Skocz do zawartości
Nerwica.com

AddictGirl21

Użytkownik
  • Postów

    1 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AddictGirl21

  1. Nie..........nie chodzi o zazdrość......................mam swojego faceta, którego nie kocham a dziś..................dokładnie wiedziałam, że mieszka piętro niżej Dun, starszy ode mnie o 14lat, chory na aids po ćpaniu............nie ukrywam ciągnęło mnie do niego od samego początku i wiedziałam, że będzie pięknie..........zapukalam, otworzyła mi klimatyczna ekipa, Dun leżał w łóżku bo dopadła go grypa....słaba odporność................moje klimaty, tatuaże, piercingi, pokój kosmiczny............siedzieliśmy razem z ekipą, póżniej ludzie się wykruszyli i ja z Dunem zostaliśmy sami.................bardzo chciałam się do niego przytulić tak jakby miłość od pierwszego.................w dupie mam, że ma zaawansowane aids..............przez dwie godziny pieściliśmy się i było pięknie.................myślałam, że nie umiem kochać ale on ma w sobie to coś co ciągnie jak magnez.............boże, dziękuję Ci za tego człowieka................do seksu nie doszło bo nie pozwolił mi na to.............ale to jak całuje, dotyka, to magia, kosmos..........teraz wiem, ze mam dla kogo żyć...........Dun spadł mi z nieba i doskonale wiedział, że do niego przyjdę................niedawno od niego wyszłam a już mi go tragicznie brakuje...................KOCHAM DUNA ................a mam swojego faceta, który mnie utrzymuje.............boże.....co ja mam zrobić....nie zostawię Duna....wolę żyć z nim w biedzie niż z moim facetem..............on mnie tak bardzo rozumie i potrafi dotykać tak jak zawsze mi się marzyło.............jego wizerunek, pocałunki, poglądy................chyba jesteśmy dla siebie stworzeni....nie chyba a na pewno........jestem zakochana po raz pierwszy w życiu..................wystarczyły dwa spotkania i wiem, że chcę tego człowieka do końca życia...............ryczeć mi się chcę, że nie mogłam zasnąć przy nim bo mój wraca a Dun się o mnie boi...............prawdziwy facet, czuły, namiętny, seksowny................uduchowiony...brak słów..................nie zasnę, czuję jego zapach....pragnę go jak nikogo innego na świecie.................
  2. ...a już byłam spokojna bo się trochę zachwiałam na zdrowiu, dostałam obrzęku mózgu po przedawkowaniu ale jakoś minęło....no i ludzie moi kochani.....od trzech dni same piwa, 10, 12 na łeb....a dziś znalazłam resztki metaamfty, relanium 30mg na raz, i antidol donosowo, 8 tabs.................chujnię chyba ogólnie zrobiłam bo nie czuję fazy.................na trzeźwo to już zupełnie masakra......spaliłam różaniec, krzyż ze ściany, zmasakrowałam ogrody w dwóch kościołach u mnie w mieścinie............nie wiem co się dzieje......................................jest bardzo źle..............i chyba wreszcie zaprzyajźniłam się z Szatanem.......musiałam coś dzisiaj odwalić żeby zyskać moc....wiem, piszę jak nawiedzona ale ogólnie nie ma bomby........cztery piwa, 30mg rolej i antidol.....żałosne jak na moje możliwości...plus okruchy metaamfy.......po weekendzie jedziemy do egzorcysty w gdyni.......ale jak z nim rozmawiam po trzeźwemu czego nie pamiętam.....klecha się wystraszył i powiedział, że bez pasów nie przeprowadzi egzorcyzmów....i dobrze bo zajebałabym świetęgo frajera.................kurva nie wierzę co piszę ale takie są fakty.....dobranoc więc chodź ja będę jeszcze kombinować co by się dojebać.......................ze swoim facetem, który mnie utrzymuje bzykam się z obrzydzeniem.....ja nic nie czuję, zero emocji, tylko agresja lęk niepokój i niszczycielstwo........wykasowałam wszystkie kontakty bo nie chce niszczyc bliskim mi osob......mam kilku na żyłce ale to w swoim czasie...
