
cyklopka
Użytkownik-
Postów
8 782 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cyklopka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 302
-
Prostuję, nie zapraszałam na herbatę (do siebie) ani na oglądanie znaczków, powiedziałam tylko, że mogę wypić w ramach zlotu/konwentu.
-
kosmostrada, no marzyło mi się jakieś jeziorko, zapach lasu
-
C&S, wolisz nie wiedzieć Ale tak na serio, to kolegów z forum nie podrywam
-
C&S, w miejscu publicznym? Chyba nie
-
Ale cyklopka już zajęta Najwyżej jakaś herbata na wieczorze autorskim Pilipiuka
-
mirunia, z dużym opóźnieniem, ale znalazłam twoje wierszyki w temacie "Twarze depresji". Wiecie, mam pomysła, żeby kiedyś wydać tomik z twórczością forumowiczów, trochę promocji, zbiórka publiczna, sponsorzy, kilka umów, drukarnia i jedziemy z tym koksem. Skarb ma doświadczenie w tym temacie, to mi wszystko powie. Serio, za jakieś pół roku wracam do was z biznesplanem
-
Serio? Bardzo lubię folk metal, mogę ci coś polecić https://www.youtube.com/watch?v=gfnx0dBBSnM
-
A ja tym razem bez samolotu, po prostu Beskid Żywiecki, rzut beretem (niekoniecznie moherowym, ale przynajmniej z antenką).
-
U mnie chyba najlepiej działa połączenie internetu z realem, czyli przez internet dowiaduję się gdzie i kiedy spotykają się osoby o podobnych zainteresowaniach (zloty, koncerty, konwenty, pokazy, występy) i od razu pierwsze lody przełamane Zdarzały mi się takie myśli, żeby może spróbować na portalu randkowym, ale szkopuł w tym, że imponują mi tylko faceci, którzy z takich wynalazków nie korzystają
-
ale że te suche okrągłe wafle same w takiej przezroczystej folii? Różne, andruty, talarki, zwykłe suche wafle bez nadzienia i takie pieczywko z prażonej kukurydzy też lubię. Jak miałam depresję zapisałam się do fundacji, bo ja mam taką dziwną empatię, że nie przerzucam na siebie dokładnie tego, co inni czują, więc mogę do ludzi potrzebujących podejść na spokojnie. Ale w tej fundacji nie spotykałam się z podopiecznymi, tylko organizowałam zbiórki. Wczoraj było tak parno, że mało nie zdechłam, autobus stał w korku, zaczęło mi się robić słabo, więc wysiadłam i wróciłam pieszo (skrótem przez centrum, nie trasą autobusu). Ale ta ulewa w nocy była cudowna, jaki dzisiaj rześki dzień po tych upałach Za dwa tygodnie jadę na romantyczny długi weekend. Pierwszy raz w życiu! Serio, nigdy wcześniej nie byłam z chłopakiem na wakacjach, no bo nie nazwę odwiedzin u rodziny albo festiwali metalowych wczasami
-
mirunia, tajemnica paramparam, wróci managerka to spytam się, czy by nie mogła pchnąć sprawy dalej, nie wiem kto w firmie jest od kontaktów z zarządem budynku. No nic to, dobrej nocki życzę, a ja będę nadrabiać zaległości serialowe i jeść wafle
-
Z dnia na dzień coraz lepiej, z każdym kolejnym sprzątaniem, teraz tylko wali przy drzwiach, gdzie wykładzina jest najbrudniejsza. U mnie na biurku stoją rattanowe patyczki z olejkiem o zapachu bzu i bawełny, bardzo delikatny zapach roznosi się po sporej części biura, ale inne osoby nie są całkiem tego świadome, dopiero jak do mnie podejdą A, bo może nie wiesz, ja mimo dużego wyczucia węchowego mam sporą tolerancję, nawet w przypadku smrodu jestem obserwatorem, a nie zaczynam od razu marudzić Aczkolwiek w poważnej firmie powinno być czysto, mamy gości zza granicy.
-
Purpurowy, trzymaj się! Słuchajcie, koziołki, ważna sprawa. Dzisiaj w biurze śmierdziała okrutnie wykładzina. Już wcześniej była poplamiona, ale dzisiaj to już szczyt. Ktoś mówił, że przy sprzątaniu wylała się woda z doniczki ze zgniłym kwiatkiem, ale nam to szczerze mówiąc waniało jak g*** albo inne wymiociny; nie zapach ziemi, tylko raczej wydalin. Pytanie brzmi, czy możliwe, żeby roślina wygenerowała taki smród, czy raczej ktoś przyszedł na kacu i wyhaftował cały korytarz w drodze do łazienki? Nie wezwali specjalistów od dezynfekcji, tylko personel przecierał podłogę mokrą szmatką, nic to nie dało, po południu zrobiło się nawet gorzej. Byłam w Rossmannie po patyczki zapachowe, bo nie sądzę, żeby do jutra zmienili wykładzinę, ale prędzej czy później muszą to zrobić, bo inaczej zgłaszam do bezpośredniej przełożonej / działu HR / sanepidu / prokuratury* (niepotrzebne skreślić). A w pokoju szkoleń byli jacyś faceci, co ćwiczyli, a instruktorka śpiewała piosenki z repertuaru Myslovitz bardzo nieczysto. To mnie jeszcze bardziej zdziwiło niż ten smród. Hashtag: szewskie poniedziałki w korpo.
