
mggabijp
Użytkownik-
Postów
159 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez mggabijp
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
Bardzo mi przykro, wiem, że chciałeś tutaj zyskać pomoc, wsparcie, ale niestety moim zdaniem, pochodzisz z rodziny patologicznej i sam tak się zachowujesz. Poza tym prawdą też jest, że po prostu nie wiesz, czego chcesz, wymagasz niewiadomo ile, a sam nie potrafisz za wiele dać, wiesz że to niesprawiedliwe do cna? I czego oczekujesz, że jakaś laska się zgodzi na takie coś? Szukasz miłości? Serio? w ten totalnie bzdurny i głupi sposób? Masz w ch*j wymagań, których ''jeśli dziewczyna nie spełni, wypad''. Wybacz, ale w ten sposób nie znajdziesz nigdy miłości. No wybacz, musiałam to napisać, poniosło mnie po prostu. Masz problem, ale nie sądzę, żeby znalazł się, ktoś, kto ci pomoże. Jak się sam nie ogarniesz i sobie nie pomożesz, nikt tego nie zrobi. Dziewczyny cię nie chcą... Jak myślisz, dlaczego? A ty chcesz te dziewczyny? Chcesz dziewczynę, która będzie cię kochać, będzie ci posłuszna i jeszcze będzie wyglądać tak, jak ty tego chcesz? Powodzenia. Jak to dobrze, że mój chłopak taki nie jest.
-
Psychotropka`89, chyba tak zrobię. Chociaż ta pani psychiatra była polecana przez kilka osób i podobno miała być dobra... Cóż, może faktycznie nie da się za pierwszym razem trafić na dobrego specjalistę. Będę szukać dalej... Ale wciąż zastanawiam się nad braniem tych leków... Mam spróbować, czy poczekać? Ostatnio nawet jakby trochę lepiej się czuję...
-
lony, dostałam ten sam lek i właśnie jego najbardziej się boję Boję się, że po nim będę czuć się jak na 'haju' a takie uczucie też doprowadza mnie do nerwów, bo to nie jest normalny stan przecież... Dlatego, owszem, jest wykupiony na wszelki wypadek, ale mam opory przed braniem go.
-
Ja mam takie opory. Byłam niedawno u psychiatry, mam emetofobię i dostałam lek przeciwdepresyjny... I taki uspokajający, podobno silnie uzależniający. Wykupiłam je i leżą w szafce i czekają, aż się namyślę... Ale się boję... Że dostanę jakichś napadów, zawrotów głowy, nudności (najbardziej), duszności, kołatań serca (nie mówiąc już o tym, że mam wadę serca, wypadanie zastawki cośtamcośtam i serce mi kołacze i też mam fobię ''słuchania, co się z nim dzieje'')... Cóż, ja nie czytałabym ulotek (chociaż czytam), nie myślałabym o tym tyle (chociaż myślę) i nie bałabym się tego (chociaż się boję). Bo im więcej się boimy, tym jest gorzej... Musisz powiedzieć o tym lekarzowi, że boisz się skutków ubocznych. Może cię uspokoi, zrozumie?
-
Kacha89, Powiedziała, że mam iść do niej za miesiąc, żeby powiedzieć, co dały te leki. Nie wiem, czy planuje coś innego mi dodać, nic mi nie powiedziała. Jej tekst, który powtarzała, to: Pani jest zdrowa, nic Pani nie jest, a z lękami sobie poradzimy. Do psychologa nie wiem, czy iść. Lekarz pierwszego kontaktu powiedziała, że w moim przypadku nie warto iść do psychologa, chociaż... Sama nie wiem. Myślę czasami, że może potraktowała mnie dlatego, że wiecie... na fundusz, to byle jak... jakbym poszła prywatnie do niej, może inaczej by na mnie spojrzała... Psychotropka`89, prawdę mówiąc boję się brać te leki. Wykupiłam je, niedrogo, ale... Na razie odkładam zaczęcie ich brania... Już nie wiem, co robić...
