Skocz do zawartości
Nerwica.com

mggabijp

Użytkownik
  • Postów

    159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mggabijp

  1. Uważam, że musisz jak najprędzej się z domu wyprowadzić i zacząć wszystko od podstaw. Tak wiem, że to trudne, ale tak jest że z rodzicami długo się nie wytrzyma... Ja wynoszę się do chłopaka niedługo (mam 22 lata), ale mam koleżankę, która jest w podobnej sytuacji, tyle że nie ma (mam nadzieję) myśli samobójczych i stara się żyć pozytywnie. Naprawdę przeczytawszy Twoje wyznanie zaczęłam się o Ciebie obawiać, choć Cię nie znam jeszcze. Proszę Cię, weź się w garść, nie daj się rodzicom, oni nic Ci zrobić nie mogą, musisz się na nich uodpornić. Wyjdź do innych ludzi, poznaj kogoś, nie poniżaj samej siebie, a będzie dobrze, uwierz mi - znam to z autopsji! Jesteś pełnoletnia, rodzice nie mają już na Ciebie wpływu. Owszem, wiem, że takie traktowanie jest poniżające i dołujące, ale musisz pokazać IM, że umiesz żyć i bez nich sobie poradzisz. Zobaczysz, jaka satysfakcja będzie, kiedy to zobaczą i będzie im łyso :) Jak ułożysz sobie życie lepiej od nich! Powodzenia, trzymam kciuki za Ciebie, będę się modlić (jestem głęboko wierząca) i dawaj o sobie znać!
  2. mggabijp

    Z fobią za pan brat

    Witaj, myślę, że kolega wyżej dobrze Ci poradził. Z tym możesz spróbować zawalczyć sama, a jak nie to może do specjalisty? Cóż, nie wiem, w każdym razie życzę Ci jak najlepiej
  3. mggabijp

