Skocz do zawartości
Nerwica.com

mggabijp

Użytkownik
  • Postów

    159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mggabijp

  1. a ja dzisiaj byłam u pani psychiatry innej. wypytała mnie o caaałe moje życie, o mój problem i wypisała mi Parogen 20mg i Lorafen 1mg jakieś benzo. Chciałam Clona, bo mi się już skończył, ale chyba stwierdziła, że się od niego uzależniłam i przepisała mi ten Lorafen. I mam jeszcze Afobam, też benzo. Znacie te leki? Ktoś, coś?
  2. alu, no widzisz, i dałaś radę. Ja też. Też wisiałam nad kiblem i już czułam w gardle to... to wszystko... Ale dałam radę. A wiesz, czemu? Bo jesteśmy cholernie silne. Niewyobrażalnie. Normalni ludzie nie daliby sobie z tym rady, zwariowaliby. A to nasza codzienność, więc się uodparniamy. Owszem, męczymy się, ale nie poddajemy. Rzadko, naprawdę rzadko się zdarza, żeby osoba taka jak my zwymiotowała z nerwów. Bo my mamy taką blokadę w sobie, jesteśmy mistrzyniami w pokonywaniu rzygania I musimy z tym żyć, bo być może się nigdy tego do końca nie pozbędziemy. Ale to nas wzmocni. Będziemy coraz silniejsze, aż w końcu ludzie zaczną mówić: kurczę, podziwiam cię, naprawdę, ja bym zwariował. Ja przy 167 ważę 48. I żeby nie wiem co, nie mogę przytyć, ani - co dziwne - schudnąć. Zawsze 48. Chyba, że wagę mam zepsutą Ja się drapię. Dzisiaj też się wydrapałam. Znowu będzie ślad. Drapię się do krwi, byle czuć ból. Bałam się, że mój ukochany Koteł będzie mnie miał za wariatkę - w końcu to samookaleczanie - ale on tylko jak jest po wszystkim, opatruje mi rany i patrzy, jak się goją. -- 22 mar 2015, 20:43 -- Ale wciąż mam problem. Leki niby zaczynają działać, ale świruję przy obcych ludziach, np jak mamy gości. Masakra.
  3. alu, ja miałam dokładnie tak samo tuż przed tym jak poszlam do psychiatry. Właściwie to to mnie popchnęło do tego żeby pójść. Bo następne kilka dni były okropne i kilka dni z rzędu zasypiałam przy pomocy aviomarinu.
  4. Wmówiłam sobie ostatnio coś jeszcze. Mianowicie boli mnie w tyle głowy, na dole. U nasady karku. Być może wiąże się to z tym że długo siedziałam w pozycji leżącej z głową opartą o poduszkę oglądając film, ale i tak wyobrażam sobie, że a co jeśli to guz? Btw, byłam dzisiaj w Lidlu i przy kasach znowu mnie panika zaczęła łapać. Ale wytrzymałam.
  5. Ano co u mnie... Przesiedziałam cały dzień w domu, w spokoju, sama, trochę się ogarnęłam. Może leki zaczynają działać. Nie wiem. Ale wciąż w głowie siedzi lęk że to wróci...
  6. smileallthetime, dokładnie, i wiemy, gdzieś głęboko w naszej podświadomości tkwi ta wiedza, że przyjdzie ten dzień, w którym to się stanie. To strach jakby przed śmiercią, jakbyśmy byli śmiertelnie chorzy i czekali na wyrok. U mnie trochę lepiej, na razie się nie drapię. Jutro jadę do szpitala z tym sercem, zobaczymy jak tam się będę czuć.
