
kosmostrada
Użytkownik-
Postów
9 023 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kosmostrada
-
AtroposIsDead, ale cudo, obśliniłam lapka...
-
Witajcie piątkowo! Największy chlust z nieba się skończył, ale zimno, jesiennie, zobaczymy jak będzie padać w ciągu dnia. Żal mi ludków, którzy na wakacje nad morze przyjechali... Kręcę się od rana, jakoś trzeba się ogarnąć i czymś konstruktywnym zająć. Mam napuchniętego wskazującego palucha, coś mnie użarło, ale nie komar, bo swędzi boląco, boli jakbym miała poparzone... cyklopka, Będzie trochę zamieszania z remontem, ale jaki fajny nowy etap! Trochę Ci zazdraszczam. Davin, A kogóż to moje oczy widzą? takie tam, To masz zajęcie na najbliższe dni... Ja niestety nie mam dziś transportu na ryneczek i wiśni dziś nie będzie, ale może jutro. Miłego dnia Wam życzę!
-
Kochani wpadam tylko powiedzieć, że u nas katastrofa. Niestety woda się leje cały dzień z nieba w ilościach niewiarygodnych, zalewa nas, strażacy nie nadążają, ulice są nieprzejezdne...
-
Cały dzień leje, nawet pies nie chce wyłazić... Do tego wieje. Podjechaliśmy tylko do Lidla ( po zapas syropu klonowego i pianek) i zgarnąć młodego. Dzień domowy... Porządkowanie, kawkowanie tak na zmianę... Pożegnałam min. całą garść samotnych skarpetek, niestety w tym domu tylko pary są akceptowane. mirunia, Kochana jak tam na wieczór, troszkę Cię odmuliło? Marcin2013,
-
Dzień dobry! Lało całą noc i ranek. Ale jest dobre powietrze i jakoś się chyba ciśnienie trochę ustabilizowało, bo ciut lepiej się dziś czuję niż wczoraj. W związku z pogodą dziś dzień domowy, coś tam podłubię z długiej listy prac, które przewidziałam na urlop. Powiem Wam, że to cholery można dostać z tym, że człowiek taki uzależniony od kaprysów pogody. Ja rozumiem, że może mieć to lekki wpływ na samopoczucie, ale nie że determinuje nastrój, a w moim wypadku nawet nasilenie różnych jazd. cyklopka, Grunt, że bad trip minął i robisz swoje, realizujesz plany, sprawiasz sobie frajdy. Cieszę się, że się z tego pozbierałaś. platek rozy, Czekam Kochana na wrażenia z próbasów, super, że sobie taką przyjemność sprawiłaś. Mocno tulam w bólu. Ḍryāgan, Ciebie też ściskam, trzymaj się tam, żeby Ci ten nerw minął! A z serduchem, wpadnij do rodzinnego, żeby Ci zmierzyli ciśnienie i puls. Fikołki nie muszą od razu znaczyć nic strasznego, ale jeśli nie miałeś czegoś takiego wcześniej, zawsze warto sprawdzić.
-
cyklopka, Wy się okacacie, to ja się zapiesiam? Chciałbym wiedzieć czego się bojam, chyba byłoby prościej. Moje lęki są zagadką, pozostały nawet dla mojej terapeutki, podobno to się zdarza, że nie wiadomo o co chodzi... Lęk jako byt, bez twarzy. Taka chyba wyższa forma popie.... mózgu. Lękami na kacu aż tak się nie przejmuj, wszystkie osoby które znam jakieś mają, co nie znaczy, że im to życie niszczy. Po prostu zdarzają się każdemu.
-
Ale dziś tu pustawo... Wszyscy na ten festiwal pojechali?... Ciekawe jak tam nasza ekipa woodstockowa się bawi. Słucham sobie muzy, śpiewam do karaoke ( monsz z dużym spokojem to znosi ), korzystam z nocnej chwili spokoju od jazd przeróżnych. Chętnie wypiłabym lampkę dobrego wina, ale nie mam. Zbieram siły na kolejny dzień.