-
No cóż, nie wiem, czy jest to problem natury psychicznej, chociaż... może... Zasmuciłeś mnie opowiadaniem o swojej dziewczynie. Prawdę mówiąc przeczytałam tylko punkt 1, dalej brnąć nie chciałam, bo już to mnie zdołowało. Do mnie nie dociera, jak tak można traktować własną dziewczynę (wolałabym, żeby mój Facet mnie od razu rzucił, niż potajemnie szukał kogoś innego. Wiem, że boisz się samotności - ja też, ale czy nie ważniejsze są uczucia drugiej osoby?) Spróbuj zasięgnąć porady osoby wykształconej - psychologa, psychiatry, może Ty masz depresję? Może dlatego takie myśli Cię nachodzą? Do seksuologa też możesz się wybrać. To wszystko, co mogę Ci zaoferować w ramach porady...
-
Arasha, noo, mam 0,25 mg tego Afobamu. Tak, wiem, ona mnie uświadomiła ze wszystkim, jeśli chodzi o te leki. Jakie są skutki, że uzależnia, itp. Ale jeśli chodzi o to dziadostwo, nie wiem, czy będę je brała, a jeśli nawet, to już faktycznie w kryzysowej sytuacji.. Niemniej, spróbuję. Może się zapiszę faktycznie na jakąś terapię i kto wie, może coś to da...
-
Psychotropka`89, Arasha, szczerze? Spodziewałam się czegoś lepszego. Jak usłyszała czego się najbardziej boję, bardzo się zdziwiła. Próbowała mnie jakoś pocieszyć, ale niestety - śmiechem. I to nadmiernie. Śmiała się wtedy, kiedy mnie do śmiechu nie było. Nie śmiała się ze mnie, to wiem, ale... cóż, humoru mi nie poprawiła. Wypytała mnie o moją sytuację życiową, takie tam gadanie, no i powiedziałam jej, że ostatnimi czasy trochę za często płaczę. No to zamiast skupiać się na moich lękach, skupiła się własnie na tym. Jakby myślała, chociaż ja jej tak tego nie przedstawiłam, że to właśnie płacz jest moim problemem. Dawała mi rady, co robić, kiedy zachce mi się płakać np. w kościele. Ale to nie o to mi chodziło! Je**ć płacz, to akurat mnie nie rusza! Oczywiście poryczałam się przy niej, ale to normalne - ja zawsze płaczę, kiedy zaczynam o tym mówić. Jestem osobą bardzo szczupłą. I nie mogę za skarby przytyć. Ot - taka moja uroda. A ostatnio, jak nasiliły mi się lęki, nie mogę jeść więcej niż tak dla zaspokojenia głodu, bo robi mi się niedobrze. No to ona walnęła mi gadkę, że nie mam co się denerwować, że nie mam czym się tak przejmować, że jestem normalną, zdrową dziewczyną i żebym przestała ryczeć. No przyznam, trochę mnie to wnerwiło. Ale w końcu przepisała mi jakiś antydepresant... czekajcie, zaraz wam powiem... Paroxinor. I mam miesiąc na wybranie go. Do tego, w razie napadów lęku dała mi Afobem. I tyle.
-
Arasha, nie dać się zbyć? To mogą próbować mnie zbyć? niefajnie... Wolałabym jednak, żeby chociaż próbowała ze mną porozmawiać... No nie wiem, podobno jest bardzo dobra, było kilka osób, które ją chwaliły... Mam nadzieję, że jednak coś z tego będzie. Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać :)
-
Wczoraj fatalny dzień. Nudności, uczucie odrealnienia i kołatanie serca. Masakra. Nie mogę się już doczekać wizyty u lekarza... -- 12 lis 2014, 18:04 -- Edit: Wstawiam zdjęcia moich małych rozrabiaków
-
Arasha, hah, no ludzie patrzyli dziwnie na mnie trochu, mój Koteł się śmiał,ale sam mi grosika dał inca89, tak, zdarza się spotkać wrednych ludzi, którzy tylko szukają takich dobrych i naiwnych jak ja, żeby ich podle wykorzystać. Mnie los jeszcze oszczędza przed takimi, ale coś czuję, że nie będzie tak całe życie...
-
Arasha, fajny wkręt :) Nie zdałam. Po raz trzeci. Wiem, że nie powinnam, ale ja taka jestem. Znajomi mi mówią, że jestem ''za dobra'' i ciągle staram się tylko żeby inni byli zadowoleni nie zważając na siebie... Bo tak w gruncie rzeczy jest, wolę zrobić coś wbrew sobie, jeżeli ktoś tego ode mnie oczekuje. Tego nie zmienię, taka jest moja natura. Wiem, że nieraz będę z tego powodu cierpieć, ale cóż zrobię... Wczoraj wieczorem przed snem wpadłam w tak głęboki dołek, że mało mi serce nie pękło. Chyba dopadła mnie depresja, i to dość ciężka.
