Skocz do zawartości
Nerwica.com

WinterTea

Użytkownik
  • Postów

    2 209
  • Dołączył

Treść opublikowana przez WinterTea

  1. Właśnie wróciłam przed chwilą i czułam się jakbym miała zemdlec. Serce waliło mi niemiłosiernie, w głowie zamuła, a ciało całe jak z waty :-( teraz serce zwolnilo, ale jakoś dziwnie przeskakuje. Boję się tego bardzo :-( nie wiem co się dzieje.
  2. To jest tragedia. Czuje się jakbym miala zemdlec, ale nigdy na szczęście tak się nie wydarzyło. Oby to było nerwowe :-(
  3. Na serce, boję się, że coś z nim nie tak i się zatrzyma. Albo na raka.
  4. Tylko boję się, że mi serce stanie, a teoretycznie jest zdrowe. Nie robiłam wprawdzie ekg ani Holtera, ale lekarz rodzinny, który mnie zbadał stwierdził, że nie muszę ich robić, bo osłuchając mnie nic nie stwierdził. Nie wiem jednak czy mu wierzyć czy nie. Tarczyce mam w normie, ciśnienie też, wiec może naprawdęmam schizy :-( od jutra mam zacząć terapię i zobaczęcco będzie. Ostatnio jeździłam na rowerze i nic ssię z sercem nie działo po wysiłku i nie bolało, a jak leżę w nocy to wali mi jakos nierówno, tak przeskakuje i to mnie martwi kurde :-(
  5. Chciałabym, żeby to były tylko wkręty... Jak trudno jest w to uwierzyć... A ja nadal myślę, że niedługo umrę. Już mam wizję pogrzebu
  6. Ach, każdy robi ze mnie wariata A co jeśli na coś umieram?
  7. Tragedia z tym jest. Najgorzej, że u mnie to narasta! Wcześniej byłam skupiona na japie, a dwa lata temu ubzdurałam sobie, że koniecznie muszę przytyć i wciąż stawałam bokiem do lustra z myślą: "fuj, jaki obrzydliwy patyk!" i tak mi jakoś zostało, chociaż chęć przytycia zanikła, to wciąż gapię się obsesyjnie na ciało. Są dni, kiedy mam spokój, ale czasem wstydzę się wyjść, bo mam wrażenie, że coś jest nie tak z moim ciałem, że jestem po prostu paskudna
  8. Właśnie nie wiem, czy coś mi się dzieje z sercem, czy to schizy :/ I od kilku dni wciąż ta sama myśl, która mnie paraliżuje. Wcześniej nic takiego się nie działo, ale we wrześniu straciłam szansę na pracę, nie dostałam się od razu na studia, które właśnie zawalam, zaczęłam się coraz bardziej nad sobą użalać, wciąż mam myśl, że jestem na coś chora i przez to moje chęci do działania słabną. Są we mnie, ale się nie realizuję, wciąż stoję w miejscu, bo boję się, że umrę w pracy, czy w innym miejscu. Nadal nie wierzę, że się wkręcam... Dodam też, że właśnie od tego września nie robię tego, co bym chciała, ale to co muszę i jestem zła, że np. muszę w domu pozmywać cały zlew brudnych garów, podczas, gdy chcę robić co innego, chcę się spełnić, jakoś rozwinąć, a mam te ograniczenie w sobie- właśnie takie, że nie mam pewności czy choruję na jakieś dziadostwo, czy to tylko wkręta -- 28 maja 2014, 10:20 -- Kolejne "cudowne" przekonanie o sobie: "jestem żałosna, beznadziejna, do niczego w takim stanie się nie nadaję, jestem pieprzoną wariatką" Zdarza mi się wyrywać włosy z rozpaczy. Jak ja mam dosyć takiego życia! Piekło na ziemi
  9. Ma ktoś z Was to dziadostwo? U mnie zaczęło się jakieś 5 lat temu. Głównie skupiałam się na wyglądzie twarzy, wciąż muszę się przeglądać! A wcale tego nie chcę! W dodatku mam wrażenie, że moja japa w każdym lustrze, miejscu wygląda inaczej! Masakra. Dwa lata temu zaczęłam też obsesyjnie przyglądać się całemu ciału wciąż doszukując się brzydoty i gdzie nie spojrzę mam myśl, że jestem jakaś zniekształcona
  10. Wstałam jak zwykle o 7.30, udało mi się zjeść śniadanie w stanie ogromnego niepokoju, więc jadłam te kanapki i jadłam... Nic nowego. W dodatku chwycił mnie, (również tradycyjny) napad płaczu i mega strach przed śmiercią, który jeszcze bardziej nasilił się w nocy, gdy zaczęło mnie kłuć w sercu, mocniej przy głębszym wdechu, w dodatku często serce wali mi nierówno, teraz przez to czuję się naprawdę kiepsko, bo strasznie się boję, że serducho mi po prostu stanie i umrę. Nie mam pojęcia co robić i czym to jest spowodowane Nigdy nie miałam kłopotów z sercem, a teraz wciąż ten lęk i nic więcej Nie wiem co dalej. Boję się życia.
