Skocz do zawartości
Nerwica.com

nadiee

Użytkownik
  • Postów

    229
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nadiee

  1. Ooo no to Twoja wrażliwość wrodzona plus ta niestabilna sytuacja w domu. A mieszkasz z rodzicami? We mnie dużo zaczęło się zmieniać po wyprowadzce. No trwało to. Ale duuuzo bardzo dużo się nauczyłam. Zmieniłam. Kochana, wszystko, co dobre, jeszcze przed Tobą, na pewno. Korzystaj z pomocy tej terapeutki. Na pewno znajdziesz sposób. Jestem pewna
  2. A ile masz lat? Pytam dlatego, że u mnie to trochę trwało, trwa nadal i naprawdę miałam przez wiele lat potężne jazdy. Najgorsze było jakoś 3 lata temu. Zmierzam do tego, żebyś nie traciła nadziei, to trudna walka, czasem trwa naprawdę długo, ale efekty przychodzą. Fajnie z tą terapią. Wiadomo, początki takie są, jak piszesz, normalka. Ale jak macie flow to mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Co do rodziców, no to cóż. Ktoś, kto tego nie doświadczył, nie wie po prostu, jak to jest i że nie wystarczy przestać myśleć. Starają się zapewne, jak mogą, tylko no... Dobrze by było może wspólnie znaleźć jakieś inne zdania, które by były w takich sytuacjach pomocne. Zamiast rad może po prostu "jestem z tobą", "to wszystko dzieje się w Twojej głowie, to są Twoje myśli, ale nie prawda" (ja ostatnio staram się właśnie myśleć w tym nurcie, że to, co mi się wydaje, co myślę, co czuję, jest bardzo subiektywne, ale nie mam racjonalnych zewnętrznych powodów, by zakładać najgorsze). Coś, co Tobie pomaga. Trzeba poznać przyczynę Twoich leków, Twoich pesymistycznych myśli i może zastanów się, czy vos Cię teraz w życiu obecnym nie triggeruje. Ja np pochodzę z trudnego domu i wyrosłam w takim duchu. A ten najgorszy atak miałam kilka miesięcy po śmierci mojego ojca, nie przeżytej żałobie (mieliśmy trudna relacje) plus nawale spraw życiowych, które mnie po prostu doprowadziły do stanu załamania. Myślę głośno, co mogłoby Ci pomóc... Oczywiście wiele już możesz wiedzieć, mieć wypróbowane, więc nie traktuj tego jako dobrych rad hah, tylko po prostu jak coś Ci się przyda, to bierz. Jest taka książka Dr Nerwica, która uczy, jak sobie radzić z lękami. I to w naprawdę fajny sposób. Autor wymyślił coś na kształt gry i przechodząc ja, uczysz się lepiej kontrolować swoje lęki. I daje narzędzia na potem.
  3. Ojej, to rzeczywiście sporo bierzesz... I miałaś trzy razy terapię, jaka szkoda, że efekt nie jest trwały. Ja generalnie też przeszłam długą drogę, wyboista i trudną. Nie pomogła mi żadna konkretna terapia, przynajmniej nie zdefiniowana. Tak się złożyło, że mam mądra bliską osobę, która mi mentorowała. Plus sama dużo czytałam psychologicznych treści, próbując siebie zrozumieć. A także doświadczenie życiowe, przejście przez różne sytuacje (w tym wiele trudnych), wyjście z nich na prostą. Na pewno wszystko to pozwoliło mi poznać siebie i źródło swoich lęków, a to już dużo. Teraz praca nad podejściem. Jeśli chodzi o lęki o zdrowie, to na pewno doświadczenie tego, że już wiele razy "umierałam" przekonana, że coś mi jest, a ostatecznie nic nie było, a przynajmniej nie groźnego z czasem dało do myślenia, zaczęło sprawiać, że się potrafię przynajmniej do pewnego stopnia zdystansować od tych natrętnych myśli, jakoś je negować. Też kwestia na pewno tego, że na tapet weszły inne problemy hah. W sensie życiowe, realne. No i nie mogę nie wspomnieć o ogólnym moim światopoglądzie, mam na myśli wiarę w Stworce.
  4. Jedź. Co masz się męczyć. Powiedz im, jaka jest sytuacja. Szczerze. Dlaczego miałby Ci nie pomóc. Nie, na mnie generalnie mało co działa hah. Choć jestem ogólnie na wenlafaksynie od roku. Generalnie w ostatnim czasie udało mi się trochę okiełznać lęki, tak mi się wydaje. Miewam, ale nie przejmują tak kontroli.
  5. Lorafen to bardzo silny lek. Nie dziwię się, że zadziałał i trochę zazdro, bo na mnie benzo nie działają. Może spróbuj większą dawkę tego Clorsnxenu? Wszystkie wymienione przez Ciebie leki to inne substancje. A jak nie, to idź na ten oddział jeszcze raz. Współczuję Ci bardzo
  6. Ja mam ataki hipochondrii, gdy moje życie zdaje się układać, kiedy dzieje się coś dobrego, coś, na co czekam. To wynika z mojej przeszłości, mam głęboko zakorzeniony strach, że nigdy nie będę szczęśliwa. Walczę z nim, ale to trudna droga. Ja niezupełnie mogę wymeldować się z życia, bo wtedy wyląduję na ulicy.
  7. Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi.staram się właśnie nie nakręcać i podchodzić racjonalnie, nie dać góry nerwicy. Najpewniej jest tak,jak mówicie.
  8. Siema. Nieźle się trzymałam, ale ostatnio wkręcam sobie glejaka, bo boli mnie głowa. Zazwyczaj po jednej stronie, po prawej. Nie codziennie. Ale co parę dni.
