Cześć wszystkim. Chciałbym w miarę przystępnie przedstawić swój problem z nadzieją na pomoc. Leczę się na zaburzenia depresyjno-lękowe. Jakiś czas temu rozpocząłem kurację wenlafaksyną. Przez pierwszy miesiąc zażywałem lek w dawce 75 mg/dobę w postaci o przedłużonym uwalnianiu. Po miesiącu lekarz zwiększył dawkę do 150 mg/dobę. Dodam, że w tym czasie nie odczuwałem jeszcze żadnego działania leku ani też efektów ubocznych. Działanie leku nastąpiło jakieś 3 miesiące od rozpoczęcia leczenia. Wtedy też poczułem się dobrze jak nigdy dotąd. Całkowicie zniknęły lęki i depresja. Poczułem w końcu, że żyję. I teraz zaczyna się mój problem. Po jakichś 2 tygodniach postanowiłem, że sam odstawię lek czując się całkowicie zdrowym człowiekiem. Zrobiłem to z dnia na dzień bez zmniejszania dawki i bez konsultacji z lekarzem. I zaczęło się prawdziwe piekło. Już jakieś dwa dni po całkowitym odstawieniu dały mi w kość objawy odstawienne takie jak: napady paniki których nigdy wcześniej nie miałem, płaczliwość, rozdrażnienie, ogromny smutek i ból wewnętrzny, pobudzenie, nerwowość, agresja i brain zapsy. Pojawiły się objawy których nigdy wcześniej nie miałem, nawet przed rozpoczęciem leczenia. Ale cóż. Postanowiłem to przeczekać z nadzieją na to, że w miarę szybko ustąpią. Myliłem się. Co prawda objawy fizyczne dość szybko ustąpiły, ale objawy natury psychicznej wciąż trwały i odczuwałem je tak samo mocno pomimo upływającego czasu. Minęło kilka miesięcy a ja nadal czułem wielkie rozchwianie emocjonalne. Po tych kilku miesiącach próbowałem wrócić do leku ponieważ byłem już tą całą sytuacją bardzo zmęczony. Jednak tym razem lek nie zadziałał tak jak za pierwszym razem pomimo systematycznego przyjmowania przez kilka miesięcy. Za to dostałem od lekarza paroksetynę która niestety nie zadziałała tak dobrze jak wenlafaksyna a spowodowała w zamian inne problemy, ale to już temat nie na ten dział. Od chwili zejścia z wenlafaksyny właściwie cały czas odczuwam jaby coś mi się poprzestawiało w głowie. Nie wiem jak inaczej to opisać. Moje pytania są następujące. Czy nagłe odstawienie wenlafaksyny mogło spowodować jakieś trwałe, nieodwracalne zmiany w mózgu? Dlaczego lek za drugim razem już nie "zaskoczył"?