-
Dzień dobry! Ja właśnie wróciłam ze spontanicznej wycieczki. Byliśmy zawieźć psa do nowej pani fryzjerki ( ze względów zdrowotnych jego pani chwilowo nie przyjmuje), a jest to za miastem w przepięknej okolicy. Z menszem pokawkowaliśmy w karczmie, popatrzyłam na piękną polską krainę, byłam na małym spacerze w lesie i na łące, poskubałam leśnych malin. Wszystko pięknie, tylko kosztowało mnie to tyle, że nie pytajcie. Strasznie teraz jestem zalękowana i agorafobiczna. Znów cała robota od początku. Na zmianę jestem wściekła i chce mi się płakać. Teraz znów muszę dojść do siebie po teoretycznie przyjemności... Muszę zaraz zafarbować włosy, żeby jakoś wyglądać przy moim wypięknionym psie . cyklopka, I jak się czujesz za kółkiem? Gratuluję, że się za to wzięłaś! rolosz, Mój żołądek ma się o dziwo dobrze, więc dziś zakupiłam dwa rodzaje czereśni i truskawki. Ja się dziś czujesz? mirunia, Kochana może te zawirowania ciśnieniowe pogody Ci nasilają zawroty? Nie przeciążyłaś szyjki przy tych słoikach? Jest trochę lepiej na popołudnie? Ḍryāgan, wieslawpas, wiejskifilozof, Hej Chłopaki!
-
rolosz, To sobie dziś ucztę sprawiłeś na wieczór, świetny serial. Ja pożeram na noc arbuza ( sprawdzam chyba co mój żołądek jest w stanie znieść ) i snuję małe wielkie plany na jutro. Zobaczymy co będzie... Nasi Woodstockowcy wyśpijcie się i pełni energii i szampańskiego humoru jedźcie reprezentować spamową na imprezie.
-
Carica Milica, Ja też i o dziwo nie mam sensacji żołądkowych. Fakt, że nie jem słodyczy, więc zapewne tak w siebie cukier ładuję. tosia_j, Takiej nie mam w kolekcji. Ale mam plecak. Nie wiem, jak to robisz, bo ja kupiłam tą torebkę nie z pożądliwości torebkowej, tylko bo mi się złachała ta z którą ostatnio biegam. Niszczą mi się nawet skórkowe. Byłam na ogródku, ślimaki mi całkiem zżarły jedną roślinę... Pierwszy pomidorek dojrzewa. Pięknie kwitną nasturcje różnymi kolorami. Jutro majeranek uciacham do suszenia. W ogóle jak będzie pogoda to powalczę jutro trochę ogródkowo, bo znów jest co robić.
-
Carica Milica, O żesz wszystkie czereśnie zżarłam, bo bym podrzuciła... tosia_j, Heloł damo jednotorebkowa! ( jedna ale pewnie co najmniej Louis Vuitton... ) Postanowione, jadę w piątek na ryneczek po wiśnie. Będzie zupa wiśniowa, chociaż z 2 słoiczki konfitur i pożeranie na żywca. Smaka mi narobiliście... Ḍryāgan, Jest tylko warzywniak u mnie na dzielni, nie ma owocniaka... ( ale my tu na północy dziwni jesteśmy... )
-
takie tam, No to do garów mój drogi konfiturę smażyć! ( wypestkowanie 10 litrów wiśni.... )
-
mirunia, !0 słoiczków radości na zimę... Carica Milica, To może jakaś króciutka relacja na gorąco z telefonu, bo się nie doczekam... rolosz, Trochę mnie martwi, że mimo tabsów w takiej niemocy często jesteś.
-
Purpurowy, Carica Milica, Kiedy wracacie? ( co by wiedzieć kiedy czekać na relację )
-
A ja wróciłam do czasów, gdy miałam kilka lat i z mozołem tworzę różne królewny i księżniczki... Niestety nie wszystkie się zapisują. Ale mam takie królewny też :
-
cyklopka, Kochana, pozostaje tylko leki grzecznie łykać... Rozumiem Twoje samopoczucie, bo ja sobie też nie ufam... A to straszna rzecz. Nie wiem na ile to co odczuwam, co myślę jest prawdą i głosem mojej intuicji, mojego serca, a co jest wytworem mojego zaburzenia. Nawet dziś całe moje ciało krzyczało - nie wychodź z domu, bardzo źle się czujesz... A chwilami wątpię czy to co mnie cieszy jest naprawdę moją przyjemnością, czy jest to kompulsja, tudzież "odciągacz" od prawdziwego ja. To wzbudza niepokój i zaburza poczucie bezpieczeństwa. Carica Milica, Oj tam zaraz intensywny, choć jak na moje ostatnie możliwości, to co najmniej jakbym na rafting po wodospadzie się wybrała... Torebka bez odjazdu, ale dokładnie taka jak chciałam do biegania, z długim paskiem, pojemna ale lekka i nie za duża, szkoda, że nie skórkowa, ale trudno.