  9. Google zawsze diagnozuje raka. Mnie też się zdarzają jaśniejsze.
  10. @maribellcherry jak Cię tak czytam od ponad roku, to widzę, że często jesteś przeziębiona. I nie, nie widzę tego jako objaw czegoś groźnego. Widzę to jako objaw lęków i stresu, bo one osłabiają odporność. Mają bardzo duży na to wpływ. Plus inne czynniki dnia codziennego. I dlatego masz pewnie podniesione Leukocyty, bo Twój organizm ciągle się broni przed chorobą. Nie rakiem. Przed zwykłymi infekcjami. Jeśli jakkolwiek zmieniłaś nawyki żywieniowe, to jak najbardziej mogłaś schudnąć. Na początku leci się najwięcej. Gdzie byłaś na wakacjach? Ciepłe kraje? Mogłaś nieświadomie pić więcej wody. Płynów. I poleciała Ci woda z organizmu. Stąd ta waga. @minoudobrze radzi. Ja od lutego biorę leki na depresję i moje lęki znacząco się obniżyły. Nie mogę teraz o sobie powiedzieć hipochindryczka. Podchodzę do tego racjonalnie
  11. Dziękuję za odpowiedź. Zapytałam o żonę, bo... Bo widzę tutaj pewien hm problem. Jak kogoś naprawdę kochasz, to nie masz co do tego wątpliwości i nie tłumaczysz, że nie lubisz wielkich słów. Trochę już razem jesteście, zatem zapewne wkradła się rutyna, przyzwyczajenie. A związek to jedna z najważniejszych spraw w życiu, generalnie relacje są kluczowe w poczuciu szczęścia. Nie jesteśmy stworzeni do samotności. Introwertyzm to nie jest potrzeba całkowitej izolacji, to raczej inne preferencje co do rodzaju kontaktów. Właściwie introwertycy (sama też jestem intro) potrzebują mniej, a głębiej, tj. Nie musimy mieć dużo ludzi wokół, ale głębokie, szczere relacje z garstką osób. W każdym razie sytuacja z żoną też ma wpływ. Kwestia seksu też, myślę. Ale to bardzo osobiste, dlatego tylko tak to rzucam. No zdecydowanie nieregularne branie leków nie pomaga. Więc dobrze by było, abyś wrócił chociaż w tym zakresie do regularności. Nie wiem, skąd jesteś, ale ja np chodzę do bardzo dobrej Pani psychiatry na NFZ. Więc da się. Początek jest trudny, bo zazwyczaj na początku trzeba długo poczekać (choć ja akurat nie czekałam), ale potem wizyty są regularne. Gorzej z terapią, ale warto może zapisać się w kolejkę. A wydaje mi się, że w Twoim przypadku ta grupowa byłaby dobra, bo trochę widzę w Twoich wpisach, że możesz mieć skrzywione spojrzenie na wymagania innych względem Ciebie. tak naprawdę najwięcej wymagasz od siebie ty sam, a inni nie są aż tak krytyczni. A jeśli są, to znaczy, że sami mają kupę problemów ze sobą, a to już ich broszka. Żyjesz dla siebie i swoich bliskich, reszta tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Że pomyślą to czy tamto. O ile pomyślą. Jeśli ktoś pomyśli, to zaraz zapomni, bo ma swoje życie i sprawy. A jeśli będzie myślał dłużej, to jak mówię - bo sam ma kompleksy. Ludzie też kreują swój wizerunek w necie. Tak, często przeglądając ich profile wydaje nam się, że mają fajnie, są szczęśliwi. Ale współczynnik depresji na świecie rośnie. I to są zazwyczaj tylko pozory, wycinki z całej rzeczywistości, która wcale taka kolorowa nie jest. Zastanawiam się, na ile wsparciem w tym wszystkim dla Ciebie jest żona. Czy wie, z czym się zmagasz. No bo na pewno potrzebujesz wsparcia. Potrzebujesz też być potrzebny i wsparcie dawać. Pomysł z hobby też jest dobry. Chyba nie lubisz swojej pracy, dobrze pamiętam? Co chciałbyś robić, co lubisz, czym się interesujesz? Może napisz coś o swojej przeszłości dorastaniu. Z jakiej rodziny pochodzisz, z czym się zmagales... Tak z grubsza. Czy już wcześniej miałeś takie problemy
  12. Hej. Zanim coś napiszę, zapytam... Kochasz swoją żonę? Czy aktualnie bierzesz jakieś leki od psychiatry i jeśli tak, to jak długo? I czy korzystałeś kiedyś z terapii grupowej?
  13. Z przegroda raczej nie ma. To bardziej zatoki. Ja też coś tam zawsze połykam. Też mam krzywa przegrodę i przez to tendencje do chorych zatok.
  14. Hej. Dobrze by było, żebyś zrobił sobie podstawowe badania. Morfologia, próby wątrobowe, ale też sprawdził serce, wydolność oddechową może. Żeby sprawdzić, czy te fizyczne objawy nie mają przyczyny również fizycznej. A, i ewentualnie krzywa cukrowa. Natomiast Twój stosunek do jedzenia to ewidentne zaburzenie. I może powodować też te dolegliwości fizyczne, to z grubsza wygląda na jakiś spadek cukru. Co samo w sobie nie jest bardzo dziwne. Mnie też się zdarza. Właśnie po posiłkach. Wydaje mi się, że dużo zależy od tego, co zjadłam. Anyway. Leczenie zaburzeń odżywiania to proces. Musisz zrozumieć, co jest ich przyczyną i zacząć nad tym pracować. Przydałaby się terapia. Na forum nikt Cie nie uleczy. Ale poszukaj może jakichś materiałów w tym temacie, książek, artykułów. Od siebie polecam książkę dr Nerwica. Da Ci narzędzie do samodzielnej pracy nad sobą, zwłaszcza jeśli nie możesz teraz pójść na terapię. Powodzenia
  15. nadiee

