Skocz do zawartości
Nerwica.com

mrau

Użytkownik
  • Postów

    167
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mrau

  1. mam leki, glownie spoleczne; wplywaja, zdaje sie, mocno na moj intelekt/myslenie, interakcje z ludzmi w pracy itd; zaryzykowalem terapie - terapeutka stwierdzila, ze mam niskie poczucie wlasnej wartosci i ze mozna wziac sie za leki w terapii, ewt znikna tez zboczenia - twierdzila, ze chyba sa lekowe, po czesci jednak z 'komponentem seksualnym'; ogolnie rozmowy ida w kierunku 'poprawy' mojej interakcji z otoczeniem - srednio mi to idzie, ale jakos sie hamuje; zaczalem kojarzyc nasze 'sesje' z masochistycznymi myslami, ktore wczesniej byly wywolywane tylko przez myslenie o pracy/przyszlosci; czy powinienem przerwac terapie? jesli te mysli beda sie przewijac na sesjach, nawet nie skorzystam, bo bede zajety mazaniem sie; boje sie tez, ze skrajne emocje mnie przerosna i sie poddam; jak mam ocenic czy to idzie tak jak trzeba? czy jesli terapeutka wywoluje u mnie takie masochistyczne emocje, to nie przeczy istocie terapii? czy powinienem z nia o tym porozmawiac? jesli tak, to jak? mam wrazenie, ze nie zyczy mi zle, nie chce jej 'odrzucic' albo zniechecic; gwoli scislosci - te mysli masochistyczne sa podniecajace/pozytywne poki kreca sie wokol podporzadkowania, bezpieczenstwa, ponizenia i bolu, sladow na ciele od zaufanej, kochajacej, dbajacej osoby; czesto jednak szybko przechodza w te negatywne, ktore nie podniecaja - zakonczone moja smiercia z rak waznej dla mnie osoby - odbieram to jako gest milosci, uwolnienie mnie; mysli o przyszlosci/pracy, a ostatnio takze terapii, wywoluja te negatywne skojarzenia masochistyczne;
  2. mrau

