mirunia, nie, wyluzowałam i dobrze mi z tym. Rano ciutkę ogarnęłam, bardziej żeby się zając przed wyjściem, psa po spacerze powierzyłam menszowi i poleciałam na spotkanie z koleżanką. Na luzie, bez śrubki w tyłku, bo nawet do psa nie musiałam się spieszyc. Wróciłam tak, żeby zdążyc zrobic obiad. Jedyny minus - nie poszłam do biblioteki.
Zawsze Ci przechodziła ta szyja, miejmy nadzieję, że szybciutko to nastąpi i tym razem. Ale Słonko -weekend, odsapniemy! Mam nadzieję, że przyniesie nam odpoczynek zwłaszcza psychiczny. A ty trzymaj się w ciepełku, a zwłaszcza szyjkę!
Zaraz mam jak zwykle gości, wpadnę pewnie późno już w piżamce.