-
Dzień dobry!!! Jak miło, że forum przestało mulić... Ja dziś urlopuję pierwszy dzień tak naprawdę. Jestem dziś samiuśka. Z rana czułam się podle, ale się zawzięłam i powiedziałam sobie, że nie przesiedzę kolejnego dnia w chałupie. Wczoraj po pracy to już mi się nic nie chciało. Najpierw potuptałam z psem na długaśny spacer po krzaczorach i strumykach tak na ogarnięcie się. Potem ruszyłam twardo do biblioteki, przy okazji lumpek ( kupiłam sobie torebkę ). W bibliotece marnie, a zarazem trochę śmiesznie, bo grzebałam w książkach tylko na wysokości wzroku, bo nie mogłam ani głowy do góry, ani w dół, bo od razu karuzela. Miałam sobie usiąść potem na kawce z książką, ale zadzwoniła koleżanka i w efekcie zgarnęła mnie i pojechałyśmy na kawę. To i sobie przy okazji weszłam do perfumerii na małe wąchanie. Teraz wróciłam z futrzakiem i odsapnę sobie, bo mnie to urlopowanie kosztuje sporo sił... Pogoda tradycyjnie dziwna, nie wiadomo czy parasol, czy kapelutek, czy się rozbierać, czy ubierać. Carica Milica, Purpurowy już jestem cała ekstatyczna przed Waszym wyjazdem.
-
Dzień dobry! Widzę dziś temat wycieczkowy na Spamowej, jak najbardziej się dołączam. Byłam na małym wypadzie za miasto, of course ledwo wyjechaliśmy za rogatki zaczęło lać, a tylko przekroczyliśmy w drodze powrotnej wyszło słońce. Ale nie przeszkodziła nam to przejść się przez las, popatrzeć na rzekę, posiedzieliśmy patrząc na zieloność, w ciszy pod otwartą klapą bagażnika. Pełno jagód, ale jeszcze kwaśne. Niestety nie weszliśmy głębiej w las za grzybem, butów nie mieliśmy na taką mokrość. Pies zadowolony w wersji brudna mokra szmata. Wracając zatrzymaliśmy się na pierogi w karczmie, kupiłam na wynos jagodzianki i zylc ( dla niewtajemniczonych - taka specjalność kaszubska w słoiku ). Byłabym bardzo zadowolona, gdyby mnie nie łapała derealka i zawroty, co mi odebrało przyjemność, a teraz jestem zmęczona jak po maratonie. No ale satysfakcja jest, że udało się wyjechać za strefę komfortu. Piję sobie latte i odpoczywam po odpoczynku. Komu się nie chce iść jutro do pracy? Ja muszę iść, a ło matko jak się wzbraniam...
-
rolosz, Trzymam kciuki więc ! Masz teraz poważnie zaprzątniętą głowę, wyzwania, to nie dziwota, że nastrój Ci skacze. Ale wierzę, że nie przeszkodzi Ci to w Twoich sprytnych planach.
-
rolosz, No tak to u nas jest, huśtawka... Dziękuję, jest lepiej. Jakaś praca na horyzoncie się jawi u Ciebie?
-
Ciekawe czy mój pies szczeka po szkocku? rolosz, Heloł! Jak Ci mija weekend?
-
tosia_j, Że masz kota też się nie chwaliłaś... Purpurowy, Nowa nieznana twarz Purpurowego - treser dzikich zwierząt...
-
tosia_j, O, przeprowadziłaś się? Nic się nie chwaliłaś. W sumie zazdroszczę tych 9 wieszaków, jaki porządek w duchu minimalizmu...
-
Witajcie wieczornie! Ale tu dziś cicho... Dziś dzień miałam bez atrakcji ( jeśli nie liczyć wypadu do lidla po zakupy ), ale znów ciut lepiej się czuję. Jestem nadal słaba, ale nie mam karuzeli. Może jutro z menszem będziemy na siłach do jakiejś małej przyjemności, jakaś kawka w ładnych okolicznościach przyrody, czy cuś... Póki co mam wszystko poprane łącznie z szalami... Dziwna rzecz, ale jak szal leży nieużywany, to jakiegoś dziwnego zapachu nabiera, albo ja mam przeczulony nos. Fajne spacery z psem porobiłam ( musiałam powychodzić z chałupy), choć pogoda cały czas nie może się zdecydować. Po ostatnim jednak byłam zmęczona. Teraz paracetamol na ból głowy zapodam, zaparzę dobrej herbatki i coś poczytam.
-
Sio spać, druga godzina!!! Ja spróbuję jednak przyłożyć się do poduchy. Choć odkładam to, bo sen to obudzenie się rano, a rano to jest masakra... No nic, spokojnej nocy i życzę wszystkim miłej soboty!