwadzieścia minut dziennie na każdą z tych rzeczy, ale czy to będzie miało sens? O efektywności takiego programu już nie wspominając. W takim razie może należałoby zadać inne pytanie. Co zrobić, aby nie chciało nam się tak wiele?
  9. Albo przynajmniej go spowolnić. Już prawie czwarta, a jeszcze tyle rzeczy chciałoby się zrobić...
  10. Oddychanie i jedzenie to też nie są normalne zachowania, prawda? Jeżeli masz nie więcej jak dziesięć lat, to Twoja seksualność jeszcze się nie rozwinęła i dopiero za jakiś czas zdasz sobie sprawę, że to, co piszesz na temat masturbacji jest totalną bzdurą. Dalsza część wypowiedzi nie wiem do kogo jest skierowana. Domyślam się, że do użytkowniczki mam_dość. W tym sęk, że mając nerwicę natręctw nie mamy za bardzo wpływu na to, czy coś chcemy robić/myśleć, czy nie. Te myśli po prostu pojawiają się same. Na tym polega nerwica.
  11. bittersweet, więc wyżal się tam. Cieszę się, że masz takie samo zdanie jak biały kotek. W końcu o to chodzi w Towarzystwie Wzajemnej Adoracji, c'nie? Ludzie, ile wy macie lat? Jakim to trzeba być hipokrytą, żeby wyłapywać fragment wypowiedzi i wciskać człowiekowi, że kogoś obraża. Idąc takim tokiem rozumowania, to czy gdy kogoś, kto kradnie coś w sklepie, nazwę złodziejem - powiesz, że go obrażam? Gdy kogoś, kto świadomie zabija drugiego człowieka, nazwę mordercą, powiesz, że jestem niesprawiedliwy i kłamię? Trochę więcej obiektywizmu, a nie: facetów nazwę świniami, to jest ok, ale jak powiem, że kobiety się puszczają, to już je obrażam. Dorośnijcie trochę.
  12. Ojej, jakiś Ty wojowniczy. Nie moja wina, że interlokutor pisze jak baba, a nie mam w zwyczaju wchodzić na profil każdego z kim prowadzę dyskusję tylko po to, by sprawdzić jego płeć. Jesteś gejem? Tak tak, pisz sobie o udowodnionych strategiach doboru partnera. Szkoda tylko, że nijak ma się to do tego, o czym ja pisałem. Widać złość za bardzo Cię poniosła i zamiast się trochę zastanowić, postanowiłeś przytoczyć pierwszy lepszy "udowodniony" fakt, o którym zapewne usłyszałeś na lekcji przystosowania do życia w rodzinie. Po co te nerwy, misiaczku? I tu jeszcze raz prośba o czytanie ze zrozumieniem. Jeżeli Twoje wypowiedzi nie mogą mieć jakiejś wartości merytorycznej, to może lepiej nic nie pisz. Zaoszczędzisz trochę czasu i zdrówka.
  13. A pisze jak dziewczyna. I ten awatar jakiś taki mało męski.
  14. Uspokój się dziewczyno i mnie nie atakuj. O czym Ty w ogóle piszesz, jaka frustracja? Napisałem, że wielu z was nie można nic zarzucić, więc nie powinnaś czuć się urażona. Chyba że...Naprawdę nie jestem wrogiem kobiet, nie wybielam też wcale facetów i jestem skłonny stwierdzić, że tych, których postawa jest godna pożałowania, jest jeszcze więcej niż próżnych kobiet. Ale fakty są faktami. Żyjemy w czasach, kiedy takie wartości jak rodzina czy szacunek do samego siebie dla ogromnej ilości ludzi znajdują się dopiero na dalszym planie. Mam Ci podać procentową liczbę kobiet, które dla wygodniejszego życia nie miałyby problemu ze związaniem się z kimś, kogo nie będą kochały? Nie podam Ci jej, bo nie prowadzę statystyk, ale mam wzrok i rozum i widzę, co się dzieje naokoło i nie jest to optymistyczny widok. Oczywistym jest, że do grupy, o której piszę, nie będziemy zaliczać kobiet w podeszłym wieku, ani większości kobiet z pokolenia naszych rodziców. Osobom niezbyt atrakcyjnym też raczej nie w głowie zdrady i perfidne gierki, bo takie osoby zazwyczaj cieszą się z tego, co mają, i że w ogóle to mają. A teraz weź wszystkie pozostałe i odpowiedz sobie uczciwie na pytanie: czy płeć piękna naprawdę jest taka niewinna? A będzie jeszcze gorzej, bo już nawet trzynastolatki się puszczają i jeszcze się tym chwalą.