-
Mnie także paraliżuje. W sumie to ja nie chciałam iść na to prawo jazdy.Poszłam tylko dlatego, że mnie namawiali, a ja - jakże głupia - chciałam chyba wszystkim udowodnić, że jestem normalna i mogę być kierowcą. A przecież nie mogę. Nie radzę sobie w sytuacjach stresowych. Tracę wtedy zimną krew i zaczynam panikować. Stwarzam więc zagrożenie dla siebie i innych. I po co? Bo inni tego chcieli. Bo mój Kot chciał mieć dziewczynę, która będzie mogła go odwieźć, jak sobie popije (bo ja nie piję ogólnie). Tzn, on nie nalegał tak bardzo, ale ja chciałam iść właśnie ze względu na niego... I co mi z tego przyszło? Stres, stres i jeden wielki STRES.
-
Jutro po raz kolejny mam praktyczne zaliczenie prawa jazdy. Po raz trzeci. Z nerwów ledwo wytrzymuję. A to dlatego, że wszyscy tak na mnie liczą, że zdam itp. Naciskają na mnie, a ja nie potrafię z tych nerwów myśleć racjonalnie i wychodzi co wychodzi. Chu*owo się czuję. Mam dość, nie chce mi się kończyć tego prawka, jak i tak będę bała się jeździć Zapisałam się do psychiatry! I to ponoć bardzo dobrego. W piątek za tydzień mam pierwszą wizytę!
-
ja zaś dzisiaj mam tak, że idę do roboty na nockę. I przed tym poszłam na chwilę spać(teraz wstałam dopiero). Jak się obudziłam, mam taki dziwny posmak w ustach i takie jakieś... nerwy? I zrobiło mi się niedobrze. A na samą myśl o robocie jest jeszcze gorzej :/ Ma ktoś tak, jak musi gdzieś w nocy iść i idzie się przespać choć na chwilę? Teraz czuję się tak fatalnie, że gdybym mogła, nie poszłabym... A najgorzej jest, gdy się prześpię, np w ciągu dnia. Potem umieram ze strachu. A gdy się nie prześpię, cholernie chce mi się spać i to - o dziwo - też mnie denerwuje i powoduje nerwy... Matko, czy jak nie mogę żyć normalnie? :( :(
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
mggabijp odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Arasha, święte słowa, kobitko nie wiem, jak ty to robisz, ale jak piszesz takie ''wypracowania'', to czasem myślę ''za długie, nie czytam'', ale jak zacznę czytać, to nie żałuję, tak to wszystko opisujesz to, co jest również moim zdaniem, ale nie chce mi się tego pisać xD btw, ciągle nie mam czasu,żeby przysiąść i wreszcie ci odpisać, ale planuję znaleźć chwilkę może jutro albo pojutrze Ja zawsze bałam się tych wszystkich ''proroctw'' ludzi w internetach. O wojnach, apokalipsach, plagach... Ale z biegiem czasu, gdy zauważyłam, że nic z tych ''proroctw'' się nie spełniło, boję się coraz mniej. Także z tą chorobą. Już w końcu znalazła się osoba, która została z niej wyleczona, co znaczy, że ludzkość ma szansę odeprzeć wroga i go unicestwić... a przynajmniej zminimalizować ryzyko zwycięstwa wirusa. Mam taką nadzieję. W Polsce póki co o eboli cicho. Zostaje nam tylko modlić się, że tak pozostanie. Zresztą jak to było w przypadku ptasiej grypy? Prawdą też jest, że media straszą i rozpowszechniają info o chorobach głównie po to, żeby nas zająć czymś innym, a nie najważniejszymi sprawami w kraju. -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
mggabijp odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