    marzenia

    regularnie od pewnego czasu marze, zeby zmniejszyc poziom stresu; tematyka robi sie dziwna i chcialbym sie anonimowo w miare dowiedziec, co o tym myslec. to, ze mam jakas potrzebe masochistyczna, jakos kumam,jednak temat marzen i snow sie troche zmienil: marze o tym, jak mezczyzna, bedacy w sensie stereotypowo meskich cech znacznie lepszy czy silniejszy ode mnie, zajmuje moje miejsce w zwiazku z kobieta, ktora kocham, i ja wtedy zajmuje role ulegla w stosunku do obojga; wyglada to tak, ze staram sie byc przydatny i usluzny wzamian odbierajac ponizanie i przemoc fizyczna zakonczone jakas forma bliskosci bez seksu - np mozliwoscia przytulenia sie do jego nogi albo zasniecia na podlodze w kontakcie z nimi np pod ich nogami; samo marzenie o tym daje mi jakies poczucie bezpieczenstwa; mam przy tym mniejsze wyrzuty sumienia i zal do siebie niz kiedy mysle o tym, zeby zona mnie bila; sa 2 wersje tej mysli: w jednej pozostaje z nimi i ciesze sie z mojej nowej roli, tego, ze mam miejsce, tego, ze mnie akceptuja i z tego, ze moja zona jest bezpieczna i ma zapewniona przyszlosc z kims, kto nie jest tak slaby i zwichrowany jak ja; druga wersja jest taka, ze po okresie akceptacji mojej osoby nasila sie przemoc ze strony mezczyzny, ktory mnie zastapil i po kolejnym biciu, kiedy jestem slaby i bardziej ulegly, karze mi przyjac smierc z jego woli; robi to duszac mnie, bijac az zgine lub kazac mi sie rzucic w przepasc; odczuwam smutek i ulge; kolejne wyzyny mojego masochizmu czy narcystyczne lizanie sie po jajkach; albo cos jeszcze? nie mam szans na realizacje, chce zeby to zniklo; oszczedze wam wypowiedzi, tak, wiem, ze mam mocno zgrzane poddasze,dzieki za nowine m ps moja zona twierdzi, ze nie chce nikogo bardziej meskiego ps2 pierwszy raz o ponizenie prosilem w wieku ok 9lat ps3 nie lubie moich zboczen, androcur nie pomaga ps4 wszystkie poprzednie zwiazki poza dwoma zakonczone po seksie, kazdorazowo niemilym w aspekcie emocjonalnym ps5 poza tym mecze sie z dolkami, agresja i parafiliami
  3. tak tez juz probowalem, oprocz 150mg effectinu jeszcze nic mi nie pozwolilo normalnie funkcjonowac, lek mnie przerasta zupelnie;
  4. bywa podobnie tez u mnie, chociaz teraz mniej uciekam, wciaz jednak uwielbiam uslyszec, ze do jakiegos spotkania nie dojdzie, ale to nie zmienia faktu, ze zanika koncentracja, czasem nawet mowa jak rozmowa jest w 4 lub wiecej oczu; czasami uciekam w agresje, ale to tez nie skutkuje; oprocz "ludzkich" HRowcow nic mnie nie uratowalo przed moja slaboscia w trakcie rozmowy;
  5. jak powinienem sie obchodzic z osoba narcystyczna, zeby jej nie zranic?
  6. nie potrafie wymienic osoby, ktora nigdy nie wywolala we mnie tego uczucia; najczesciej osoby stale wystepujace w moim otoczeniu (np. w pracy), ogolnie kobiety albo ogolnie mezczyzni o tradycyjnym podejsciu do rol plciowych(szczegolnie jak probuja to na mnie wymuszac); wyjatkiem jest moja druga polowka, ktora nie wywoluje tak silnych negatywnych emocji, znacznie mniej skonkretyzowane i o wiele rzadziej; negatywnych emocji w jej kierunku(i tylko w jej kierunku) po ochlonieciu zawsze zaluje; agresja zawsze ogranicza sie do mysli lub slow, 1 raz w zyciu nie zdolalem sie powstrzymac, ale nic zlego z tego nie wyniklo;
  7. patrzac na posty, nie dziwie sie, ze sie facet ociaga, jakby sie zastanawial; jestes niedojrzala i natretna, a do zwiazku z taka osoba powinni sie pchac tylko fani ruletki; wbrew temu, co pewnie teraz myslisz, probuje byc szczery, a nie zlosliwy; pobadzcie razem tak jak teraz jestescie, to Ci nie zaszkodzi, a moze pomoze, bo widac, ze mu jakos nie ufasz;
  8. zasadniczo, za wszystko; nie jestem w stanie ujac tego w slowa, zreszta w takiej chwili jest to bez znaczenia dla mnie, nie mysle trzezwo;
  9. poradz sie lekarza; poki co sam tworzysz problem, gdzie go nie ma; Twoj brat moze byc z choroba w wyjatkowej sytuacji, to sie do ogolu nie odnosi; a na boku, dlaczego inni maja przestac pisac? moze to wy, opiekujac sie chorym, powinniscie byli zadbac o jego bezpieczenstwo?
  10. w moim umysle panuje zal i nienawisc; mam czesto gwaltowne mysli, ktore obracaja sie wokol niekonczacych sie tortur ludzi, ktorzy ten gniew we mnie wywolali; nie chce ich smierci, bo wtedy skonczy sie ich bol; nie radze sobie z tym, wiem tylko, ze ma to zwiazek z moimi potrzebami towarzyskimi, emocjonalnymi, seksualnymi; chce sie ich pozbyc; krotkie pytanie: czy jesli lekarz potwierdzi, ze mam tendencje do agresji, moze mi pomoc sie wykastrowac i chemicznie 'schlodzic' emocje? nie chce tabletek obnizajacych testosteron, bo te juz mam, to nie jest w zdrowych dawkach skuteczne; nie chce terapii i dlugiego gadania o glupotach, bo to zbedne i z doswiadczenia wiem, ze nie pomaga; szukam legalnego wyciecia jader i, jesli to mozliwe, penisa, bo jest tez symbolem mojej obcosci, a przez to nienawisci; osoby przejete moim zdrowiem (np. ukladem kostnym) po usunieciu testosteronu prosze o zajecie sie wlasnym zyciem, dziekuje;
×