  3. Tak SIĘ chwaliłam, że wyszłam z benzo i alko a tu lipa. Alko jest, metaamfa, hera, kodeina relanium......jestem osiem dni po odstawce. Lekarze się dziwaczą, że przeżyłam.......bo nie dość, że rak to jeszcze taka bomba.......i co.......narkole odstawiłam z benzo tylko rolki, 20mg dziennie...i na chwilę obecną 9 piw na karku........więc nie ma tragedii.........jeżdżę samochodziskiem po pijaku.....sprzątam po pijaku.................wątroba, jedna wielka masakra....rzygam krwią.............blee.....klony do dupy, jeżeli ktoś nawala bardziej polecam małego niucha herki..............to tyle............ale u mnie niuchy nie były małe.........popieprzona jestem jak kawa z ostrą papryką, totalny brak harmonii......fajnie Panie Boże, że mnie taką wydałeś na świat, dzięki Ci wielkie KOCHANY...
  4. Żegnam Was tą piosenką. Inaczej nie umiem wyrazić siebie. Pozdrawiam ciepło i życzę Udanego Życia w zgodzie i harmonii ze sobą.
  5. Już postanowione. Czekam na śmiertelną dawkę metadonu i kończę moje śmieszne i połamane życie. Uciekam. Spadam i bardzo się z tego cieszę. Mam tylko nadzieję, że Bóg mi to wybaczy. Nie bez powodu piję i biorę leki. Nie chcę być zamykana w psychiatrykach regularnie co parę miesięcy. Psychotropy to szatan. Zniszczyły mnie. Toksyczne relacje z matką, która każe mi iść na tory, szantażuje, że potajemnie mnie otruje bo tak będzie lepiej dla wszystkich. Płakałam ale już nie płaczę. Cieszę się, że niedługo odejdę na dobre i nawet jestem z siebie dumna chociaż nie powinnam, że wreszcie po 32 latach męczarni mam odwagę się zabić. To nie jest użalanie się nad sobą. Nie znoszę tego. Postanowiłam. Masz rację Bóg dał Nam wolną wolę więc sobie z niej skorzystam. Mam nadzieję, że niebo mi to wybaczy.
  6. Dzięki Jerzy.............to są wypociny.....za młodu miałam bardzo dobry głos....to co pokazałam to jest porażka.....zniszczona kondycja, struny głosowe. Miałam swój zespół rockowy coś w stylu Guano Apes. A teraz się zdziwisz jaką piosenkę zaśpiewałam na zlocie Kwaśniewskiej.....tą; I faktycznie miałam kopa w głosie......wyszło mi na 6 z plusem... Co dalej? Piję trzeciego drinka i załatwiłam sobie ostrą dawkę metadonu żeby ze sobą skończyć. Postanowione :) Wiesz jaki czuje spokój, że niedługo mnie nie będzie? Niesamowite uczucie. To życie nie jest dla takich słabeuszy jak ja. Trzeba wziąć się w garść i unicestwić się na dobre. Zrozumiałam to. Przez 32 lata próbowałam walczyć i na chwilę obecność chcę mi się śmiać z mojej naiwności. Teraz już wiem. Chcę do Boga. Chcę się wyzwolić i uciec stąd. To nie dla mnie. Zasługuję tylko i wyłącznie na śmierć. Dzisiejszego dnia moja matka po raz kolejny utwierdziła mnie w tym. Powiedziała, że najlepiej będzie kiedy umrę i mam postarać się, żeby stało się to jak najszybciej. Więc mówisz i masz.