  7. zmęczona_wszystkim, cały czas trzyma, ale jak wiesz, myślę o tym, jak zapomnę, to nie jest tak źle. W sumie to też upewniam się, że od tego nie zwymiotuję, bo z żołądkiem nic się nie dzieje. To panika siedząca w gardle, tak to sobie tłumaczę. Jestem senna, rano nie mogę się dobudzić. Ale dzisiaj zjadłam trochę obiadu i nie było mi nawet niedobrze.... za bardzo... może coś z tego będzie
  8. Przeżyć, przeżyłam... Nie było najgorzej, przed wyjazdem (jakieś 60 min drogi) wzięłam Clona i jakoś mi się jechało. Raz miałam sporą fazę no i teraz mam rany wojenne po walce z tym. Naprawdę paskudnie to wygląda (nie wiem, jak ja to ukryję przed rodzicami) i boli, ale - pomaga. Nawet jeśli mnie teraz biorą mdłości, to jak się złapię mocno za to zabandażowane miejsce, poczuję ból, to i lepiej mi.
  9. Ja próbowałam, ale ten ból mi przeszkadza. Nie jest dla mnie taki ''przyjemny''. Drapię się po przedramieniu, gdzie jeszcze na razie nic nie widać pod ciuchami. Mój Koteł jest chyba najbardziej wyrozumiałym facetem pod słońcem, wie, że to mi pomaga i nie przeszkadza mi w tym, a jak już skończę, to cierpliwie opatruje mi rany. Każdej życzę takiego faceta, chociaż takich to ze świecą szukać Zjadłam trochę rosołu... Znowu siedzę na górze, Validol i staram się uniknąć drapania, bo kończą nam się bandaże. Boże, ja tego kiedyś nie zniosę. -- 15 mar 2015, 16:36 -- Druga część obiadu. Najadłam się do syta, czekam na mdłości. Leki wzięłam, mój mózg szaleje, nie potrafię nad nim zapanować. Znowu drapanie.
  10. Trochę mi lepiej, Koteł ze mną siedzi. i tak siedzę i przeglądam internet. Ale i tak zdarłam sobie skórę z połowy ramienia, jutro będzie okropny widok. Cóż, rany wojenne, tak? Bo w sumie to jest taka wojna. Skupiam się na drapaniu i sprawianiu sobie bólu, to wtedy jest moim priorytetem i odwraca uwagę od tego, co się dzieje z żołądkiem i nerwami. Wolę być poraniona, zakrwawiona (nawet fajnie, gram w Dragon Age, jestem w fazie tej gry i to tak jakbym tam walczyła ) niż świrować w toalecie.
  11. pomocy dziewczyny, mam teraz kryzys, jestem w gościach, siedzę na górze i świruję, wziełam całą tabl Clona, drapię się do krwi po ręku, boli jak diabli, żrę Validol i trzęsę się jak głupia. Jak wezmę aviomarin to chyba padne nie?
  12. zmęczona_wszystkim, ulżyło mi trochę, ale i tak mam nadzieję, że skończy się tylko na tym... Tzn ja ogólnie jestem samozwańczą mistrzynią w powstrzymywaniu się od wymiotów, więc myślę, że dam radę. Ile czasu ci się przyzwyczajał organizm w ten sposób?
  13. Ciulowo. To nie było tematu
  14. A możeby tak, jeżeli jest taka możliwość, wstawić czat na forum? I byłaby bomba, gdyby różne czaty związane były z różnymi dolegliwościami, np ci z depresją ze sobą, ci z nerwicą ze sobą itp. Rozmowy byłyby szybsze, sprawniejsze i byłaby taka inteakcja między nami. Co wy na to? Admini, da się?
  15. To ja biorę Clona. Codziennie, po 1/4 tabletki, na noc cała. po miesiącu odstawiam, biorę w międzyczasie Setaloft i czekam, aż zacznie działać. Ogólnie nie jest źle, ale ostatnio wmówiłam sobie coś szalenie dziwnego. Otóż, gdy ziewam, to pod koniec mam przejaw mocnej mdłości. Ale w gardle, nie w żołądku. Ściska mi się gardło i jakbym miała zaraz mieć torsje. Wydaje mi się, że to moja wyobraźnia, bo jak zapominam o tym, to tak się nie dzieje, ale kurde, co to może być? Miał tak kto kiedy? Jestem u teściów w domu. Rano wzięłam całą tabletkę Clona, przyznaję. Ale dzięki temu żyję, chociaż trochę mnie bierze i znów zaczynam drapać się po ręce. Validol cały czas.