  15. cheiloskopia, gdybym generalizował, to bym napisał, że wszystkie takie są, a nie zrobiłem tego. Na szczęście jest jakiś tam procent kobiet, które się szanują. Jeżeli chodzi o facetów, to nie wiem, co ma piernik do wiatraka, bo masz całkowitą rację w tym, co napisałaś na ich temat, ale mi wcale nie chodziło o pokazanie, że oni są lepsi od kobiet. O Tobie wcale też nienajlepiej świadczy to, że zadawałaś się ze świrami. Czy po facecie nie widać, że może być zdolny do wyżej wymienionych rzeczy? A jeśli nawet, to ile razy można wchodzić do tej samej rzeki?
  16. Zoltan, ale zdjąłeś chociaż skarpetki przed seksem? Nie ma co generalizować, ale prawda jest taka, że większość dzisiejszych kobiet ma pstro w głowach i będzie spała z każdym, kto tylko będzie zdolny zapewnić im odpowiedni status materialny (pomijając przypadek, o którym sam wspomniałeś - kobiet mających puszczanie się po prostu we krwi). Już lepiej chodzić do prostytutek, bo one przynajmniej nie udają, że są księżniczkami. Życie to nie bajka i licz się z tym, że gdy kiedyś znajdziesz "miłość swojego życia", a po jakimś czasie, mimo dobrego obrotu spraw, ona Cię zostawi, to z dużym prawdopodobieństwem będzie to spowodowane tym, że poznała kogoś, kto zarabia lepiej od Ciebie. I tak to, panie, wygląda.
  17. Czyli na jedno wychodzi, bo nie sądzę, żeby wielu ludzi mówiło w konfesjonale o tym, że się masturbuje.
  18. mam_dość, masturbacja to grzech ciężki? Czyli jakieś 95% ludzi pójdzie do piekła?
  19. mam_dość, a więc Jezus nie miał żony i dzieci i Ty to wiesz na pewno, bo? Nie ma to jak ślepa wiara w to, co ktoś napisał wieki temu i nie branie pod uwagę innych możliwości... Piszesz, że w Biblii nie ma paradoksów, weź więc na przykład przytoczony przez siebie dekalog. Dlaczego w pierwszym przykazaniu Bóg zabrania nam mieć innych bogów poza nim, a zabijania zakazuje nam dopiero w piątym? Przecież chyba lepiej, żebym wierzył sobie w jakichś swoich wymyślonych bogów, ale nie zabijał, zamiast wierzyć tylko w tego jednego i robić ludziom krzywdę? Rozumiem, że - za dziewiątym przykazaniem - nie mogę pożądać żony bliźniego swego, ale kobieta już może pożądać mężów swoich koleżanek? Wszystko to nie trzyma się kupy, a to dopiero początek... Warto otworzyć oczy trochę szerzej. Zdaje się, że Bóg jest w stanie ułaskawić największych zbrodniarzy tego świata, o ile ci okażą skruchę. Ty nie zrobiłaś nic złego, a tylko masz wątpliwości, czy Twoje myśli są spowodowane nerwicą, czy może działalnością sił zła. Ważne, że nie chcesz mieć tych myśli. Bóg to widzi i na pewno nie jest na to obojętny. Myślę więc, że możesz być spokojna.