  7. Z napadami lęku i niepokoju miałam spokój przez równe trzy miesiące. Od dwóch tygodni zaczęło się od nowa. Jestem maksymalnie przerażona bo jest coraz gorzej. Pierwsze co, wstaję i biorę 10mg Relanium...trochę pomaga ale niepokój siedzi sobie i siedzi i czyha kiedy zaatakować z grubej rury. Nauczyłam się, że zawsze muszę mieć piwo w zapasie bo kiedy dopada mnie ta okropna paskuda, piwo z relanium całkowicie wycisza ten demoniczny stan. Wiem...droga do nikąd. Psychotropy biorę od 12 lat i cóż zdziałały? Wielkie G! Jedyny ratunek benzodiazepiny, alkohol i opioidy, których staram się unikać. Nie powinnam ale mam ogromny żal do Boga, że stworzył mnie taką jaka jestem. Zaburzona, znerwicowana, szukająca ucieczki w prochach i alkoholu. Nienawidzę brać tych piekielnych tabletek, nienawidzę pić ALE co mam zrobić? Jak stłumić ten lęk kiedy on jest tak silny i wprowadza w derealizację... Myślałam, że coś się zmieni, kiedy ktoś mnie pokocha, kiedy będę miała pieniądze. Teraz opływam w luksusie. Mieszkam ze swoim facetem, który bardzo mnie kocha i niczego mi nie żałuje... ale co z tego kiedy On nie rozumie mojej duszy. Wiem, że z czasem odejdzie ode mnie bo nie wytrzyma moich psychoz. Wiem to i nie będę miała mu tego za złe. Co ja mam zrobić? Co? We wtorek mam pierwszą prywatną terapię, pokładam w niej nadzieję. Pracuję. Mam bardzo odpowiedzialną pracę. Główna sekretarka tuż przy Pani Dyrektor. Urząd Pracy. Boże ja tylko proszę żebyś dał mi siłę w utrzymaniu tego co mam, co uzyskałam. Bardzo się boję i jestem niesamowicie zdruzgotana
  8. W przypływie doła zachciało mi się śpiewać. Typowo artystyczno destrukcyjno nałogowe podejście. Sobie posłuchajcie moich bolesnych strun głosowych. https://www.youtube.com/watch?v=sC1vozSU9oQ Co dalej? Piję i biorę rolki. We wtorek idę na płatną terapię co by się tego pozbyć......chociaż jak to się mówi.....MASZ TO WEKRWI JEBANY SŁABEUSZU.....OCH ACH...
  9. Cholera...pamiętacie jak chwaliłam się i pisałam o tym, że wyszłam z benzo i jak mi dobrze, jaka czuję się wolna! Wszystko było okey i na czysto dopóki nie dopadły mnie stresy; nowy związek, praca i przekierowanie życia o 180 stopni. Zaczęło się od alkoholu. Dwa piwa, potem trzy......osiem i tak dzień w dzień. Kiedy dostałam pracę, miałam jeszcze tydzień na domowy detox od alko. Postanowiłam załatwić sobie Relanium żeby jakoś to przetrwać. Przetrwałam a mimo to Relanium połykam do tej pory dzień w dzień - dawki dzienne od 15mg do 30mg. Szczerze? Jestem załamana i to bardzo. Wciąż zadaje sobie to samo pytanie - Czemu nie potrafię żyć na trzeźwo, czemu rządzi mną ta przeklęta larwa nerwica? Po co się urodziłam? Żeby cierpieć i wsuwać jak dzika prochy albo pić alko? Mam w sobie niesamowity ból i rozpacz. Jest bardzo źle. W pracy jest okey. Wszyscy są ze mnie zadowoleni ale NIKT nie wie ile muszę wepchnąć w siebie medykamentów, niszczących medykamentów żeby być na chodzie. Boże, przecież ja nie chcę tak żyć! I w tym momencie tak bardzo zazdroszczę Naszej ukochanej Scarlett, że odeszła i ma wreszcie święty spokój. Jestem w czarnej, głębokiej dziurze. Boję się.
  10. Argish, Oj. Więc chyba mało wiesz. Myślisz, że kłamię?... Człowieku, Dziewczyno ja ledwo żyję! Proszę więc uszanuj to i zachowuj się jak człowiek! Jeszcze siebie szanuję i nie pozwolę za nic w świecie, żeby ktoś w ten sposób ze mnie kpił! Ze mnie i z mojej choroby. W tym momencie nie tylko urażasz moje Ja ale i Ja całej mojej rodziny, która walczy o mnie dzień w dzień! -- 05 mar 2015, 22:13 -- I dziękuję Wam. Tak się zraziłam, że na Hipo nie wejdę już nigdy...