lucy1979, owszem, nie tylko. Ale TEŻ dla nich. Zwłaszcza w subforum ''nerwica lękowa'', które powstało po to, żeby ludzie mogli opowiadać innym o swoich lękach. I koleżanka ma taki lęk i inni ją tu powinni rozumieć, a nie wyśmiewać ''co trzeba mieć w głowie''... Różne rzeczy dzieją się w głowach osób z nerwicą. W mojej głowie dzieje się naprawdę dużo i na wiele chorób myślałam, że choruję... Jeżeli temat ci się nie podoba, możesz przejść sobie na inny. Ja sama boję się eboli, że ja zachoruję, że zachoruje ktoś z moich bliskich... Czytam o tym dużo, może to błąd, ale nie mogę się powstrzymać. Nieraz wmawiałam sobie choroby. Jeżeli objawy ci się nasilą, idź do lekarza. Mimo wszystko nie należy ignorować takich objawów. Ale na pewno nie masz eboli, żeby się nią zarazić trzeba mieć bezpośredni kontakt z osobą chorą, która wykazuje już objawy zachorowania (jeżeli nie ma objawów, nie zaraża) -
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
mggabijp odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
lucy1979, to się dzieje u osób znerwicowanych i to normalne. W końcu po to jest to forum. Jeżeli tego nie rozumiesz, to po co tu jesteś? Ja miałam podobnie, z tym że mój strach był nieco bardziej uzasadniony. Spotkałam się z koleżanką, która lubi podróżować i ma znajomych na całym świecie. Właśnie ostatnio widziała się z jednym z nich, który właśnie wrócił z Afryki. Był w miejscu pomiędzy skupiskami eboli. Gdy wrócił, był w szpitalu, ponieważ skarżył się na bóle mięśni. Wybadali go, stwierdzili że to na pewno nie ebola i puścili. Potem on spotkał się z tą dziewczyną, a potem ja z nią. Resztę możecie sobie dopowiedzieć. Strach mam od tygodnia, ale podświadomie wiem, że jest to moja wyobraźnia i choruję raczej na hipochondrię a nie na ebolę. Gorączki nie mam, nic mnie nie boli, ale jak coś gdzieś zakłuje, poczuję się gorzej itp, pierwsze co przychodzi mi do głowy, to: ''zaczyna się''. -
Mnie ostro wzięło jak miałam do roboty na nockę. W ogóle zauważyłam, że jak zbliża się nocka ja mam nasilane objawy. Dlatego wieczorem jem jak najmniej, a i tak mnie mdli inca89, pokażę, tylko później, na razie nie mam jak za bardzo wrzucić zdjęcia do neta
-
u nas w radomiu też była jelitówka ale już minęła... przynajmniej z tego co wiem. Bałam się, na szczęście mnie to ominęło... Chociaż bywały chwile, gdzie już myślałam, że się zaraziłam. Ale to jak zwykle moje wyobrażenia...
-
Psychotropka`89, no wiadomo, każdy inaczej reaguje, ale sam fakt, nieźle musisz się namęczyć, współczuję kobitko i duchem jestem przy Tobie Ja dzisiaj pojechałam rano na uczelnię ale odwołali kilka zajęć i wróciłam do domu do tych małych rozrabiaków. Rano nic mi o dziwo nie było, ale jak wracałam, to zaczął boleć mnie żołądek i przez co teraz jest mi niedobrze...
-
Psychotropka`89, jej, coś strasznego, uważaj na te leki bo one prędzej cię wykończą, niż ci pomogą :/
-
Ło matko, jak dawno mnie tu nie było. Muszę zmienić avka i podpis, znudziły mi się Walnę sobie moją ukochaną postać z anime Ale wracając do rzeczy: nie miałam internetu, dziś przyszli panowie z Vectry i założyli nam już takie pewne łącze, dzięki czemu już nie stracę kontaktu ze światem. Czy w owym czasie nieobecności we wspaniałym, internetowym świecie coś się w moim życiu zmieniło? Owszem. Do naszego mieszkanka przybyły dwie nowe, małe istotki. Nie miały ze sobą wielkiego bagażu, ale chyba zostaną z nami na stałe. Pan Watson i panna Hinata :) Zdjęcia kociaków dołączę później. Dzisiaj miałam praktyczny egzamin z prawa jazdy. O 8 rano. Maluszki dotarły do nas wczoraj, więc całą noc baraszkowały i nie pozwalały mi spać. Generalnie spałam około 2 godziny. Rano było mi tak potwornie niedobrze, że już miałam nie iść. Sama myśl, że trzeba wyjechać na miasto przyprawiała mnie o osłabienie. Przeto zaczęłam pocieszać siebie w ten sposób: pier*olę! czuję się cholernie źle, nie wyjadę nawet z placu i