Ja w sumie, nie wiem czemu mają mi służyć te spotkania. Nie czuję, że poznałabym "kogoś" w ten sposób, bo jest mocno sztuczny. A jak z kimś jest już miło to dopada mnie lęk przed tym jak tej osobie opowiedzieć o chorobie i się odsuwam. Więc nie wiem czy to nie jest bez sensu i czy nie poczekać na remisję. Mam wykupiony pakiet do października więc poczekam do tego czasu, hehe
Też jest to jakiś sposób na udowodnienie sobie, że nie stoję w miejscu ale to chyba nie tędy droga. Brakuje mi bliskości ale to nie znaczy, że musi się ona łączyć z tworzeniem związku czy seksem.
To na co mam ciśnienie, to na przytulanie się - bez podtekstów. Czuję się wtedy chociaż na chwilę taką całością, a nie kupką nieszczęścia. Dodaje sił...
Najchętniej poszłabym na jakieś zajęcia w grupie, szkolenie czy zajęcia. Pożartować, pogadać o niczym i o wszystkim, pograć w coś czy coś porobić. Nie mówić/myśleć o smutkach, depresji...
Dzisiaj miałam 2 h angielskiego indywidualnie z lektorem i było fajnie dyskutować o skutkach islamizacji Europy, komunizmie i wordpressie ^_^