  11. Uważam, że temat - Hipochondria jest nagromadzeniem dziewcząt, którym zdecydowanie brakuje pałki w kroku
  12. Argish, Wybaczcie. Teraz mam się tłumaczyć ze swojej choroby?!? Okey. Nie udzielam się więcej na Hipo. Tak będzie najlepiej.
  13. malenstwo31, Tak? więc Ty jesteś w takim razie mizernym przykładem na to jak łatwo "bierzesz w ramki ludzi". Współczuję Ci, za to, że jesteś -- 05 mar 2015, 21:59 --
  14. malenstwo31, Jeżeli wprowadziłam kogoś w panikę, przepraszam. Nie to miałam na celu. Dążyłam do tego, że "lepiej się przebadać aniżeli domyślać" . Chciałam dobrze a wyszło troszkę inaczej. Jeszcze raz przepraszam.
  15. Kobiety!!! Jak już zapewne wiecie ja borykałam się i borykam z poczuciem niestabilności ciała, zaburzeniami chodu i ogólnym otępieniem. Na początku kiedy to się pojawiło - bagatelizowałam...ale z czasem kiedy zaczęło narastać do gigantycznych rozmiarów udałam się na badania. Najpierw ortopeda, później neurolog. Ten drugi skierował mnie na rezonans magnetyczny, który wykazał ogólne zniszczenie mózgu - glejak nerwu wzrokowego , guzy móżdżku i ogniska zaostrzone na przestrzeni całego mózgowia. Guzy są niestety nieoperacyjne więc jestem pod stałą obserwacją w Klinice Neurologicznej na Banacha. Nie boję się. Zaakceptowałam swoją chorobę. Najbardziej uciążliwe jest jednak to, że nie mogę wychodzić z domu bo chodzę jak pijana. Tego nie da się zniwelować No i cóż. Dążę do tego abyście nie ignorowały swoich dolegliwości i nie zwalały wszystkiego na nerwicę < jak robiłam ja swojego czasu>. Warto się przebadać i wiedzieć na czym się stoi, wtedy o wiele łatwiej jest żyć i móc jakoś zadziałać! :)
  16. JużTuByłem, A może warto najpierw odstawić benzo? Chcąc, nie chcąc, neuroleptyki są bardzo pomocne przy takiej odstawce Pomyśl o tym.
  17. W moim przypadku tzw. remisje są krótkotrwałe np; jednotygodniowe- paradoks ale tak jest. Przez większą część czasu jestem więc po drugiej stronie lustra, niestety
  18. resilient, Nie piję ....kompletnie mnie nie ciągnie. To benzo napędzały chęć picia. Teraz kiedy jestem free nie mam z tym problemu. -- 05 mar 2015, 14:10 -- JERZY1962, Dzięki Jerzy!!!
  19. Przemek_44, Dzięki Przemek! I do wszystkich co dalej zażywają....ludzie, nie jest tak ciężko z tego wyjść! Jestem na to przykładem. Przez kilka lat ćpałam Clonazepam po 6, 8mg dziennie. Jasna sprawa bez szpitala nie dałabym rady i nie powiem, że detoks był przyjemny - był okrutny ale jak widać - da się! Trzeba tylko chcieć. Ja przyjełam taką dewizę, że na czas odtrucia obumieram bo życiem nie da się nazwać tego etapu...więc zahibernowałam się psychicznie i oczyszczałam się z pomocą lekarzy. To było coś jak wspinaczka z przeszkodami na najwyższy szczyt. Jeden dzień lepszy inny tragiczny. Zmasakrowana psycha i ciało. ALE za swoje błędy trzeba najpierw zapłacić żeby je naprawić. Jestem dwa miechy po odtruciu a objawy odstawienne są nadal ale o wiele mniejsze niż były. Że tak powiem trzeba więc duuuuuuuużo cierpliwości. I co najważniejsze, bez klonów mimo wszystko czuję się o wiele lepiej niż "na". Jestem szybsza, bardziej skoncentrowana i widzę "jasno".....nie będę pisać więcej bo i tak ten kto nie będzie chciał nie odtruje się. Wiem jedno - ordynator oddziału powiedział, że benzo są jedną z najgorszych trucizn na świecie, są gorsze od amfy, hery itd itp.....powodują nieodwracalne zmiany w mózgu, uszczerbki na zdrowiu, szybszą śmierć, ogromne luki w pamięci.... Kochani jeżeli więc nie chcecie zfiksować na całego odstawiajcie ten szajs i żyjcie na czysto. BENZO Z CZASEM MIMO ZAŻYWANIA POWODUJĄ ZNACZNIE GORSZE STANY LĘKOWE! I cóż....sytuacja bez wyjścia, błędne koło. WYBÓR NALEŻY DO WAS!
