
Storożak
Użytkownik-
Postów
1 808 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Storożak
-
Hmmm, to mogłabym się nie doczekać
-
Flora3, ja nie, kiedyś chciałam, zakwalifikowałam się, ale bałam się, że studia zawalę. Ale słyszałam dużo dobrego o tym.
-
Polecam małżeństwo DeBarbaro (nie pamiętam jak się to pisze). Chodziłam do kobiety, była super, tylko po jakimś czasie przeniosła się na obrzeża miasta, a ja nie miałam jak dojeżdżać. Jej mąż ponoć też dobry.
-
No dobra, to świata
-
Arasha,
-
Tylko 67% A ten test to taki wiarygodny?
-
silvo, hahaha, pożartować nie można? Zresztą ja z innej części kraju jestem
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Storożak odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
( Dean )^2, Nie jęcz W mojej branży w ogóle pracy nie ma, a też się namęczyłam -
A mi wyszło ESTP (Extravert(67%) Sensing(1%) Thinking(12%) Perceiving(67%)). Nawet trochę pasi
-
nie oglądam TV czy coś Cię boli?
-
Lepiej zrób jakiś wątek, bo ciężko to Twoje ogłoszenie zobaczyć
-
catena, pisałam o tym już wcześniej gdzieś, ale u mnie generalnie jest bardzo dobrze. Nie wymiotuję od ponad roku. Jem normalnie. Oczywiście staram się nie przesadzać, ale jak zjem coś więcej to następnego dnia zjem mniej, albo pobiegam sobie i jest ok. Ćwiczę, ale tak dla kondycji fizycznej, ze względu na uprawiane sporty, a nie na zasadzie, że się najadam i ćwiczę. Cały czas jestem na lekach i chodzę regularnie na terapię. Zaczęłam rok temu jakoś w czerwcu chyba i trzymam się tego teraz. Zastanawiam się, że wcześniej nic mi nie pomagało, dopiero po tylu latach. Myślę, że po prostu do tego dojrzałam. Wcześniej to zazwyczaj była presja innych, a teraz to była moja i tylko moja decyzja. Nawet nie wiem co robię z tymi emocjami, które wcześniej zajadałam i wyrzucałam z siebie. Cały czas się zastanawiamy z terapeutką. Na pewno trochę te sporty, ponieważ to sporty zaliczne do ekstramalnych. Czasem wybucham na zewnątrz, czasem sobie popłaczę w samotności. Chyba więcej mówię o swoich emocjach z innymi...
-
catena, dopiero na kwiecień dostałaś? No moja mama tam wychodziła swoje, może dlatego poszło szybciej (miałam wtedy 20 lat). Byłam 2 miesiące, sieprień i wrzesień, bo studiowałam. Ja miałam indywidualną, więc chyba codziennie czy co drugi dzień z terapeutką spotkania między śniadaniem a obiadem, byłam zamknięta na oddziale, mieliśmy spacerki z pielęgniarką na jakieś 30 minut, po jakimś czasie mogłyśmy wychodzic same na ten czas. Potem, chyba po 6 tygodniach mogłam już wracać na weekendy do domu i wychodzić z oddziału na dłużej. Na samym oddziale oprócz porannego i wieczornego ważenia, spotkań z terapeutką i wspólnych posiłków nie działo się nic. Dobrze, że trafiłam na fajnych ludzi na zamkniętym i na grupie, którzy tam też nocowali, bo mieszkali daleko, więc się nie zanudziłam na śmierć. Posiłki pod kontrolą pielęgniarek - wydzielone porcje (ja przy nich chudłam, więc mi pasiło choć miałam przez to też jazdy, bo mi nie wierzyli, że nie rzygam - a nie rzygałam). Na jedzenie był jakiś dłuższy czas, bo trzeba było jakieś 15-30 minut odczekać po posiłku. Na oddział teoretycznie nie można było wnosić jedzenia, ale w praktyce "kochana rodzinka" przynosiła niektórym osobom jakieś dobroci, co chyba jednak nie było zbyt korzystne. Hmmmm....zastanawiam się co jeszcze, ale więcej nie pamiętam. Oczywiście były odwiedziny normalnie, tylko w jakichśtam godzinach, żeby z posiłkami nie kolidowały. Możliwe, że Ciebie zakwalifikują na grupę, jeśli masz też inne zaburzenia. To jest chyba lepsze, bo pół dnia przynajmniej masz zajęte, a osoby, które nie były na grupie, nie wiedziały co ze sobą zrobić przez ten czas :/ (szczególnie, że laska, z którą miałam najlepszy kontakt, też uczestniczyła w terapii grupowej). Bierzesz jakieś leki??Mi regularne zażywanie fluo i terapia dopiero pomogły, ale w momencie, kiedy naprawdę całą sobą zdecydowałam się na leczenie.
-
Arasha, znam Nie mam Co dobrego na obiad?
-
Pewnie bardziej od niej powinno to zależeć. A zaproszenie do łóżka?
-
detektywmonk, daj im czas do wieczora, na pewno skrzynka będzie przepełniona
-
wtedy mi się tylko podobał, byłam z nim od marca do października tego roku. No porażka, nic nie zrobię, musiałby mi ktoś wyciąć częśćmózgu odpowiedzialną za wspomnienia to chyba się nie doczekam, albo uda mi się na emeryturze Ty tak poważnie piszesz, jakbyś był starszy, a tu taka młodzież. Szacun
-
zależy co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu
-
detektywmonk, i jak tam odzew?
-
No i znów nieprzespana noc, nie wiem co mi...ale przez 2 godziny leżałam i zastanawiałam się, czy potrafię się w ogóle z tego człowieka wyleczyć. Już w liceum mi się bardzo podobał, a wtedy był z moją koleżanką. Paskudny ten świat, że jedno chce,a drugie już nie Arhol, ja wiem, że się nie da. Pracuję nad tym. To nie jest tak, że nie potrafię iść na ustępstwa. Problem w tym, że jak się jest troszkę dłużej w związku, to zanika to pierwsze "wow", a dla mnie to jest początek końca. Mam wtedy wrażenie, że tej drugiej osobie nie zależy, zaczynam się bać i jednocześnie jeszcze bardziej starać. Mam dużo pretensji, chcę aby okazwyał uczucia, trochę chyba osaczam (???). Strasznie boję się odrzucenia
-
No niestety, taka bolesna prawda. Ale nie ryzykujesz, nie żyjesz depresyjny86, no cóż, taka moja wada, że albo jest idealnie albo całkiem do dupy i nie ma nic
-
Arhol, nie wiem w jakim wieku jesteś, żeby pisać o pokoleniach, bo może ja jestem z tego starszego od Ciebie aczkolwiek w moim bliskim towarzystwie mam pary (prawie same małżeństwa już), które są niesamowite. Bardzo się cieszę, że mam z nimi kontakt, bo dzięki temu nie straciłam jeszcze nadzieji. Może za wcześnie, żeby ich oceniać, ale większość zna się od około 20 r.ż. i są ze sobą, kochają się, nie mogą bez siebie żyć...(czasem mi aż niedobrze z tej sielanki ). Może jeszcze nie trafiliśmy na te odpowiednie osoby...
-
pozycja embrionalna jaki jest Twój ulubiony zespół?
-
bardzo :) ulubiona pozycja...
-
Arhol, bliźniaki mają lepiej A może prawdziwa miłość jest ratunkiem?