  16. zmęczona_wszystkim, n toś mnie pocieszyła, mnie trochę te nudności przechodzą przez to benzo, a jutro muszę do teściów na weekend jechać, nie wiem jak to przeżyję. Wczoraj trafiłam do szpitala, miałam kolejny ''atak'' serca, nic się nie działo, ale serce kołatało jak głupie. Stało się to w robocie, koleżanki wezwały pogotowie i zabrali mnie do szpitala. Do tego najgorszego miejsca, gdzie najbardziej boję się być. I.. jakoś przeżyłam. Wyniki krwi dobre, trochę mało potasu, dali mi w kroplówce i kazali leżeć. Wśród tych wszystkich chorych ludzi, leżałam. Trochę pomógł Validol, ale głównie nie miałam jakichś odlotów. Przeżyłam naprawdę spokojnie jak na mnie. Wróciłam do domu koło 23 i zmęczona prawie od razu zasnęłam. I nic się wielkiego nie działo. Aż zadziwiłam samą siebie.
  17. Kurde, było dobrze, a wczoraj znowu mnie nudności wzięły. I dzisiaj średnio się czuję. Zwiększyłam sobie trochę dawkę Clona, niby spokojna jestem, ale na żołądku wciąż jakby coś mi siedzi :/ zobaczymy co będzie dalej. Wczoraj już z nerwów (no bo jak to, jestem na uspokajaczu a tu coś się dzieje? Coś nie tak, coś nie tak!! I nerwy witamy..) zaczęłam ranić się w rękę, żeby poczuć ból. Dla mnie ból to ulga, odwrócenie uwagi od tego, co się ze mną dzieje. Teraz mam dwie szramy na ręku i żałuję tego :/ jestem popier*olona...
  18. alu, uwierz mi, ja też tak myślałam, że leki gówno dadzą. Ale dają. Pomagają. Uspokajają. Sam fakt, że są, jest uspokajający (''jakby coś się działo, mogę go wziąć i będzie dobrze''). Zaczynam wierzyć w przemianę. Jestem trochę weselsza, zaczynam podjadać. Owszem, ciągle zdarzają się nudności. Ale biorę Validol, possam go trochę i przechodzi. Spanie cudowne, po Clonazepamum ścina mnie tak, że nie pamiętam, kiedy kładę się spać Ciężko wstać rano, ale jak się wstanie to już jest dobrze. Główny lek jeszcze nie działa, za wcześnie. Minęło dopiero 6 dni. Czekam z niecierpliwością na jego skutki. Ale mam do niego coraz większe zaufanie. Wiem, że to nam nigdy nie minie do końca. W nerwowych chwilach, w miejscach BARDZO publicznych (jak koncerty, kluby itp) będzie nawracać pomimo wszelkich leków, ale w domu, w kościele, na dworze, w pojazdach, na lżejszych wycieczkach będziemy czuć się dobrze. I to już coś. Prawda? Psychotropka`89, Ojjj, współczuję bardzo. Ja z moimi bólami mam podobnie. Mnie boli na conajmniej tydzień przed okresem. A jak już go mam, to biorę minimum 6 tabletek, żeby przestało boleć. Tragedia. -- 11 mar 2015, 12:59 -- Ze mną podobnie. To takie chwile wytchnienia. Ja tak samo. Tyle lat żyłam spokojnie. Kochałam długie wycieczki samochodem. Słuchawki na uszach, włączenie marzeń i mogłam godzinami (z przerwami na siku) jeździć po świecie. Miałam jedynie depresję, nie wyleczoną do tej pory, ale to nie sprawiało tylu kłopotów, co teraz. Teraz tak samo, nie wiem kiedy jest mi niedobrze, bo np czymś się strułam, a kiedy to wytwór mojej wybujałej wyobraźni. A tych wytworów też się boję, bo tego samemu zastopować się nie da...