  20. U mnie zaczęło się od depresji, następnie silna nerwica, która przerodziła się w schizofrenię - ciągłe uczucie, że coś mnie prześladuje, głosy komentujące, omamy węchowe i smakowe, wszechogarniające uczucie pustki. Na początku brałam Ketrel ale podczas ostatniego pobytu w Psychiatryku zmienili mi ów Ketrel na Perazin i Faxolet. Myślę, że byłoby całkiem okey gdyby dorzucili mi jeszcze Solian ale cóż...oni wciąż próbują...
  21. huśtawka, JużTuByłem, Enii, Dziękuję bardzo Kochani!
  22. AddictGirl21

    zadajesz pytanie

    Obijanka czyli wylegiwanie się na moim zacnym łóżku Piosenka rosyjska czy amerykańska?
  23. Po dłuższym okresie wracam do Was. Ostatni miesiąc z kawałkiem przebywałam na Oddziale Psychiatrycznym w Przasnyszu, powód - detoks od benzodiazepin...przy okazji włączono mi nowe leki - Efevelon 75mg i Pernazynę 200mg. Okazało się, że w moim przypadku leki strzeliły w przysłowiową dziesiątkę. Zniknęły lęki przed przestrzenią i swobodnie mogę wychodzić z domu. Dziękuję Bogu, że stało się jak się stało. Czuję się wolna i mega szczęśliwa, że koszmar agorafobiczny odszedł! Życzę więc Wszystkim, którzy mają ten problem pięknego wyjścia z tej cholernie ciężkiej sytuacji i trzymam kciuki!
  24. Kochani, jestem świeżo po detoksie szpitalnym. Trzymali mnie dosyć krótko bo pięć tygodni...i cóż...jestem wyzerowana. Odtruwali mnie substytucją Cloranxenem. Do domu wróciłam trzy dni temu i lekarz zalecił brać jeszcze przez trzy tygodnie jedno relanium dziennie żeby organizm nie przeżył szoku odstawiennego. A więc z 6mg Clonazepamu dziennie udało mi się zejść do jednej tablety relanium! Jak przeżywałam detoks? Koszmarnie...< rozdrażnienie, bóle mieśni, niemożność chodu, bóle brzucha, mdłości, mimowolne ruchy kończyn, bóle głowy, spastyczność mięśni, niepokój, lęk, pot śmierdzący benzyną, zaburzenia smakowe i węchowe>. ALE Co najważniejsze, przeżyłam. Podstawowe leki zmienili mi na Wenlafaksynę 75mg i Pernazynę 200mg dziennie. Myślę, że to miało i ma duże znaczenie bo odeszły mi stany psychotyczne, paranoje, natrętne myśli i głosy < zatrucie benzo>. Jak się czuję dziś? Z tego względu, że jestem "świeża".....nie bardzo. Jestem podminowana i dalej boli mnie całe ciało ze względu na sporą spastyczność. Z apetytem kiepsko...schudłam 3kg i czuję, że na tym się nie skończy. Ordynator Oddziału powiedział, że ten nieciekawy stan może utrzymywać się do dwóch miesięcy więc ja spokojnie sobie czekam aż nastąpi poprawa. I cóż...to chyba tyle...no i jeszcze jedno...jeżeli ktoś jest z woj. mazowieckiego polecam Oddział w Szpitalu w Przasnyszu - Ordynator Grzegorz Gadzała. Fajne warunki, ostry rygor i bez certolenia się poza tym sympatyczny personel. Oddział jest świeżo po remoncie więc naprawdę nie ma się do czego przyczepić...No.
×