  20. mam_dość, temat ogólnie jest ciężki, ale ja to widzę tak: nawet jeżeli Twoje myśli nie są spowodowane nerwicą, tylko pochodzą od świadomej Ciebie, to też nie jest to Twoja wina, tylko raczej Boga, bo to przecież on Cię taką stworzył. Bóg chce, żeby na świecie panował pokój, a wciąż trwają wojny. Bóg chce, żeby ludzie mieli co jeść, a codziennie wielu z nich umiera z głodu. Bóg chciał, byśmy byli idealni, ale to też nie jest takie proste, bo Ty masz nerwicę, ja mam nerwicę, tamten ma schizofrenię, a jeszcze inny nadużywa alkoholu i bije żonę. Księża powinni żyć w celibacie, a nie dość, że tego nie robią, to jeszcze krzywdzą niewinne dzieci(!). Masz prawo myśleć o Jezusie jako o człowieku zdolnym do robienia ludzkich rzeczy. Co jest złego w tym, że wydalał, albo, że zasychała mu wydzielina w nosie? Niewykluczone, że Jezus współżył z kobietą i miał dzieci, bo... był człowiekiem, a taka jest ludzka natura. W Biblii jest mnóstwo paradoksów i informacji opisujących wydarzenia, które najpewniej nie miały miejsca, wyglądały zupełnie inaczej lub miały inne znaczenie. Sam mam myśli podobne do Twoich i często zastanawiam się, czy nie pojawiają się one z powodu tego, że jestem zły i czy nie skazuję się przez nie na potępienie. Ale trzeba podejść do tego zdroworozsądkowo, skoro Bóg na coś takiego pozwala, to nie może to być złe. Potomkini, nawiązując do założonego przeze mnie niedawno wątku, w którym również zabrałaś głos, tutaj masz potwierdzenie tego, jacy naprawdę są "specjaliści". A najciekawsze jest to, że sama to przyznajesz.
  21. Ludzie, co z wami jest? Uparliście się na tych lekarzy, jakby to były jakieś nadistoty. Dawniej, gdy nie było internetu, to chodziło się do lekarzy, bo często dla potrzebującej osoby było to ostatnią i jedyną deską ratunku. Teraz czasy są inne i staram się korzystać ze środków, które mam na wyciągnięcie ręki, tym bardziej, że - co podkreślam już po raz kolejny(!) - ja na różnego rodzaju specjalistach już się poznałem i nie chcę znów tracić czasu na spotkania z nimi. Jeśli wierzyć w niesamowite moce lekarzy, to zapewne jest tu wiele osób, którym one pomogły, więc napiszcie proszę, w jaki sposób bezpośredni kontakt ze specjalistami i branie udziału w terapiach pomogły wam powrócić do zdrowia. Jeżeli ktoś dzięki wizyty u terapeuty został wyleczony, to chyba wszelkie informacje od takiej osoby na ten temat również mogą być pomocne dla ludzi chcących uporać się z tym na własną rękę? Zauważyłem, że tu, na forum też są psycholodzy. Czy ich zadanie powinno polegać tylko na pisaniu rzeczy typu: "To mi wygląda na depresję. Idź do poradni" i koniec tematu? No proszę. Przecież gdybym chciał skorzystać z pomocy specjalistów, to bym w ogóle nie zakładał tego tematu, tylko zwyczajnie do nich poszedł :) Być może moja wersja nerwicy rzeczywiście jest bardzo lekka. Uciążliwa, ale lekka. Dzięki, że mi to uświadomiłaś, ale to chyba może świadczyć o tym, że dzięki temu łatwiej będzie mi się od niej uwolnić, jeżeli ktoś życzliwy zechce mi tu napisać na przykład o swoich perypetiach z tą dolegliwością i o tym, jak sobie z nią poradził. Na forum jest 55346 użytkowników i żaden nie potrafi napisać nic poza odsyłaniem do specjalistów i leków?