  19. Czyli że dobrze się czujesz? No to dobrze to słyszeć. Ale jednak mimo wszystko nie wyleczyłaś się do końca? Być może nie da się tego do końca wyleczyć, zawsze będziemy w niektórych sytuacjach źle się czuć. Żyć możemy normalnie, w domu, szkole, pracy. Nawet na wyjazdach może być dobrze. Ale kluby, koncerty, wielkie uroczystości... być może to już nie dla nas. Mnie to akurat wisi - nie lubię takich rzeczy... Tnz, owszem, chciałabym iść na koncert kilku zespołów, to w sumie jedno z moich marzeń... Ale nie można mieć wszystkiego? Tak? Musi mi wystarczyć oglądanie i słuchanie ich w telewizji. Ważne, żeby nie mieć codziennych ataków paniki, nie być więcej udręką dla bliskich. Ja czwartego dnia nadal na lekkim haju. Trochę kręci mi się w głowie, trochę z równowagą coś nie tak, ale spokój, spokój przede wszystkim. Wreszcie nic mi nie dolega. Jeno spać bym się położyła i przespała cały dzień :) A dzisiaj do pracy Na terapię też się przejdę. Bo wprawdzie jest w miarę dobrze, ale smutek człowieka ogarnia, że tak to wszystko... że tak innych całe życie męczę, że nie można nigdzie wyjść, napić się, poimprezować. Ja tylko dziękuję, że mam najbliższych przy sobie. -- 09 mar 2015, 13:51 -- Zapomniałam Ci odpisać Myślałam właśnie, że to będzie stary, siwy gościu, a to młody jakiś, no max 40 :) i cholernie sympatyczny :) Będę wam pisać jak tylko będę mogła
  20. Dziękuję dziewczyny za otuchę Czuję się lepiej przez to benzo. Wprawdzie na razie odczuwam skutek uboczny - niby nie kręci mi się w głowie, ale jak chodzę to jak pijana i mnie tak ściąga raz na sterburtę raz na bakburtę, czasami do tyłu, trochę chce mi się spać i generalnie jestem na lekkim ''haju'' - ale... nie martwię się tym. w ogóle wszystko przyjmuję ze śmiechem, bo najważniejsze że mnie NIE MDLI. Nie denerwuję się, chociaż lek zatrzymał u mnie też inne emocje - strach, złość czy nawet radość. Ogólnie znieczulica. Ale wiem, że to przejdzie, kwestia przyzwyczajenia. Śpię zajebiście dobrze i budzę się wyspana. Setaloft nic u mnie nie wywołuje. Biorę po pół, więc jak pan doktor powiedział, zacznie działać po kilku tygodniach. dlatego mam Clonazepam. Cóż, dobrze trafiłam, bo to najlepszy lekarz w Radomiu. Mój Koteł gadał z jednym z jego pacjentów, który wychwalał go pod niebiosa, bo wyciągnął go z takiej depresji, że miał już myśli samobójcze. A teraz jest szczęśliwy i gada ze wszystkimi. Będę kontynuować leczenie, choć na terapię też chcę się zapisać. NA razie nie będę wam wypisywać, jakie to życie jest piękne i jak to dobrze się wyleczyć, bo wyleczona jeszcze nie jestem, Jestem dopiero pod wpływem, a to nie to samo. Ale ulga jest, nie powiem, że nie.
  21. Arasha, tzn pan doktor kazał mi brać to clonazepamum równolegle z tym drugim. 10 dni rano 1/4 tabletki, południe 1/4 i noc 1, 10 dni rano 1/4, południe 1/4 i wieczór 1/2, 5 dni rano i wieczór 1/4 i potem 5 dni tylko rano 1/4 i odstawiamy. Setaloft najpierw pół przez 5 dni, potem jeden przed 5 dni, potem 1,5 przez 5 dni i 2 przez ok 6 miesięcy. To to Clonazepam to benzo jest? Oby mnie nie otumaniał, nienawidzę tego. Boję się ogólnie brać te leki, boję się, że będzie gorzej, że jakieś majaki, omamy, otumanianie... No i, w takiej chwili naprawdę złej już raczej aviomarinu brać nie mogę nie?