    Dziewczyna z CHADem wita

    Witaj, też tu jestem od niedawna :) Ja mam nieco inną sytuację, ale z chęcią dotrzymam towarzystwa każdemu kto czuje się samotny. Dasz radę, proszę tylko, nie załamuj się :) Bądź z nami! PS, zainteresowałaś mnie swoją przypadłością - na podobną cierpiał Sherlock Holmes - wiem że to fikcyjna postać, ale jestem mega Sherlockistką, kocham Holmesa pod każdą postacią
  4. Psychotropka`89, dziękuję za miłe słowa :) Wiem, że sama z tego nie wyjdę, bo jest to zbyt ciężkie i poważne, sam umysł nie da sobie z tym rady i jestem tego świadoma. Dlatego zaraz po powrocie z wyjazdu natychmiast idę do lekarza. On chce iść ze mną, myślę, że to dobry pomysł, żeby przy tym był, obojgu nam może to pomóc. Bardzo się tego boję... startujemy o północy. Mam nadzieję, że aviomarin pomoże. Ja nie mam przy sobie przeciwwymiotnych, bo w sumie żadnych jeszcze takich nie znałam, mnie trochę pomagał Validol, chociaż ciężko, bo on też ma taki niemiły smak. Ale jakoś się po nim ogarniałam. Nie wiem, dziś już byłam w mieście z rodzicami na takich ostatnich zakupach w Radomiu (ok 20 minut jazdy samochodem) i podczas jazdy z nimi czułam się naprawdę dobrze, zresztą z rodzicami jakoś zawsze lepiej, nie wiem czemu, może przez fakt, że często w domu z nimi siedzę i ich towarzystwo nie jest ani trochę stresujące albo co... Głębokie wdechy i wydechy - chociaż mnie takie coś już nie pomaga, ale można zrobić - i jadę. Czas pokaże, jak z moją psychiczną siłą.
  5. Twoje słowa poranna bardzo mi pomagają jeszcze nie rozmawiałam na ten temat z nikim kto wie jak się czuję bo ma lub miał tak samo. Wszyscy mi mówią żebym przestała "po prostu"o tym myśleć ale tak się nie da bo to żyje w naszej podświadomości i jest częścią nas i sami poradzić sobie z tym nie możemy (przynajmniej ja nie mogę) dlatego lepiej rozmawiać z kimś kto wie jakie słowa pocieszenia działają najlepiej. Dzięki Twojemu przypadkowi a także przypadkom wielu innych którzy to pokonali zyskałam nadzieję na to że kiedyś z tego wyjdę. Bo chwilami juz naprawdę myślałam nad skończenien nawet życia w jakiś sposób. Raz pamiętam dostałam napadu płaczu i doła które zwykle u mnie następują po panice której świadkiem był mój Facet i było to tak niezwykle głębokie załamanie że myślałam że to już koniec że tak ma wyglądać moje życie i chyba muszę z tym skończyć bo nie wytrzymam. Na szczęście udało się Mu mnie uspokoić. Teraz jednak mam nadzieję na poprawę swego losu i na to że jeszcze kiedyś będę mogła cieszyć się życiem i swoim jak bardzoo udanym i szczęśliwym związkiem. A tymczasem jadę jutro walczyć z samą sobą. Dam znać jak żyje i daję sobie radę względnie regularnie bo internet będziemy mieli z sobą :):):) pozdrawiam serdecznie wszystkich nerwusów :):):):*
  6. Witaj, co do strachu przed podróżą.... Mam dokładnie tak samo, tylko z trochę innego powodu... Otóż ja się boję zwymiotować, ale co za tym idzie - mam napady paniki przez to... A jutro jadę z chłopakiem nad morze i nie wiem, jak to przeżyję :(
  7. Lily, no właśnie jeszcze nie byłam, ale idę zaraz po powrocie z wakacji... To zaczęło się w liceum, ale nie było tak źle, dawałam radę. po prostu wiedziałam, że leży to w psychice i trochę ignorowałam. Potem na studiach mi przeszło. Wiadomo, miałam więcej na głowie, nie miałam czasu o tym myśleć, coś się działo wokół mnie. Potem spotkałam JEGO, zakochałam się (rok temu) i czułam się wręcz BOSKO! Byliśmy w Czechach w zeszłym roku, było genialnie, ani razu źle się nie poczułam... W styczniu zaczęłam mieć coś z sercem. Poszłam do kardiologa - wada serca, ale do wyleczenia. Zaczęłam brać Concor Cor - i się zaczęło. Od kilku miesięcy jest tak źle, że czasem mam ochotę umrzeć. Jest naprawdę źle, nie mogę z domu wyjść. W końcu ON zaczął namawiać mnie na psychologa, bo powiedział, że nie może patrzeć jak się męczę ze świadomością, że w ŻADEN sposób nie może mi pomóc. Chciałam iść, ale nie było za bardzo kiedy, potem lekarz pojechał na urlop, potem coś tam itp... Ale na 100% idę po powrocie. Biorę Validol tonami i coś tam pomaga. Arasha, przypadkiem znalazłam nazwę fobii na Kwejk.pl. Typowy przypadek I stamtąd znalazłam się tutaj, bo wreszcie wiedziałam, co wpisać w google... Jak zaczęłam czytać Wasze wpisy na temat tej choroby to się popłakałam... Myślałam, że to tylko moja psychika coś sobie wymyśliła, że nie ma co z tym zrobić, a tu proszę... Jest nadzieja! Chol*rna nadzieja, że z tego wyjdę! Dlatego postanowiłam się tu zalogować i z Wami pogadać i podzielić się doświadczeniem w tej dziedzinie, bo w moim otoczeniu nikt mnie nie rozumie, bo nikogo to nie tyczy...
  8. Witam, ja też mam problemy z emetofobią. Do tego dochodzi chyba agorafobia, ale to może mi się wydawać i być po prostu wynikiem tego pierwszego. Jestem w szczęsliwym związku z chłopakiem, który mnie wspiera w tej ''przypadłości'' i wg mnie powinien dostać jakąś pokojową nagrodę Nobla albo co, bo gdy wpadam w panikę a potem następuje płacz, zazwyczaj mówię okropne rzeczy... Oczywiście o sobie, jaka to ja jestem głupia, że po co mu taka dziewczyna, że powinien mnie zamknąć w wariatkowie itp... A on cierpliwie wysłuchuje, potem tłumaczy wszystko i mnie uspokaja... No w każdym razie... Cóż, to co u wszystkich... Boję się zwymiotować... Poza tym u mnie też jest coś takiego, że tak jakby boję się dużych przestrzeni... Od tego mnie mdli... Zresztą mdli mnie od wszystkiego, TYLKO jeżeli jestem poza domem. Jak jestem w domu wszystko jest w porządku, nic mi nie dolega, czuję się bezpiecznie, jem ile chcę, śpię ile chcę itp. Wystarczy że wyjdę z domu... Jak śpię gdzieś poza domem, np u chłopaka, nie przesypiam pierwszej nocy w ogóle. Potem śpię, ale głównie ze zmęczenia. Pierwszej nocy dostaję okropnych nerwów, nudności i wszystkiego jak leci. Przechodzi po czasie, jak sobie posiedzę, ale jak sie kładę to z powrotem... I tak całą noc. Dlatego boję się spać gdzie indziej, a tutaj wakacje i jutro jadę nad morze... Z chłopakiem, przyjaciółką i jej facetem... Okropnie się boję, co to będzie... Na drogę biorę aviomarin, ale potem? Jak będziemy chodzić, na plaży, w pokoju, w nocy... Wszędzie, czuję że będą nerwy... Wiem, nastawiam się, ale inaczej NIE POTRAFIĘ! Może macie jakieś sprawdzone sposoby, ćwiczenia które robicie w trakcie napadów paniki?
  9. Witam, nie wiem już co z sobą zrobić, gdzie szukać pomocy.... Zalogowałam się na tej stronie ze względu na swoje dwie forbie: emetofobię i agorafobię... I szczerze mówiąc niekiedy mam wrażenie, że zwariuję... Ale od początku. Mam na imię Gabi (nie znosze swojego imienia - ta wersja jest przeze mnie ''dopuszczalna''), mam 22 lata, mieszkam pod Radomiem, właśnie obroniłam licencjata z kosmetologii, nie mam żadnych życiowych problemów, czy większych stresów, od roku jestem w chol*rnie szczęśliwym związku, mam bardzo dobre przyjaciółki, a mimo to nie mogę się z tego cieszyć. Bo wiecznie się boję, sama nie wiem czego. Dlatego loguję się tutaj z nadzieją, że może Wy szanowni forumowicze jakoś wesprzecie mnie duchowo. PS. Jutro jadę na wakacje na tydzień nad morze z chłopakiem i jedną z przyjaciółek. Jestem tak bardzo zestresowana tą sytuacją, że nie mogę logicznie myśleć. Strach przed wyjazdem wręcz mnie paraliżuje. Nie wiem, jak przeżyję ten tydzień, ale nie chcę psuć innym wypoczynku. Ja przez ten czas na pewno nie wypocznę. Cóż, o mnie to na razie tyle, chyba że chcecie wiedzieć coś więcej, to pytajcie
×