-
tosia_j, weekend jest, czy to ważne, kiedy się śpi a kiedy nie śpi? kosmostrada, mówiąc "bełkot" nie miałam na myśli stylu pisania/redakcji tłumaczenia, tylko filozoficzno-religijne rozkminy spod znaku New Age Tak czy inaczej życzę wszystkim dobrej nocki i jeszcze lepszego poniedziałeczku Mam jeszcze dwa odcinki "Gry o tron" do obejrzenia
-
kosmostrada, no tak jak pisałam, weryfikacja przekonań czasem się przydaje, ale faktycznie, kupiłam książkę, kiedy byłam bardziej depresyjna i myślałam, że to będą jakieś proste wskazówki jak drobnymi krokami odzyskać radość (tytuł był chyba "Radość na każdy dzień"), a tu jakieś dziwne wywody filozoficzne, przedefiniowywanie wszystkich podstawowych pojęć A foch jest uzasadniony, więc zostaje, nie wściekam się, tylko zajmuję swoimi sprawami, właśnie zakupy, popołudnie z sioszczenicą, teraz jeszcze nadrabiam fora i maile.
-
Czytałam jedną książkę, straszny bełkot. Sama technika weryfikacji własnych przekonań - ok, ale nie dla każdego i nie na każdą okazję. Spotkałam się też z opinią, że cudowna przemiana autorki w osobę super szczęśliwą i praktycznie pozbawioną świadomości własnego jestestwa nosi znamiona poważnego zaburzenia neurologicznego. Daję 2/10. Najpierw odczekałam, potem zapytałam co się faktycznie porobiło, na koniec zastosowałam pasywną agresję, bo szczerze to bajki z mchu i paproci o problemach z internetem i telefonem (w Roku Pańskim 2017 w miejscu gdzie jest pełno ludzi i każdy może fona pożyczyć) mnie nie wzruszają. Idę się gniewać dalej. Dla siebie nowy Pilipiuk - opowiadania. Dla sioszczenicy kolorowanka z herbami, postaciami i zamkami z "Gry o tron"
-
To może trzeba było aplikować do Zieleni Miejskiej? paramparam, Pozytywnie obstawiałabym restart... Można, ale wtedy jakiś inny termin. Praska wiosna? Kiedyś aplikowałam do linii lotniczych w Arabii Saudyjskiej, bo tam ciepło i żarcie dobre paramparam, ja też nie umiem, w pracy mnie dopiero uczą jak rozmawiać z żywymi ludźmi
-
Skończyłam ciężki tydzień w pracy i poszłam na Shoppen, teoretycznie po letnie buty, ale kupiłam wszystko oprócz butów (głównie bluzki i książki). Chłopaki pojechali przedwczoraj Woodstock i wszelki słuch o nich zaginął. Nie wiem, czy się mam delikatnie przypomnieć, jeszcze odczekać, czy już wszcząć pasywną agresję
-
kosmostrada, jednak Praga odpadła z braku biletów na koncert Co do pogody, to chętnie bym posiedziała w promieniach słońca rozmyślając o egipskich bogach, ale muszę siedzieć w biurze z klimatyzacją
-
No ale mówisz, że to przez problemy hormonalne, a inni po prostu mają taką orientację. I wszystkie posty nie na temat
-
Ja nie wiem, czasem lubię się tak świeżo poczuć \o/ kosmostrada, czasem jeżdżę na koncerty do Ostravy, super się czuję w tym mieście A w listopadzie przymierzam się do pragowania, połączyć koncert ze zwiedzaniem, randkowaniem i żarciem Rzeczywiście, jakieś wariactwo. Ja bardzo lubię. Przepraszam cię, ale robisz z nas najwięcej błędów ortograficznych i językowych, więc zwracanie przez ciebie uwagi, że ktoś w pośpiechu zły klawisz nacisnął jest trochę dziwne...
-
Dobry wieczór! Dzisiaj trochę pracy w pracy, ale głównie żarcie, dobry tort - podziękowanie dla naszych szkoleniowców. Byłam u psychiatry, dużo poopowiadałam, wytłumaczyła, że biochemia układu nerwowego jest taka, że i przy pozytywnych bodźcach powstaje stres, stąd lęki. Muszę przywyknąć do dobrego. Leki na razie bez zmian. Ogoliłam pachy, jutro randka W sumie weekendzik, tak że się odezwę pewnie dopiero w niedzielę Natla_Miness, Purpurowy, dobrze was widzieć.
-
Tak, nie mam pojęcia jak oni to wlali, że było idealnie równo w pionie
-
mirunia, mój ulubiony to było pół słoja gryczanego (ciemny, szklisty) i pół słoja nawłociowego (jasny, mętny)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 302