    Samotność

    Hej, też się czuję samotna, dlatego tu weszłam. W sumie nie wiem co, co mogę napisać... Chyba pierwszy raz odzywam się na wątku nie dotyczącym hipochondrii. Nie zmagam się z nią od jakiegoś czasu. Gdzieś od roku. Zluzowałam. Tylko czuję się niczyja
  16. Takie wyniki wskazują na stan zapalny. Aktualny lub przebyty. @minou fajnie napisała i ja się z nią zgadzam, to chyba zresztą jest fakt, że stres i emocje mają realne przełożenie na zdrowie fizyczne. Stres osłabia organizm, obniża odporność, łatwiej się łapie infekcje itp. Więc Twój też zapewne to powoduje i w konsekwencji masz stany zapalne i stąd takie wyniki. Leukocytow też możesz mieć z roku na rok więcej, bo organizm już wie, że musi być we wzmocnionej gotowości cały czas. A jak Minou zauważyła nie młodniejemy
  17. Myślę, że gdyby ten stan zapalny się rozwinął, to byś to dzisiaj naprawdę odczuwała. I jasne, że mógł się sam wygoic. Nasze organizmy mają zdolność samoleczenia. Stan zapalny to też jest tak naprawdę odpowiedź organizmu na problem. Nie każdy wymaga chemii.
  18. Ja. Generalnie od kilku lat jestem strasznie wrażliwa na mocne światło. Czasem bardziej, czasem mniej. Nie ma tylko bólu głowy.
  19. Widocznie miałaś stolec z dwóch dni. Bo zanim ze zjedzonego pokarmu zrobi się , to muszą się zadziać różne procesy trawienne. I to nie jest tak, że dziś zjesz i najbliższa to jest to jedzonko. Jeśli takie sytuacje występują od czasu do czasu, to nic się nie dzieje. A ile masz lat? Boli Cię coś w tych obszarach, masz jakąś niestrawność? Taka regularną mam na myśli, trwająca od jakiegoś czasu
  20. Mogło ci też pęknąć naczynko. To się zdarza i nie oznacza najgorszego. Buraki potrafią też zabawić mocz, więc...
  21. Po pierwsze, przy jelitowce może wystąpić coś takiego. Po drugie jaki masz termometr? Elektroniczny?
  22. Generalnie leczenie tego typu lęków opiera się na przełamywaniu strachu, czyli małymi krokami robienie tego, co nas przeraża... Ty jesteś teraz po drugiej stronie skrajności, a chodzi o, żeby być jakiś po środku.. Na pewno unikanie nasila strach
  23. Różne bóle mam. Zdarza mi się taki ból w okolicach jajników, jakiś taki skurcz jak siedzę, że kiedy próbuję wstać, nie mogę, bo czuje, jak by coś mi się tam zblokowało i rozciagalo w momencie rozprostowywania się. I boli to strasznie. Nerwy są połączone. Na dekolcie mi się robią syfki i czasem sobie próbuję jakiś wycisnąć (sorry za szczegóły) i to nieraz boli, ale odczuwam też ten ból na plecach na dole. Taki kłujący, taki sam, jak na tym syfku. Nerwy są po prostu połączone. I stąd takie kwiatki czasem
×