nie będę musiała jeździć po mieście. Innymi słowy mój diabelski plan sprowadzał się do tego, że celowo miałam zawalić np łuk i do domu. Gdy w ośrodku czekałam na swoją kolej, ja... miałam już odruchy wymiotne. Naprawdę, było baaardzo blisko.Właściwie nie mam pojęcia, jakim cudem udało mi się uniknąć zabrudzenia posadzki w wordzie... Ale gdy wsiadłam do auta... egzaminator okazał się spokojnym, opanowanym starszym jegomościem o głosie Tomasza Knapika (tak, taki typowy lektorski głos), tak się wyluzowałam, tak dobrze się poczułam, że... wyjechałam z placu i... oblałam z wlasnej głupoty na jednokierunkowej. Cholernie się potem wstydziłam, ale hej: wyjechałam z placu, tak? To już coś. Prawda? Anyway, ostatnio czuję się... hymmm w miarę w miarę, chociaż mam napady mdłości i to okropne. U lekarza jeszcze nie byłam, nie wiem czy w końcu się wybiorę, chociaż to co się ze mną dzieje, zaczyna mnie przerastać... Chwilami mam ochotę się poddać, położyć i nie wstać. Rzadziej płaczę, ale wciąż mi się jeszcze zdarza. Zaczynam opowiadać o sobie innym w moim otoczeniu i wszyscy jakby się zmówili: diagnozują u mnie depresję. W połączeniu z nerwicą. I anemią. No i do tego jeszcze dochodzi wada serca. Arasha, odpiszę ci na priv nieco później Psychotropka`89, łoj, bidulka ja bym się załamała... Ale najważniejsze, że nie wymiotowałaś, to znaczy, że cię złapało tylko trochę...
-
Ja się próbuję dostać do psychiatry, bo mi pani doktor powiedziała, że psycholog to już za mało, potrzebny psychiatra. Nie mogę się nigdzie dostać, ale czekam, może w pon się wyjaśni. Ogółem w huk dużo stresu, nerwów, zmęczona już jestem. Jestem przed okresem, który najpewniej będzie mi się spóźniał, a to mnie jeszcze dodatkowo męczy....
-
inca89, mam tak samo... Kiedy popadnę w nerwy, jestem w czarnej dziurze. Musi się coś wokół mnie dziać, muszę mieć zajęcie... Jest źle, dziewczyny! Bardzo źle! W nocy coś mi się przyśniło i obudziłam się z mdłościami i dyskomfortem w żołądku. Ale jakoś usnęłam, jak wróciłam z łazienki. Rano około 7 jak mieliśmy z Kotem wstawać, przypomniałam sobie o tym i... zaczęłam wariować. Robiło mi się tak cholernie niedobrze, że miałam momenty krytyczne. Wstałam i latałam od okna do drzwi, okno, drzwi, okno, drzwi, łazienka, okno... Łaziłam, płakałam, jęczałam... A mój złoty facet nie wiedział, co zrobić... Próbował mnie jakoś pocieszyć, ale tak się nie da... W końcu powiedział mi, żeby j*bła to w cholerę i nie szła dzisiaj na zajęcia... Napisałam koleżance, że nie idę, bo się chu*owo czuję i oczywiście... przeszło... Poszłam spać, spałam do 12, obudziłam się w kiepskim stanie. Potem zjadłam jedną parówkę na śniadanie i w pewnym momencie mnie znów zemdliło ale przeszło. Jednak jest coś jeszcze. Czuję się, jakbym miała zwariować. Jakbym nie przespała kilku nocy i miała zaraz zemdleć. Jestem na pielęgniarstwie i to mnie cholernie martwi, bo tyle tego jest, że chyba sobie nie dam rady. Mam pracę, której muszę się kurczowo trzymać, ale... straciłam chęć do wszystkiego... Do życia, do chodzenia, do wychodzenia z domu. Pomóżcie. Powiedzcie mi coś... Cokolwiek... Koleżanka mówi, że mam depresję. Może i tak... Mam ochotę zaszyć się w kącie i nie wychodzić. Boję się wszystkiego. Boję się żyć... Proszę, niech mi ktoś pomoże, błagam. Mam dość... A jeszcze dzisiaj do roboty na 12 w nocy. Błagam, piszę to i płaczę. Nie wytrzymuję już. jeżeli jest tu jakiś psycholog obecny, proszę o kilka słów otuchy.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7