  22. No więc... byłam. Od razu po wejściu zaczął mnie wypytywać (u niego się nie umawia, przychodzi się i staje w kolejce, dlatego w bawełnę nie owijał), jaka nerwica, z czym związana itp. Wypytał o wszystko, wypisał wszystko, pomyślał i zaczął wypisywać leki. Wpierw wypisał mi Paroxinor (to samo, co tamta baba co mnie jak dziecko potraktowała) i pomocniczo Clonazepamum (0,5 mg). ale gdy zgłosiłam mu, że inna pani doktor przestrzegła mnie przed Paroxinorem, że z początku nasila objawy i może coś tam wywoływać, to on - co mi się bardzo spodobało - powiedział, że skoro mam już na temat tego leku opinię, to go zmieniamy. I dostałam słabszy - Setaloft (50 mg). Przetłumaczył mi, że trzeba brać, pokazał że biorę nie za wielką dawkę i że nic mi nie będzie po tym i zaprosił na psychoterapię u siebie na oddziale w szpitalu psychiatrycznym, na którą się chyba zgłoszę. Wziął 80 zł, gdzie też mnie zaskoczył, bo myślałam, że weźmie więcej. Najważniejsze, że potraktował mnie poważnie, wszystko dobitnie wytłumaczył, no siedziałam u niego około 40 minut. Od dzisiaj zaczynam brać te leki. Może wreszcie zacznę jeść.
  23. Iced_Coffee, oczywiście, że lęki. Im bardziej boję się wymiotowania, tym bardziej jest mi niedobrze. I boję się że kiedyś w końcu nadejdzie ten moment... Idę dzisiaj do specjalisty. denerwuję się, czy mi pomoże. Jeszcze dzisiaj idę do pracy, czym również, jak zwykle się denerwuję i w międzyczasie mam objawy wszystkich możliwych chorób. ech, to u mnie już na porządku dziennym... Nie wiem, spróbuję, jak to będzie, zobaczymy.
  24. Ze mną coraz gorzej. Prawie codziennie zasypiam z Aviomarinem. Popadam w depresję. Tkwi mi w głowie myśl, że to może ciąża? A tego nie chcę, boję się. Jutro idę do psychiatry prywatnie. Ch*j wie, jak to będzie, podobno jest dobry ale i podobno załatwia każdego szybko, 15 min max i do widzenia... I 100 zł do kieszeni. A ja tak nie chcę. Chcę posiedzieć, wygadać się, powiedzieć wszystko, co mi na żołądku leży. Prawie nic nie jem. Ciągle czuję, jakbym miała pełny żołądek. Czasem jestem głodna i... z głodu mnie mdli. Zjem i znów to samo. Jest ch*jowo, nigdy nie było tak źle. Nie wiem, jak to się wszystko skończy.
  25. RoseMadder, no to witaj w klubie, masz to samo co my. Im bardziej boimy się wymiotów, tym bardziej jest nam niedobrze z tego powodu... I tak się to wszystko zapętla. Mnie nadal mdli, chociaż przyznam, że trochę mniej. Ja póki co stawiam na leczenie ziołowe, jak Validol, Neospazmina i Sen z Apotexu. Biorę tego już tyle i w takich ilościach, że na mnie działa. Właściwie to ostatnimi dniami nie jem wiele, a szprycuję się tym. Ew, jak już jest naprawdę źle, biorę Aviomarin. W tym tyg spróbuję zapisać się do psychiatry, z tych nerwów już boli mnie brzuch codziennie rano. Trzymaj się, wsparcie najbliższych jest najważniejsze, no i ten... musisz poszukać pomocy u kogoś...
×