  11. Nadal czuję to koszmarne napięcie. Najbardziej boję się tego, że zrobi mi się czarno przed oczami, padnę i nikt mi nie pomoże albo co gorsze umrę. Nie można się od tego odkleić. Próbowałam czytać, przeczytałam kilka stron i znowu te myśli: "jestem na coś chora", "co się ze mną dzieje", " za chwilę umrę", więc czytać przestałam, a jak siedzę bezczynnie to się tak jakby zawieszam i mogę gapić się kilka minut w jeden punkt i czuję się przy tym dziwnie odrealniona- to jedno z gorszych uczuć
  12. Jakie masz dolegliwości dokładnie? Bo z Twojego opisu wynika, że Twoje dotychczasowe życie było aktywne. Co więc mogło wpłynąć na Twoją nagłą zmianę nastroju? -- 27 maja 2014, 11:53 -- Jakie masz dolegliwości dokładnie? Bo z Twojego opisu wynika, że Twoje dotychczasowe życie było aktywne. Co więc mogło wpłynąć na Twoją nagłą zmianę nastroju?
  13. Chyba rzeczywiście powinnam zacząć wierzyć, że to schizy... Szkoda tylko, że jakoś nie mogę:-( zaraz przychodzą te myśli, że może to jednak co innego, a jeszcze pamiętam jak w zeszłym roku normalnie jechałam na wakacje i dobrze funkcjonowałam. .. a teraz takie rzeczy :-( Nie wiem co to za cholerstwo. -- 27 maja 2014, 11:49 -- Chyba rzeczywiście powinnam zacząć wierzyć, że to schizy... Szkoda tylko, że jakoś nie mogę:-( zaraz przychodzą te myśli, że może to jednak co innego, a jeszcze pamiętam jak w zeszłym roku normalnie jechałam na wakacje i dobrze funkcjonowałam. .. a teraz takie rzeczy :-( Nie wiem co to za cholerstwo.
  14. Bo mam wrażenie, że po nich będę się czuła jeszcze gorzej. Znowu mam to dziwne, zupełnie nie do opisania uczucie w głowie, coś jakby mi się krecilo, ale jednak chodzę normalnie i znowu się nakręcam. Nie mogę uwierzyć, że mam nerwicę i depresję, bo zdaje mi się, że takie coś też wywołuje coś innego. Naczytalam się, że grzyby i robaki i to sobie wmówiłam, i też dlatego boję się tych leków, bo nie mam pewności, że to wszystko siedzi w mojej głowie. Myślę sobie, że na pewno mam robaki w mózgu i niedługo umrę z tego powodu, bo cały układ nerwowy mi się wyniszczy. Po takich myślach, które towarzyszą mi non stop rycze i nie ma dla mnie sensu nawet spacer, bo myślę sobie, że po co jak i tak jestem chora, a ja chcę działać. I bolą mnie te ograniczenia. Masakra.
  15. Ja właśnie zalewam studia Walczę o to, żeby nie powtarzać roku i chodzę praktycznie tylko na zaliczenia, bo na ostatnich zajęciach prawie umarłam. Zaczęło mi walić serce, jakoś dziwnie nierówno i zaczęłam jakby odpływać, później wmówiłam sobie, że to arytmia i na pewno zaraz umrę. Byłam u psychiatry kilka razy, dostałam leki, ale boję się ich brać. Podczas jednej rozmowy też myślałam, że za chwilę padnę, jakie to jest żałosne -- 27 maja 2014, 10:11 -- Mam dosyć tych wszystkich lekarzy Po co w ogóle te wszystkie choroby? I tak umrzemy, a to jak widać nie wystarcza... Mam beznadziejne podejście do wszystkiego. Ciągle myślę: "to nie minie", "zawsze tak będzie", "nie ma co się starać, skoro jutro, za chwilę znowu wszystkie objawy wrócą"... Czasem chce mi się strzelić sobie w łeb, dobrze, że jeszcze tego nie potrafię.