  22. Myślę, że nie ma sensu się spierać, kto ma rację. Ale jeżeli masz dobre zdanie o lekarzach, to albo są to Twoi znajomi, ale po prostu nie masz zbyt wielkich wymagań co do ich umiejętności i właściwego podejścia do problemu. Ja jak dotąd jeszcze nie spotkałem rzetelnego specjalisty w danej dziedzinie (i nie mam tu na myśli tylko psychiatrów czy terapeutów). Nerwica natręctw w istocie jest sprawą psychiki. Oczywiście, że jest to błąd w mózgu, ale niekoniecznie wywołany w sposób, że tak powiem, mechaniczny, który można naprawić za pomocą tabletek, ale mogący pojawić się również u osób o wrażliwszej czy słabszej psychice w wyniku różnych wpływów, jakim zostały one poddane. Duszy i "czegośtam ulotnego" bym w to nie mieszał.
  23. Nie, nikt mi tego nie zdiagnozował, ale jestem świadomy tego, co robię każdego dnia i niestety nie wygląda to na nic normalnego. Jeżeli chodzi o leki, które kiedyś mi przepisano, to nie pamiętam już ich nazwy. Były one na rzekomą depresję. Mój problem polegał na tym (jeszcze przed zażyciem tych tabletek), że towarzyszyło mi dziwne uczucie otępienia, miałem problemy z myśleniem, koncentracją. Czułem się jakby mi wycięto część mózgu lub jakbym stale miał głowę w akwarium pełnym wody. Wiadomo, że w takiej sytuacji nie było mi do śmiechu, toteż chęci do robienia czegokolwiek w tym stanie nie miałem zbyt wielkiej. Więc pani "specjalistka" dodała sobie jedno do drugiego i wyszła jej depresja. Gdy zacząłem zażywać lekarstwo, moje zdolności intelektualne uległy jeszcze większemu pogorszeniu, a dodatkowo zaczęły pojawiać się dziwne stany lękowe, budziłem się na przykład w środku nocy z jakimś irracjonalnym strachem i poczuciem dezorientacji i beznadziejności. Myślę, że lekarze i terapeuci w naszym kraju są mocno niedouczeni, nie mają odpowiedniego podejścia do pacjenta. Wystarczy im powiedzieć, że jest ci smutno i od razu przepisują ci antydepresanty. Sam mógłbym przeczytać parę książek i zająć ich miejsce. Myślę, że byłbym lepszy, choćby przez to, że wykazywałbym jakieś zaangażowanie, troskę o dobro drugiego człowieka. Gdyby nasi lekarze byli naprawdę dobrzy, a praca ta była ich powołaniem, to na takim forum nie byłoby aż tak wielu ludzi potrzebujących pomocy, nie sądzisz? Jeszcze co do tych leków, to nie wydaje mi się, żeby w nerwicy natręctw jakiekolwiek leki miały mi pomóc. Substancje chemiczne nie wyłączą we mnie potrzeby robienia pewnych absurdalnych rzeczy, pozostawiając mnie przy tym w pełni świadomym.
  24. ekstraktzaloesu

    Cześć

    zdalekacelny, witaj na forum. Gdyby wszyscy "normalni", tj. nie mający problemu z relacjami międzyludzkimi tak formułowali swoje wypowiedzi, byłoby naprawdę świetnie :) Na początku myślałem, że do Twojego postu wkradła się jakaś pomyłka, i że straciłeś chęć do życia, ale wygląda na to, że jest odwrotnie. Myślę, że to bardzo dobrze, bo najważniejsze to przecież chcieć żyć. W tym, co napisałeś, widzę też siebie i to bardzo wyraźnie. I myślę, że ten introwertyzm to tylko po części jest nasz problem, bo w dzisiejszych czasach być otwartym i śmiałym wobec ludzi, którzy rzekomo są normalni, to często wielkie ryzyko, wyzwanie wymagające ostrożności (jeśli wiesz, co mam na myśli).
×