  16. Ja też porobiłam niektóre badania. Nie wszystkie oczywiście, bo bym zwariowała od nich, ale te co zrobiłam wyszły w porządku i nie dostawałam skierowań na kolejne, bo według lekarzy "nie ma po co", gdzie bym nie poszła, zawsze dostawałam diagnozę, że to siedzi w mojej głowie i nic mi nie jest, ale ja w to nie wierzę, bo czuję się po prostu chora, chociaż lekarze mówią, że skoro mam 19 lat, to nagle nie mogły mnie zaatakować wszystkie grzyby i choroby i że powinnam wyluzować, ale te objawy przychodzą czasem same z siebie... Więc już nie wiem U mnie wszystko zaczęło się chyba od tego, że znalazłam u siebie na ciele jakiegoś guzka na kolanie, zaczęłam czytać co to, później się okazało, że nic mi nie jest, ale te obsesje wciąż do mnie wracały i tak mi już zostało... Kurde, nigdy nie miałam problemów ze zdrowiem. Nigdy i nagle takie coś... Miałam co prawda zawsze stresy, w gimnazjum nie chciało mi się uczyć i ze złości rzucałam książkami, później w liceum nie doceniałam siebie, wciąż się krytykowałam, ale się żyło i nigdy nie miało to wpływu na ciało, a teraz czuję się jakbym była jedną nogą w grobie A tak w ogóle to dziękuję za odpowiedzi.
  17. Jak w temacie. Cóż tu można więcej dodać? Znowu czuję się fatalnie. Mam jakieś zawroty głowy, a w zasadzie nie... Kurczę, tak trudno opisywać te objawy... Nigdy nie mogę zrobić tego właściwie. Od rana płaczę, mam ciężką głowę... ale też wiele chęci do działania. Niestety przez moje ograniczenia czuję, że nigdy niczego nie osiągnę... Czuję jakbym odpływała, mam wrażenie, że mdleję, że zniknę za chwilę, wciąż czuję ten paniczny lęk przed życiem, przyszłością. Mam wrażenie, że już nigdy nie będzie dobrze. Nie znam nikogo kto czuje się podobnie. Może Wy coś napiszcie? :) Wstałam i znowu to samo co zwykle- obsesja na punkcie własnego ciała, doszukiwanie się chorób, zamartwianie objawami, które przekazuje mi ciało. Mam tego serdecznie dość! A tak trudno się od tego uwolnić, bo te myśli przychodzą same. Przez to czuję się chora... Jak nie wmówię sobie pasożytów, to raka albo arytmię, bo czasem serce wali mi nierówno... Boję się, że już zawsze tak będzie... Nie umiem nawet nad sobą pracować, bo co się poprawi, to zaraz znowu przyjdzie coś takiego, co wszystko mi zniszczy i muszę zaczynać od nowa. Wystarczy tylko, że serce zabije mi mocniej i zrobi się słabo, ja już czytam o chorobach, które są z tym związane, a później płaczę, pojawia się uczucie odpływania i mam wrażenie, że umieram. Tak się nie da żyć! Jak zacząć nad tym panować? Ja wciąż wariuję z tymi chorobami!
  18. Zależy jak bardzo jest to nasilone. Ja osobiście unikam lekarzy, bo się ich boję, ale może lepiej idź. Nie ma co męczyć. Ja też powinnam iść, a ze strachu wciąż tego nie zrobiłam
  19. Od pół roku czuję się po prostu tragicznie, na początku było lepiej, ale teraz niepokój praktycznie nigdy mnie nie opuszcza. Nie potrafię zrelaksować się nawet wtedy, gdy powinnam być szczęśliwa albo przynajmniej nie powinnam odczuwać lęku, bo napięcie towarzyszy mi także w domu. Zaczęłam wmawiać sobie choroby (nowotwory i wszystkie inne najstraszniejsze) wciąż czuję lekkie zamulenie w głowie, mam "nogi jak z waty", uderzenia gorąca i serce bije mi jakoś nienaturalnie i cały czas się tym martwię. Nie mam wsparcia w rodzinie, bo się jej wstydzę, ale mniejsza o to. Chciałabym pogadać z kimś, kto też czuje się podobnie. Dodam też, że codziennie płaczę przez te wszystkie objawy. Byłam w grudniu u psychiatry i dostałam diagnozę zaburzenia depresyjno- lękowe, ale nadal mnie to nie przekonało. Wciąż myślę, że to nie jest związane z psychiką i że jestem naprawdę chora. To nie daje mi normalnie funkcjonować. Przez to nic mi się nie chce, bo faktycznie z takim nastrojem nic nie ma sensu. Jak jestem na zajęciach to czasem nagle robi mi się po prostu słabo i pojawia się niepokój, a do mnie znowu powracają myśli, że jestem na coś chora, a wtedy nie mogę się na niczym skoncentrować... Czekam na Wasze sugestie.
×